Kategorie
Rodzina

Szpieg z krainy śniegowców. Dziecko w roli naukowca

Już najmłodsze dzieci mogą być odkrywcami. Dotykając śniegu, mogą poznać jego właściwości, np. temperaturę, wilgotność, itd., albo porównywać do innych rzeczy, np. białość do koloru papieru lub sypkość do konsystencji cukru pudru

Powiedz mi, a zapomnę,
Pokaż mi, a zapamiętam,
Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.
Konfucjusz

Już wszystko było: cudna wiosna tej zimy, zaklinanie śniegu, łyżwy, narty, sanki, bitwa na śnieżki. Do zimy można jednak podejść też inaczej – naukowo. Należy ubrać siebie i dziecię stosownie do warunków atmosferycznych, włożyć do torby pojemniki, słoiki lub inne wiaderka i wyruszyć na wyprawę po podstawowy zimowy materiał badawczy – śnieg. Spokojnie, niezbyt daleko, bo pewnie jest zimno.

Przyprawa do bieguna

Zimno, nie zimno – na poszukiwania warto iść… po południu lub wieczorem. Gdy w świetle latarni lub latarni oraz księżyca śnieg się iskrzy, błyszczy i świeci. Można pobawić się w jak najpowolniejsze stawianie kroków i zwrócić uwagę dziecka na skrzypienie śniegu pod butami. Zwykle przebiega się po nim szybko i traktuje tylko jak domyślną zimową pokrywę górek, a niesłusznie – śnieg deptany z czułością wydaje przeróżne dźwięki. Nawet jeśli teraz popukaliście się w czoło, zerknijcie na zachwyconą minę potomstwa odkrywającego śnieżną mowę.

Możliwe, że mieszkacie blisko lasu albo przynajmniej parku. Możecie wtedy szukać na śniegu śladów zwierząt, a przy okazji porozmawiać o ich wyglądzie i zimowych obyczajach. Jeśli w pobliżu waszego domu parku ani lasu nie ma – wystarczą ślady psa, kota albo ptaka na trawniku wzdłuż chodnika. Tu warto przedyskutować z dziećmi sprawę pomocy zwierzętom miejskim w przetrwaniu mrozów z godnością.

Ale celem wyprawy jest znalezienie śniegu i przyniesienie do domu.

Jak udowodnić, że białe jest białe?

Po drodze należy zebrać śnieg z różnych miejsc – z ulicy, drzewa przy jezdni, gałęzi w lesie, podwórza – jak was tylko poniesie wyobraźnia lub ograniczy liczba zabranych z domu pojemników. W domu trzeba przygotować gazę, sitka, filtry do kawy, lejki, watę, chusteczki i takie tam, po czym… stopić przyniesiony śnieg, obserwować go, przy okazji badając kolor, przejrzystość i temperaturę. Różnice dobrze widać w przezroczystych słoikach lub szklankach.

Warto dodatkowo przynieść do domu też jakiś kryształowo czysty sopel – sople chyba najbardziej kuszą dzieci do lizania, żucia i podgryzania. I stopić.

Rezultat dla nas jest raczej łatwy do przewidzenia – okaże się, iż białe nie oznacza czyste, ponieważ zwykle zawiera jakieś zanieczyszczenia. Dziecko będzie dumne z samodzielnego odkrycia i z wiedzą, czemu śniegu nie należy jeść, już raczej nie będziemy musieli mu o tym na dworze nigdy przypominać. No i można śmiało eksperymentować dalej bez obaw o pożarcie materiału badawczego.

 

Trzy stany skupienia dla początkujących

Już najmłodsze dzieci mogą być odkrywcami. Dotykając śniegu, mogą poznać jego właściwości, np. temperaturę, wilgotność, itd., albo porównywać do innych rzeczy, np. białość do koloru papieru lub sypkość do konsystencji cukru pudru. Śnieg można obwąchać, posklejać, poturlać – eksperymentować w ten sposób można i pół dnia, a wszystkie zmysły będą z tego na pewno bardzo zadowolone. Taka zabawa wzbogaca też słownictwo i wyobraźnię.

Absolutne podstawy fizyki dla przedszkolaków i przedprzedszkolaków to topienie śniegu i zamrażanie wody, czyli unaocznienie maluchom różnych stanów jej skupienia. Wystarczy wnieść do domu naczynie pełne śniegu i postawić w ciepłym miejscu, co jakiś czas je kontrolować i obserwować, co się dzieje – śnieg pod wpływem ciepła topnieje i rezultatem jest naczynie pełne wody. Wstawiamy je otwarte do zamrażalnika i za jakiś czas wyjmujemy lód.

Woda w stanie wściekłym…

Można zrobić to ćwiczenie też w wersji dla zaawansowanych: napełnić wodą szklaną butelkę do pełna i zakręcić. Umieścić ją w foliowym worku i włożyć do zamrażalnika. Po pewnym czasie zobaczymy, że woda zamarzła, a butelka pękła – woda, zamieniając się w lód, zwiększa objętość. Woda w stanie stałym potrzebuje więcej miejsca niż w stanie ciekłym i rozsadza naczynie, w którym się znajduje.

… i woda w pociągu

Starszakom można też pokazać, jak para wodna zamienia się w kryształki lodu, czyli szron. W mroźny dzień na dworze dziecko powinno dmuchnąć na jakiś metalowy przedmiot – po chwili pokryje on się się szronem. Para wodna wydobywająca się z ust w zetknięciu z zimnym powietrzem zamarza. Płatki śniegu to para wodna, która zamarza w chmurach, a szron to para, która zamarza na metalowych przedmiotach, szybach, gałązkach drzew… Można też obejrzeć okna – na niektórych jest właśnie szron – ciepłe powietrze z wnętrza (sklepu, pociągu PKP) ogrzewa szyby. Te w zimie są wilgotne z zewnątrz – dlatego są oszronione.

Korzyści ze szczękania zębami

Przy zabawach ze śniegiem i lodem można zmarznąć, oj tak. Albo marzną chociaż dłonie. I te okazję – albo po prostu powrót do domu – można wykorzystać do figli… logopedycznych. Tak, powtarzanie „brrr, brrr!” lub naśladowanie szczękania zębami „d-d-d-d” to doskonałe ćwiczenie aparatu mowy. Rytmiczne podskakiwanie w takt wypowiadanych liter dopełni świetnej zabawy (w poradnik dla kobiet tutaj dopisano by, że pomaga także zrzucić zbędne kilogramy po ciąży).

Nie mniej korzystne logopedycznie jest rozgrzewanie rąk przez dziecko podmuchiwaniem – dmuchajmy krótkimi chuchami raz na dłoń lewą, raz na prawą. Rytmiczne wydechy („hu, hu-hu, hu!”) na pewno rozgrzeją zmarznięte łapki – normalnie pożyteczne z pożytecznym!

Uwaga! Może się zdarzyć tak, że zajęci badaniem właściwości śniegu nie zauważymy nadejścia wiosny…

Foto

Autor/ka: Agnieszka Mocarska

Lubi zmieniać miejsca zamieszkania, nie lubi rozmarynu, lubi początki i poniedziałki, pływa, biega, jeździ po mieście na rowerze i je chwasty. Z Gośką Ruszkowską, jedną z autorek DsW, prowadzi stronę miastozercy.pl, a poza tym redaktor naczelna ksiazkisawazne.pl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.