Kategorie
Wychowanie

Czy warto stosować kary i… nagrody?

Karanie i nagradzanie to jedna z najpopularniejszych metod wychowawczych. Od dłuższego już czasu podkreśla się, że chwalenie i nagradzanie jest znacznie ważniejsze niż karanie. Pojawiają się również głosy, że karanie i nagradzanie to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu, i rzeczywiście – z punktu widzenia psychologii kara i nagroda działają według tego samego mechanizmu. Wielu rodziców i nauczycieli, z którymi rozmawiam, nie wyobraża sobie jednak wychowania bez nich, obawiając się bardziej „wychowania bezstresowego”, czyli takiego, w którym dziecku wszystko wolno. Czy wychowanie bez kar i nagród na pewno działa?

Karanie i nagradzanie to jedna z najpopularniejszych metod wychowawczych. Od dłuższego już czasu podkreśla się, że chwalenie i nagradzanie jest znacznie ważniejsze niż karanie. Pojawiają się również głosy, że karanie i nagradzanie to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu, i rzeczywiście – z punktu widzenia psychologii kara i nagroda działają według tego samego mechanizmu. Wielu rodziców i nauczycieli, z którymi rozmawiam, nie wyobraża sobie jednak wychowania bez nich, obawiając się bardziej „wychowania bezstresowego”, czyli takiego, w którym dziecku wszystko wolno. Czy wychowanie bez kar i nagród na pewno działa?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Jakie mamy cele?

Na  to pytanie można odpowiedzieć na kilka sposobów. W gruncie rzeczy odpowiedź zależy od tego, co rozumiemy przez „działa”, a zatem – jakie mamy cele, na czym nam zależy. Między tym, jak to wygląda w rodzinie, a jak w szkole, mogą zachodzić różnice. Z mojego doświadczenia jako nauczycielki, niani i pedagoga wynika jednoznacznie, że wychowanie bez kar i nagród pozwala się dogadać z dzieckiem i ustalić takie normy współżycia (w domu i w grupie), które dla obu stron są korzystne i satysfakcjonujące. Przede wszystkim zaś buduje silną relację, która jest dla dziecka skarbem na całe życie, i wspiera je w budowaniu relacji z sobą samym i z innymi.

Kilka faktów o wychowaniu z użyciem kar i nagród:

  1. Daje stosunkowo szybkie efekty, bo kary i nagrody są silnym motywatorem: odwołują się do emocji dziecka i jego potrzeby akceptacji, nie są odroczone daleko w przyszłość, są atrakcyjne (nagrody) lub dotkliwe (kary).
  2. Efekty są ściśle związane z obecnością motywatora, czyli kary lub nagrody. Wraz z ich usunięciem motywacja do określonego, oczekiwanego przez dorosłych zachowania, znika – bo nie została zinternalizowana, czyli uwewnętrzniona, przez dziecko.
  3. Kary i nagrody to komunikat dla dziecka, że warto robić to, czego oczekują od nas inni, że postępowanie tak, jak ktoś tego od nas oczekuje, jest lukratywne.
  4. Kary i nagrody przenoszą punkt ciężkości z motywacji wewnętrznej (robię coś, bo to lubię lub chcę tego) na zewnętrzną (robię coś, bo coś z tego będę mieć: pochwałę, nagrodę, aprobatę znaczącej dla mnie osoby, czyli rodzica lub nauczyciela). Często zabiera to też przyjemność z samego działania.Przykład: wyobraźmy sobie dziecko, które lubi rysować. Rysuje dużo. Jeśli rodzic / nauczyciel zacznie je za to mocno chwalić, dziecko zacznie się w swoim rysowaniu kierować tym, żeby usłyszeć pochwałę – bo jest ona bardzo przyjemna. Przyjemność z usłyszenia pochwały może (nie musi!) przewyższyć przyjemność z rysowania (uczenia się / grania na skrzypcach /… tu wstaw jakąkolwiek pasję).
  5. Kary i nagrody wiążą się z wychowaniem warunkowym: jeśli zrobisz to, czego od ciebie oczekuję, będę z ciebie zadowolony, a jeśli nie, będę musiał cię ukarać. Dla dziecka to jest przekaz, że ocena, jaką „wystawia” mu dorosły, zależy od zachowania dziecka.
  6. Silne emocje związane z karą lub nagrodą usuwają na drugi plan refleksję nad postępowaniem, które podlega karze lub nagrodzie. Zmniejszają też znaczenie naturalnych konsekwencji, które tak naprawdę decydują o tym, co jest dobre, a co złe.Przykład: Franek uderzył Maćka. Możliwe cele rodzica / wychowawcy / nauczyciela, który reaguje na tę sytuację: a) żeby Franek nie bił więcej Maćka, b) żeby Franek zrozumiał, że bicie jest nie-fair, bo łamie prawa drugiego człowieka, c) żeby Franek rozwinął w sobie empatię („aha, jego to boli, a do tego jest na mnie jeszcze bardziej wściekły, jak mu przywaliłem”), d) żeby Franek znalazł alternatywną strategię reagowania, kiedy Maciek go wkurzy (do tego jest potrzebna refleksja Franka [i nauczyciela] nad tym, dlaczego uderzył:  bo był zdenerwowany? bo chciał ukarać Maćka? bo chciał na nim coś wymusić? bo chciał odreagować to, że ktoś inny mu dokucza? Etc. Możliwości jest wiele, a kluczem do ich zrozumienia jest odwołanie się do potrzeb dziecka – wielkim wsparciem dla mnie jest w tym zakresie Porozumienie Bez Przemocy.Kara pomaga uzyskać cel „a”, o „b” można pogadać po wyznaczeniu/odbyciu kary, ale Franek raczej tym nie będzie zainteresowany, osiągnięcie celu „c” w przypadku kary jest w ogóle niemożliwe, „d” zaś może się udać, ale refleksja będzie mocno utrudniona przez karę i przy braku empatii. Efekt – Franek wie, że nie wolno bić Maćka, ale niekoniecznie rozumie dlaczego, i niekoniecznie będzie przekonany, dlaczego lepiej zareagować inaczej.

Wychowanie bez kar i nagród:

  1. Działa wolniej – bo dziecko nie dostaje natychmiastowej gratyfikacji, a jeśli nawet, to nie jest ona dla niego tak mocno odczuwalna, jak w przypadku nagrody.
  2. Buduje silną relację między dzieckiem a rodzicem, uczniem a nauczycielem – bo trudne sytuacje rozwiązywane są empatycznie, przez rozmowę, w odwołaniu do potrzeb dziecka.
  3. Pomaga dziecku budować bezwarunkowe poczucie własnej wartości: jeżeli coś „przeskrobię”, to dorosły pomoże mi zrozumieć, co poszło nie tak, ale to nie znaczy, że jestem zły lub że dorosły jest mną rozczarowany.
  4. Daje dziecku przekaz, że dorosły zawsze jest po jego stronie, stara się je zrozumieć.
  5. W moim odczuciu, z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że na dłuższą metę pomaga wyeliminować z grupy przemoc i ograniczyć konflikty (lub sprawić, że są one konstruktywne) – bo dzieci uczą się rozpoznawać, nazywać i wyrażać swoje emocje w sposób akceptowany społecznie.
  6. Efekty uzyskane w wyniku rozmowy, modelowania przykładem i uczenia alternatywnych strategii są trwałe, bo są efektem zrozumienia przez dziecko, dlaczego oczekujemy od niego takiego, a nie innego zachowania. Motywacja wewnętrzna idzie z dzieckiem wszędzie tam, gdzie ono – nawet tam, gdzie nikt go nie widzi… :)

Niegrzeczne książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Ja w swoim życiu osobistym i zawodowym wybrałam wychowanie bez kar i nagród. Co pojawia się w nich miejsce? Najczęściej jest to dialog, w którym wspiera mnie głównie koncepcja Porozumienia bez Przemocy (M. Rosenberg) i języka osobistego (J. Juul). Do dialogu zapraszam osoby, których dotyczy dana sytuacja – czasem wszystkie razem, czasem osobno. Kluczowy jest jednak dialog… z samą sobą – w którym uczę się rozpoznawać swoje własne emocje, określać swoje (nie dziecka) granice, dostrzegać i szanować swoje własne potrzeby i szukać strategii ich zaspokajania. Wtedy dopiero mogę wspierać w tym procesie innych.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

13 odpowiedzi na “Czy warto stosować kary i… nagrody?”

Podoba mi się, jestem za, ale co w przypadku gdy dziecko chce zrobić coś, co zagraża Jego życiu? Np. wbiega na ulicę, nie zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, obiega daleko od rodzica? Nie mówię o sytuacjach niebezpiecznych w domu, bo okazję można wyeliminować (zapałki, gaz itp.) ale nie da się zawsze spacerować daleko od jezdni. Jak „przekonać” dziecko, że to niebezpieczne i nie ma tego robić, gdy efekt wychowania bez nagród i kar jest „długoterminowy” a nie natychmiastowy?

Rozmawiać, zapewniać bezpieczne miejsca (np ogrodzone), ustalić zasady bezpiecznego poruszania się. Jeśli nie jest w stanie ich przestrzegać albo jeśli trzeba przejść przez jezdnię to może po prostu trzymać w takiej sytuacji za rękę? Są takie sytuacje, w których możliwości eksperymentowania i wolności są ograniczone, a naszym zadaniem jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa.

Myślę, że można nawiązać dialog, choć tylko w połowie będzie on werbalny :) Dzieci zaczynają nas rozumieć dużo wcześniej, niż potrafią odpowiedzieć słowami czy zdaniami. W pracy z maluszkami staram się mówić do nich krótko i jasno, próbując „odczytać” ich emocje i potrzeby. Po minie i zachowaniu dziecka zazwyczaj widać, czy zrozumiało i czy się zgadza. W miarę możliwości kontynuuję dialog, dopóki napięcie nie zniknie lub dopóki nie poczuję, że dziecko mnie usłyszało i samo nie czuje potrzeby odpowiedzi. Zaś w przypadku jeszcze młodszych dzieci raczej trudno mówić o wychowaniu, raczej o opiece – i na tym etapie kluczowe jest to, jak mówimy do dziecka i jak zaspokajamy jego potrzeby: bliskości i bezpieczeństwa.

Moja córka ma 1,5 roku i jeszcze nie mówi, rozumie owszem ale wtedy kiedy ma na to ochotę. Ostatnio jej pasją stało się rozrzucanie jedzenia, zabawek, wszystkiego co wpadnie jej w ręce. Staram się tłumaczyć, rozmawiać ale wtedy efekt jest odwrotny. Gdy widzi, że wykazałam zainteresowanie jej działaniem, ono jeszcze się potęguje tzn. rzuca z większą pasją i uśmiechem od ucha do ucha. Skuteczne jest tylko fizyczne przeniesienie w inne miejsce, co ona zapewne traktuje jak karę i wyraża sprzeciw krzycząc i wierzgając, lub pozwolenie jej na ten typ zabawy, która wtedy szybko się nudzi bo przecież nikt nie patrzy i nie zwraca uwagi. Co robić? Chcę być konsekwentna i dać jasny przekaz a nie reagować raz tak, raz tak.

Ja myślę, że to nie chodzi o tego typu kary. Sama się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że gdyby dziecko próbowało włożyć rękę do ognia nie zaczęłabym z nim rozmowy, a powstrzymała je, dopiero potem można wytłumaczyć co się stało. Zabieranie dziecka z dala od 'miejsca zbrodni’ jest raczej konsekwencją niepożądanego działania. Nie można przecież pozwolić się bić (a raczej: ja nie pozwalam się bić, różne ludzie mają granice :) i mówić: Mamusie to boli, przestań. I zostawić jak jest, mimo że dziecko dalej bije.

Pani Magdo, myślę, że reakcja córki na przeniesienie w inne miejsce niekoniecznie jest reakcją jak na karę – zapewne jest to dla niej trudne i nie ma na to wcale ochoty, ale w żaden sposób nie cierpi jej poczucie własnej wartości – Pani reakcja nie jest bowiem wynikiem oceny tego zachowania jako „niepożądane, godne kary” ale próbą usunięcia niebezpieczeństwa. Tutaj istotne jest Pani nastawienie i potrzeba, jaka kryje się za przeniesieniem córki. A. Stein bardzo jasno pisze o tym, że trzeba oddzielić wychowanie od bezpieczeństwa. Kiedy sytuacja zagraża zdrowiu lub życiu dziecka lub osób w jego otoczeniu, trzeba ją przerwać. Jeśli jednak tak nie jest, warto sprawdzić, co się kryje za tym, że córka rozrzuca przedmioty (potrzeba eksploracji praw fizyki? fascynacja tym, z jak różną prędkością i odgłosem spadają różne przedmioty? potrzeba bycia widzianym przez mamę? potrzeba bliskości? To tylko kilka możliwości, które przychodzą mi do głowy – tutaj na pewno Pani jest ekspertką od relacji z Córką :) ). Jeśli sytuacja nie stwarza zagrożenia i nie narusza niczyich granic, może można powiedzieć „tak” rzucaniu?

A co jesli rodzic ma wiecej niz jedno dziecko i rowniez swoje potrzeby ( np.zachowania porzadku) i nie chce zeby wszystko było porozrzucane?

ale to niemowlę, tak jeszcze niemowlę ma tylko 1,5 roku. Wierzcie mi ze jeszcze będzie czas na „wychowywanie” Ono po prostu chce się bawi. Przykro mi, ale jak ma się dzieci, dzieci których się nie ogranicza w stylu nie biegaj bo się spocisz to ma się również bałagan.Na kilka najbliższcyh lat Twoje potrzeby oczywiście nie powinny być zmarginalizowane, ale niestety drugoplanowe. To jest odpowiedzialność. Jesteś matką.

i jeszcze jedno, jeśli zwolnisz na chwilę i wspólnie z dziećmi znajdziesz inną zabawę, dosłownie na 3 minuty, lub porozrzucasz te kredki, a później wytłumaczysz, ze teraz trzeba pozbierać i zrobmy to razem, bo można się potknąć, bo nie ma miejsca do zabawy cokolwiek, jeśli jeszcze zrobisz to w formie zabawy, np kto pierwszy dziecko nei będzie tak przekornie powtarzać tej czynnosci. Im bardziej ci na tym zalezy, tym bardziej ono cię będzie sprawdzać na ile jeszcze mozna sobie pozwolić i co się stanie. Ono nie rozumie dlaczego kredki nei mogą leżec na podłodze

O jeszcze bym zapomniała o tym że kara pomaga, byłam u psychologa z dzieckiem i psycholog mówi,
-Rodzic wymagający to rodzic najlepszy.
Miał że rodzic wymagający to rodzic najlepszy, czasem dziecko się pozłości i trudno ale nie przejmuj się przejdzie jemu/j. Albo krzyknie ty mi karzesz robić 1000000 rzeczy NARAZ! wtedy warto porozmawiać i dopytać się czy tak na prawdę każesz robić 1000000 rzeczy naraz. pozdrawiam martt123.

Ja mam dzis taka sytuacje. Moj maz zabral mladsza córkę na spacer. Zostalam ze starsza i fajnie sie bawiysmy. Wspolnie zjeslismy kolacje i starsza (4,5 roku) postanowila rzucac kredkami na podloge( robi mi na zlosc , bo wie ze lamie sie grafit), mlodszej (2,5 r) daje jedzenie i mowi”rzucaj”. I maja swietna zabawe. Oczywiscie mam ochote je roszarpac, glownie starsza. Pytam, dlaczego to zrobila. Stroi miny i zacheca mlodsza do „łobuzowania”. W tej chwili na podlodze jest pororzucana kolacja i nowe kredki.

Myślę że strach to nie jest dobra metoda wychowawcza, nauczyciel bądź rodzic musi być wyrozumiały. Oczywiście można dać kare ale od stopnia wieku 3,4,5,6…9…11 itp. Rodzice często dają karę na rzeczy elektroniczne.
Co oznacza że dziecko zachowało się nie najlepiej
kara może być taka: brak słodyczy przez tydzień, zakaz korzystania z laptopa na 3,4 dni, lecz gdy dziecko jest małe to brak bycia w salonie dłużej to idzie spać o18.pozdrawiam myślę że sprawdzą się moje porady:).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.