Kategorie
Wychowanie

Uśmiechnij się! Siadamy do stołu

3 grudnia będzie miała miejsce premiera nowej książki Jespera Juula. “Uśmiechnij się! Siadamy do stołu” to książka poświęcona osobistym refleksjom autora nad rolą jedzenia w rodzinie. Prezentujemy fragmenty książki i gorąco polecamy lekturę całości

3 grudnia będzie miała miejsce premiera nowej książki Jespera Juula. “Uśmiechnij się! Siadamy do stołu” to książka poświęcona osobistym refleksjom autora nad rolą jedzenia w rodzinie. Motyw przewodni i zarazem tytuł pierwszego rozdziału to “Do widzenia ze stresem przy jedzeniu!”. Prezentujemy fragmenty książki i gorąco polecamy lekturę całości.

Siadamy do stołu

„Dobry posiłek to wyważona mieszanka dobrych potraw, troski, zaangażowania, bliskich relacji z ludźmi, estetyki, radości dla zmysłów i nieprzewidywalnych uczuć i nastrojów. Poglądy na ten temat różnią się co prawda w wielu rodzinach: niektórzy jedzą, żeby żyć, inni żyją, żeby jeść.
(…)
Nie można wymagać, aby każdy wspólny posiłek był pełen rodzinnej harmonii, nawet jeśli bardzo się o to staramy, zaopatrujemy się w wartościowe produkty, z troską przygotowujemy dobre potrawy i codziennie jemy razem. Mogą wtedy wypłynąć wszystkie konfliktogenne sprawy rodzinne – pośrednio lub bezpośrednio. A jeśli gdzieś nie ma zwyczaju codziennego, wspólnego jadania, wypłyną one w innym momencie i przy innej okazji.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Posiłek nie jest dobrą okazją, by wychowywać dzieci – czy innych członków rodziny. To czas, kiedy możemy obserwować swoją rodzinę i cieszyć się nią – taką, jaka jest w danym momencie. Jeśli rodzice czują, że to lub owo powinno zostać skorygowane, lepiej zrobią, jeśli poczekają z tym na inną okazję. Dzieci przy stole reagują dokładnie tak samo jak dorośli: każdy z nas wie, jak nieprzyjemnie jest, gdy ktoś na nas przerwy patrzy, obserwuje i koryguje. Od razu tracimy apetyt i przestaje nas cieszyć jego obecność. Zachowanie takie jest dla nas obraźliwe i narusza nasze granice.

Na dobry, rodzinny posiłek składają się różne okoliczności. Z psychologicznego punktu widzenia jest to nieprzewidywalne dzieło wielu osób. Są jednak i takie składniki dobrego, wspólnego jedzenia, które zależą od nas – i o nich będzie mowa na następnych stronach tej książki.
(…)

Gdy dzieci grymaszą

Mówimy, że dziecko grymasi, kiedy chce jeść tylko niewielką liczbę produktów. Jednak żadne dziecko nie rodzi się takie. Zawsze jest to cecha wyuczona, a nauczycielami są rodzice i ich świadoma polityka lub nieświadome zachowania. Zanim jednak rozwinę tę myśl, chciałbym, żebyśmy przyjrzeli się przez chwilę samemu słowu „grymasić”. Co ono znaczy i jak jest używane lub nadużywane.

Czy jeśli ktoś nie lubi jakichś ośmiu lub dziesięciu potraw, to znaczy że grymasi, czy może trzeba nie lubić trzydziestu lub czterdziestu? Czy grymaszenie jest wtedy, kiedy ktoś nie chce jeść tego, czego kiedyś próbował, czy też wtedy, gdy odrzuca jakieś danie tylko ze względu na jego wygląd? Czy można powiedzieć, że dziecko grymasi, gdy w przedszkolu lub u opiekunki je wszystko, ale w domu w kółko żąda tylko trzech rzeczy – lub odwrotnie? Nie znam dokładnej definicji, ale rodzicom, który obawiają się, że ich dziecko będzie grymasić, albo tym, którzy uważają, że to już się stało, być może przyda się ustalenie, co tak naprawdę kryje się za tym słowem.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Przykład 2.
Byłem niedawno świadkiem sytuacji, gdzie dwoje młodych rodziców przyszło do restauracji z roczną córeczką. Dziewczynka miała sok w butelce ze smoczkiem, matka zamówiła zupę, a ojciec makaron z łososiem i gorgonzolą. Kiedy czekali na swoje dania, ojciec z córką spacerowali po sali i wyszli na ulicę, a gdy wrócili, matka dostała już swoją zupę. Dziewczynka została posadzona w wózku i natychmiast wyciągnęła ręce w stronę zupy matki. Matka spojrzała na ojca i przecząco pokręciła głową. On wziął więc dziecko na ręce i bezskutecznie próbował szczęścia z butelką. Chwilę później przyszedł jego makaron, z którego nabrał łyżką małą porcję, podmuchał i podsunął córce. Mała, zachwycona, otwarła szeroko buzię. Przez ułamek sekundy trzymała makaron w buzi, po czym wszystko wypluła. Ojciec spróbował ponownie – tym razem zachwalając danie „mniam, ale pyszne” – lecz z takim samym skutkiem. Dziewczynka wzięła swoją butelkę i popiła z niej, żeby pozbyć się przykrego smaku z ust i znów zwróciła się ku zupie matki. Matka tym razem spojrzała na córkę, pokręciła głową i powiedziała: „To jest dla ciebie za gorące i nie będzie ci smakować”. Zjadła jeszcze trochę, lecz kiedy mała uporczywie nalegała, matka nabrała odrobinę na łyżkę, podmuchała, i ostrożnie wyciągnęła w stronę dziewczynki. Ta, gdy tylko łyżka dotknęła jej ust, odwróciła głowę. Matka spróbowała ponownie, ale za każdym razem powtarzało się to samo. Powiedziała do męża: „Dziwne, nie sądzisz? Żeby tylko nie zaczęła grymasić”. Córka tymczasem straciła zainteresowanie jedzeniem rodziców i zajęła się swoim misiem.

Co tak naprawdę działo się w tej scence? Interpretacja czytelników będzie tu tak samo dobra jak moja. Nie wiem, o co chodziło dziewczynce, i właściwie nie w tym rzecz. Mała nie polubiła dwóch dań, których spróbowała – i to już wystarczyło, żeby matka zaczęła się martwić. Tym samym wprowadziła do relacji mama-dziecko-jedzenie element negatywnego oczekiwania, który może sprawić, że posiłki staną się dla wszystkich uciążliwe. Równie dobrze mogła powiedzieć:

Aha, więc wcale nie jest głodna, tylko chciała zobaczyć, co jemy.
– W porządku, ona chciała po prostu robić to samo, co my (ulubione zajęcie wielu dzieci w tym wieku).
– No jasne, ja też do dwudziestego roku życia nie lubiłam gorgonzoli.
– Ciekawe, może nie odważyła się wziąć tego do ust, bo tak się bałam, że jest za gorące.
– Musimy powiedzieć kucharzowi, że jego sztuka kulinarna nie zrobiła na naszej córce wielkiego wrażenia.

Dzieci i dorośli mają to do siebie, że starają się sprostać oczekiwaniom innych, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym. To jeden z powodów, dla których powinniśmy uważać z wrażaniem naszych negatywnych oczekiwań – dla dobra wszystkich.

Załóżmy, że matka naprawdę niepokoi się, czy jej córka zaczyna grymasić – w związku z czym wypatruje sygnałów, które te obawy uzasadnią. Zupełnie niepostrzeżenie wpływa to na jej zachowanie i relacje z córką na najróżniejszych płaszczyznach.

• Zacznie kontrolować swoje własne upodobanie do określonych produktów, nadmiernie je wychwalając, albo krytykując.

• Córka stanie się przy posiłkach przedmiotem badawczej, pełnej lęku obserwacji matki.

• Córka usłyszy rozmowy matki z ojcem, rodziną i innymi. Nie będzie wiedziała, co znaczy „grymasić”, ale zrozumie, że zachowuje się nie tak, jak powinna.

• Matka będzie czuć ulgę za każdym razem, gdy dziewczynka coś zje, i zacznie gotować w kółko tych samych kilka dań, byle tylko znów się udało.

• Być może ojciec nie do końca będzie się zgadzał z matką i kwestia jedzenia stanie się dyżurnym tematem podczas posiłków, przez co mała nie tylko będzie się czuła, jakby zrobiła coś złego, ale także pomyśli, że jest przyczyną kłótni rodziców. Kiedy wokół jedzenia zaczyna się dziać coś takiego, wystarczy kilka miesięcy, aby nauczyć dziecko grymaszenia albo jedzenia w kółko jednego lub dwóch dań. Relacje w rodzinie mogą być ogólnie w porządku, ale atmosfera wokół posiłków zostanie skażona negatywnym oczekiwaniem lub obawą.”

Fragment pochodzi z książki: Jesper Juul, “Uśmiechnij się! Siadamy do stołu”, wyd. MiND.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.