Kategorie
Komunikacja z dzieckiem Rozwój emocjonalny Trudne emocje Wychowanie

Kłótnie z rodzicami. Dlaczego dziecko mówi „nie”?

Co robić, kiedy dziecko mówi „nie”? Na stanowczo zakomunikowane „nie” warto poszukać jakiegoś „tak”. Za każdym naszym zachowaniem czy działaniem stoi pozytywna intencja – choć nie zawsze ją dostrzegamy. Każde „nie” dla czegoś, można zinterpretować jako „tak” dla czegoś innego.

Bycie rodzicem – wielka radość i ogromne wyzwanie. Często staramy się godzić rolę rodzica z pracą zawodową, hobby, obowiązkami domowymi i rodzinnymi. Coraz więcej zadań spada na nasze barki i niejednokrotnie brakuje nam czasu. Na przykład – rano w pracy zaplanowane jest ważne spotkanie i zależy nam na punktualnym wyjściu z domu. Chcąc mieć pewność, że dotrzemy na spotkanie na czas, planujemy wszystkie przygotowania odpowiednio wcześniej.

Tymczasem pojawia się na drodze dziecięce „NIE!”. W różnych postaciach: „nie, nie założę dzisiaj tego ubrania”, „nie, nie idę dzisiaj do przedszkola”, „nie zjem dzisiaj tego na śniadanie”, i wiele innych odmian. Pomimo różnych prób załagodzenia sytuacji, dziecko ewidentnie odmawia współpracy, a czas płynie nieubłaganie.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Czy najczęstsze powody kłótni wynikają z niezaspokojonych potrzeb?

Może się wydawać, że kłótnie rodziców z dziećmi w takich sytuacjach stają się nieuniknione. Czy na pewno? Niekoniecznie. Warto pamiętać, że za każdą odmową dziecka stoi pozytywna intencja. Być może to jest „tak” dla samodzielnego decydowania, co jest na śniadanie, może „tak” dla dalszej zabawy lub też „tak” dla potrzeby wsparcia i rozwiązania ważnego problemu. Często będąc w pośpiechu czy w emocjach, „nie” dziecka bierzemy do siebie. Wówczas rodzice mówią często, że dziecko ich nie szanuje lub nie słucha.

Jednak „nie” dziecka nie jest skierowane przeciwko nam! W ten pokrętny sposób dzieci mówią nam, co jest dla nich ważne, czego potrzebują i czego tak naprawdę od nas chcą. Bronią własnego zdania. Otwierają przed nami swój świat, swoje serce. W zamian oczekują szacunku i zrozumienia dla swoich potrzeb.

Czy pamiętasz, jak rozmawiałeś z twoimi rodzicami o emocjach? Co ty, jako rodzic, możesz zrobić?

Wielu rodziców marzy o tym, by ich małe dziecko dorastało w spokojnej atmosferze, jednak w stresujących sytuacjach trudno racjonalnie myśleć, warto przywołać w myślach cechy, w jakie chcemy wyposażyć nasze dziecko.

Jeśli chcemy, by nasze było odpowiedzialne, samodzielne, asertywne, by umiało bronić swoich racji i postępować zgodnie ze swoim sumieniem pomimo wpływów i nacisków grupy – sposób, w jaki rozwiążemy sytuację konfliktową, ma ogromne znaczenie. Te postawy i zachowania kształtują się już od najmłodszych lat. Akceptując je i podchodząc do nich ze zrozumieniem wspieramy nasze dziecko w rozwoju z miłością i szacunkiem.

Gdy chcesz porozmawiać, a dziecko mówi „nie”

Poniżej przykład rozmowy, w której pojawia się stanowcze dziecięce „nie”. Oczywiście nie sposób przewidzieć do końca reakcji dziecka – dlatego przywołana sytuacja to tylko jeden z możliwych scenariuszy, który może przydarzyć się każdej rodzinie. Pokazuje jednak, jakimi środkami dysponuje rodzic, żeby nawiązać kontakt z maluchem, który sygnalizuje swoje niezadowolenie.

Mama: Kochanie, jest już czas wyjścia do przedszkola, dlatego proszę, chodź się ubrać.

3-letni synek (nie przerywając zabawy): Nie, dzisiaj nie idę do przedszkola.

Mama: Widzę, że świetnie się bawisz i chciałbyś bawić się więcej, dobrze zgaduję, że naprawdę lubisz bawić się tymi klockami?

Synek: Nie, nie – nie idę do przedszkola i już! (widać, że próba zgadnięcia pozytywnej potrzeby dziecka nie powiodła się, co więcej – dziecko ma wrażenie, że zależy nam na przekonaniu go, a nie na zrozumieniu, o co chodzi.)

Mama: Wiesz, widzę, że to dla Ciebie bardzo ważne, żeby nie iść dzisiaj do przedszkola. Chciałabym lepiej zrozumieć, co teraz czujesz, powiesz mi?

Synek (cały czas nie przerywając zabawy – słychać tylko ciche warknięcie, coś jakby chrypka.) …

Mama: Kochanie, czy to jest tak, że teraz jesteś zły i nie masz ochoty nigdzie wychodzić?

Synek: Kiwa głową na zgodę, podnosi głowę i patrzy na mamę (widać, że poczuł się lepiej, poczuł uważność, z jaką mama go słucha i rozmawia z nim).

Mama: Jestem bardzo ciekawa, co takiego się stało i dlaczego jesteś zły. Mógłbyś mi powiedzieć?

Czy ta metoda jest skuteczna w sytuacjach konfliktowych?

Synek zaczyna poruszać ważne tematy – przedstawia wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia w przedszkolu. Mówi o tym, co mu powiedział kolega i jak jest mu teraz z tego powodu smutno i źle. Mama słucha z uwagą, udowadnia, że nie są to dla niej błahe sprawy. Dziecko, które poczuło, że mama rozumie wagę jego problemu, wysłuchała go z uważnością i szacunkiem, jest dużo bardziej skłonne do współpracy i usłyszenia prośby mamy o ubranie się i uszanowania jej potrzeby bycia punktualnie w pracy.

Cała rozmowa trwała ok. 10 minut, a dzięki niej dalszy proces szykowania się i wychodzenia z domu przebiegł w tempie ekspresowym. Chłopiec ścigając się z mamą ubrał się z „prędkością światła” i był gotowy do wyjścia jako pierwszy. Poczuł też, że ma naprawdę super mamę i nie musi przed nią ukrywać własnych emocji. Mama pozornie „zwolniła” na chwilę, bo poświęciła dodatkowe 10 minut na nieprzewidzianą rozmowę. Jednak dzięki takiemu właśnie obrotowi spraw wyszła z domu ostatecznie bardzo sprawnie i w świetnej atmosferze. Bez straszenia, kar czy krzyków, za to z pozytywną energią na cały dzień. Dla obu stron.

Foto

Uwaga! Reklama do czytania

Smok

Czy zawsze trzeba się dzielić? NIE!

Błoto

Czy dziewczynkom nie wolno tego co chłopcom? NIE!

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Avatar photo

Autor/ka: Joanna Berendt

Certyfikowany przez CNVC trener Porozumienia bez przemocy, coach akredytowany przez ICF (ACC International Coach Federation), trener rozwoju osobistego.
Specjalizuje się we wspieraniu osób indywidulanych oraz organizacji w odkrywaniu i pełniejszym wykorzystywaniu swojego wewnętrznego potencjału.
Pracuje z osobami stojącymi osób u progu ważnych decyzji czy zmian, takich jak zmiana kariery zawodowej, pracy, zmiana w życiu osobistym, wzrost jakości przepływu komunikacji, poprawa relacji, poszukiwanie sposobu równowagi i balansu pomiędzy ważnymi obszarami życia.
Oferuje indywidualne sesje coachingowe, warsztaty grupowe oraz mediacje. Prowadzi również sesje i warsztaty z coachingu rodzicielskiego, wspierając rodziców w budowaniu relacji z dziećmi opartej na wzajemnym zrozumieniu, szacunku i bezwarunkowej akceptacji.
Wierzy, że każdy z nas posiada potencjał i zasoby, które wystarczy odkryć i umiejętnie wykorzystać by żyć szczęśliwie.
W życiu ceni otwartość i ciekawość życia, działanie w zgodzie ze sobą oraz poczucie humoru. Chętnie działa na rzecz promowania empatycznej komunikacji. Pisze artykuły o komunikacji empatycznej z dziećmi, jest też współautorką książek dla rodziców i dzieci: „Dogadać się z dzieckiem. Coaching, empatia, rodzicielstwo” oraz „Przyjaciele Żyrafy. Bajki o empatii” Współautorka blogów z bajkami empatycznymi: http://przyjacielezyrafy.blogspot.com/ oraz http://dogadacsiezdzieckiem.blogspot.com/ Prywatnie mama dwójki energicznych i ciekawych świata dzieci
Strona www: http://www.kobiecycoach.pl/ oraz www.equante.pl

5 odpowiedzi na “Kłótnie z rodzicami. Dlaczego dziecko mówi „nie”?”

Osoba pisząca bajki dalej pisze bajki :] (czepiam się ale celowo). Ten „dialog” to wyssany z palca scenariusz rodem z edukacyjnych bajek „bez przemocy” o idealnych dzieciach. Pomijając już fakt że czytając wszędzie tutaj metody wychowawcze czasami mam wrażenie że przygotowuje się do życia osoby kompletnie do niego nie przygotowane które w przyszłości mają żyć i mieszkać w idyllicznych skansenach bez dostępu do jednak brutalnego świata. Tak – jesteśmy po to by kształtować silne asertywne jednostki, by wspierać i motywować ale jesteśmy dla dzieci całym światem a cały świat to nie wyidealizowana przestrzeń w której to centrum kręci się dziecko a czas jest rozciągalny i nieograniczony i rodzic zawsze będzie go miał by siąść i przez 40min rozmawiać o problemach. Kiedyś będzie dorosłym i poza asertywnością musi sobie zdawać sprawę że są sytuację w których to potrzeby kogoś innego są na pierwszym miejscu i umieć to zaakceptować i tego też musi się nauczyć w dzieciństwie – jeśli mama spóźni się na spotkanie może stracić pracę, jeśli straci pracę nie będzie pieniędzy i straci mieszkanie – a wtedy przyjdzie grupka smutnych ludzi i zabierze dziecko od mamy. Nie musi koniecznie tego wiedzieć ale musi wiedzieć że mama kochając go z całej siły i pragnąc dla niego jak najlepiej bardzo chętnie porozmawia o tym później a teraz dla dobra ich rodziny MUSI wyjść i wszystko MUSI odbywać się sprawnie – dziecko jest elementem „najmniejszej komórki społecznej” a nie jej jej centrum i jako taki musi się czasami podporządkować. Wiem że to co mówię to bluźnierstwo i skandal dlatego nie będę wdawać się w dyskusję – w końcu co ja wiem. „Intuicyjne” wychowanie to dzisiaj zbrodnia przy takiej ilości specjalistów od naszych dzieci, ale jak to się słyszy najgorszymi rodzicami są pedagodzy i psycholodzy. Pozdrawiam

Dziecko jest DZIECKIEM. Jeśli chcesz wychować dziecko na wzór malucha ze Sparty, zostaw go na ulicy… na pewno nauczy się twardości życia. Dziecko ma więcej praw, wymaga od rodzica zaangażowania.

Jeśli 40 min na rozmowę to zbyt wiele… omijaj dzieci :)

Osobiście uważam że ci co chcą być dla dziecka psiapsiułkami powinny omijać dzieci z daleka. Ja rozmawiam z moim więcej niż 40min bo rozmawiamy ze sobą praktycznie cały czas i wtedy tłumaczę że są sytuację kiedy wszystko musi przebiec sprawnie. Dlatego nie martwię się o to że gdy młodszy braciszek dostał gorączki i zaczął się „lać” w rękach naglę oprócz zajęciem się nim muszę skupiać się na córce która NAGLE postanowiła „być na nie”. Rozmowa trwała 30sek i brzmiała „mamo co się dzieje” „nie teraz, porozmawiamy później, ubieraj się, jedziemy z młodym do szpitala” i wykonała polecenie bo wiedziała że naprawdę porozmawiamy później, wiedziała że skoro teraz nie rozmawiamy to jest ku temu POWAŻNA przyczyna. Gdybym nagle odstawiła brata i przeprowadziła z nią rozmowę o jej uczuciach, obawach i wszystko tłumacząc oczywiście na spokojnie mogłaby ponownie zostać jedynaczką. Proste pytanie do bajkopisarzy o zakrzywianiu czasu i przestrzeni. Czy oprócz asertywności chcemy wychować człowieka który w wypadku np pożaru (nigdy nie wiemy gdzie trafi nasze dorosłe już dziecko i mimo najszczerszych chęci by nigdy go nic złego nie spotkało to jednak musimy być świadomi że coś zdarzyć się zawsze może) zacznie dyskutować ze strażakiem „bo on uważa inaczej” przez co może zginąć lub zostać ciężko poparzonym (a takich sytuacji kiedy mimo asertywności BEZWGLĘDNIE trzeba przestrzegać czyiś zaleceń na pewno jest dużo więcej). Dlatego zastanów się nad swoimi słowami jeszcze raz – czy chcesz wychować człowieka który nie liczy się z potrzebami kogoś innego i uważa że ZAWSZE jest czas na to by mu wszystko tłumaczyć czy chcesz by było zdrowe i szczęśliwe.

ps. sytuacja wydawać by się mogła absurdalna ale zdarzyła się naprawdę. córce przyjaciółki mojej babci: Dziewczyna miała 3 dzieci (1 starsze i prawie roczne bliźniaki). Mieszkali sobie w kamienicy w której ogrzewanie było na piece kaflowe. Stare kamienice mają to do siebie że podłogi i stropy są drewniane. Z jakiegoś powodu (pewnie źle użytkowanego przez sąsiada u góry) piec nad ich mieszkaniem zawalił się wprost do ich mieszkania – oczywiście, jako że była zima się palił. Pożar nie wybuchł ale naruszyła się stabilność konstrukcji ich podłogi i potrzebna była natychmiastowa ewakuacja. Matka wzięła bliźniaki i krzyczy do starszego że muszą wyjść z mieszkania. Na to starsze „NIE bo ja muszę wziąć moje zabawki”. Myślisz że to był czas na spokojne tłumaczenie? Na szczęście sąsiedzi usłyszeli jej wołania bo dziecko w zaparte że nie ruszy się, kobieta bała się je zostawić same bo może chcieć iść do pokoju po zabawki i spaść w coraz to większą dziurę – pokaźny sąsiad nie przejmując się protestami wziął je za bary i dosłownie wytargał szarpiące się i kopiące – ratując mu życie.
Można by rzecz – taka sytuacja to co innego niż po prostu jak mama musi wyjść do pracy. Ale jak sama powiedziałaś „Dziecko jest dzieckiem” i niekoniecznie musi widzieć różnicę – wystarczy że wie że jak mama mówi „bez dyskusji” znaczy że dzieje się coś ważnego i dla jego dobra musi robić to co mu się karze.
Może i „dziecko jest dzieckiem” i jest za wcześnie by „uczyć je życia” ale powiedz kiedy jest na to odpowiedni moment na tą naukę? Jak wejdzie w ten świat? Jak stanie w trudnej sytuacji? Moja intuicja mówi że czas na naukę życia jest teraz. W tej chwili. W chwili gdy się rodzi zaczyna się tego życia uczyć i wolę by uczył się w bezpiecznych warunkach, otoczony miłością ale każdego jego aspektu. Niestety nie jestem na tyle naiwna by uważać że życie to same przyjemności. Za dużo się nasłuchałam i naoglądałam tragedii młodych ludzi którzy po bardzo szczęśliwym i beztroskim dzieciństwie nagle się dowiedzieli się że nie są niezniszczalni i nieomylni ale oczywiście bardzo asertywni i pewni siebie,

Co do gorączki i chorego dziecka to jak najbardziej można uniknąć mówienia NIE i wcale nie oznacza to, że dziecko będzie nieczułe czy samolubne. Ubrać w inne słowa, wytłumaczyć na szybko „brat źle się czuje, teraz się nim zajmijmy”. Co do zawalonego pieca same emocje powodują, że człowiek zachowuje się inaczej, bywa w amoku więc tu nad sobą nie da się tak panować. Rozmawiamy o codziennych sytuacjach. Rodzic tłukący ciągle NIE powoduje, że dziecko w którym momencie będzie idealne – nie będzie przeszkadzać, nie będzie się o wszystko pytać. Zablokuje się. Przykre jest to, że rodzic ogranicza dziecku czas na rozmowę…

A ja całym sercem za rozmową – nazywaniem uczuć , to także dorgą do tego by kiedy przyjdzie pora na „bez dyskusji” dziecko było w stanie taką opcje przyjąć. Jednak – jak raz potkam się o NIE dwulatka – nie opowie mi jeszcze co w żłobku, składa zdania ale nie zawsze jestem w stanie zrozumieć o co chodzi, a o uczuciach z pewnością nie opowie. Wiem dwulatki testują -nawet czasem nie wiedzą że NIE może rodzić konsekwencje, że rodzić przystanie na jego decyzję – a przecież nie o to chodziło i dopiero wtedy jest źle. No więc jak tę rozmowę rano przeprowadzić z maluchem lat 2.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.