Kategorie
NATULI

Inspirowane Korczakiem. Rozmowa o szacunku do dziecka

Rozmowa Agaty Kuli i Agnieszki Nuckowskiej inspirowana tekstami Janusza Korczaka- pedagoga, pisarza, lekarza, prekursora działań na rzecz praw dziecka. Autorki są organizatorkami Dni Korczakowskich w Krakowie. Pierwsza część cyklu „Inpirowane Korczakiem” to rozmowa matek na temat szacunku do dziecka

Rozmowa Agaty Kuli i Agnieszki Nuckowskiej inspirowana tekstami Janusza Korczaka-  pedagoga, pisarza, lekarza, prekursora działań na rzecz praw dziecka. Autorki są organizatorkami Dni Korczakowskich w Krakowie.

Pierwsza część cyklu „Inpirowane Korczakiem” to rozmowa matek na temat szacunku do dziecka.

Agata Kula: Czy lekceważymy dzieciństwo?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Agnieszka Nuckowska: W dzisiejszych czasach? Chyba już nie… Powszechnie wiadomo, jak ważny jest okres od niemowlęctwa do 3 lat, że wtedy kształtowane są podwaliny charakteru, postaw życiowych…

Agata Kula: Jednak powiedziałabym za Korczakiem, że myślimy o dzieciństwie jako o czasie mniej ważnym, okresie “nie na serio”. Dziecko to dla nas wciąż, jak sto lat temu, istota, która dopiero przygotowuje się do życia. Wynika to może z tego, jak generalnie postrzegamy czas w naszej kulturze. Pędzimy wciąż do jakiejś rzeczy, która jest przed nami. Nie umiemy myśleć o dzieciństwie w oderwaniu od tego, co przyjdzie po nim. Nie szanujemy też dziecięcego poczucia czasu, które jest byciem tu i teraz. Dziecko powoli je, chce obejrzeć kamyk na spacerze. Każdy moment jest dla niego osobny i ważny. A my wciąż je popędzamy, tym samym lekceważąc…

Agnieszka Nuckowska: Zgoda – w wożeniu dzieci na dodatkowe zajęcia, na angielski do Helen Doron albo na Figielka chodzi o jego rozwój i o przyszłość, a nie o to, żeby dać dziecku czas na bycie tu i teraz. Przy tym często nie pozwala się, by dziecko zjadło posiłek w swoim tempie, tak jak umie, i żeby pogrzebało sobie w ziemi patykiem aż do znudzenia, chociaż ono właśnie tego raczej potrzebuje i to jest dla niego ważne. Nie wydaje mi się natomiast, żeby to było lekceważenie ze strony rodziców – raczej zagubienie! Moim zdaniem przesuwamy dziecko do centrum, chcąc o nie jak najlepiej zadbać. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że często szkodzimy mu w ten sposób, że w tym hiper-zadbaniu nie ma już miejsca na samo dziecko.

Agata Kula: Pozwolić dziecku uczyć się w swoim tempie – zachęcać do prób, podsuwać rzeczy, w których może się realizować, ale jednocześnie zostawić mu w tym swobodę, nie naciskać, nie pospieszać. To jest oznaka szacunku dla dziecka, ale też sztuka bycia dobrym nauczycielem. To bardzo trudne, moim zdaniem.

Agnieszka Nuckowska: Trudność wynika według mnie z braku zaufania do dziecka. Często spodziewam się – teraz, kiedy mój syn nie jest jeszcze stabilny fizycznie – najgorszego. Że idąc, na pewno się potknie o rurę od odkurzacza, że biegnąc w pędzie szczęścia wyrżnie łbem o podłogę. Co chwilę gryzę się w język, żeby nie mówić: „uważaj, bądź ostrożny, nie tak szybko…” Jakbym zakładała, że on nie wie, co robi biegając, przechodząc przez odkurzacz, wspinając się na kanapę.

Agata Kula: Czy to nie jest naturalny lęk o dziecko? Co złego jest w staraniu, żeby ustrzec przed bólem?

Agnieszka Nuckowska: Przełóż to na dorosłe życie. Wyobraź sobie, że jesteś z kimś, kto powtarza: „uważaj, oparzysz się, lepiej zrób to tak, będzie bezpieczniej, jak założysz szalik, będzie ci cieplej“ itp. Przecież to jest potwornie irytujące! Mam natychmiast dość takiego człowieka.

Zobacz: Apel Twojego Dziecka według Janusza Korczaka

Agata Kula: Takie komunikaty budzą w tobie złość?

Agnieszka Nuckowska: Tak, okropną!

Agata Kula: Gdy jestem tak traktowana, opadam z sił; wtedy wierzę, że rzeczywiście nic nie mogę. Mam ochotę usiąść i płakać, i czekać, aż ktoś się mną zajmie.

Agnieszka Nuckowska: Przypominam sobie dzieci przychodzące na plac zabaw, które stają, nic nie robią, tylko patrzą, a rodzic im mówi: „no idź, no przecież idź! Wspinaj się, biegaj, no popatrz wszyscy biegają, a ty stoisz“. Myślę, że jeśli dużo razy słyszało się „uważaj, nie biegnij, spadniesz, skaleczysz się“ to potem staje się przed drabinką, piaskiem, drzewami, patykami i nie można się ruszyć.

Agata Kula: A jeszcze później nie jest się w stanie ruszyć, jak się ma egzamin albo konkurs recytatorski…

Agnieszka Nuckowska: Bez Korczaka nie pomyślałabym, że nieufność jest przejawem braku szacunku do dziecka. Lęk o dziecko jest w nas, rodzicach, tak naturalny, tak mocno powiązany z miłością i dbałością o dziecko, że nikt nie myśli, że to może być brak szacunku.

Agata Kula: Ale czy nie jest? Kiedy się wysyła komunikat: „ty sobie beze mnie nie poradzisz, ja ci jestem bezwzględnie potrzebna“, to tak naprawdę nie myśli się o dziecku, tylko o sobie.

Agnieszka Nuckowska: Ja bym powiedziała inaczej: że się źle myśli o dziecku. Potem takie dziecko nie będzie w stanie dokonać trafnego wyboru, rozpoznać, co jest dobre dla niego.

Agata Kula: Kochasz to dziecko, jesteś z niego dumna i źle o nim myślisz? Jak to jest możliwe? Może tak naprawdę źle myślisz o sobie? Może to taki mechanizm – nie ufa się dziecku, bo się sobie nie ufa. Przenosi się na dziecko własne lęki.

Agnieszka Nuckowska: Być może tak jest, że samemu boisz się świata. Jesteś dorosły, wiesz jak ten świat wygląda, jak łatwo zostać oszukanym, skrzywdzonym…

Agata Kula: A może boisz się przewrócić i wydaje ci się że twoje dziecko też się tego boi?

Agnieszka Nuckowska: Nie, inaczej. Ja już wiem, jak bardzo boli, kiedy się przewrócę.

Agata Kula: Ale czy to naprawdę tak bardzo boli? Czasem dziecko się przewróci, ale bez reakcji przerażonej matki po prostu wstaje i idzie dalej.

Agnieszka Nuckowska: Często w rodzicach jest taki permamentny stan emocjonalny: potrzeba kontroli, która zazwyczaj wynika z ciągłego lęku. Boję się o swoje dziecko, że na przykład rozbije sobie głowę. Czyli o co się boję? Boję się że coś mu się stanie, że je stracę.

Agata Kula: Naprawdę myślisz tak często, że ono może się zabić? To przecież nigdy nie wypuścisz go z domu.

Agnieszka Nuckowska: Tak, ten lęk może być tak mocny, że nie jest się w stanie wypuścić dziecka z domu. Wypuszcza się je racjonalnie, a emocjonalnie cały czas trzyma. Np. matka dzwoni do swojej dorosłej córki, upewnić się, czy partner na pewno nie robi jej krzywdy. Albo martwi się czy dorosły syn odpowiednio się odżywia, sprawdza go, doradza, choć on wcale tego nie potrzebuje…

Agata Kula: Skąd ten straszny lęk?

Agnieszka Nuckowska: Nie umiem ci odpowiedzieć, bo sama się z nim mierzę. Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęłam się martwić że mogę stracić swoje dziecko.

Agata Kula: A kiedy rodzic czuje się zawiedziony tym, jakie dziecko jest? Wyobrażał sobie że będzie inne…

Agnieszka Nuckowska: Czyli nie lubi go za to, jakie jest? My jako ludzie mamy ograniczone możliwości emocjonalne i ograniczoną empatię. To nie tak, że wszystko zależy tylko i wyłącznie od naszej woli. Możesz wpłynąć na to, że kogoś lubisz albo nie lubisz, ale jest to wpływ ograniczony.

Agata Kula: No ale co ma zrobić rodzic, który nie lubi własnego dziecka?

Agnieszka Nuckowska: Poszukać dla siebie wsparcia. A w relacji z dzieckiem myślę, że może rozgrywać bardzo subtelną grę – opiekuje się dzieckiem, zapewnia mu wszystko poza sferą emocjonalną, czyli na przykład czułością. To bardzo smutna, tak naprawdę dramatyczna sytuacja. Wcale nie czarno-biała –  że dziecko jest ofiarą, a rodzic emocjonalnym katem. Wyobrażam sobie, że takiemu rodzicowi jest bardzo trudno, trudno przyznać nawet przed sobą, że nie lubi swojego dziecka. W tej sytuacji nigdy nie jest tak, że dziecko jest trochę brzydkie albo ma jakiś defekt fizyczny i dlatego go nie lubię. W tej niechęci kryje się coś głębszego, może powiązanego z czasem ciąży, z czasem przed ciążą, z relacją z partnerem.

Agata Kula: Zastanawiam się, czy istnieje jedna, ogólna przyczyna problemów w relacjach między dziećmi a dorosłymi. Powtarza się w naszej rozmowie kwestia braku szacunku dorosłych do dzieci.

Agnieszka Nuckowska: A co to znaczy dziś szanować dziecko?

Agata Kula: Nie ośmieszać, nie strofować. Pozwolić na popełnianie błędów, czyli po prostu pozwolić być sobą, na takim a nie innym etapie rozwoju. Szacunek to też akceptowanie emocji, zgoda na przeżywanie pewnych stanów i uczuć, niezaprzeczanie uczuciom. Mówię oczywistości?

Agnieszka Nuckowska: Szacunek do dziecka to wcale nie jest oczywista sprawa. W naszym kraju wciąż odzywają się głosy oburzenia, ze rodzicom odbiera się prawo do bicia dzieci.

Agata Kula: Bijący mówią, że nie można dziecku pozwolić wejść sobie na głowę. Ja powiem inaczej: niemożliwe jest równouprawnienie dzieci i dorosłych. Jak pogodzić z jednej strony szacunek i partnerstwo, a z drugiej strony bycie przewodnikiem, czyli – mówiąc wprost – posiadanie nad dzieckiem władzy?

Agnieszka Nuckowska: Nie ma innej drogi. Możemy jednak rodzicielską władzę różnicować. Jest rodzic autorytarny i rodzic – przewodnik, mądry wódz, z którego doświadczeń i wiedzy dziecko korzysta i którego mądrość je chroni.

Agata Kula: Łatwo się mówi, ale w praktyce to jest strasznie trudne. Kiedy mam stanowczo powiedzieć: „nie, masz stamtąd zejść, bo jak nie to cię sama zdejmę“, a kiedy konsyliacyjnie: „wolałabym, żebyś stamtąd zszedł“?

Agnieszka Nuckowska: To niuanse. W rozróżnieniu na rodzica-władcę i rodzica-wodza chodzi o bardzo podstawowe sprawy, m.in takie jak szacunek i równorzędne traktowanie. Łatwo można spisać zestawy reguł, którymi posługują się te dwa typy, taki regulamin. Np. dla rodzica-wodza: „nie zgadzam się z tobą, ale liczę się z twoim zdaniem“. Rodzic-władca powiedziałby: „masz to zjeść, nie wstaniesz od stołu, póki talerz nie będzie pusty, jak nie, to dostaniesz w skórę albo nie dostaniesz jeść do końca dnia“.

Agata Kula: Przykład z jedzeniem jest oczywisty, weźmy inny. Chcę zabrać z placu zabaw 3-latka. Mówię: „myślę, że jesteś zmęczony, chodźmy do domu“, a on na to: „nie jestem“…

Agnieszka Nuckowska: Nie ma jednej metody i nie o metodę tutaj chodzi. Relacja oparta na szacunku i równorzędności pozwala mi powiedzieć: „słuchaj, ja jestem bardzo zmęczona, jesteśmy tu długo, chcę już wracać do domu. Pobaw się jeszcze 5 minut a potem idziemy“.

Agata Kula: Bardzo fair. Nawet jeśli dzieciak będzie wychodził z placu zabaw wściekły, to mamy czystą sytuację: narzucam mu coś, ale liczę się z jego zdaniem. Korzystam z władzy, która mi przysługuje, ale nie manipuluję.

Agnieszka Nuckowska: Moim zdaniem szacunek jest kluczowy w relacji z dzieckiem. A jak on ma się objawiać…

Agata Kula: Korczak pisze, że dziecko wchodzące w świat dorosłych jest jak cudzoziemiec – nie zna języka, reguł, obyczajów. Często pyta, próbuje też różnych rzeczy trochę na oślep, samo. My mamy po prostu być uprzejmymi, życzliwymi przewodnikami po świecie. Chodzi o to, byśmy zapytani o drogę udzielili uprzejmej odpowiedzi, a nie pytani – potrafili się nie odezwać.

Autor/ka: Agnieszka Nuckowska i Agata Kula

Agnieszka Nuckowska- terapeutka, absolwentka Szkoły Counsellingu Gestalt. Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Inicjatorka wielu działań na rzecz dzieci i rodziców. Stworzyła Figę - pierwszą w Krakowie warsztatownię dla dzieci. Wspiera rodziców i małe dzieci, prowadząc autorskie zajęcia przedprzedszkolne oraz zajęcia kreatywne. Prowadzi warsztaty terapeutyczne i konsultacje indywidualne. Od lat towarzyszy dzieciom w rozwoju, przez co sama nieustannie uczy się i zmienia. Pacyfistka, zwolenniczka idei slow life, wielbicielka słonecznej pogody i aromatycznej kawy. Od niedawna pełnoetatowa mama.
Agata Kula- jest nauczycielką literatury polskiej i teorii wiedzy w liceum z maturą międzynarodową, autorką tekstów o literaturze i wywiadów publikowanych m.in.w „Tygodniku Powszechnym”. Mamą dwóch chłopców. Praktykuje jogę, autentycznie lubi owsiankę. Kiedy miała 12 lat, zaczęła jeździć konno. Kiedy skończyła 16 – przestała i wciąż tego żałuje. Obecnie współorganizuje Dni Korczakowskie w Krakowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.