American Academy of Dermatology zaleca, by niemowlęta do końca 1 roku życia kąpać nie częściej niż raz lub dwa razy w tygodniu. Oczywiście wyjątkiem są sytuacje, gdy maluch brał udział w brudzącej zabawie, wchodził do zbiorników wodnych lub gdy jest spocony.
Bez przesady z tą higieną
Skóra jest organem, która zaczyna się tworzyć około 40 dnia ciąży. W momencie przyjścia dziecka na świat jest ona na tyle wykształcona, by zmierzyć się z czynnikami panującymi na zewnątrz. Nie jest jednak w pełni ukształtowana. Ten proces zakończy się dopiero około 4 roku życia. Dopiero wtedy skóra dziecka stanie się nieprzepuszczalna i osiągnie strukturę skóry dojrzałej. Do tego czasu jej mechanizmy obronne będą mocno upośledzone. To jeden z powodów, dla których obecnie zaleca się, aby zaczekać z pierwszą kąpielą noworodka przynajmniej kilka dni (a optymalnie tydzień). Po przyjściu na świat skóra maleństwa pokryta jest mazią płodową (łac. vernix), która pełni bardzo ważne funkcje:
- chroni noworodka przed bakteryjnymi i grzybicznymi patogenami, co jest szczególnie ważne, gdy poród odbywał się w warunkach szpitalnych,
- zapewnia prawidłowy poziom nawilżenia,
- obniża pH skóry, co chroni przed namnażaniem się drobnoustrojów.
Dlatego też codzienna kąpiel nie jest dobrym rozwiązaniem. Długie moczenie w wannie i środki myjące, nawet te najbardziej delikatne, naruszają płaszcz hydrolipidowy – naturalną barierę ochronną skóry (która u niemowląt i małych dzieci jest kilka razy cieńsza i delikatniejsza niż u osoby dorosłej). To szczególnie ważne w przypadku maluszków o skórze skłonnej do alergii, podrażnień czy zmian atopowych.
Ponadto nadmiar higieny może paradoksalnie osłabiać układ odpornościowy (Przeczytaj: Czy dziecko trzeba kąpać codziennie?). Rob Dunn, biolog i pisarz, w książce pt. ”The Wild Life of Our Bodies” opisuje, jak bardzo czystość może nam szkodzić – m.in. osłabia działanie układu odpornościowego. Niektóre drobnoustroje i bakterie wręcz są nam potrzebne do poprawnego funkcjonowania i ochrony przed niebezpiecznymi patogenami.
[reklama_col id=”53740, 53741, 53744″]
Z tego samego powodu lepiej wyeliminować wszelkiego rodzaju żele, mydła czy chusteczki, które z założenia mają być “antybakteryjne”. Badania przeprowadzone przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA) pokazują, że tego typu produkty nie tylko nie przyczyniają się do zabijania większej liczby zarazków, ale ze względu na dużą ilość czynnych substancji szkodliwych (m.in. np. triklosan i triclocarban) mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Organizm może się po prostu uodpornić na niektóre szczepy bakterii. Może także dojść do zaburzeń gospodarki hormonalnej. Ponadto poprzez zachwianie równowagi pomiędzy dobrymi a złymi bakteriami zwiększa się ryzyko pojawienia alergii.
Wanna a może prysznic
Jak zatem dbać o higienę, by faktycznie wspierać funkcjonowanie małego organizmu i nie szkodzić delikatnej skórze dziecka? Przede wszystkim warto ograniczyć kąpiel w wannie i stosować ją raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Codziennie natomiast trzeba myć dziecku rączki, twarz i okolicę pieluszkową. Poza tym zamiast długiego moczenia w wannie warto wybrać szybki prysznic. To rozwiązanie nie tylko bardziej korzystne dla skóry (krótszy czas w wodzie to mniej wysuszona skóra i mniej naruszona bariera ochronna), ale także bardziej przyjazne dla kieszeni i środowiska. Siedzącego już maluszka można posadzić po prostu w brodziku (wyposażonym w odpowiednią matę antypoślizgową), a mniejsze dziecko – opłukać, trzymając je na rękach.
Jeśli chodzi o preparaty myjące, najlepiej wybierać te o naturalnym składzie: ekologiczne i pochodzące z upraw organicznych. Doskonale sprawdzą się także szare mydło lub mydło z Aleppo. Poza tym do pielęgnacji delikatnej skóry maluszka świetnie nadają się różne produkty, które mamy w kuchni: siemię lniane, płatki owsiane, krochmal, olej kokosowy lub po prostu mleko mamy (Przeczytaj: Kosmetyki dla dzieci prosto z… kuchni). Są dużo tańsze od aptecznych czy drogeryjnych kosmetyków, a jednoczenie o wiele bardziej delikatne. Nie zaburzają też równowagi wrażliwej skóry malucha.
Foto: flikr.com/jeff_snodgrass