Kategorie
Wychowanie

Dlaczego konsekwencja w wychowaniu jest przereklamowana?

Żelazna konsekwencja wielokrotnie przewija się jako słowo klucz w rozmowach o wychowaniu. Rodzice są straszeni zgubnymi skutkami jej braku i zaczynają wierzyć, że to jedyny słuszny sposób, by czegoś dziecko nauczyć. I choć czasem w głębi serca nie są przekonani do takiego postępowania, wierząc w „mądre słowa”, dają się złapać w pułapkę konsekwencji, a w przypadku zmiany własnych reguł brną w ślepy zaułek wyrzutów sumienia.

Konsekwencja rodziców – o co chodzi?

Klasyczne metody wychowawcze, poza złudnym przekonaniem o wartości kary i nagrody, w dużej mierze opierają się na zasadach konsekwencji. To znaczy, że raz ustalona reguła nie może zostać złamana ani zmieniona. „Bo jeśli będziesz niekonsekwentna – słyszy wiele młodych matek – to dziecko zaraz wejdzie ci na głowę i będzie cię terroryzować! Żadnego odpuszczania!”. A zatem niezależnie od okoliczności zaplanowana czynność czy ustalona zasada musi zostać zrealizowana. Bo przecież tylko dzięki temu dziecko nauczy się dyscypliny, systematyczności i dobrych nawyków. Czy aby na pewno? Ilu rodziców tak naprawdę bije się z myślami i swoją wewnętrzną potrzebą, aby odpuścić? Ilu chciałoby zmienić zdanie, ale obawia się „błędów wychowawczych”?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Konsekwencje naturalne a kary

Gdy kubek spadnie ze stołu, najprawdopodobniej rozbije się. Kiedy ulubiony pluszak zostanie zabrany do wanny, będzie mokry i być może nie będzie się nadawał do przytulania w nocy. A zbyt wysoka wieża z klocków zburzy się, bo nieuchronnie podlega prawom fizyki, choć nasz malec jeszcze nie ma świadomości ich istnienia. To wszystko konsekwencje naturalne, czyli taki wynik działania, który jest niezależny od nas.

Niestety czasem rodzice są namawiani przez różnych specjalistów do stosowania zamiast kary konsekwencji, nieopatrznie nazywanych naturalnymi. A przecież chowanie nieposprzątanych przed snem zabawek to niestety kara, naturalną konsekwencją jest bałagan w pokoju. Odbieranie kredek czy farb za używanie ich w niewłaściwym miejscu (rysowanie po ścianach czy książkach) to także kara wymierzana przez rodzica, bo naturalna konsekwencją jest porysowana książka lub ściana. Stosowanie słów “konsekwencja” zamiast “kara” nic tu nie zmienia.


O naturalnych konsekwencjach można mówić wtedy, gdy wydarzają się niezależnie od woli i obecności dorosłych. A zatem wszelkie działania realizowane przez rodzica jako odpowiedź na niewłaściwe zachowanie dziecka to kara.

Przeczytaj: Warunkowe rodzicielstwo – nagrody i kary

Wprowadzanie działań sprawiających dziecku przykrość nie jest niezbędnym elementem wychowania. Naturalne konsekwencje, jak choćby zbicie ulubionego kubka czy zmoczenie nocnego towarzysza, są często wystarczająco trudnym doświadczeniem i komentowanie ich słowami „przecież cię ostrzegałem” wcale nie jest pomocne.

Co można zrobić? Wspierać dziecko w radzeniu sobie z emocjami wynikającymi z zaistniałej sytuacji. Być, towarzyszyć, nazywać emocje i komunikować, jak rozumiemy to, jak się w danym momencie zachowuje.

Wzajemność

Jesper Juul w swojej książce „Nie z miłości” pisze o umiejętności mówienia dzieciom „nie” i przyjmowania ich odmowy. To książka, która obala mit konieczności stawiania granic, a co za tym idzie – mit przysłowiowej „żelaznej konsekwencji”. Zamiast ustalania kolejnych zasad i zakazów, które utrudniają naturalne i spontaniczne funkcjonowanie dziecka, Jesper Juul namawia do pokazywania swoich osobistych granic, odwołując się do własnych przekonań. Zamiast „nie wolno/nie można” mówmy „nie lubię/nie chcę”. To uczenie przez doświadczanie, na przykład emocji związanych z odmową, ale także siły własnej odmowy. Pochylenie się nad przyczynami zachowania naszego dziecka, odróżnienie zachcianek od potrzeb zdecydowanie ułatwia rodzicielskie zadania. Jak pisze Juul:
„Czy rodzice, którzy powiedzieli NIE na jakąś prośbę dziecka i dają się przekonać do zmiany zdania, popełniają błąd? Czy zasługują na nazwę niekonsekwentnych i zbyt łagodnych? Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że każde NIE podlega pewnym negocjacjom, jeżeli zostaną spełnione dwa warunki. Pierwszy warunek mówi, że nie chodzi o odmowę w sprawie fundamentalnie ważnej dla rodzica. Drugi zaś, że odmowa stanowi część dialogu lub rozmowy, a nie jest efektem zrzędzenia lub, co gorsza, przemocy lub manipulacji”.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

A zatem to nie konsekwencje i twarde reguły kształtują dobre postawy naszych dzieci. To naśladowanie i przyglądanie się zasadom, które kierują zachowaniem najbliższych dorosłych, pozostających w dobrej relacji z dzieckiem, umiejętność dialogowania i zwracania uwagi na potrzeby wpływa bezpośrednio na umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami.

Życie seksualne rodziców

Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Wychowanie w niekonsekwencji

Konsekwencja poniekąd wyklucza elastyczność. Każdy człowiek jest inny, a dodatkowo nie zawsze wypoczęty i nie zawsze w takim samym nastroju. Nasze dzieci także miewają lepsze i gorsze dni. Podążając za potrzebami, w szacunku i miłości, czasem warto odpuścić. Nieposprzątane zabawki po męczącym dniu nie muszą od razu oznaczać zgody na bałaganiarstwo, ale zrozumienie dla chwilowego braku sił i energii zarówno u dorosłego, jak i dziecka. Niewolnicze wręcz przywiązanie do konsekwencji nie pozostawia nam furtki zmiany zdania. Dzieci naprawdę są chętne do współpracy z dorosłym, z którym pozostają w dobrej relacji. I choć miłośnicy konsekwencji twierdzą, że dzięki niej można osiągnąć każdy zamierzony efekt, wielu rodziców, starając się ją stosować, doświadcza uczucia porażki, które to tym bardziej potęguję potrzebę bycia konsekwentnym. Warto jednak zrobić krok w tył i z dystansem zastanowić się, czy wymagania stawiane dziecku są adekwatne do jego możliwości. Jak mają się one do potrzeb zarówno dziecka, jak i rodzica? Rodzic niekonsekwentny to też taki, który popełnia błędy i potrafi się do nich przyznać. Bo nikt nie jest idealny, tym bardziej zawsze konsekwentny rodzic.

Codzienna autentyczność

Dlaczego konsekwencja jest przereklamowana? Bo tak naprawdę wcale nie działa. A przecież nie trzeba stosować tego typu metod, aby dziecko czegokolwiek nauczyć. Ono chce współpracować, spełniać nasze prośby, jednak ważne jest, aby dać mu możliwość wyboru i z szacunkiem przyjąć potencjalną odmowę. Dzięki zbudowaniu relacji opartej na wzajemnym zrozumieniu, uznawaniu swoich racji i dostrzeganiu potrzeb wychowujemy dziecko współpracujące z własnej woli, a nie ze strachu przed ewentualną karą. A działania podejmowane z wewnętrznego przekonania o ich słuszności to kapitał na przyszłość, nadzieja, że gdy nikt nie będzie patrzył, pilnował i rozliczał, nadal będą wykonywane, gdyż będą autentyczne.

Tłumaczenie dzieciom, że znoszenie brudnych talerzy do zmywarki ma sens, bo gdy ta się zapełni, wszystkie naczynia zostaną umyte i dzięki temu będzie na czym zjeść kolejny posiłek, uczy uporządkowania. Jednak czasem, gdy po długim spotkaniu ze znajomymi nikt nie ma siły sprzątać ze stołu, pokazujemy, że choć zachowujemy się niekonsekwentnie, to jednak wynika to z naszej osobistej potrzeby, która przecież jest również bardzo ważna. Żelazna konsekwencja odbiera nam prawo do autentyczności, do życia tu i teraz, w zgodzie ze sobą. I choć zwolennicy starych metod mówią, że obowiązki należy wykonywać niezależnie od chęci, to jednak pojawia się zawsze pytanie, czy zasady są po to, aby ułatwiać nam życie, czy nasze życie ma służyć zasadom.

Kiedy konsekwencja jest konieczna?

Dorośli są jednak zobowiązani do konsekwentnych zachowań w niektórych sytuacjach. Jedną z nich jest ochrona życia i zdrowia dzieci. Druga to wywiązywanie się z danych obietnic.
Jednak dzięki byciu niekonsekwentnym rodzicem zostawiamy sobie furtkę na zmianę zdania czy odłożenie planów na później, w zależności od okoliczności. Warto jednak tego nie nadużywać, bo własny przykład to wciąż najlepszy “środek wychowawczy”.

Brak żelaznej konsekwencji to nie porażka. Nie ma podstaw, by twierdzić, że dzieci, które widzą szacunek dla swoich potrzeb, czują się ważne dla rodzica i traktowane poważnie, będą tę niekonsekwencję wykorzystywać. Wręcz przeciwnie – docenią tę zmienność zależną od sytuacji. Gdyż wszystko opiera się na wzajemnej, ufnej, szczerej i dobrej relacji.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik świadomego rodzicielstwa

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Avatar photo

Autor/ka: Kinga Pukowska

Prezeska Fundacji Polekont - Istota Przywiązania. Od 2004 roku wspiera młodych rodziców na początku ich drogi w zakresie Rodzicielstwa Bliskości oraz Slow Parenting. Trenerka rozwoju osobistego i kompetencji miękkich, coach i mediatorka. Działa również jako doula Stowarzyszenia Doula w Polsce, doradczyni chustowa oraz specjalistka w zakresie żywienia dzieci i dorosłych. Prywatnie żona i mama trójki dzieci w Edukacji Domowej. Swoje doświadczenia opisuje na blogu Pozytywy Edukacji.

1 odpowiedź na “Dlaczego konsekwencja w wychowaniu jest przereklamowana?”

Ok. Naturalną konsekwencją użycia kredek na ścianie jest pomalowana ściana. Dziecku się to podoba i uważa, że może malować po ścianach. Nie tylko w swoim domu, ale może i cudzym. Nie wprowadzamy kary, bo przecież dziecko widzi konsekwencje…? CO proponujecie w zamian (konkretnie, nie tekst typu „pozwól dziecku eksplorować naturalne granice” bo jeśli tak to JAK konkretnie pozwolić) aby dziecko nie rysowało po tych ścianach? A dlaczego ma nie rysować? Dlatego że rodzice ciężko pracowali by na te ładne ściany zarobić, bo kredka na ścianie im się nie podoba, bo to narusza ich granice na przykład :)
Uważam, że dziecku należy zakomunikować dlaczego postąpiło w sposób niesluszny (niezgodny z normami społecznymi czy wartościami rodzinnymi). W przeciwnym razie, bez rozmowy, i bez ponoszenia przez dziecko konsekwencji, rośnie człowiek, który nie rozumie, że nie jest centrum wszechświata, i że za swoje zachowanie ponosi odpowiedzialność. Mam wrażenie, że wg Waszej koncepcji niemal każde wytyczenie granicy to jest przemoc wobec dziecka. Oczywiście piszecie, że dziecko samo ma granice. Widziałam w swoim życiu i pracy zbyt wiele dzieci, które nie rozumiejąc granic i konserwacji, posuwały się bardzo daleko w destrukcyjnych zachowanych, by dowiedzieć się kiedy rodzice powiedzą dość… Nastolatkowie z rozproszona tożsamością, młodzi dorośli nie wiedzący czego potrzebują i chcą. Moim zdaniem szkodliwe są obie skrajności, nadmierna sztywność, nadmierne przypisywanie znaczenia granicom i konsekwencji bez uwzględniania sytuacji wyjątkowych, jak również niewyciaganie żadnych konsekwencji. Dzieci rodzą się o różnym temperamencie, osobowości i w różnych rodzinach. Przy tendencjach do zaburzeń zachowania czy ADHD, brak konsekwencji zaskutkuje rozwojem tych zaburzeń i w efekcie sprzyja cierpieniu dziecka (bo dziecko nie rozumie dlaczego inni się złoszczą, nie chcą się z nimi bawić, skoro w domu może robić wszystko, a w szkole nie)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.