Kategorie
NATULI

Z Anną Alboth o podróżowaniu z dziećmi

Rozmowa z Anną Alboth, mamą dwóch córek, podróżniczką. Anna prowadzi bloga “Rodzina bez Granic” (thefamilywithoutborders.com), opisuje tam swoje dalekie podróże, które odbywa z całą rodziną. Blog otrzymał tytuł Bloga Roku 2011, przyznawany przez magazyn National Geographic Traveler i National Geographic

Rozmowa z Anną Alboth, mamą dwóch córek, podróżniczką. Anna prowadzi bloga “Rodzina bez Granic” (thefamilywithoutborders.com), opisuje tam swoje dalekie podróże, które odbywa z całą rodziną. Blog otrzymał  tytuł Bloga Roku 2011, przyznawany przez magazyn National Geographic Traveler i National Geographic.

Dzieci są ważne: Podróżowanie zawsze było Pani pasją. „Chcieć to móc” – to Pani dewiza życiowa?

Anną Alboth: „Chcieć to móc” – na pewno. O podróżowaniu wiele myślałam, ale jeździłam więcej tylko podczas tych pięciu ostatnich lat: przed narodzinami dziewczynek, w ciąży, i potem już razem z nimi.

DsW: Którą z podróży wspomina Pani szczególnie?

AA: Wspaniale nam było na Bałkanach: w Macedonii, Kosowie i Serbii, jeszcze przed urodzeniem Hani, we dwójkę z brzuchem. Bardzo się tam dobrze czuliśmy. Ale zdecydowanie najlepszy czas spędziliśmy już w trójkę, w Gruzji. W sumie ponad miesiąc wśród najpiękniejszych miejsc i najpiękniejszych ludzi. Za to najbardziej egzotycznie i nieco “inaczej” było w Gwatemali. Chyba wszystkie nasze podróże pamiętamy jako szczególnie.

DsW: Wydawałoby się, że pojawienie się dziecka może w jakiś sposób ograniczyć i zmienić dotychczasowe plany, a tak się nie stało. W takim razie co się zmieniło?

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

AA: Dzieci zmieniły życie, oczywiście. Przewartościowały. Ale też nadały dodatkową wartość naszej pasji: podróżowaniu. Chcemy się dzielić z nimi tym, co kochamy, chcemy poznawać świat wszyscy razem. Oboje z mężem bardzo chcieliśmy dalej jeździć, ale chcieliśmy również mieć dzieci. Okazało się, że jedno drugiemu nie przeszkadza. Według mnie dla małych dzieci najważniejsze są tak fundamentalne potrzeby jak picie, jedzenie i bezpieczeństwo, ale też szczęśliwi rodzice. A w podróży jesteśmy najszczęśliwsi, no i 24 godziny na dobę razem. Które dzieci mają i mamę i tatę cały czas obok?

DsW: Śledząc Pani wypowiedzi na blogu możemy odnieść wrażenie, że przygotowanie do podróży i sama eskapada nie stanowi dla Pani i Pani męża problemu logistycznego. W jaki sposób przygotowujecie córki do wyjazdu, np. dookoła Morza Czarnego? Jakie środki bezpieczeństwa Pani stosuje?

AA: Nasze córki są naturalnie, od urodzenia przygotowane. A tak na serio: odkąd przyszły na świat po prostu żyliśmy dalej życiem. Mieliśmy mnóstwo gości, aktywne weekendy. Dla nich zmiany czy zasypianie w innym niż łóżeczko miejscu nigdy nie było problemem. To na pewno pomaga.

DsW: Wielu rodziców małych dzieci podziwia Pani odwagę, sposób organizacji, ale sami nie są gotowi na wyjazd. Wtedy wszystko staje się problemem (w co się spakować, jak pomieścić wszystkie rzeczy nasze i dziecka, ile zabrać pieniędzy, itd.) Prosimy o kilka rad, w jaki sposób w ogóle zabrać się za planowanie i potem realizację podróży. Od czego zacząć?

AA: W temacie naszych przygotowań i logistyki wydaje mi się, że wszystko trzeba brać na spokojnie, nie planować za dużo, zgrać się z rytmem dziecka (zwracać uwagę kiedy chce jeść, spać czy zatrzymać się przy piesku czy małpce), być elastycznym. Również pamiętać, że wszędzie na świecie, gdziekolwiek się wybieramy, są dzieci, więc jedzenie czy pieluszki zawsze się znajdą. Dla mnie ważne było, aby dziewczyny miały swoje punkty odniesienia, bezpieczeństwa: swoje misie, poduszki, ulubione książki, te same piosenki, no i spokojną mamę i tatę. Jeśli obecny jest ten istotny trzon, to cała reszta się może zmieniać.

DsW: Jak dzieci znoszą długą podróż, spanie w nowych miejscach, jedzenie nowych potraw? Nie protestują? Zdarzają się dni kryzysowe?

AA: Długa podróż to tylko w samolocie, czasami, gdy nie da się inaczej. Ale im się podobają takie nowości jak bieganie wokół rzędów pasażerów. A jak już jesteśmy w drodze (samochodem) to wcale długo nie jeździmy – nie więcej niż 1-2 godziny dziennie (wtedy gdy dziewczynki są zmęczone i chcą spać). Spanie w rożnych miejscach, jedzenie nowych rzeczy i spotykanie innych ludzi – to w ogóle nie sprawia im problemu. A dni kryzysowe zdarzają się jedynie wtedy, kiedy ja sama mam dni kryzysowe: np. gdy się nie wyspałam, gdy bardzo chciałam coś zwiedzić, a nie wyszło, lub spieszyłam się gdzieś. Dziewczynki momentalnie to wyczuwają.

DsW: Czy pamięta Pani jakąś trudną sytuację? Może niebezpieczną? Była taki moment podczas podróży, gdy nie wiedziała Pani co robić dalej, jak sobie poradzić?

AA: Mieliśmy kilka takich dni, że trafiliśmy na bardzo trudne do pokonania drogi: gdzieś w górach Rumunii albo w Gwatemali. Kilkanaście godzin bez asfaltu, bez ludzi wokół. Dla mojego męża, który najczęściej prowadził samochód, to były bardzo stresujące momenty, kiedy bał się czy nie ugrzęźniemy w rzece czy nie spadniemy na pobocze. Moim zadaniem było dbanie o to, by wszyscy troje (mąż i dzieciaki) zanadto się nie denerwowali. Prześpiewaliśmy więc cały repertuar piosenek, graliśmy w gry. Wszystko się zawsze dobrze kończyło, a że mieliśmy zawsze ze sobą i wodę, i kuchenkę, i jedzenie, i zapach pieluch – nic nie mogło się stać.

DsW: Pewnie wielu ludzi nurtuje pytania, ile kosztują podróże? Wydaje nam się, że to luksus dla bogaczy, ponieważ nie każdy może sobie pozwolić np. na długi urlop w pracy.

AA: To na pewno zależy od tego, jakie podróże. Nasze kosztują mniej niż ten sam czas spędzony w domu. Interesują nas mniej rozwinięte kraje, więc wszystko jest tam na miejscu tańsze: jedzenie, benzyna. Na czas wyjazdu wynajmujemy mieszkanie. W podróży śpimy w samochodzie lub w namiocie, albo tanich hostelach. Jedyny poważniejszy wydatek to samolot i ubezpieczenie zdrowotne, ale z drugiej strony czasem udaje nam się sprzedać zdjęcia z wyjazdu. Na co innego z przyjemnością wydawać pieniądze, jeśli nie na to, co się kocha? I to rodzinnie?

Uwaga! Reklama do czytania

Cud rodzicielstwa

Piękna i mądra książka o istocie życia – rodzicielstwie.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

DsW: Proszę powiedzieć o planach. Dokąd chciałaby Pani wyjechać w najbliższym czasie z rodziną?

AA: Pracuję właśnie nad książką z Ameryki Środkowej, więc bardzo staram się na razie nie myśleć, gdzie chciałabym w przyszłości jechać. Ale dostaliśmy ostatnio zaproszenia na kilka festiwali podróżniczych: w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu; więc po powrocie chętnie pojeździmy też po Polsce. A potem? Kto wie. Dzięki naszemu blogowi ciągle ktoś się do nas odzywa i zaprasza: a to do Tajlandii, a to do Arabii Saudyjskiej, a to do Argentyny. Ważne, żeby było ciepło.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.