Kategorie
Budowanie więzi Niemowlę Rozwój emocjonalny

5 rzeczy, które nie rozpieszczają, a wspierają rozwój

Od momentu narodzin matki słyszą przeróżne komentarze: “Nie noś go na rękach, bo się przyzwyczai”, “Nie usypiaj przy piersi, to maceruje sutki” i nade wszystko “Nie wpuszczaj dziecka do sypialni (bo nie wyjdzie stamtąd do 18 roku życia)”. Tymczasem bliskość, której tak rozpaczliwie łakną niemowlęta i małe dzieci, nie jest niczym dziwnym i nienaturalnym. To ich wewnętrzny mechanizm, który umożliwił gatunkowi ludzkiemu przetrwanie w toku ewolucji. Dlatego zamiast walczyć z dziecięcą potrzebą kontaktu, lepiej rozprawić się z mitami!

Bliskość – nowe tabu

Jak zauważa Carlos Gonzalez w swojej książce “Mocno mnie przytul”, społeczeństwo, w którym żyjemy, choć z założenia otwarte i tolerancyjne, ma bardzo mało tolerancji dla potrzeb matki i dziecka. Wskazuje na istnienie nowych współczesnych tabu oraz dzieli je na trzy kategorie:

  • tabu związane z płaczem: zabrania się zwracać uwagę na płaczące dzieci, brać je na ręce i dawać im to, o co proszą;
  • tabu związane ze snem: zabrania się usypiać dzieci na rękach lub przy piersi, śpiewać im albo kołysać je do snu, a także spać z nimi;
  • tabu związane z karmieniem piersią: zabrania się przystawiać dziecko do piersi w dowolnym momencie lub miejscu, a także karmić piersią “zbyt duże” dziecko.

Zachodnia cywilizacja ceni niezależność i samodzielność. Dzieci, które od urodzenia przesypiają całe noce, jedzą w równych odstępach czasowych, leżą same w łóżeczku i nie domagają się uwagi, uchodzą w opinii społecznej za “grzeczne” (pytanie, czy naprawdę istnieją). Natomiast wszelkiego rodzaju przejawy rodzicielskiej czułości są rozpatrywane jako “uleganie”, “rozpieszczanie” lub “przywiązywanie dziecka do siebie”.

5 rzeczy, które nie rozpieszczają, a wspierają rozwój

1. Noszenie na rękach – “Nie noś, bo rozpieścisz!”

Ludzkie dzieci należą do gatunku “noszeniaków”. Potrzeba noszenia nie jest wymysłem, a ewolucyjnym przystosowaniem umożliwiającym przetrwanie. To pozostałość po koczowniczym trybie życia, który wiedli nasi przodkowie. Można śmiało powiedzieć, że noszenie jest wpisane w naszą biologię. Świadczy o tym fakt, że noworodki przychodzą na świat wyposażone w odruchy, które jednoznacznie wskazują na przystosowanie dzieci do bycia noszonym przez rodziców (najczęściej przez matkę), czyli odruch chwytny i odruch zaciskania ud i rączek w momencie wykonywania przez osobą noszącą gwałtownych ruchów.

Istnieją także badania, które potwierdzają korzystny wpływ noszenia dzieci na wspomaganie pracy ich układu odpornościowego. Dzieje się tak dlatego, że bliski kontakt matki i niemowlęcia powoduje spadek poziomu białek prozapalnych w organizmie malucha. Można zatem śmiało powiedzieć, że noszenie to inwestycja w zdrowie malucha.

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!

2. Bujanie i kołysanie – “Jeśli się przyzwyczai do bujania, to nigdy nie uśnie samodzielnie”

Dlaczego niemowlęta lubią być bujane i kołysane? Bo to doświadczenie, które “pamiętają” z brzucha mamy. Tym sposobem nie tylko nie rozpieścimy malucha, ale wręcz wspomożemy jego rozwój intelektualny i ruchowy. Bujanie pomaga w tworzeniu nowych połączeń między neuronami. Dodatkowo łagodny ruch sprzyja rozwojowi układu przedsionkowego, co w późniejszych latach przełoży się na prawidłową koordynację ruchową i właściwie działający zmysł równowagi. Malec zyskuje też świadomość swojego ciała i uczy się umiejscawiać je w przestrzeni, a zatem rozwija wyobraźnię przestrzenną. I wzmacnia mięśnie posturalne.

3. Reagowanie, gdy zapłacze – “Pozwól mu trochę popłakać, to ćwiczy płuca”

Płacz niemowlęcia to nic innego jak forma komunikacji. W ten sposób maluch informuje otoczenie o swoich potrzebach: głodzie, chłodzie, senności, ale także o potrzebie przytulenia czy kontaktu z drugim człowiekiem. Nie ma w tym nic dziwnego, że najedzony i przewinięty niemowlak nie chce leżeć sam odłożony do łóżeczka i płaczem domaga się wzięcia na ręce. Przychodzimy na świat jako istoty społeczne, dlatego od pierwszych dni życia łakniemy bliskości. Poza tym w przypadku małych dzieci, które nie potrafią regulować swoich stanów fizycznych i emocjonalnych, rodzice są takim “zewnętrznym regulatorem”. Dziecko, którego potrzeby są zaspokajane z uwagą i empatią, wyrasta na pewnego siebie, świadomego człowieka.

Alternatywą jest niereagowanie, a zatem pozostawienie dziecka samemu sobie, by się “wypłakało”. To rozwiązanie naraża je na długotrwały stres, który może doprowadzić do nieodwracalnych zmian w mózgu i upośledzić jego funkcjonowanie, a także:

  • zahamować rozwój tkanki nerwowej mózgu i zablokować możliwości tworzenia się nowych połączeń między neuronami,
  • zmniejszyć odporności organizmu,
  • spowodować problemy z termoregulacją,
  • zaburzyć rytm serca,
  • spowodować wzrost ciśnienia krwi w mózgu,
  • skrócić fazy snu głębokiego, który jest bardzo ważny dla rosnącego i rozwijającego się organizmu.

Dzieje się tak dlatego, że podczas płaczu w organizmie dziecka zaczyna być wytwarzany kortyzol, czyli tzw. hormon stresu. Jeśli maluch szybko znajdzie pocieszenie w ramionach opiekuna, wszystko jest w porządku. Natomiast jeśli płacze długo, stężenie kortyzolu w jego organizmie może osiągnąć niepokojący poziom. Mózg dziecka poddanego długotrwałemu działaniu stresu przypomina swoją strukturą mózg człowieka w depresji. Zmiany, które się w nim dokonają, w zasadzie są nieodwracalne. Badania pokazują także, że stres i traumatyczne przeżycia w okresie wczesnego dzieciństwa mogą powodować obumieranie komórek w hipokampie – części mózgu odpowiedzialnej za uczenie się*.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Przewodnik dla rodziców dzieci w wieku 0–3 lat (i starszych)

Większość poradników dla rodziców poleca różne metody wychowawcze, treningi czy rodzicielskie sztuczki, jednak zazwyczaj oparte są one o potrzeby rodziców, a nie dzieci (a w skrajnych przypadkach są po prostu przemocą).

CHCESZ? KLIKNIJ!

4. Usypianie przy piersi – “Robi sobie z ciebie smoczek”

Jak twierdzi Magda Karpienia, autorka książki „Karmienie piersią”:

Zasypianie przy piersi dziecka karmionego mlekiem matki jest najbardziej naturalnym i prawidłowym sposobem usypiania. I nie ma znaczenia, czy dziecko ma 2 tygodnie, czy 2 lata – zasypianie przy piersi jest dla niego właściwe.
Ssanie piersi to nie tylko pobieranie pokarmu, to dla malucha także relaks i ukojenie po dniu pełnym wrażeń i wyzwań rozwojowych. Bliskość mamy daje poczucie bezpieczeństwa, a mleko zaspokaja głód i zawiera substancję, która pomaga maluszkowi się wyciszyć i zasnąć. To taki naturalny regulator rytmu dobowego. Nie ma obaw, że dziecko nauczy się złych nawyków. Bo czy jest coś złego w zasypianiu u boku najbliższej osoby w poczuciu komfortu i bezpieczeństwa? (Przeczytaj: Usypianie – kiedy dziecko czuje się naprawdę dobrze, a kiedy nie…)

5. Spanie z dzieckiem – “Dziecko powinno umieć samo zasypiać w swoim łóżeczku. Inaczej nigdy nie będzie chciało spać samo”

Wbrew obiegowej opinii, że dzieci powinny przesypiać całe noce, najlepiej w swoim łóżeczku, pojawia się coraz więcej doniesień, które potwierdzają pozytywny wpływ współspania na więź między matką i dzieckiem oraz na rozwój fizyczny niemowlęcia. Naukowcy dowodzą, że współspanie jest nie tylko nieszkodliwe, ale wręcz sprzyja rozwojowi neurologicznemu dzieci i niemowląt; a małe dzieci powinny spać z rodzicami przez minimum pierwsze 3 lata życia**.
Dzieje się tak dlatego, że bliskość rodzica ma niezwykle pozytywny wpływ na funkcje życiowe niemowlęcia. Maluchy, które śpią w pobliżu rodziców, mają bardziej stabilną temperaturę ciała, regularny rytm serca i mniej długich przerw w oddychaniu w porównaniu do dzieci, które śpią same. Mają także niższy poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu, a ich sen jest głębszy, spokojniejszy, bardziej wydajny.

Uwaga! Reklama do czytania

Bezpieczny styl przywiązania

Wbrew temu, jak wychowanie postrzega duża część społeczeństwa, reagowanie na potrzeby dziecka nie ma nic wspólnego z rozpieszczaniem. Wręcz przeciwnie: noszenie, bujanie, tulenie nie tylko nie wyrządzi maluchowi krzywdy, ale przyczynia się do jego optymalnego rozwoju.

Relacja, która nawiąże się między matką a dzieckiem, warunkuje jego dalszy rozwój emocjonalny, społeczny i poznawczy. Od tego, czy rodzic reaguje empatycznie na płacz malucha, zależy, jaki obraz siebie i otaczającego świata zbuduje niemowlę: czy będzie to miejsce przyjazne i bezpieczne, czy dziecko będzie czuło się jego wartościową częścią, czy będzie czuło, że ma wpływ na otoczenie, czy wręcz przeciwnie – otaczający świat będzie zimny i bezduszny, a ludzie niegodni zaufania… Dziś wiemy, że jeśli dziecko jest w stanie stworzyć bezpieczną i trwałą więź z głównym opiekunem, będzie w stanie tworzyć zdrowe relacje z innymi ludźmi.

Czułe i uważne rodzicielstwo przekłada się nie tylko na korzyści psychologiczne, ale warunkuje także prawidłowy rozwój fizjologiczny i poznawczy malucha.

Źródło:

* naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,28167,silny-stres-zabija-komorki-mozgowe.html
**dailymail.co.uk/health/article-2054393/Bad-news-dads-Babies-share-mothers-bed-age-good-hearts.html

Avatar photo

Autor/ka: Ewa Krogulska

Psycholog, doula i promotorka karmienia piersią. Współautorka książki „Jak zrozumieć małe dziecko”. Prowadzi zajęcia profilaktyczne dla dzieci i młodzieży oraz wykłady, warsztaty i konsultacje dla rodziców.

9 odpowiedzi na “5 rzeczy, które nie rozpieszczają, a wspierają rozwój”

Brawo! Bardzo ważne informacje są poruszone w powyższym artykule. Jestem młodą mamą (niekoniecznie wiekiem lecz stażem;) ) i wiele razy słyszałam „dobre rady” koleżanek rodzicielek: „po co tak nosisz Małego”, „po co tak biegniesz jak tylko zapłacze”… myślałam o sobie: „czy faktycznie jest ze mnie takie Dziwadło?” Przecież będąc na macierzyńskim powinnam być przede wszystkim dla mojego synka! Reagować na jego potrzeby… Dziś Moje Serce ma 4 m-ce i usypianie przy piersi, wspólne drzemki w ciągu dnia, noszenie, przytulanie, całowanie wydają mi się czymś zupełnie naturalnym i potrzebnym nie tylko dla dzieciątka ale i dla mamy.

Jesli moj synek, ktory ma roczek woli spac sam w lozeczku,
od pol roku, to czy bedzie slabiej sie rozwijal? Probowalam noe raz usypiac go tak aby przy mnie zasnal i nie ma mocnych, woli lozeczko :/ a ja bardzo bym chciala go tulic jak spi

Wydaje mi się, ze nie ma co z tym walczyć. Czułości zawsze można nadrobić w dzień i jak nie śpi. Nie każde dziecko to przytulanka. Moja siostra byla takim bobasem, ktory wolał byc sam i bardzo malo sie przytulala nad czym ubolewala nasza mama, a wyrosła na porzadna i zaradna kobietę, nigdy nie miała problemów poważnych. Natomiast ja czy teraz moj bobas to przykłady przytulanek jak nic.
Jakby nie patrzec kazdy jest inny i ma inne potrzeby, bobasy też. :)

Ciągle pomijana jest rola ojca w rodzinie. Ja mam to szczęście, że nie mam przy sobie teściów ani rodziców. Wychowujemy dzieci z żoną sami, pracujemy na zmiany. Nie jest lekko, ale mam to szczęście, że jestem bardzo zangażowany we wszystkie obowiązki. Również czytam im bajki, usypiam śpię z nimi, czy wstaje w nocy do najmłodszego syna. Schemat rodziny uległ zmianie i trochę szkoda, że nie zauważa się ojca.

Moim zdaniem to ojcowie czesto usuwaja sie w cien. Tez jestem sama z mezem, bo rodzine mamy daleko. Jak laskawie cos pomoze przy dzieciach to jest swieto lasu. Czesto jak go poprosze o przewiniecie malego to robi awanture, o nocnym wstawaniu nawet nie wspomne. Rece mi padaja od noszenia dziecka. I jak rozmawiam ze znajomymi to wiekszosc ma podobnie jak ja . Dlatego uwazam, ze ojcowie nie sa pomijani tylko sami czesto sie usuwaja. Nawet w komentarzach pod podobnymi artykulami ze swieca szukac mezczyzny. Nalezysz chyba do tej mniejszej bardziej swiadomej w kwestii rodzicielstwa czesci mezczyzn.

Moja mała spi ze mną na początku spala przy łóżku w koszyku, potem na mnie a jak się zrobiła już za duża koło 4 miesiąca śpi już w moim łóżku ja lubię jak jest.blisko bo mam kontrolę nad tym czy jest przykryta czy jej za gorąco i kiedy się pić chce .Dziecko rano jak się budzi to jest zadowolone że może po matce po skakać do tego koty które śpią z nami są przez nią przytulane i widać że dziecko jest szczęśliwe.

Generalnie zgadzam się z treścią artykułu, jednak uważam, że źródła, do których odniosła się autorka nie są naukowo wiarygodne. Jestem przekonana, że istnieją bardziej profesjonalne miejsca, które również potwierdziłyby opisane tezy. Wydaje mi się, że należałoby to zmienić, żeby nie nadwyrężać zaufania do Państwa portalu, który według mnie robi naprawdę dobrą robotę.

Słowo 'matka’ zastąpiłabym często słowem 'rodzic’, ponieważ panuje krzywdzące dla ojców przekonanie o tym, że tylko matka potrafi odpowiednio zadbać o potrzeby dziecka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.