Kategorie
Archiwum

Ekologiczne gospodarstwo, kozy i kozie sery, czyli pomysł na ekobiznes

Bohaterką opowieści jest Agnieszka Drelich-Magdziak, pedagog z wykształcenia, włóczykij i artystka z ducha. Agnieszka jest mamą trzech dziewczynek, razem z mężem Krzysztofem prowadzi gospodarstwo ekologiczne, hoduje kozy, a z ich mleka wytwarza pyszne sery

Bohaterką mojej opowieści jest  Agnieszka Drelich-Magdziak, pedagog z wykształcenia, włóczykij i artystka z ducha, jak sama o sobie mawia. Agnieszka jest mamą trzech dziewczynek w wieku 11, 9 i 6 lat. Razem z mężem Krzysztofem i z dziećmi prowadzą gospodarstwo ekologiczne, hodują kozy, a z ich mleka wytwarzają pyszne sery. Prowadzą warsztaty rzemieślnicze i artystyczne w szkołach, przedszkolach i wszelakich instytucjach. W końcu firma Agnieszki to „Pracownia na kółkach” właśnie…

Agnieszka Czmyr-Kaczanowska: Agnieszko, mieszkasz wraz ze swoją rodziną w niewielkiej wsi, w pięknej okolicy, z dala od zgiełku wielkich miast. Prowadzicie gospodarstwo ekologiczne, hodujecie kozy, prowadzicie warsztaty dla dzieci i dorosłych, zajęcia językowe i…

Agnieszka Drelich-Magdziak: Zajęcia w gospodarstwie ekologicznym, czyli hodowla kóz i wyrób sera oraz warsztaty rzemieślnicze i artystyczne to nasza praca. Natomiast zajęcia z języka francuskiego oraz warsztaty dla dzieci z naszej wsi  to przyjemność. Robimy to społecznie, bo sami mamy dzieci i wiemy, jak trudno znaleźć jakieś propozycje na spędzanie wolnego czasu.

A C-K: To teraz. Bo kiedyś, wraz z mężem Krzysztofem, zjeździliście świat wzdłuż i wszerz, poszukując, odkrywając i zbierając pomysły…

A D-M: Zawsze byliśmy ciekawi świata, w czasie podróży każdy dzień jest nową przygodą. Mieliśmy pomysł, by nie tylko zwiedzać, ale pracować z ludźmi w różnych miejscach na ziemi. To niezwykle fascynująca historia spotkań, wspólnych przeżyć i poznania poprzez pracę. Dzięki temu robiliśmy różne rzeczy: Krzysztof łapał krowy na lasso i doił je z cielęciem przywiązanym do nogi matki, na brazylijskich równinach zbieraliśmy kawę, pracowaliśmy z dziećmi na ulicy, kładliśmy dach czy robiliśmy sery kozie. Mieszkaliśmy u samotników i w komunach. Podróże pozwalają spotkać niesamowitych ludzi, pasjonatów życia, przyjaciół na dobre i na złe, i to daje inspirację do tego, co można samemu w życiu robić.

A C-K: Jakiś czas temu podjęliście decyzję o zapuszczeniu korzeni właśnie w Zdrojach. Tu mieszkacie i pracujecie. Ale czy od razu mieliście pomysł na to, co robić, z czego żyć? Jak szukałaś tego „czegoś”?

A D-M: Pomysł rodził się powoli. Przyjechaliśmy tutaj, by wspólnie z przyjaciółmi działać społecznie. Bardzo zaangażowaliśmy się w ich projekt tworzenia szkół, ale nasze drogi się rozeszły. Dużo rzeczy rozumieliśmy inaczej. Jesteśmy wychowani w duchu partnerskiego zarządzania i angażowania w pracę. Nie chcieliśmy z tego rezygnować. Nie godzimy się też ze stwierdzeniem, że taki sposób zarządzania w Polsce się nie sprawdza.

W szkole, w której pracowałam, za zgodą przyjaciół utworzyłam rodzaj galerii-pracowni. Przez półtora roku odbywały się tam warsztaty dla dzieci z miasteczka, dla szkół z gminy, wystawy, spotkania, lecz także warsztaty dla turystów. Proponowane warsztaty były wynikiem naszych podróży. Zaczynaliśmy od papieru czerpanego i ceramiki, potem doszło jeszcze „rzeźbienie” w sianie.

Chciałam, by to miejsce łączyło różnych ludzi tworzących. Była z nami artystka – ikonopisarka, dziewczyna – samouk ceramiki oraz twórczyni ludowa. Coraz więcej ludzi zaglądało do nas, by zobaczyć, co robimy. Tak zaczynaliśmy! Praktycznie od niczego!

A C-K: Teraz prowadzisz warsztaty dla dzieci i dorosłych, rzeźbisz w glinie, sianie, uczysz dzieci francuskiego, i robisz mnóstwo innych rzeczy. A jak powstała Pracownia na Kółkach?

A D-M: Pracownia jako miejsce istniała już w galerii. Już wtedy jeździliśmy do szkół. Wiemy, że trudno wyjechać całej klasie ze szkoły, dlatego uznaliśmy, że warsztaty muszą być na kółkach.

A C-K: Dostałaś dotację z Unii Europejskiej na swoją działalność. Czy to było trudne zadanie? Jak oceniasz to doświadczenie?

A D-M: Dotacja była dla mnie uporządkowaniem pomysłów. Musiałam wziąć udział w konkursie, zastanowić się nad budżetem, nad tym, co jest mi potrzebne. Następnie musiałam zrealizować plan precyzyjnie. Trzeba również było dobrze zrozumieć zasady księgowości i prawa. Na szczęście w ramach projektu przewidziano szkolenie na ten temat.
Prowadzenie własnej działalności gospodarczej jest prawdziwym wyzwaniem, ale to dobre doświadczenie. To ja jestem panią swojego czasu, mam pewną wolność działania. Zdaję sobie również sprawę z trudności. W ramach mojej pracy nie mam płatnych urlopów ani chorobowego, więc od początku do końca sama finansuję swoją wolność.

A C-K: Czy trudne jest szukanie zleceniodawców w tej branży? Jest zainteresowanie ofertą Pracowni?

A D-M: Mamy już kilka miejsc, z którymi współpracujemy, jednak musimy szukać ciągle nowych, tak, by nie była to tylko praca sezonowa. Pracownia z jednej strony proponuje warsztaty: papieru czerpanego, ceramiczne, „rzeźbienia” w sianie, wyrobu ozdób ze słomy, majsterkowania i inne. Oprócz tego w Pracowni powstają wyroby ceramiczne, w tym garnki, dzbany, miski. Mamy również gospodarstwo ekologiczne, które specjalizuje się w robieniu kozich serów. Te różne zajęcia pozwalają nam żyć. Czasami mówimy sobie, że jest tego zbyt dużo, ale wiemy dobrze, że jest to również cena życia na wsi, z dala od aglomeracji.

A C-K: Masz trzy wspaniałe córki, ile mają lat? Co robią w tej chwili?

A D-M: Nasze córki mają po 7, 9 i 11 lat. Dziewczyny chodzą do szkoły. Popołudniami ćwiczą kajakarstwo lub spotykamy się z zaprzyjaźnionymi dziećmi na francuskim albo warsztatach manualnych, bardzo różnych –  zależy od tego, co chcemy wspólnie zrobić. Lubimy wspólne leśne wędrówki, chodzimy po górach. Każda z dziewczyn jest inna, więc to, co robimy, zależy również od tego, co je interesuje.

A C-K: Czym jest dla nich Wasze zajęcie? Myślisz, że Twoja praca i pasje mają na nie wpływ?

A D-M: Pewnie. Dziewczyny potrafią już wiele rzeczy. Czasami jeżdżą z nami na warsztaty, by nam pomóc. Tłumaczą wtedy innym dzieciom, jak daną rzecz można zrobić, i wygląda to niesamowicie, bo dzieci między sobą wchodzą w inny rodzaj relacji. Szczególnie podczas warsztatów „rzeźbienia” w sianie, kiedy dzieci muszą znaleźć rozwiązania techniczne do swoich „rzeźb” samodzielnie, odbywają się twórcze dyskusje. Myślę, że uczą się w ten sposób samodzielności i otwartości na innych. Współcześnie praca rodziców bywa dla dzieci czystą abstrakcją, bo jak można pracować przez Internet, w biurze? Co się wtedy produkuje? Dla dzieci to może być trudne do wyobrażenia.

A C-K: Jak udaje Ci się łączyć życie rodzinne i prowadzenie firmy? Ktoś Wam pomaga w opiece nad dziećmi?

A D-M: To zaawansowana logistyka, ale jakoś się udaje. Pomagają dziadkowie, czasami sąsiedzi. Jeśli możemy, to zabieramy dzieci z nami. Wymaga to jednak dobrej organizacji.

A C-K: Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę i życzymy powodzenia!

A D-M: Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

Autor/ka: Agnieszka Czmyr-Kaczanowska

Współzałożycielka serwisu www.mamopracuj.pl. Współzałożycielka i wiceprezes Fundacji Ale heca! Od 11 lat związana z sektorem pozarządowym, pracująca z pasją i społecznym zacięciem. Koordynowała liczne projekty społeczne, w tym także związane z rynkiem pracy i ekonomią społeczną. W wolnych chwilach prowadzi ewaluacje projektów i programów. Prywatnie żona Tomka i mama dwóch rozbrykanych dziewczynek Zosi i Helenki (4,5 i 2 latka).
Serwis Mamo Pracuj powstał z potrzeby stworzenia miejsca, gdzie każda mama, która chce pracować, może znaleźć cenne dla siebie informacje, inspiracje i wskazówki. Przede wszystkim jednak chcemy gromadzić ogłoszenia o pracy wybrane specjalnie dla mam, opisy przyjaznych pracodawców oraz pomysły na własny biznes i pasjonujące historie sukcesu.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.