Kategorie
Niemowlę Rozwiązywanie problemów

Czy używane foteliki samochodowe są bezpieczne? Rozmowa z Jakubem Paluchem

Rodzice nierzadko próbują szukać oszczędności, kupując używane produkty. To fantastyczny pomysł! Nie jest żadną tajemnicą, że dzieci kosztują (dużo pieniędzy, czasu i energii). Jednak nie zawsze wszystkie produkty nadają się do ponownego użycia. Ostrożność jest zalecana szczególnie tam, gdzie chodzi o życie i bezpieczeństwo dziecka. Tak właśnie jest w przypadku wyboru fotelika samochodowego. O tym, czy wybór używanego fotelika to dobry pomysł, rozmawiamy z Jakubem Paluchem, zajmującym się tematem bezpiecznego przewożenia dzieci, współautorem bloga Osiem Gwiazdek.

Mówi się, że lepszy fotelik używany niż żaden. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?

No jasne! Brak fotelika to nieakceptowalny stan rzeczy, zarówno z punktu widzenia prawa, jak i bezpieczeństwa. Zawsze lepsza jest ochrona niepewna niż brak ochrony.

Uwaga! Reklama do czytania

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Noszenie dzieci

Poradnik dla noszących rodziców

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Dlaczego rodzice traktują fotelik jak zło konieczne? Wybór wózka czy łóżeczka jest priorytetem, tymczasem foteliki nierzadko są traktowane po macoszemu. Trzeba go mieć, ale w sumie to jest ciężki, drogi, no i głównie potrzebny po to, żeby nie zapłacić mandatu…

Nie wrzucałbym wszystkich do jednego worka. Świadomość rośnie, coraz więcej osób interesuje się tematem na tyle, żeby wiedzieć, czym się różni jeden fotelik od drugiego. Oczywiście nadal przez niektórych rodziców temat fotelików jest traktowany z mniejszą uwagą niż temat wózka czy mebli i jest to spowodowane kilkoma czynnikami. Przede wszystkim taki przyszły rodzic, który nie wie nic, a dowiedzieć się musi dużo, przypisuje konkretne funkcje do danego przedmiotu. Wózek czy mebel będzie oglądał codziennie po kilka godzin, więc skrupulatnie dobiera go zgodnie ze swoim gustem czy tym, co już w domu ma. Za to fotelik ma u niego w głowie funkcję typowo użytkową – ma służyć do wożenia dziecka w aucie i na pierwszy rzut oka nie ma dla niego większej różnicy między poszczególnymi modelami. A jak jeszcze pójdzie do sklepu, gdzie sprzedawca bezrefleksyjnie dorzuci mu fotelik pod kolor wypatrzonego wózka, to już w ogóle jest dla niego bajka.

Zrozumienie przychodzi w momencie, kiedy orientuje się, że funkcją fotelika nie jest przewożenie dziecka. Przewozić można przecież od biedy na kanapie czy nawet w gondoli. Natomiast funkcją takiego fotelika jest ochrona życia i zdrowia dziecka w trakcie niebezpiecznego zdarzenia na drodze. I tutaj się okazuje, że różnice pomiędzy konkretnymi modelami potrafią być w tej materii gigantyczne i warto go jednak dobrać nie do wózka, a do auta i to najlepiej z kimś, kto ma łeb na karku i zjadł na tym zęby, przynajmniej mleczne.

Jaki fotelik jest pana zdaniem dobry?

Bardzo, bardzo ogólne pytanie, w typie moich ulubionych. Z grubsza dobry fotel to taki, w którym można wozić tyłem do kierunku jazdy jak najdłużej, bo ludzkość nie wymyśliła jeszcze żadnego efektywniejszego systemu zabezpieczenia dziecka niż to. Do tego warto, żeby był jakoś testowany, dobrany do auta, dziecka i portfela, a na końcu poprawnie zamontowany i użytkowany zgodnie z instrukcją i radami sprzedawcy.

Jakie testy fotelików są najbardziej wiarygodne?

Organizacji robiących testy jest mnóstwo, ale testów dużo mniej. Podstawowy to taki, który przeprowadza się w ramach certyfikacji homologacyjnej fotelika, czyli w trakcie procesu wprowadzania go na rynek. Tutaj mamy równolegle dwie homologacje – R44-04 oraz R129, popularnie zwaną i-Size. Należy się wystrzegać fotelików, które mają zaliczony jedynie test homologacji R44, gdyż jest to bardzo prymitywny test i nie mówi nam nic – YouTube pęcznieje od fotelików rozbitych w drobny mak, kiedy poddać je większym przeciążeniom. Z uwagą trzeba śledzić to, co niektórzy producenci piszą na ulotkach, bo czasem potrafią nabazgrać „testowany w VTI w Szwecji”, a potem się okazuje, że VTI (Szwedzki Narodowy Instytut Badań nad Drogami i Transportem – przyp. red.) owszem, fotel miało, ale przeprowadziło na nim tylko test homologacyjny, bo jest jedną z wielu instytucji, które są do tego uprawnione.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Homologacja i-Size już mówi nam więcej, gdyż obligatoryjny test zderzeniowy przeprowadzany w procesie certyfikacji jest dużo bardziej wymagający niż w przypadku R44. Zawsze jednak warto, żeby poza i-Sizem fotelik miał zrobiony jakiś dodatkowy test.

Mamy też wszelkie ADAC, Warentest, OAEMTC, RACE – często przeprowadzają testy wspólnie, ewentualnie podając wyniki nieco inaczej. Taki test daje nam już większą wiedzę o jakości fotelika, ale też całkowicie różowo nie jest, bo testuje się tak samo zupełnie różnie rozwiązania i wychodzą takie kurioza jak 4 gwiazdki dla fotelika montowanego przodem ze średniej półki oraz taka sama ocena dla kozackiego fotelika montowanego tyłem.

Na końcu mamy Plus Test, robiony przez szwedzkie VTI. Jest dość przejrzysty, prosty, ale bardzo miarodajny, pokazujący, jak ogromna przepaść dzieli 4-gwiazdkowy fotelik montowany przodem i 4-gwiazdkowy montowany tyłem, gdzie te ostatnie przechodzą go z wynikiem 4–5 razy lepszym i jako jedyne osiągają rezultat na tyle dobry, że otrzymują złotą nalepkę i mogą się nazywać najbezpieczniejszymi. A kryterium jest proste – wystarczy podczas testu przy prędkości 56 km/h wykazać mniejsze przeciążenie na szyję niż to, które może doprowadzić do konkretnego urazu czy śmierci – 122 kg dla 3-latka i 164 kg dla 6-latka. Żaden fotelik przodem nawet nie zbliżył się do takiego wyniku. Dodatkowo jest to najstarszy test mierzący w ogóle jakiekolwiek przeciążenia działające na dziecko, a powstał 8 lat wcześniej (pod nazwą T-standard) niż pierwsza homologacja europejska określająca, czym w ogóle jest fotelik.

Jak długo można użytkować fotelik? Czy to dobry pomysł, by dziecko korzystało z fotelika po starszym bracie lub siostrze?

Coraz więcej producentów określa w instrukcji maksymalny czas użytkowania swojego produktu. Nie ma problemu z przekazaniem fotelika młodszemu rodzeństwu, jeśli jego czas jeszcze nie minął, nie jest uszkodzony oraz nie brał udziału w kolizji czy wypadku. Jeśli nie ma takiej informacji, wtedy musimy przyjąć jakieś uśrednione wartości, ale foteliki 0–13 kg są zdatne dla 2–4 niemowlaków następujących zaraz po sobie, potem wyglądają już źle. Z kolei 9–18 czy 9–25 to już fotelik dla maksymalnie dwójki dzieci, a 15–36 powinien być używany tylko przez jedno dziecko i potem wylądować w recyklingu.

Często spotykam się z poglądem, że „data ważności” to tylko chwyt producentów, żeby kupować coraz to nowsze foteliki. To nieprawda. Producent ustala maksymalny limit czasowy, żeby chronić zarówno siebie, jak i klienta. Siebie – bo gdyby 10-letni, zużyty fotelik rozpadł się w pył, to byłaby to dla niego ogromna strata wizerunkowa i potencjalna strata materialna (np. pozew). Klienta – bo producent ma świadomość, że fotelik, jak wszystko, co zrobione z plastiku, z czasem się degraduje i zużywa, a na końcu może działać zupełnie inaczej. Patrząc na to z innej strony – jeśli co kilka lat wymieniamy sobie telefony, lodówki czy samochody, to nie ma powodu, żeby korzystać ze starych fotelików. Te przecież mają o wiele ważniejszą funkcję niż schłodzenie piwa.

Czy kupując na serwisie aukcyjnym, mamy jakąkolwiek gwarancję dobrej jakości używanego fotelika?

Kupując na serwisie aukcyjnym coś używanego, nie mamy absolutnie żadnej pewności co do jego jakości – dotyczy to wszystkiego, nie tylko fotelików, ale o ile gorzej działający telewizor da się przełknąć, o tyle wybrakowany fotelik już nie.

Jeśli jednak ktoś się uprze, by zakupić używany fotelik, na co warto zwrócić szczególną uwagę przy zakupie? Można go jakoś sprawdzić?

Jeśli używany fotelik, to tylko od osoby, którą znamy i której ufamy – od dobrych znajomych czy rodziny. Trzeba koniecznie wiedzieć, że fotelik nie został zużyty w trakcie kolizji, nie jest w żaden sposób uszkodzony, a wszystkie mechanizmy działają poprawnie.

Jakie mogą być konsekwencje kupna nieodpowiedniego, używanego fotelika?

Zacznijmy od tego, dlaczego fotelik używany może nieść za sobą jakiekolwiek ryzyko. Pomijając zupełnie fakt, że mógł brać udział w kolizji lub wypadku, o którym nie wiemy, fotelik się zużywa. Plastik, z którego jest zrobiony, degraduje się pod wpływem zmian temperatur i promieniowania UV. Mechanizm pasów nowego fotelika działa zupełnie inaczej, niż fotelika 5-letniego, który był używany już kilka tysięcy razy, bombardowany piachem i okruchami. Również styropiany mogą być uszkodzone czy zwyczajnie wygniecione. Dlatego bardzo ważne jest trzymanie się zaleceń producenta co do maksymalnego czasu używania fotelika.

Uwaga! Reklama do czytania

Życie seksualne rodziców

Wasz związek jest dla dziecka modelem. Buduj autentyczną relację.

Cud rodzicielstwa

Rodzicielstwo to nasza życiowa misja. Słuchajmy dzieci!

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Jeśli okaże się, że fotelik brał już udział w kolizji lub ma np. popękane tzw. styropiany, to może w sytuacji, w której powinien nasze dziecko ochronić, nie zrobić tego tak, jak wymyślił to sobie producent. Najgorsze jest to, że takie rzeczy wychodzą dopiero po fakcie. Można jeździć 20 lat bez wypadku i super, ale jeśli już do niego dojdzie, a nasz fotelik zadziała źle, to jedyne pytanie, jakie można sobie zadać, to „co mogłem zrobić inaczej?”. A odpowiedź nasuwa się sama. Z fotelikiem jest jak z ubezpieczeniem. Nie każdy chce je mieć, nie każdy przecież myśli o tym, że coś się wydarzy, ale jak już się wydarzy, to myśli tylko „uff, dobrze że jestem ubezpieczony”.

Jakub Paluch –

zawodowo i hobbystycznie związany z tematem bezpiecznego przewożenia dzieci w samochodzie. Kieruje Łódzkim sklepem Osiem Gwiazdek i współprowadzi bloga o tej samej nazwie. Prywatnie ojciec trzech (już wkrótce) synów.

Foto: flikr.com/icanchangethisright

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

1 odpowiedź na “Czy używane foteliki samochodowe są bezpieczne? Rozmowa z Jakubem Paluchem”

My dla dwójki dzieci zakupiliśmy nowe foteliki, z odpowiednimi atestami itp. dokładnie przezorny zawsze ubezpieczony. W sklepie Tosia gdzie robiliśmy zakupy, mądrze nam doradzono i teraz (po nieszczęśliwym wypadku) wiem, że były to dobrze zainwestowane pieniądze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.