Kategorie
NATULI

„Słyszę zamiast słucham, widzę zamiast patrzę”. Rozmowa z Moniką Szczepanik

Rozmowa z Moniką Szczepanik – trenerką empatycznej komunikacji (Porozumienia bez Przemocy), pedagogiem, mamą dwóch córek, autorką bloga SwiatŻyrafy.pl

Rozmowa z Moniką Szczepanik – trenerką empatycznej komunikacji (Porozumienia bez Przemocy), pedagogiem, mamą dwóch córek, autorką bloga SwiatŻyrafy.pl. i książki „Jak zrozumieć się w rodzinie” z Serii Rodzicielskiej.

monika-szczepanik

Dzieci są ważne: Jak zmienił się twój sposób komunikacji przez ostatnie kilka lat?

Monika Szczepanik: Dziś nie tylko mówię inaczej, ale przede wszystkim myślę inaczej. I to jest dla mnie dużo ważniejsza zmiana. Myślę inaczej, co oznacza, że w mojej głowie nie ma ocen, osądów, porównań i etykiet. Czasem się to przekłada na język, którym się posługuję, a czasem wciąż słyszę słowa, których nie chciałabym już wypowiadać. To, czego bez wątpienia już nie ma w moim słowniku, to słowa, które naruszają dziecięce granice. Zdecydowanie łatwiej komunikować mi się bezprzemocowo z dziećmi niż z dorosłymi. Dziś już moje dzieci niczego nie „muszą”, nie „powinny”, nic nie jest ich „obowiązkiem”.

Te słowa zostały zastąpionymi takimi, które bliższe są temu, o co mi chodzi. Nie mówię do mojej córki, że „musi umyć zęby”, tylko że „chciałabym, żeby pamiętała o myciu zębów po posiłkach, że to dla mnie ważne, żeby wypłukała resztki jedzenia ze szczelin między zębami”. W naszym domu nie ma już rozkazującego tonu. Zamieniłam go na prośby. Proszę więc, żeby po sobie odniosła talerz do kuchni, włożyła klocki do pudełka, a bluzkę do szuflady. I zwykle ona robi to, o co ją proszę, właśnie dlatego, że to jest prośba, a nie żądanie.

Życie seksualne rodziców

Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

DsW: Czy sposób porozumiewania się zmienił relacje w twojej rodzinie?

MS: Tak. Dziś mówimy o swoich uczuciach i potrzebach i dla nas to milowy krok. Moje córki potrafią nie tylko mówić „nie”, ale i przyjmować „nie”. Czasem przed zaakceptowaniem odmowy krzyczą, płaczą lub chowają się w tajemnym miejscu. W konsekwencji jednak uznają prawo drugiego człowieka do powiedzenia „nie chcę, nie lubię, nie podoba mi się”. Łatwiej nam dziś rozwiązywać konflikty. Mam poczucie, że konflikty nas już nie dzielą, nie zrywają kontaktu. Nawet jeśli po wybuchu następuje cisza, to jest to mówiąca cisza. Cisza, którą jedno z nas wybrało, by zatroszczyć się o siebie, by nie zranić drugiego.

DsW: Co na to twój mąż? Mój jest trochę oporny. Twierdzi, że porozumiewanie się według reguły czterech kroków powoduje, że dialog jest sztuczny.

MS: Na początku cztery kroki mogą brzmieć sztucznie. Są jednak tylko strukturą, nie sensem NVC. Można więc zrezygnować z ich artykułowania, bo istotą NVC jest intencja. Kiedy chcemy być z kimś w relacji bezprzemocowej, warto porozumiewać się tym samym językiem. Kiedy więc cztery kroki działają na kogoś jak płachta na byka, warto z nich zrezygnować. Mówienie o tym, co jest dla mnie ważne, czego pragnę i potrzebuję, nie musi mieć struktury, choć może ona pomóc, gdy w relacji jest naprawdę trudno. Kiedy poznałam porozumienie bez przemocy, mój język brzmiał sztucznie, nie tylko dla otoczenia, ale i dla mnie samej. Mimo to mówiłam czterema krokami, bo czułam, że dzięki nim dokonują się zmiany w moim mózgu. Wierzę, że nie tylko mam na języku to, co w głowie, ale i że do głowy włożę to, co mam na języku. A ja bardzo pragnęłam mieć w swoim umyśle NVC. Dziś, mówiąc o uczuciach i potrzebach, nie brzmię sztucznie. I potwierdza to także otoczenie. To, do czego dziś zachęcam na warsztatach, to ćwiczenie mówienia o swoich uczuciach i potrzebach własnym językiem. I językiem swojego rozmówcy.

DsW: Czy coś zmieniło się w twoich relacjach społecznych? Jesteś bardziej lubiana, bardziej cierpliwa, bardziej pewna siebie, bardziej otwarta na drugiego?

MS: Jestem bardziej świadoma siebie. Wiem, czego chcę. Zwykle mówię to, co myślę, i dzięki temu nie mam poczucia bycia wykorzystaną. Zanim powiem „tak”, sprawdzam, czy naprawdę chcę komuś coś ofiarować, np. mój czas, pieniądze, umiejętności. Podobnie jest z „nie”. Nauczyłam się robić pauzę między słowami a myślami. Dziś jestem bardziej otwarta na ludzi niż pięć lat temu, choć wtedy byłam przekonana, że żyję dla innych. Może nawet tak było. Żyłam dla innych, a nie z innymi. Relacje, które dziś buduję, to relacje oparte na wzajemności i współzależności. Dziś biorę odpowiedzialność za siebie i za relacje, w których jestem. I uznaję wolną wolę drugiego człowieka, nawet wtedy gdy chcę zrezygnować z relacji.

Byłam zawsze pewna siebie. Czasem nawet zbyt pewna siebie. NVC pomogło mi odgrzebać poczucie wartości, a to z pewnością siebie nie za wiele ma wspólnego. NVC stworzyło przestrzeń, w której mogłam zobaczyć, jak mi dobrze samej z sobą. Jak mi dobrze z moimi wyborami.

DsW: Jesteś nauczycielką. Czy stosujesz porozumienie bez przemocy w szkole? Co na to twoi uczniowie? Co na to inni nauczyciele?

MS: Stosuję, choć oceniam umiejętności i wiedzę moich uczniów, a dwa razy do roku także ich postawę i zachowanie. Pracuję w publicznej szkole i już nie walczę z systemem. Oceniając uczniów, pytam, jak to dla nich jest, co czują, czego pragną, w czym chcieliby zamiany. I pozwalam bez końca się poprawiać. Pracuję w liceum, więc spotykam ludzi, którzy mają za sobą zwykle trzy etapy kształcenia systemowego. To ma znaczenie. Dopiero pod koniec pierwszej klasy, czasem dopiero w drugiej, zaczynają mi wierzyć i np. pytają, czy muszę postawić im tę jedynkę, czy mogą się napić wody, czy mogłabym wytłumaczyć rodzicom, że oceny nie świadczą o wartości człowieka. Pytają też, czy zostanę ministrem edukacji i zlikwiduję oceny :)

I nie uchodzę za dziwaka w pokoju nauczycielskim. Już nie. Są w naszym gronie nauczyciele, którzy przeczytali Marshalla Rosenberga, byli na warsztatach, stosują ocenianie kształtujące, zrezygnowali z dziennika uwag i pochwał w swojej klasie.

DsW: Jak w ogóle odkryłaś porozumienie bez przemocy? Czułaś potrzebę zmiany? 

MS: Wszystko zaczęło się od artykułu w „Zwierciadle” pt. „Ani jednego klapsa”. W stopce umieszczona byka informacja o Family Camp. Zadzwoniłam i razem z córką pojechałam na obóz. Dlaczego? Bo czułam, że nie słyszę mojej córki. Słucham Zo i jej nie słyszę. Przeczucie mnie nie myliło. Po raz pierwszy usłyszałam ją, czyli jej uczucia i potrzeby, właśnie na FC. I do dziś noszę w sobie ogromną wdzięczność za tamto spotkanie z trenerkami i ideą Rosenberga.

DsW: Jaka jest różnica między słuchaniem a słyszeniem?

MS: Taka jaka między patrzeniem a widzeniem. Kiedy tylko słucham czy patrzę, docierają do mnie wyłącznie słowa i zachowania. Kiedy słyszę i widzę, to dostrzegam: uczucia, intencje, pragnienia, motywacje i potrzeby.

Warto jeszcze przeczytać:


DsW: Jak pogłębiałaś wiedzę?

MS: Nie wystarczy przeczytać książki. Nie wystarczy pójść na warsztat. Ważne, by integrować to, co się ma w głowie, z tym, czego się pragnie. Integracja umysłu i serca to jest to, co daje mi siłę w byciu bezprzemocową mamą, żoną, nauczycielem, przyjacielem itp. Kiedy myślę o warsztatach, wiem, że ich wartość leży we wspólnocie. Obcowanie z ludźmi, którzy tak jak ja pragną być w porozumieniu bez przemocy, napełnia mnie, daje siłę i odwagę.

DsW: Jaki byłby świat, gdybyśmy wszyscy stosowali zasady komunikacji określone przez Rosenberga?

MS: Bezpieczny. Bezpieczny świat to taki, w którym ludzie realizują marzenia i pragnienia bez naruszania granic drugiego. To świat, w którym wiedząc, czego potrzebuję, wybieram strategie, które uwzględniają drugiego człowieka. Świat, w którym dziecko, kobieta, starzec, wdowa, to po prostu człowiek, a nie etykieta.

Avatar photo

Autor/ka: Alicja Dyrda

Jest mamą trójki dzieci. Kocha to, co naturalne. Stworzyła serwis dziecisawazne.pl i jest redaktor naczelną wydawnictwa Natuli. Mieszka i podróżuje z rodziną po Azji.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

1 odpowiedź na “„Słyszę zamiast słucham, widzę zamiast patrzę”. Rozmowa z Moniką Szczepanik”

Nam też bardzo pomogło porozumienie bez przemocy, a najbardziej książka „jak mówić by dzieci nas słuchały…” zmiana swojej mentalności to szalenie trudna sprawa, u nas trwa już dwóch lat i jest coraz lepiej, nareszcie zaczynamy wszyscy ze sobą nawiązywać prawdziwe relacje międzyosobowe, jesteśmy dużą rodziną (4 dziecko w drodze), więc aktywne słuchanie drugiego i respektowanie jego potrzeb bez naruszania swoich granic jest bardzo ważne dla harmonii w naszym domu, polecam i pozdrawiam :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.