Kategorie
Dieta naturalna

Krótka historia wigilijnego karpia

Ani on smaczny, ani specjalnie zdrowy, do tego na naszych stołach pojawił się z musu, a nie rzeczywistej potrzeby. Karp nadal przez wielu uważany jest jednak za część wigilijnej tradycji, bez której trudno się obejść.

Tymczasem gdybyśmy chcieli być tak tradycyjni, szybko zdalibyśmy sobie sprawę, że ta wigilijnym ryba jest obecna na świątecznym stole dopiero od czasów powojennych. Wcześniej królowały zgoła odmienne potrawy, w tym ryby, które łatwo było złowić samodzielnie: płocie, leszcze i liny.

Pseudotradycja z Azji

Karp to ryba pochodząca z Azji. Sprowadzono ją do Polski ze względu na łatwość hodowli, dużą odporność i zdolność adaptacji do nowych warunków. Szybko rośnie, je niemal wszystko co znajdzie w mule – również odpadki. By karp rósł jeszcze szybciej, dokarmia się go sztucznymi granulatami i zbożami. Do tego trzyma w hodowlanych stawach, w brudnej, pełnej odchodów wodzie. A jednak – przeciętny Polak nie wyobraża sobie świątecznego stołu bez tej ryby. Dlaczego?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

W 1948 roku ówczesny minister przemysłu Hilary Minc rzucił hasło „karp na każdym wigilijnym polskim stole” i zainicjował tworzenie Państwowych Gospodarstw Rybackich. Karp przyjął się szybko – ze względu na łatwość hodowli i fakt, że w tych wyjątkowo trudnych czasach był w stanie zaspokoić potrzeby żywieniowe ubogiego społeczeństwa. Dziś w polskich gospodarstwach rybackich produkuje się około 15 tys. ton karpi rocznie.

Jaką drogę przechodzi karp, nim trafi na nasz stół?

Karpie wcale nie mają łatwego życia biorąc pod uwagę fakt, że w stawach hodowlanych nie daje się im przestrzeni do odpowiedniego życia i traktuje co najmniej tak samo źle, jak kury nioski, całe życie spędzające w ściśniętych klatkach. Oczywiście taki sposób hodowli ma olbrzymie znacznie dla jakości mięsa i jego zdrowotności. Karpie pochodzące z intensywnych, sztucznych hodowli karmione są tanimi, wysokoenergetycznymi granulatami, dzięki czemu mogą być sprzedawane po dwóch latach, co znacznie obniża koszty hodowli. Jakość granulatów jest oczywiście niska, a najtańsze karmy składają się ze starego, wielokrotnie używanego oleju wymieszanego z przeróżnymi odpadami żywnościowymi.

Takie karpie sprzedaje się w sklepach nawet za 9 zł za kilogram, choć sieci wciąż prześcigają się w obniżkach – a konsumenci rzadko zwracają uwagę na jakość. Tradycyjnie też karpie sprzedaje się żywe. Co roku całe tony ryb transportuje się bez wody i w nadmiernym stłoczeniu, by później – podduszane w foliowej torbie – wreszcie wylądowały na uroczystej kolacji. To niehumanitarny, wyjątkowo okrutny sposób dystrybucji, któremu od lat sprzeciwia się Klub Gaja, prowadząc kampanię społeczną „Nie kupuj żywych karpi”. My moglibyśmy dodać od siebie – nie kupuj żywych, albo nie kupuj wcale.

Karp kontra reszta ryb

Mięso karpia jest dość tłuste, a poza tym charakteryzuje się niezbyt korzystnymi proporcjami kwasów omega-3 i omega-6. Warto nadmienić, że tylko w odpowiedniej proporcji kwasy te obniżają poziom złego cholesterolu i przyspieszają spalanie tkanki tłuszczowej. Istnieje bardzo dużo ryb, które przewyższają mięsko karpia pod względem właściwości odżywczych, jak również walorów smakowych. I niekoniecznie muszą to być ryby drogie – warto w tym przypadku kierować się zasadą lokalności, a więc kupować ryby, które występują u nas naturalnie i nie są sprowadzane z odległych zakątków świata.

Pod względem proporcji kwasów tłuszczonych najlepiej wypadają takie ryby jak śledź, łosoś i pstrąg. Na stole możemy z pożytkiem dla zdrowia ugościć również solę, która ma dużo witaminy D3 bądź chudego dorsza.

A nawet jeśli nie mamy zamiaru odpuścić sobie wigilijnego karpia, dla własnego zdrowia sprawdźmy, skąd dana ryba pochodzi. Całe szczęście obok licznych stawów hodowlanych, w którym stłoczone ryby masowo sprzedaje się sieciom handlowym, istnieją też hodowle, w których ryby traktowane są w bardziej humanitarny sposób – mają odpowiednią przestrzeń do pływania i karmione są zdrowym pokarmem, a więc zbożem i kukurydzą. W małych sklepikach ze zdrową żywnością bądź od zaprzyjaźnionych dostawców można też kupić karpie ekologiczne. Wybór jest wielki, trzeba mieć tylko odwagę, by znaleźć własną ścieżkę.

Co warto wiedzieć o rybach:

  • pangi i tilapie: pochodzą z zanieczyszczonych wietnamskich i chińskich hodowli, gdzie hoduje się je w przepełnionych i ciasnych zbiornikach wodnych. Karmione są mało wartościową mączką rybną (sproszkowane surowce powstające w przetwórstwie ryb), witaminami, ekstraktem z soi i manioku. Przy ich hodowli mogą być stosowane antybiotyki i hormony. Posiadają kwasy omega-3, ale niekorzystnie połączone z kwasami omega-6, przez co mogą wywoływać atak astmy.
  • ryby maślane: to nazwa kilku gatunków ryb (np. kostropak, błyszczyk, eskolar), których główną cechą wspólną jest to, że posiadają dużo oleju. Ryby maślane są smaczne, ale zawierają woski, które trudno strawić, co może powodować problemy, np. zatrucia pokarmowe, objawiające się wysypką, nudnościami, zawrotami głowy i biegunką.
  • tuńczyk: posiada sporo korzystnych aminokwasów i dobrej jakości tłuszczów, ale łatwo przyswaja rtęć z wody.
  • łosoś, makrela, halibut, pstrąg, dorsz, sardynki i szprotki: jeśli decydujemy się na jedzenie ryb wybierajmy właśnie te, pod warunkiem, że są “dzikie” tzn. żyły w swoim naturalnym środowisku i nie pochodzą ze sztucznych hodowli. Zawierają najwięcej fosforu, potasu i kwasów omega-3.
  • owoce morza: zawierają dużo witamin z grupy B, selen, magnez, jod, mało tłuszczu i są lekkostrawne.
Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.