Kategorie
Wychowanie

Rodzicielstwo jako szansa rozwoju dla rodzica, cz.2. O domowej szkole inteligencji emocjonalnej

W pierwszym artykule cyklu „Rodzicielstwo jako szansa rozwoju dla rodzica” pisałam o tym, że rodzice też się rozwijają, a skoncentrowanie tematyki wychowawczej wyłącznie na rozwoju dziecka jest mocno ograniczające. W niniejszym tekście postaram się pokazać, jak to się dzieje, że będąc rodzicami możemy stać się inteligentniejsi emocjonalnie i społecznie

W pierwszym artykule cyklu „Rodzicielstwo jako szansa rozwoju dla rodzica” pisałam o tym, że rodzice też się rozwijają, a skoncentrowanie tematyki wychowawczej wyłącznie na rozwoju dziecka jest mocno ograniczające. W niniejszym tekście postaram się pokazać, jak to się dzieje, że będąc rodzicami możemy stać się inteligentniejsi emocjonalnie i społecznie.

rodzicielstwo-szansa

Co to jest inteligencja emocjonalna?

Jako motto poniższych rozważań niech posłuży zdanie z książki Wystarczająco dobrzy rodzice Bettelheima: „Gdybyśmy przyznali sami przed sobą, że emocje często rządzą naszymi zachowaniami wobec dziecka, bylibyśmy o wiele bardziej wrażliwi na jego reakcje emocjonalne wobec nas i wobec naszych wymagań”. Umiejętność dostrzeżenia i nazwania emocji u siebie i u innych, która skutkuje odpowiednim ich wykorzystaniem, to właśnie inteligencja emocjonalna. Mając wysoką inteligencję emocjonalną skutecznie radzimy sobie w sytuacjach społecznych.

Warto od razu podkreślić, że inteligencję emocjonalną można rozwijać. Nie jest to dar, który jedni otrzymują, a inni nie, i nic z tym nie można zrobić. Oczywiście możemy poszukiwać uwarunkowań tego, jak ludzie różnią się w zakresie inteligencji emocjonalnej. Jest na ten temat sporo badań. Rzeczywiście różnimy się zarówno w zakresie biologicznych uwarunkowań, jak i doświadczeń środowiskowych.  To jednak nie zmienia faktu, że poza przypadkami skrajnymi, większość ludzi ma wpływ na to, jak inteligentni emocjonalnie będą. Rodzicielstwo jest szansą na rozwój w tej dziedzinie. Można z tej szansy skorzystać z zyskiem dla siebie i dziecka. Można też tę szansę zaprzepaścić z oczywistą stratą dla siebie i rozwoju dziecka.

Rodzicielstwo poligonem ćwiczebnym

Katherrine Ellison w książce Umysł mamy. Jak macierzyństwo rozwija naszą inteligencję pisze: „wychowując dzieci nieustannie spotykamy okazje do ćwiczenia empatii, będącej podstawowym składnikiem EQ, jednocześnie rozwijając inne składające się na inteligencję techniki, takie jak panowanie nad sobą, rozwiązywanie konfliktów i powtórna ocena” ( chodzi o takie przeformułowanie trudnej sytuacji, że zaczynamy na nią patrzeć w pozytywnym świetle).

Gdy popatrzymy na wymieniane przez Elisson, notabene znaną dziennikarkę i matkę dwóch synów, umiejętności, to nie ma wątpliwości, że macierzyństwo i ojcostwo stanowią ogromną szansę rozwoju.  Bo czyż nie warto ćwiczyć się w sztuce rozwiązywania konfliktów, panowaniu nad sobą czy takim postrzeganiu sytuacji, które mobilizuje do działania, pozwala dostrzec, że szklanka jest do połowy pełna…?

Nie mam złudzeń, szczególnie odkąd sama zostałam mamą, że jest to proste. To naprawdę poligon, momentami szkoła przetrwania, czasem naprawdę ma się dość. Chciałoby się powiedzieć „to ja już dziękuję, może nie od razu rezygnuję, ale poproszę chociaż o roczny urlop dla poratowania zdrowia!”.

Empatia przede wszystkim

Wymieniona już wyżej empatia, czyli (w skrócie i uproszczeniu) umiejętność spojrzenia na sytuację z perspektywy drugiej osoby poprzez zdolność do wczucia się w jej stan emocjonalny, psychiczny to baza dla pozostałych składowych inteligencji emocjonalnej. Bez empatii nie ma autentycznego rozwiązania konfliktu (tu zainteresowanych odsyłam do literatury z nurtu Porozumienia bez Przemocy). O ileż łatwiej zapanować nad sobą, gdy próbujemy dostrzec motywy czyjegoś (np. naszego dziecka) zachowania, gdy dostrzegamy jego uczucia, ponadto mamy niezbędną dozę empatii dla siebie i nazywamy jasno również  swoje emocje!

Rodzicielstwo to niebywała okazja na rozwijanie zdolności do empatii. Mamy przed sobą małego człowieczka, który nie potrafi zaspokoić swoich potrzeb sam, potrzebuje do tego innych, ale nie potrafi jeszcze używać słów i wypowiedzieć choćby takich z pozoru prostych zdań, jak: „chcę jeść” czy „potrzebuję się przytulić, żeby się nie bać”. Rodzic staje przed zadaniem odczytania z, nieoczywistych często dla niego, komunikatów niewerbalnych, czego potrzebuje dziecko. Ilu z Was pytało nieraz z rosnącą desperacją w głosie: „ale o co ci chodzi?”, a płacz tylko się nasilał?

To będzie truizm, ale chcę bardzo mocno zaznaczyć, że empatia rozwija się, jeśli się w niej ćwiczymy. Lepiej poznajemy dziecko, odczytujemy jego potrzeby, jeśli codziennie podejmujemy trud spojrzenia na świat z jego perspektywy. Pośrednim dowodem na to, że rodzicielstwo rozwija zdolności empatyczne, są badania, w których okazało się, że matki o wiele lepiej odczytują emocje bohaterów niemego filmu niż kobiety nie będące matkami.

Gdy rodzicowi brak zdolności do empatii

Niestety zdarza się, wcale nierzadko, że rodzice nie rozwijają w sobie empatii, a więc nie stają się inteligentniejsi emocjonalnie. Wciąż popularne są szkoły tzw. wychowania, gdzie dziecko traktowane jest jak przedmiot, którym się manipuluje, który się „obrabia”, by pasował do określonego wzorcu. Według tych koncepcji empatię należy raczej w sobie zdusić niż rozwijać. Rodzice są stawiani, a czasem sami się stawiają, wobec absurdalnych wytycznych, co dziecko powinno lub czego nie powinno. I tak zdarzają się rodzice, którzy przyuczają dziecko do chodzenia, bo za chwilę roczek i co goście powiedzą… Nie wezmą na ręce, bo będzie ciągle chciało być noszone… Długo można by wymieniać!

Pisanie o wewnętrznych, osobowościowych uwarunkowaniach tego, że rodzic rezygnuje (świadomie bądź nieświadomie) z rozwijania inteligencji emocjonalnej wykraczałoby poza ramy tego artykułu. Napomknę jedynie, że jeśli któryś z czytelników ma poczucie, że mimo najlepszych intencji i starań nie jest w stanie zachowywać się wobec dziecka z empatią, bo np. jego własne emocje biorą górę i jest w wielu sytuacjach wściekły albo dziecko jest mu obojętne, albo jeszcze coś innego uniemożliwia bycie w empatycznej relacji z dzieckiem, to warto zwrócić się o pomoc, może nawet profesjonalną. W takich sytuacjach rodzicielstwo może być szczególnie silnym czynnikiem motywującym do zmiany, a w efekcie do stania się inteligentniejszym emocjonalnie.

Natomiast w tych różnych drobnych, choć czasem trudnych, sytuacjach, z których składa się życie rodzica, , warto z przymrużeniem oka (albo zupełnie na poważnie) przywołać myśl: „oto kolejna sytuacja, w której mogę się rozwijać. Moje dziecko dostarcza mi szansy rozwojowej! Wykorzystam więc tę szansę. Moje dziecko będzie miało z tego korzyść od razu, a ja na pewno prędzej czy później również.”

Literatura:

B. Bettelheim (2012). Wystarczająco dobrzy rodzice. Poznań: Rebis
K. Ellison (2008). Umysł mamy. Jak macierzyństwo rozwija naszą inteligencję. Warszawa: Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza
J. Strelau (red.) (2000). Psychologia. Podręcznik akademicki. Gdańsk: GWP

Foto

Autor/ka: Katarzyna Dobryniewska

Psycholog, specjalista terapii uzależnień, psychoprofilaktyk. Pracuje z osobami poszukującymi równowagi w relacjach, z rodzicami oraz z osobami uzależnionymi i ich rodzinami. Interesuje ją wspieranie ludzi w twórczym rozwoju, odnajdywaniu radości i sensu życia, jakkolwiek ono dotychczas wyglądało. Prowadzi blog promujący dobre książki psychologiczne. Prywatnie jest żoną Andrzeja oraz mamą Karola i Karoliny. Lubi spotkania z przyjaciółmi, chwile z książką, szydełkowanie, działania na polu kuchennym (ostatnimi czasy pod hasłem zdrowego odżywiania) i jeszcze co najmniej kilka innych rzeczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.