Kategorie
Wychowanie

Praca nad relacją z dzieckiem zaczyna się od pracy nad sobą

W podejściu coachingowym skoncentrowanym na rozwiązaniu mówimy, że zmiana jest nieuchronna. Wszystko się zmienia, i to bezustannie. Zmieniamy się my, ludzie dookoła nas, świat. Gdy przyglądam się niektórym kierunkom tych zmian, czuję radość, bo coraz częściej na równi z potrzebami i prawami dorosłych stoją prawa i potrzeby dzieci.

Prawa rodzica i prawa dziecka

Odchodzimy od stereotypu wychowywania poprzez narzucanie zadania, wymuszanie i strach w kierunku budowania relacji dorosły–dziecko opartej na zaufaniu, wzajemnym szacunku, miłości lub akceptacji bez warunków i przede wszystkim dialogu oraz szukaniu rozwiązań, w których obie strony są wygrane.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik świadomego rodzicielstwa

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Oczywiście nadal w codziennym życiu zauważyć można sytuacje, w których prawa dziecka nie są respektowane, a dorosły dominuje i nie dopuszcza dialogu. Niemniej jednak kierunek, w którym jako społeczeństwa, a nawet ludzkość krok po kroku idziemy, pozwala wierzyć, że kolejne pokolenia będą miały większą świadomość, czym jest porozumienie oparte na współpracy, wzajemnym usłyszeniu się, jakie są jego korzyści i jak je osiągnąć.

Chcemy wierzyć, że coraz mniej osób trzeba przekonywać, iż dzieci są darami i by wyrosły na spełnionych i szczęśliwych dorosłych, potrzebują wzrastać w otoczeniu zapewniającym poczucie bezpieczeństwa, ciepło, możliwość bycia zauważonym i możliwość swobodnego wyrażania swoich uczuć i potrzeb. Bo jak już wiele lat temu napisał Janusz Korczak: „Nie ma dzieci – są ludzie”. I czy człowiek jest mały, czy duży, ma prawo do szacunku i bycia wziętym pod uwagę.

By dzieci mogły rozwijać swój potencjał, potrzebują, by w tym procesie towarzyszyli im dorośli. Ważne, by byli to ludzie świadomi swoich potrzeb, uważni na siebie i innych, dbający o relacje i porozumienie, zaangażowani, gotowi na wyzwania – z wielkim i otwartym sercem, by w pełni potrafili przyjąć dar, który dostali pod swoje skrzydła – młodego człowieka.

Praca nad relacją z dzieckiem zaczyna się nie od pracy z dzieckiem, lecz od pracy nad sobą

Gdy na warsztatach Porozumienia bez Przemocy dla rodziców zapraszam uczestników do ćwiczeń np. na temat swojej wizji rodzicielstwa, podkreślam wagę umiejętności nazywania własnych uczuć i potrzeb, radzenia sobie ze swoją złością i frustracją czy bezsilnością, często pada pytanie: „Czemu cały czas rozmawiamy o nas – rodzicach? Mamy się nauczyć, jak dogadywać się z dziećmi…”.

No właśnie, by dogadać się z dzieckiem, stworzyć taką relację, jakiej dla siebie i młodego człowieka chcemy, potrzebujemy najpierw stworzyć harmonijną, zdrową i świadomą relację ze sobą. Czyli jaką? Taką, w której jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność za swoje uczucia, czyli mamy świadomość, że nasze uczucia wynikają z naszych zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzeb i, co więcej, możemy o te potrzeby zadbać na wiele różnych sposobów. Mając świadomość swoich potrzeb, umiejąc nazywać swoje emocje i konstruować konkretne pozytywne prośby, łatwiej nam budować relację partnerską bez wzbudzania u naszego rozmówcy, a szczególnie dziecka, poczucia winy czy brania odpowiedzialności za nasze nastroje i uczucia.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Najpierw warto dogadać się ze sobą. A jak to zrobić?

Każdy z nas jest inny, więc pomysłów jest wiele. Kluczem jednak jest postawienie na siebie, tzn. zadbanie o siebie z taką samą troską i uważnością, jaką kierujemy wobec dzieci. Dajmy sobie prawo do zauważania swoich potrzeb i dbania o nie. Czasem w takich momentach może pojawić się myśl: „Ojej, ale jestem egoistką. Zamiast spędzać czas z dzieckiem idę na spacer, i to sama”. Ja w takich momentach lubię pamiętać, że dzieci szczęśliwych i spełnionych rodziców są również szczęśliwe. Dbając o siebie, rodzice przeciwdziałają frustracjom, kumulowaniu emocji, poczuciu braku sensu, bezsilności i wielu innym procesom, które niejednokrotnie się pojawiają, gdy dbanie o siebie odłożymy na później, a często na dużo później. Spełniony rodzic ma więcej siły, cierpliwości, kreatywności i ochoty, by słuchać z uwagą słów dziecka, budować jego poczucie własnej wartości i dawać mu słowami oraz czynami poczuć, że jest ważny i kochany za to, że po prostu jest.

Niezaspokojone potrzeby rodzica

Wyobraźmy sobie sytuację: dziecko zahacza łokciem o kubek i rozlewa soczek, a rodzic reaguje gwałtownie. Widać, że bardzo się zdenerwował. W tym, co mówi do dziecka, słychać wiele uogólnień i ocen: „bo ty nigdy”, „bo ty zawsze”, „czy ja ciągle…”, „ale jesteś”. To słowa nieadekwatne do opisanej sytuacji. Bo fakty są takie – przez przypadek mały człowiek rozlał soczek. Reakcja rodzica jest mocna i gwałtowna. To, co nam się tutaj ukazuje, to bardzo żywe i jednocześnie niezaspokojone potrzeby rodzica. Być może są to: potrzeba wsparcia, potrzeba współpracy, a może potrzeba odpoczynku czy wręcz tęsknota za czasem dla siebie. Rozlany soczek jest dla rodzica jedynie wyzwalaczem lub przypominaczem o tym, jak bardzo te potrzeby domagają się uwagi. I co więcej, tej uwagi będą się domagać – w różnych sytuacjach, czasem zupełnie nieoczekiwanie, może pojawić się wybuch, oskarżenia, a potem poczucie winy i smutek.

Nie da się uniknąć ani rozlanych soczków, ani mniej przyjemnych emocji. Złość, smutek i bezsilność są taką samą częścią życia jak radość czy entuzjazm. To, co możemy zrobić, to zadbać o siebie, by potem mieć siłę, cierpliwość i otwarte serce, by dbać o dzieci.

Zadbanie o swoje potrzeby nie zawsze wymaga wielkiej rodzinnej rewolucji. Czasem wystarczą działania, które krok po kroku pomogą nam zadbać o inne niż rodzicielstwo, a równie ważne obszary życia. By to się stało, potrzebna jednak jest konsekwencja i gotowość do postawienia swoich potrzeb na równi z potrzebami dziecka.

  • Jakie twoje potrzeby zaspokaja czas spędzony z dzieckiem i z rodziną? Wypisz je.
  • Jakie twoje potrzeby są obecnie niezaspokojone i domagają się uwagi. Wypisz je.
  • Wybierz jedną z niezaspokojonych potrzeb wypisanych powyżej i zaplanuj, jak możesz ją bardziej zaprosić do swojego codziennego życia.
    – Wypisz co najmniej pięć różnych pomysłów zadbania o tę niespełnioną potrzebę.
    – Zdecyduj, jakie działania chcesz konkretnie podjąć, by ją zaspokoić.
    – Kiedy możesz podjąć te działania?
    – Co będzie ci do tego potrzebne?
    – Kogo poprosisz o wsparcie?
    – Od czego zaczniesz, jaki będzie twój pierwszy krok?

Uwaga! Reklama do czytania

Smok

Czy zawsze trzeba się dzielić? NIE!

Błoto

Czy dziewczynkom nie wolno tego co chłopcom? NIE!

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Zastanów się także, jak ty lub twoja rodzina skorzystacie na tym, że zadbasz o swoją niezaspokojoną do tej pory potrzebę. Jak zadbanie o nią wpłynie na twoje dzieci, na partnera i na inne osoby?

Foto: flikr.com/jamesgoodmanphotography

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!
Avatar photo

Autor/ka: Joanna Berendt

Certyfikowany przez CNVC trener Porozumienia bez przemocy, coach akredytowany przez ICF (ACC International Coach Federation), trener rozwoju osobistego.
Specjalizuje się we wspieraniu osób indywidulanych oraz organizacji w odkrywaniu i pełniejszym wykorzystywaniu swojego wewnętrznego potencjału.
Pracuje z osobami stojącymi osób u progu ważnych decyzji czy zmian, takich jak zmiana kariery zawodowej, pracy, zmiana w życiu osobistym, wzrost jakości przepływu komunikacji, poprawa relacji, poszukiwanie sposobu równowagi i balansu pomiędzy ważnymi obszarami życia.
Oferuje indywidualne sesje coachingowe, warsztaty grupowe oraz mediacje. Prowadzi również sesje i warsztaty z coachingu rodzicielskiego, wspierając rodziców w budowaniu relacji z dziećmi opartej na wzajemnym zrozumieniu, szacunku i bezwarunkowej akceptacji.
Wierzy, że każdy z nas posiada potencjał i zasoby, które wystarczy odkryć i umiejętnie wykorzystać by żyć szczęśliwie.
W życiu ceni otwartość i ciekawość życia, działanie w zgodzie ze sobą oraz poczucie humoru. Chętnie działa na rzecz promowania empatycznej komunikacji. Pisze artykuły o komunikacji empatycznej z dziećmi, jest też współautorką książek dla rodziców i dzieci: „Dogadać się z dzieckiem. Coaching, empatia, rodzicielstwo” oraz „Przyjaciele Żyrafy. Bajki o empatii” Współautorka blogów z bajkami empatycznymi: http://przyjacielezyrafy.blogspot.com/ oraz http://dogadacsiezdzieckiem.blogspot.com/ Prywatnie mama dwójki energicznych i ciekawych świata dzieci
Strona www: http://www.kobiecycoach.pl/ oraz www.equante.pl

7 odpowiedzi na “Praca nad relacją z dzieckiem zaczyna się od pracy nad sobą”

nigdy nie krzyknęłam na dziecko z powodu rozlanego soczku pobrudzonej bluzki zbitej szklanki czy chociażby z tego powodu że się nie posłuchała przewróciła i płacze( bo i takie sytuacjie widuję) ……juz nie wspominając o tym, że nigdy też moje dziecko nie dostało ode mnie klapsa z jakiegokolwiek powodu…….ogólnie nie mamy problemów w komunikacji choć ma 3 lata w dużej mierze o sobie decyduje ( na tyle na ile nie zagraża to jej bezpieczeństwu bądź zdrowiu) raczej jej niczego nie nakazuje raczej proponuje i zachęcam ale są takie momenty jak teraz że ciągle krzyczy bije( choć za chwile przeprasza) kłóci się rozkazuje wymusza jak ja dotknę to krzyczy zebym jej nie popychała jak mówię , że mnie bardzo boli to szczypanie czy uderzenie i proszę ja żeby się uspokoiła i żeby się przytuliła to krzyczy żebym ja na nią nie krzyczała jak ja mówie że to ona krzyczy na mnie a nie ja na nią to ona jeszcze bardziej za chwile się przytula mija pare minut i znowu ma jakieś kłopociki …..koło się zamyka jak w takiej sytuacji rozmawiać? nie podnoszę na nią głosu jestem spokojna ale nie mogę pozwolić żeby mnie szczypała czy drapała po twarzy , przeprasza a za chwilę robi to samo……staram się ją traktować po partnersku raczej rozmową niż karami zakazami itp. ale jak zawsze działało tym razem jest kiepsko….:) a ja po 1,5 godziny porannych kłopocików ide do pracy bardziej zmęczona niż jak z niej wychodzę:)

uffff pozdrawiam:)

Dzieci potrzebują jasnych zasad. Danie dziecku kary za złe zachowanie (np. sadzanie na krzesełku i czekanie aż się uspokoi) powoduje, że dziecko będzie umiało rozpoznać co jest dobre a co złe. Taka frustracja malucha może wynikać z tego, że ta wolność którą otrzymało jest za duża jak na tak małą osóbkę, która jednak potrzebuje mamy- przewodnika. 3 lata to zbyt małe dziecko, żeby mogło o sobie decydować, bezpieczniej poczuje się kiedy Pani będzie mówiła co ma robić (krótkie, zrozumiałe polecenia, a wybór ograniczyć do „chcesz jabłko czy banana”, „różową, czy żółtą bluzeczkę”)

mówiąc o decydowaniu miałam na myśli własnie wybieranie ubrania tego co chce robić itd nie zostawiam jej samej sobie wręcz przeciwnie daje jej wybory tak jak pani mówi a ona decyduje jaki z dwoch wariantów wybierze to decydowanie o sobie sprowadza się do zwykłych prostych czynności(jakże dla niej wielkich) absolutnie nikt z nas nie karze 3 letniemu dziecku wybierać przedszkola :) w momencie kiedy mówię żeby posiedziała i się zastanwiła to natychmiast się chce przytulac i będzie próbowała dotąd dopóki jej nie przytule a ja to robie skoro potrzebuje przytulenia to pewnie chce się poczuć bezpiecznie, owszem uspokaja się ale za chwile jak coś nie idzie po jej mysli robi to samo i wie ze zle robi więc odrazu przeprasza ale próbuje zrobić wszystko żeby mnie zdenerwować jak jej się nie udaje to się złości jeszcze bardziej …..to są takie okresy raz góra dwa na rok . hmmm poza tym u nas mówienie co ma robić skutkuje czynem odwrotnym jak powiem ” Nadia posprzątaj ” – już wiem żę powie NIE tylko i wyłąćznie rozmowa na zasadzie” może posprzątasz będziemy mieć wiecej miejsca na zabawę” ” proponuję umyć zęby po tym soczku” ” proszę załóż bluzę , jest naprawdę zimno ” przynosi efekty ……..

W życiu małego dziecka co jakiś czas są tzw okresy na „nie”. Wiem jakie to męczące, już to z moją córką przerabialiśmy 2 razy, na szczęście po „nie” następuje stosunkowo spokojny okres kiedy dużo rzeczy można wytłumaczyć i co najważniejsze dziecko jest częściej skłonne przyjmować nasze argumenty ;)
Jeżeli chodzi o fazę bycia „na nie” będącego następstwem, bądź co bądź, zdrowego rozwoju dziecka, jedyne co można poradzić to anielską cierpliwość zmotywowaną nadzieją, że minie to za jakiś czas.
Nie jestem natomiast pewna czy jest pani konsekwentna, czy pani dziecko nie zauważyło i nie wykorzystuje pewnej luki w tej konsekwencji – może nauczyła się już, że jeśli poprosi o przytulenie ominą je następstwa jej zachowania.
Poza tym zdaje mi się, że bardzo chce zwrócić uwagę mamy.
Pozdrawiam :)

ponadto kary typu nie właczę dziś bajki itp absolutnie nie działają ….ona nie ma z tym problemu , to dla niej żadna kara zajmie się czymś innym …….dlatego tego nie stosuję wiem że na moje dziecko działa ROZMOWA tylko jak jej tłumaczyć jak z nią rozmawiać jakich argumentów używać….

Polecam książkę „Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10lat”. Lepiej pani zrozumie cykliczne nastroje córki. Odnośnie wydawania „pleceń” to proponuję raczej – „bluzka”, w takiej formie to nie polecenie. Dziecko samo dotrze do sedna, i tu polecam lekturę „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły”. Genialna książka, powinna być obowiązkowa dla każdego rodzica:) Uważam również, że pierwszą osobą której Pani powinna pomóc jest Pani. Może psychoterapia….może coach…

Polecam książkę „Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10lat”. Lepiej pani zrozumie cykliczne nastroje córki. Odnośnie wydawania „pleceń” to proponuję raczej – „bluzka”, w takiej formie to nie polecenie. Dziecko samo dotrze do sedna, i tu polecam lekturę „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły”. Genialna książka, powinna być obowiązkowa dla każdego rodzica:) Jeśli problemy są większe niż Pani pisze to doradzam pomóc najpierw sobie, może psychoterapia….może coach…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.