Kategorie
Wychowanie

Chcesz, żeby twoje dziecko się „lepiej uczyło”? Daj mu więcej wolnego czasu!

Współczesne dzieci żyją coraz szybciej i coraz bardziej intensywnie. Ich grafiki po brzegi wypełnione są nauką, odrabianiem lekcji i zajęciami dodatkowymi, nie zawsze zgodnymi z rzeczywistymi zainteresowaniami dziecka. Młodzi ludzie mają coraz mniej okazji na nienarzuconą z góry formę zabawy oraz spędzania czasu wolnego.

W szkole – sterowani przez nauczycieli i wychowawców, którzy sami rozliczają się przecież z realizacji programu nauczania. Po zajęciach – obarczeni niezliczonymi pracami domowymi, o których zniesienie walczy dzisiaj nawet sam Rzecznik Praw Dziecka. Bez przerwy czymś zajęci. Ciągle w nadziei, że znajdą trochę czasu na zabawę, na zrobienie czegoś, na co mają ochotę.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Prace domowe są przereklamowane

Odrabianie prac domowych w przeciwieństwie do stworzenia przestrzeni na swobodną zabawę nie przyczynia się do intelektualnego i emocjonalnego rozwoju naszych dzieci! Nie działa stymulująco, a jedynie zabija naturalny potencjał jednostki.

Przeczytaj: Zlikwidujmy pracę domową

W 2015 roku Instytut Badań Edukacyjnych w ramach projektu systemowego “Badanie jakości i efektywności edukacji oraz instytucjonalizacja zaplecza badawczego” opracował publikację pt.: “Szkolne pytania”. Jeden z rozdziałów publikacji poświęcony został tematowi prac domowych. Analizowano rolę, jaką odgrywa ich zadawanie, oraz jak dużo czasu uczniowie przeznaczają na ich odrabianie. Badano zależność między ilością czasu, jaki dzieci i młodzież przeznaczają na odrabianie zadań domowych a jego wpływem na efektywność uczenia się. Wyniki istotnie zaskoczyły przede wszystkim zwolenników zadawania prac domowych.
[reklama_col id=”57471, 57533, 57576″]
Jako jedno z głównych zagrożeń płynących z odrabiania zadań domowych określono utratę zainteresowania szkolnym materiałem. Powtarzanie podobnych treści wielokrotnie w ciągu dnia (prace domowe z przedmiotów wiodących takich jak język polski czy matematyka zadawane są z dnia na dzień) najczęściej powoduje znudzenie danym zagadnieniem, co naturalnie skutkuje zniechęceniem do przedmiotu i nauki w ogóle. Ponadto odrabianie licznych prac domowych z kilku przedmiotów (w ciągu jednego popołudnia) przyczynia się do fizycznego i emocjonalnego przemęczenia. Nauczyciel zadający obszerną pracę domową zwykle nie wie o pracach zadawanych z innych przedmiotów, czego efektem jest wielogodzinne spędzanie czasu przeznaczonego na odpoczynek, na nauce – nawet do późnych godzin wieczornych, podkreśla RPD, Marek Michalak.

Wyniki analizy przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych jasno pokazują, że: uwzględniając zróżnicowanie uczniów ze względu na płeć, wiek, wcześniejsze osiągnięcia, status społeczno-ekonomiczny rodziny, etc. – im więcej czasu poświęcają oni na odrabianie zadań domowych, tym gorsze ich efekty edukacyjne (mniejszy przyrost wiedzy)/. Czy nie warto zatem zrezygnować z zasypywania dzieci oraz samych rodziców (przecież to oni najczęściej odrabiają z dziećmi prace domowe) szkolnymi zadaniami?

Więcej wolnego czasu!

Zrozumiałym jest, że dorośli chcą, aby dzieci mogły kształcić się w wielu dziedzinach. Chcą, by otrzymywały dobre stopnie, skończyły studia i dostały solidnie płatną pracę. Pragną, by ich dzieci były liderami, by władały przynajmniej jednym językiem obcym i świetnie radziły sobie w różnych dyscyplinach sportowych. Czy nie zapominają jednak o biologicznych uwarunkowaniach maluchów? Aby mózg dziecka mógł w pełni wykorzystać swój potencjał, potrzebuje odpoczynku, relaksu oraz przyjemności z działania, a nie zadań i aktywności dodatkowo narzuconych przez dorosłych.

Młodzi ludzie potrzebują więcej czasu wolnego, czasu na swobodną zabawę oraz rozwijanie własnych zainteresowań. Doskonale wiemy, że zabawa to bardzo powszechna i entuzjastyczna czynność, jakiej pragną na co dzień doświadczać nasze dzieci. To potrzeba dużo silniejsza niż te określane mianem podstawowych i najważniejszych w życiu człowieka (np. potrzeba snu czy pożywienia). Rodzicom dobrze znany jest obraz głodnego, sennego czy nawet słaniającego się ze zmęczenia dziecka, które – intensywnie zaaferowane zabawą w piaskownicy czy w parku – kategorycznie odmawia powrotu do domu. Nikogo nie trzeba przekonywać o niezwykłej mocy zabawy oraz o tym, że jest ona najsilniej angażującym i najbardziej fascynującym zajęciem w życiu naszych dzieci.

Dlaczego czas na zabawę i własne hobby jest tak ważny?

W dyskursie naukowym istnieje wiele definicji zabawy, a każda z nich niezwykle esencjonalnie pokazuje, jak wiele dobrego czynność ta wnosi do świata młodych odkrywców. Znana psycholog, prof. Anna Brzezińska, w pracy pt.: „Aktywność zabawowa i jej znaczenie dla rozwoju dziecka w wieku przedszkolnym” podaje kilka definicji zabawy, w tym formułę Johana Huizingi (holenderskiego językoznawcy, kulturoznawcy, pisarza). Według autora zabawa jest działaniem swobodnym, znajdującym się poza zwykłym życiem, mogącym całkowicie zaabsorbować uczestnika. Jest bezinteresowna, kieruje się własnymi regułami, opiera się na powołanych na jej potrzeby związkach społecznych. Huizinga podkreśla również, że zabawa jest działaniem dobrowolnym, podjętym nie pod przymusem czy w konsekwencji wydania polecenia. Jej celem jest wg autora osiągnięcie zadowolenia. Polski pedagog, psycholog i lekarz, Stefan Szuman, pisze, że zabawa jest swoistą formą aktywności dziecka, dzięki której ono uczy się i zdobywa doświadczenie, jest naturalną wrodzoną, specjalną metodą uczenia się małego dziecka.

André Stern w swojej książce “Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu” pisze: “Zabawa pozwala dziecku nawiązać kontakt z codziennością, z sobą samym i ze światem. Przez nią przejawiają się jego skłonności, potencjał, a także głębokie wewnętrzne pragnienia. Swobodna zabawa daje dziecku głębokie poczucie spełnienia”. Bardzo wymownie o zabawie wypowiada się psycholog i autorka książek, Agnieszka Stein: Dla mnie sednem zabawy jest swoboda, dobrowolność i wyrażanie swojej inicjatywy. To również coś, co jest interesujące ze względu na samo działanie, a nie efekt końcowy. A więc nie chodzi o to, co z tej zabawy wyjdzie, tylko o sam fakt działania, bycia w zabawie. To coś, z czym dorośli mają trudność, a jednocześnie dzieci z tą trudnością dorosłych też mają trudność. Bo one potrzebują doświadczać sytuacji, w których ktoś za nimi podąża i kiedy to one mogą kierować zabawą. (fragment tekstu: Zabawa jako sposób na bycie w relacji z dzieckiem. Rozmowa z Agnieszką Stein)

Jak dzieci się uczą?

Przez swobodną zabawę! Dzieje się tak, ponieważ dziecięce mózgi najlepiej czują się i najszybciej przyswajają wiedzę, będąc w stanie pełnego entuzjazmu, czyli w stanie emocjonalnego zaangażowania. “Lubię to robić, sprawia mi to przyjemność, chcę to robić” jest jednoznaczne z “uczę się tego”. Kiedy dzieci podejmują się wykonania jakiejś czynności z przyjemnością i z własnej inicjatywy, w ich mózgach uruchamiają się komórki nerwowe wydzielające substancje, które mają decydujący wpływ na proces efektywnego uczenia się oraz zapamiętywania.

Przeczytaj: Jak uczy się mózg? Jak uczą się dzieci?

Niezależnie od etapu rozwoju dziecka, począwszy od pierwszych niemowlęcych prób poznawania zasad grawitacji i interakcji (upuszczanie przedmiotów i czekanie, aż dorosły je podniesie, dotykanie twarzy czy włosów rodzica), poprzez zabawę w a kuku! czy w chowanego, skończywszy na zabawach w role, charakterystycznych dla dzieci w starszym wieku przedszkolnym i młodszym wieku szkolnym, młodzi ludzie najbardziej produktywnie funkcjonują i najsprawniej rozwijają się podczas niczym nieskrępowanej zabawy. Zabawy, która wynika z ich aktualnych potrzeb i zainteresowań.

6 rzeczy, o których warto pamiętać w kontekście naturalnego i produktywnego rozwoju dziecka:

  1. Wewnętrzna motywacja i gotowość do podejmowania wysiłku powstają w mózgu tylko wtedy, gdy kiedy dana czynność wykonywana jest z przyjemnością. Dzieje się tak dzięki neuroprzekaźnikom takim jak dopamina czy oksytocyna, które wyzwalają się jedynie w przyjemnych chwilach. Oznacza to, że dziecko, bawiąc się swobodnie, uczy się szybko i efektywnie, bo bez przymusu. Kiedy wywiera się nacisk na mózg, produkcja dopaminy, a wraz z nią proces uczenia się – ustają, potwierdza neurodydaktyk, prof. Marzena Żylińska.
  2. Najlepiej, by dziecko samo decydowało o tym, czym się zajmie – czy wsypie suchy czy mokry piasek do foremki. Czy wybierze grę w piłkę nożną czy jazdę na rolkach. Owszem, to dorośli dysponują umiejętnością przewidywania następstw (to jedyna wiedza, której młodzi ludzie z uwagi na brak życiowego doświadczenia nie posiadają), ale czy rzeczywiście tak istotne jest, czy dzisiaj malujemy farbami, czy układamy wieżę z klocków? Dzieci potrzebują, by za nimi podążać. Również wtedy, kiedy są starsze i chciałyby same decydować, jakiej aktywności podejmą się po szkole.
  3. Stres, strach i napięcia związane z negatywnymi emocjami hamują procesy poznawcze. Kiedy zakazujemy dziecku jakiejś zabawy (nie chodzi tu o przypadki, w którym uważamy ją za krzywdzącą innych – sypanie kogoś piaskiem, oblewanie wodą etc.), ponieważ chcemy, żeby zajęło się czymś zupełnie innym niż to, na co ma ochotę, odbieramy mu przyjemność z eksplorowania świata. A entuzjazm jest przecież nawozem dla ciała, duszy i umysłu!
    Kiedy w szkole lub w przedszkolu straszymy dzieci złymi ocenami albo też zmuszamy do wykonywania czynności, które w danej chwili nie leżą w sferze ich zainteresowań czy potrzeb (również wtedy, kiedy zmuszamy dziecko do jedzenia czy spania), wywołujemy niepotrzebny stres i lęk, które nie rozwijają, a odbierają radość z doświadczania, z nauki i z zabawy.
  4. Dzieci i ich mózgi najlepiej rozwijają się, kiedy doświadczają czegoś nowego. Warto zatem zmieniać otoczenie dziecka. Nowa łąka, nowy plac zabaw czy las to miejsca, w których za każdym razem odkryje ono coś, czego nie dostrzegło wcześniej. Im więcej kontaktu z naturą, tym więcej zachwytu i radości z nauki przez zgłębianie świata. Podobnie rzecz się ma w przypadku czynności wykonywanych w domu. Zaprośmy dziecko do wspólnego majsterkowania, gotowania czy segregowania ubrań w szafie. Chodzi o rozbudzanie ciekawości i pokazanie, że w każdej czynności może ono znaleźć coś dla siebie i nauczyć się czegoś zupełnie nowego. I nie namawiajmy go do pieczenia babeczek, kiedy ono ma chęć na malowanie z tatą płotu w ogródku.
  5. Dziecko najłatwiej i najszybciej zapamiętuje to, co wzbudza zainteresowanie i odnosi się do jego aktualnych przeżyć, doświadczeń i zainteresowań. Warto zatem poznawać swoje dziecko i uważnie się mu przyglądać.
    Niekiedy rodzicom wydaje się, że trzydzieści minut spędzone z dziesięciolatkiem przed komputerem to strata czasu. Może jednak okazać się, że zainteresowanie tym, czym intensywnie zajmuje się młody człowiek, stanie się dodatkowym (satysfakcjonującym) bodźcem do zapamiętania nowych informacji i odtworzenia ich w adekwatnej sytuacji w przyszłości.
  6. Bardzo istotnym warunkiem efektywnego rozwoju naszych pociech jest budowanie dobrej relacji. Akceptacja dziecka takim, jakie jest. Aprobata dla jego wyborów (szczególnie w tak ważnej dla niego sferze, jaką jest zabawa). Ciepła komunikacja, umiejętność wysłuchania i zrozumienia. Bycie autentycznym i otwartym na jego potrzeby.
Avatar photo

Autor/ka: Magdalena Boćko-Mysiorska

Spełniająca się mama i żona, pedagożka, coach, wykładowczyni. Promotorka naturalnego rodzicielstwa, neurobiologii i Porozumienia bez Przemocy. Na co dzień wspiera rodziców i nauczycieli w budowaniu empatycznych i konstruktywnych relacji z dziećmi. Autorka podręczników, artykułów i bliskościowo-naukowego bloga www.magdalenabockomysiorska.pl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.