Kategorie
Edukacja Naturalne procesy uczenia się

Stern na piątek, cz.1 – Czy dziecko, które nie chodzi do szkoły może zostać lekarzem?

André Stern jest twórcą ekologii dzieciństwa, nowej postawy względem dzieciństwa, pełnej zaufania, opierającej się na naturalnych procesach uczenia się i rozwoju. Jako ekspert w dziedzinie alternatywnych metod kształcenia współpracuje z uniwersytetami, szkołami, stowarzyszeniami, nauczycielami i rodzicami.
Jest muzykiem, kompozytorem, lutnikiem, dziennikarzem oraz pisarzem. Nigdy nie chodził do szkoły.

Czy brak szkoły – uczęszczania do placówki szkolnej – oznacza, że nie można zostać lekarzem?

Gdyby tylko spełniły się ambicje wszystkich rodziców, na ziemi roiłoby się od lekarzy, adwokatów, inżynierów i architektów. Fakt, że wymieniane są zawsze te cztery zawody, wskazuje na dwie rzeczy. Po pierwsze: te profesje stawiane są na piedestale, co w nieunikniony sposób spycha pozostałe na niższą pozycję. Po drugie: ludzie wykonujący inne zawody czują się gorsi od lekarzy, adwokatów, inżynierów i architektów.

W dzisiejszych czasach ukończenie studiów ze słabym wynikiem, bycie absolwentem niezbyt prestiżowej uczelni albo chodzenie do niewystarczająco dobrej szkoły uznaje się za przeszkodę w życiu zawodowym. Większość ludzi musi potem żyć z tym piętnem: „Nawet mój brat studiował lepszy kierunek niż ja…”.

Kiedy brałem udział w pewnym telewizyjnym talk-show (swoją drogą odcinek z naszym udziałem spotkał się z takim uznaniem producentów, że zaraz po zakończeniu programu poproszono nas o nagranie kolejnego, na następny dzień, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej), mój pogląd w zabawny sposób się potwierdził. Jak większość programów na żywo, również ten został tak naprawdę nakręcony wcześniej. Gdy nas przygotowywano, oficjalny „dyrygent” wprawiał publiczność w odpowiedni nastrój. Nosił słuchawki, ciągnął za sobą mnóstwo kabli, był tak ustawiony, że nie pojawiał się w zasięgu obiektywu kamery. Przedstawił się tej „zróżnicowanej”, choć w rzeczywistości starannie dobranej publiczności jako „dyrygent”: „Proszę mnie mieć zawsze w zasięgu wzroku. Gdy wyciągnę kciuki do góry, proszę bić brawo. Gdy skieruję kciuki w dół, wtedy proszę wydawać okrzyki niezadowolenia, protestować i gwizdać!”.
Kiedy w trakcie nagrania opowiadałem, że zajmuję się budową gitar, po krótkiej porozumiewawczej wymianie spojrzeń z przełożonymi dyrygent skierował kciuki w dół i wywołał tym samym falę okrzyków niezadowolenia – mimo niemal mistycznej aury, jaka zwykle otacza budowę instrumentów.

[reklama id=”76419″]

A przecież dziś w wielkich międzynarodowych koncernach komputerowych nie zatrudnia się już do programowania dyplomowanych inżynierów, lecz młodych chłopców, ponieważ ci tak świetnie się na tym znają, że inżynierowie nie bez powodu stwierdzają, że nie są w stanie za nimi nadążyć. Przed tą młodzieżą otwierają się drzwi kariery i nikogo nie interesuje, że nie mają odpowiedniego wykształcenia czy dyplomu.

Co sądzić o społeczeństwie, które kształci więcej architektów niż murarzy? Gdybym chciał zostać lekarzem, zostałbym nim. W tym celu mógłbym pójść dwiema drogami. Po pierwsze: klasyczne studia. Każdy może w dowolnym momencie rozpocząć tradycyjną ścieżkę edukacji, podchodzić do egzaminów eksternistycznych i tak dalej. Znam osoby, które nie chodziły do szkoły i obrały ten kierunek. Trzeba dodać, że z sukcesem, bo wiązało się to z dojrzałą decyzją, u podstaw której leżał wysoki stopień zainteresowania tematem, a jej podjęcie było efektem znajomości stanu rzeczy i świadomości potencjalnych przeszkód.

Po drugie: wybór nieakademickiej gałęzi medycyny. Patrząc na moje przekonania, pewnie wybrałbym raczej tę alternatywę. Poświęciłbym taką ilość czasu, jaka jest potrzebna do zdobycia solidnego wykształcenia, lecz nie traciłbym energii na wkuwanie bezwartościowych wiadomości, jak to bywa w przypadku tradycyjnych studiów. Również w tej dziedzinie nigdy nie ufałbym ślepo zapewnieniom, lecz sprawdziłbym każdą informację, by móc później brać odpowiedzialność za swoje decyzje i opierać je na własnej wiedzy. Jestem pewien, że samodzielnie zdobyłbym większe kompetencje niż te konieczne do uzyskania dyplomu oraz że dzięki nim zapewniłbym sobie grupę oddanych pacjentów. I mam nadzieję, że również w tym zawodzie byłbym w stanie nieustannie kwestionować własną wiedzę i kwalifikacje, badać nowe drogi i powstrzymywać się przed samozadowoleniem z już zdobytych umiejętności.

Na podstawie książki „I nigdy nie chodziłem do szkoły” opracowała Wioleta Zielińska

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.