Kategorie
Rodzina

Listy do Juula, cz. 71 – Adoptowane dzieci

Jesper Juul jest duńskim pedagogiem i terapeutą rodzinnym o światowej renomie. Propaguje idee szacunku i współdziałania we wzajemnych relacjach z dzieckiem oraz dojrzałe przywództwo dorosłych. W 2004 roku założył międzynarodową organizację Familylab, która w ponad piętnastu krajach świata rozwija jego idee i wartości wychowawcze. Jest autorem wielu książek na temat wychowania i życia rodzinnego.

Pytanie rodzica:

Jesteśmy czteroosobową rodziną: matka, ojciec, syn (12 lat) i córka (10 lat) – oboje zostali przez nas adoptowani. Stoimy właśnie przed wyzwaniem, wobec którego czujemy się bezradni. Nasz syn był zawsze pełen temperamentu i przez wiele lat uczyliśmy go, jak może nad sobą panować. Normalnie jest słodki, empatyczny i inteligentny, dobrze się uczy w szkole, dużo rysuje i chętnie uprawia sport, no i ma dużo przyjaciół. Jego gwałtowne wybuchy stają się teraz coraz rzadsze, ale mimo to martwi nas, że nie mamy do niego żadnego dostępu, kiedy to się dzieje. Dosłownie traci nad sobą wszelką kontrolę i wybucha.

Takie wybuchy mogą być spowodowane przez zupełne błahostki. Na przykład: jego siostra nie chce mu pożyczyć rano gumki do szkoły, a po południu jest wprawdzie dla niego bardzo miła, ale nie chce mu pożyczyć ołówka. I wtedy się zaczyna. Nie jesteśmy w stanie uspokoić go w takich sytuacjach. Niewiele chyba brakuje, żeby posunął się do przemocy.

Na pozór może to wyglądać jak zwykła sprzeczka między rodzeństwem, ale nas to martwi, ponieważ syn się wtedy w ogóle nie kontroluje. Próbowaliśmy już z nim o tym rozmawiać, ale bez skutku. Dodam tylko, że oboje z mężem jesteśmy pedagogami, więc nie brakuje nam doświadczenia z dziećmi.

Odpowiedź Jespera Juula:

Spotykałem wiele dzieci, które zachowywały się podobnie i nierzadko były to dzieci adoptowane. Moim wytłumaczeniem takiego zachowania (oraz ich własnym, które zdradzają, gdy tylko dorosną) jest fakt, że cierpią na bardzo niskie poczucie własnej wartości, które prowadzi do samotności. Nawet zupełne drobiazgi są w stanie usunąć im grunt spod nóg i zupełnie wytrącić z równowagi.

Samotność, o której tutaj mówię, nie jest zwykłą samotnością, kiedy komuś brakuje przyjaciół. Chodzi o egzystencjalną samotność, czyli doświadczenie, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć – świadomość, że nikt nie wie, kim naprawdę jestem i jak się kimś takim stałem. To jest poczucie mojej indywidualnej wyjątkowości w świecie, któremu towarzyszy poczucie odpowiedzialności za siebie, w którym nikt mnie nie wyręczy.

Tego rodzaju doświadczenie samotności pojawia się u dzieci najczęściej w wieku nastoletnim, ale u dzieci adoptowanych najczęściej już w czasie adopcji lub w momencie, w którym się o niej dowiadują. W naszej kulturze staramy się taką samotność wypierać ze świadomości, dlatego dzieci, które się z nią zmagają, trafiają najczęściej na dorosłych, którzy nie potrafią z nimi współodczuwać. Być może dlatego, że sami boją się spojrzeć w oczy własnej samotności w oczach drugiego człowieka.

Wiedzcie więc, że takie właśnie może być doświadczenie waszego syna: że nikt go nie rozumie i sam musi poradzić sobie z tą świadomością. To jest powód, dla którego unika rozmowy, kiedy ktoś próbuje nim manipulować. Inne adoptowane dzieci mogą zachowywać się zupełnie inaczej: niektóre przyklejają się do swoich rodziców i chcą jak niemowlęta móc czuć ich miłość na każdym kroku. Nie wiem, od czego to zależy, ale takie różnice zaobserwowałem.

Z kolei niskie poczucie własnej wartości wydaje się zależeć od dwóch rzeczy. Pierwszą jest doświadczenie odrzucenia, czyli poczucie, że nie jestem wart tego, żeby ktoś mnie pokochał. Potrafi siedzieć ono w duszy przez całe życie jak rana.  A drugą jest doświadczenie, że nie stanowię dla nikogo żadnej wartości. I to akurat można zmienić z pomocą rodziców.

Dobra wiadomość jest taka, że z czasem większość dzieci z podobnymi trudnościami uczy się samokontroli. Zanim do tego dojdzie, mogę wam tylko poradzić, abyście w trakcie wybuchów syna pozostawiali w bezpiecznym dystansie i unikali za wszelką cenę robienia mu jakichkolwiek wyrzutów. A kiedy jest spokojny, porozmawiajcie z nim o szczęśliwym i nieszczęśliwym chłopcu, którego w sobie nosi.

Najważniejsze jest, aby takie rozmowy wynikały z prawdziwego zainteresowania i zaangażowania, a nie jakiejkolwiek strategii wychowawczej. Kiedy poczuje, że za waszymi słowami nie ma prawdziwej troski i ciekawości, tylko zamiar, aby w jakiś sposób go zmienić, to poczuje się dokładnie tak samo odrzucony, jak przez swoich biologicznych rodziców. A jeśli będzie stale czuł, że inni nie chcą mieć tak naprawdę z nim nic wspólnego, to do jego egzystencjalnej samotności dojdzie jeszcze samotność społeczna.

Państwa syn dzieli swój los z wieloma innymi dziećmi, które doświadczyły wielkiego bólu. Jego doświadczenie egzystencjalne musi najpierw znaleźć swój wyraz, zanim rozwinie on w sobie w pełni kompetencje społeczne. Nikt nie może go w tym wyręczyć. Profesjonalna pomoc psychologiczna tylko w niewielu wypadkach okazuje się pomocna. Państwa syn potrzebuje teraz przede wszystkim waszej bezwarunkowej miłości i wsparcia w ciągu najbliższych kilku lat.

Niewykluczone, że usłyszycie od niego jeszcze takie zdania, jak ,,Ty mnie nigdy nie rozumiałaś’’ albo ,,Nie ma nikogo, kto mógłby mnie zrozumieć’’. Musicie je po prostu usłyszeć i wytrzymać. A jeśli kiedyś trafi na inne dzieci z podobnym doświadczeniem adopcji, będzie mógł podzielić się z nimi swoim światem. I ci ludzie mogą nawet stać się dla niego przez pewien czas ważniejsi niż rodzice. Jeśli będzie to dla was zbyt bolesne, pomyślcie, że daliście mu od siebie wszystko, co najlepsze. I pomyślcie, że macie właśnie taką rodzinę, jaką chcieliście mieć. Właśnie obie te rzeczy zostały kiedyś odebrane waszemu synowi.

Tekst opublikowany w austriackim piśmie „Der Standard”, udostępniony dzięki wydawnictwu MiND i FamilyLab.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.