Kategorie
Ekowiadomości

Brave Kids – dzieci z odległych zakątków świata mogą się poznać i porozumieć

O udziale w projekcie Brave Kids opowiada Joanna Waszkiewicz z Wrocławia, która dwa lata temu gościła w swoim domu dziewczynki z Indii.

brave-kids

Moja przygoda z Brave Kids zaczęła się od radia. Jadąc samochodem słuchałam audycji o projekcie edukacyjnym Brave Kids. Organizatorzy poszukiwali rodzin, u których mogliby zamieszkać mali artyści. To mnie zainteresowało. Proces rekrutacyjny był szybki, przejrzysty i przyjazny.

W końcu przyjechały dzieci

Mimo, że był koniec czerwca, temperatura nie chciała przekroczyć magicznych 15 stopni. Tymczasem moim oczom pokazały się dziewczynki w klapeczkach i letnich ubrankach. Kryły się nieufnie za szklanymi drzwiami.

Zabrałam je do naszego domu, pokazałam ich pokój, oprowadziłam po ogrodzie. Przez kolejne dni, kiedy poznawałam lepiej ich kulturę i warunki życia w Indiach, cieszyłam się, że mogą przez te dwa tygodnie spać w murowanym, ciepłym domu z łazienkami i oddzielnymi sypialniami. Dziwiło mnie tylko, dlaczego moi mali goście nie podzielają mojego entuzjazmu – zamiast tego z rozrzewnieniem spoglądając na pobliską ruinę, która przypominała im ich dom, gdzie w jednej izbie śpi i je cała rodzina. Parę miesięcy później, kiedy inne brave mamy indyjskich dzieci pojechały je odwiedzić w Katputli Colony w New Dehli, nie zauważyły, aby dzieci tęskniły za wygodami, jakie staraliśmy się im tutaj zapewnić. Dobra materialne, których nie da się ze sobą zabrać, nie mają dla nich wielkiej wartości. Dla nich „dom” to nie metry kwadratowe i lokalizacja, ale najbliższa rodzina, która w nim mieszka oraz ta trochę dalsza, która mieszka obok.

Po dwóch tygodniach dzieci wyjechały

Nie wiem, co one stąd zabrały, ale wiem, ile zostawiły. Podglądałam Raki i Suman, kiedy gotowały swoje ulubione potrawy. Czasami dziwiłam się, że potrafią tu odnaleźć rodzime smaki. Ze zdziwieniem obserwowałam, jak odwracają kolejność dodawania produktów. Teraz sama gotując wrzucam najpierw garść przypraw na rozgrzany olej – dzięki temu moje potrawy zyskały głębszy i ciekawszy smak. Zyskaliśmy nowych przyjaciół – rodziny, które także gościły dzieci z Azji. Mamy wspólne wspomnienia i nie tylko; razem planujemy podróże do egzotycznych krajów, wychodzimy na przeglądy filmowe, wyjeżdżamy na narty. Moja córka przeżyła wspaniałą przygodę, doświadczając kultury krajów, w których nigdy nie była. Tańczyła irański taniec ludowy, śpiewała hinduską piosenkę, grała na ukulele. W ciągu zaledwie dwóch tygodni dowiedziała się o Wietnamie, Izraelu, Indiach i Iranie więcej niż my przez całe nasze życie. Przez dwa tygodnie szkoliła nie angielski – na to miała tydzień intensywnych zajęć z liderami obcojęzycznymi – szkoliła różne sposoby komunikacji z dziećmi, które niewiele mówiły w innym języku niż ich własny.

Dzisiaj żałuję tylko jednego – kiedy pół roku później moi nowi przyjaciele wybrali się w podróż do Radżastanu, aby między innymi odwiedzić nasze dzieci w New Dehli, nie pojechałam z nimi. Takich okazji nie powinno się przegapiać. Inni znajomi odwiedzili dzieci z Iranu i zaprzyjaźnili się z ich rodzicami. Dzięki nim poznali ten kraj od zupełnie innej strony, niż prezentują go przewodniki. Warto być Brave i włączyć się w tę przygodę.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.