Kategorie
Rodzicielstwo Świadomość ekologiczna

Kupowanie, pieniądze, rzeczy…, czyli jak się nie dać konsumpcjonizmowi w wychowaniu

Żyjemy w kulturze konsumpcjonizmu – kupowaniem sprawiamy sobie przyjemność, „leczymy” traumy, wypełniamy braki. „Napędzamy gospodarkę” bez świadomości rzeczywistych kosztów społecznych i ekologicznych, a bardzo często i osobistych. Sztucznie tworzone potrzeby, zwane zresztą ironicznie „potrzebami pierwszego świata”, mają generować popyt na (często absurdalne) produkty i przynosić zysk. Innymi słowy: mamy kupować i ciągle chcieć więcej.

Szczególnymi klientami są dzieci. Po pierwsze – są bezkrytyczne i niezwykle podatne na manipulację, po drugie – choć nie posiadają własnych dochodów, mają ogromny wpływ na decyzje zakupowe rodziców. Dlatego są idealnymi odbiorcami przekazów reklamowych.

Główną pułapką współczesnej konsumpcji jest nadmiar

Dziesiątki wersji kolejnych pojawiających się na rynku zabawek kuszą, żeby mieć je wszystkie. Kuszą też z pozoru niedrogie drobiazgi ustawione przy kasie i dodawane do innych produktów „kolekcje” czy „gratisy”. Rodzice kupują więcej i więcej, a dziecięce pokoje toną w niepotrzebnych gadżetach. Zresztą nie tylko pokoje dzieci, nasze domy wypełnione są przedmiotami, które dekorują, ułatwiają, pomagają, segregują… Jest ich tak dużo, a dostęp do nowych tak łatwy i kuszący, że współczesne gromadzenie rzeczy po prostu nie ma końca!

Póki nie uświadomimy sobie, że jesteśmy częścią większej marketingowej maszyny i nie spojrzymy krytycznie na otaczający nas rynek produktów, nie będziemy świadomymi klientami i odbiorcami reklam. A to właśnie jest podstawą wychowania dzieci w opozycji do konsumpcjonizmu.

Uwaga! Reklama do czytania

Cud rodzicielstwa

Piękna i mądra książka o istocie życia – rodzicielstwie.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Nikt nie jest samotną wyspą i każde dziecko prędzej czy później zetknie się z reklamami, nachalnym marketingiem i z presją rówieśników. O ile dla maluchów punktem odniesienia są rodzice, o tyle dla nastolatków najważniejsi stają się koledzy. Dorastanie to czas, gdy chęć przynależności do grupy jest bardzo silna, a umiejętność bronienia swoich przekonań – gdy wśród kolegów panuje kult określonej marki – wystawiona na próbę. Nie unikniemy napływających ze wszystkich stron zachęt „kup mnie, a będziesz szczęśliwy”, możemy jednak próbować nauczyć dzieci krytycznego spojrzenia.

Warto jeszcze przeczytać:


1. Wychowanie przez przykład

Przykład idzie z góry. Jeśli dzieci będą widziały, że świat dorosłych nie kręci się wokół dorabiania się, kupowania i galerii handlowych, przyjmą ten sposób życia i same będą potrafiły znaleźć mnóstwo alternatyw dla gromadzenia rzeczy. Rytuał przechadzania się po centrum handlowym warto zastąpić innym. Jeśli spacer – to po parku, kawiarnia – na rynku, kino – najlepiej takie, które nie mieści się w galerii pełnej butików. Do sklepu idzie się po niezbędne produkty, a nie dla zabicia czasu.

2. Minimalizm

Czy naprawdę potrzebujemy aż tylu rzeczy? Rynek wmawia nam, że oczywiście tak, a twórcy reklam są mistrzami w kreowaniu nowych (pseudo) potrzeb. Gadżety, jeszcze więcej gadżetów, gadżety do przechowywania gadżetów i gadżety do ich rozbudowywania o kolejne funkcje. Przemyślane zakupy i postawienie na jakość zamiast ilości pozwolą ograniczyć liczbę przedmiotów, jakimi się otaczamy. Pierwsza lekcja minimalizmu dla dzieci? Rotacja zabawek. Jedno pudło w pokoju, drugie w piwnicy lub na strychu. Gdy zawartość pierwszego się znudzi, podsuwamy do zabawy to drugie. „Stare” zabawki odpoczywają i dają dziecku szanse za sobą zatęsknić, a przyniesione z piwnicy cieszą zupełnie jak nowe. Możemy ustalić też nieprzekraczalne limity, np. pluszaki mają mieścić się w przeznaczonym na nie koszu.

3. Ograniczony dostęp do reklam

Dziecko każdego dnia bombardowane jest reklamami. O ile telewizji można nie oglądać, w komputerze zainstalować program blokujący wyskakujące okienka, a do kina spóźniać się kwadrans, aby ominąć poprzedzające film bloki reklamowe, o tyle nie sposób uciec przed billboardami, plakatami, ulotkami, które, niby niezauważalne dla dorosłych, zostawiają w pamięć dzieci najistotniejszy przekaz: „musisz mnie mieć”. Ograniczyć dostęp do reklam to jedno, ale warto też tłumaczyć dzieciom, jak są tworzone i jaki jest ich cel.

4. Pieniądz bierze się z pracy, nie z bankomatu

Z siłą nabywczą pieniądza można zapoznawać już najmłodszych. Oglądanie monet z portfela rodziców bywa fascynującą zabawą. Prawdopodobnie maluch uzna za najcenniejszą największą monetę, ale z czasem pozna cyfry i nauczy się rozróżniać ich wartość. Dobrze jest wytłumaczyć dzieciom, że pieniądze wybierane z bankomatu nie biorą się znikąd, że najpierw trzeba je zarobić. Nie warto zwlekać z kieszonkowym – nauka gospodarowania pieniędzmi jest najskuteczniejsza, gdy pieniądze są własne i jest ich ograniczona ilość.

5. Nauka czekania

Tak jak czeka się na swoją kolej na zjeżdżalni, tak można czekać na wymarzoną zabawkę. Dzieci, których pragnienia spełniane są natychmiast, nie mają czasu marzyć, a przecież prezent długo wyczekiwany daje więcej radości (stąd przemyślane i upragnione prezenty urodzinowe). Odłożenie w czasie zakupu pozwoli też odróżnić chwilową zachciankę od prawdziwego pragnienia.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

6. Sztuka wyboru

Gdy dziecko o coś prosi, to okazja do opowiedzenia mu, na co przeznaczane są zarabiane przez dorosłych pieniądze. Że są potrzeby (jedzenie, podstawowe ubrania, rachunki), które trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności i dopiero wtedy można rozważyć spełnianie zachcianek. Zazwyczaj nie można mieć wszystkiego i trzeba z czegoś zrezygnować.

7. Kupowanie tego, co naprawdę ważne

Do sklepu tylko z listą zakupów i ustalonymi zasadami. Listę można przygotować razem z dzieckiem, przy okazji rozmawiając o funkcjonalności wszystkiego, co ma się na niej znaleźć. A zasady? Kupujemy wyłącznie produkty z listy, ale możesz oglądać wszystkie zabawki albo: Realizujemy zakupy z listy i dodatkowo możesz wybrać jedną rzecz ze stojaka przy kasie. Nie chodzi o to, żeby bezwzględnie niczego dzieciom nie kupować, ale żeby wiedziały, czego mogą oczekiwać.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik świadomego rodzicielstwa

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

8. Pomyślmy, zanim wyrzucimy

Nowe nie znaczy lepsze. Naprawiamy zamiast wyrzucać. Nie tylko ze względu na materialną wartość, ale też na wyzwanie. Gdy uda się dać przedmiotom nowe życie, radość będzie bezcenna. Przerobienie sukienki po kuzynce albo zbudowanie samochodu z pudełek po butach można potraktować jako zabawę (a przy okazji zadbać o środowisko). Wymienianie się książkami czy ubraniami ogranicza liczbę rzeczy w obiegu i uczy, że „używane” jest nadal wystarczająco dobre i dostosowane do potrzeb.

9. Sztuka “robienia samodzielnie”

Samodzielnie można zrobić wiele rzeczy – np. drobne prezenty, zaproszenia czy kartki urodzinowe. Nie tylko z oszczędności. Rękodzieło ma wartość, której nie da się przeliczyć na pieniądze – to czas i emocje włożone w pracę z myślą o osobie obdarowywanej. O ile wiedzą o tym maluszki z pasją tworzące laurki dla wszystkich członków rodziny, o tyle starsze dzieci często „kupne” cenią znacznie wyżej.

Czy od kultury promującej konsumpcjonizmu można uciec? Jeśli nie wybieramy się na bezludną wyspę, jest to raczej niemożliwe. Na szczęście można nauczyć się w tym świecie funkcjonować tak, żeby nie stać się jego ofiarą. Lekarstwem jest świadomość zasad działania rynku i postawienie na rozwój duchowy. Jeśli dzieci będą rosły w domu, gdzie jakości życia nie mierzy się liczbą par butów czy parametrami telewizora, a spędzanym razem czasem (choćby to miało być wspólne niedzielne śniadanie albo leżenie na trawie i gapienie się w chmury), łatwiej będzie im oprzeć się podstępnym zachętom nastawionego wyłącznie na zysk marketingu i obstawać przy swoich przekonaniach. Jest tylko jedno ale: zmianę musimy zacząć od siebie.

Foto: flikr.com/alstonhuang

Agnieszka Radziszowska

Autor/ka: Agnieszka Radziszowska

Pisze dla rodziców o dzieciach, dla miłośników zwierząt o psach i kotach, a dla wszystkich o miejscach, które warto zobaczyć i rzeczach, które warto zrobić. Mama montessoriańskiej córki, dziennikarka i teatrolog.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.