3 argumenty naukowe, dlaczego dzieci potrzebują bliskości:
1. Dziecko rodzi się z potrzebą więzi
Zgodnie z teorią więzi stworzoną przez brytyjskiego psychiatrę i psychoanalityka Johna Bowlby’ego (psychologia więzi), fizyczna i emocjonalna bliskość z opiekunem, szczególnie w pierwszych latach życia dziecka, jest niezwykle istotna z punktu widzenia jego dalszego rozwoju. Bowlby uznaje tę potrzebę za pierwotną i biologicznie zakorzenioną*. Zgodnie z teorią ewolucji, przywiązanie umożliwiło przeżycie w pierwotnym środowisku człowieka. Badania Mary Ainsworth pokazują, że tworzenie więzi to proces uniwersalny, przebiegający w analogiczny sposób w różnych kulturach. Biologiczne zakorzenienie przywiązania oznacza, że człowiek przychodzi na świat z predyspozycją do tworzenia więzi. Trudno więc mówić o tym, by odpowiadając na jego potrzebę więzi w pierwszych latach życia poprzez noszenie, przytulanie czy reagowanie na płacz rodzice „rozpieszczali” dziecko i przyzwyczajali do czegoś, co w przyszłości zadziała na ich niekorzyść.
2. Człowiek genetycznie należy do noszeniaków
Teoria Bowlby’ego tworzy spójną całość z odkryciami etnologów, którzy od lat podkreślają, że ludzie, podobnie jak małpy, szympansy i mrówkojady należą do noszeniaków. Nasze dzieci przychodzą na świat z rozwiniętymi zmysłami, jednak ich motoryka jest na tyle niedojrzała, że uniemożliwia im nadążanie za stadem. Noszenie dzieci w przeszłości pełniło dwie funkcje – z jednej strony pozwalało chronić potomstwo przed pożarciem przez dzikie zwierzęta, z drugiej – było odpowiedzią na ich potrzebę bliskości. Dziś nie mieszkamy w jaskiniach, wokół nas nie rosną dzikie puszcze, nie musimy obawiać się tego, że pozostawiając dziecko w łóżeczku skazujemy je na pewną śmierć, ale genetycznie wciąż jesteśmy koczownikami – odczuwamy podobne, pierwotne lęki, mamy tożsame potrzeby i rodzimy się z tym samym, „samolubnym” zestawem genów, które – chcąc przetrwać – wpływają na nasze zachowanie.
To dlatego, dzieci pozostawiane same w łóżeczku – zanoszą się krzykiem. Ten krzyk to pierwotna walka o przetrwanie i o to, by ktoś je usłyszał. Oczywiście nie jest to powód, by nosić dzieci 24 godziny na dobę, bo bliskość realizuje się na wiele sposobów. Swoistym substytutem noszenia są choćby kołyski – które rytmicznie kołyszą dzieci, odtwarzając podobny ruch. Gdy jednak bierzemy malucha na ręce, bądź wkładamy w chustę, zapewniamy mu dotyk niezbędny dla jego prawidłowego rozwoju. Dotykając, trzymając je blisko, budujemy relację – taką, która w przyszłości pozwoli mu na ową samodzielność, do której niekiedy chcielibyśmy przyzwyczajać dzieci siłą niemal od narodzin.
3. Mózg potrzebuje bliskości
W okresie niemowlęctwa mózg rozwija się najbardziej intensywnie w całym życiu człowieka. W mózgu dziecka znajduje się niezliczona liczba neuronów, które rosną, łączą się ze sobą po to, by działać lepiej, a w konsekwencji umożliwić dziecku myślenie i wykonywanie czynności. Jeśli komórki nerwowe nie wykorzystują tych połączeń, umierają. Dlatego im więcej połączeń, tym mózg rozwija się lepiej. Rodzice mają wpływ na tworzenie tych połączeń poprzez kontakt fizyczny i psychiczny z dzieckiem oraz reagowanie na sygnały, jakie dziecko do nich wysyła. Liczy się jakość i ilość czasu, jaki na te interakcje poświęcamy. Czyli im więcej stymulacji, tym lepiej.
Chusta dla bliskości!
Wszystkie te argumenty są realizowane podczas noszenia dziecka w chuście… Gdy nosimy malucha, mamy go zawsze blisko siebie, jesteśmy w stanie szybko odpowiedzieć na jego potrzeby, zapewniamy kontakt niezbędny do prawidłowego rozwoju.
3 argumenty naukowe, dlaczego warto nosić dziecko w chuście:
- Noszenie w chuście niemowląt nie powoduje nienaturalnej pionizacji, a badania pokazują, że chustonoszenie pozwala zminimalizować występowanie skrzywień kręgosłupa w późniejszym wieku.
- Badania pokazują także, że noszenie wspomaga układ odpornościowy. Bliski kontakt z matką obniża produkcję białek prozapalnych w organizmie malucha. To natomiast przekłada się na wyższą odporność i obniżenie ryzyka zachorowania na poważne choroby w przyszłości.
- Z badań opublikowanych w 1996 roku w magazynie Pediatrics wynika, że dzieci noszone w chustach płaczą aż o 43 proc. mniej w ciągu dnia i aż o 51 proc. nocą.
*J. Bowlby Attachment and loss (t.1) Attachment, Basic Books, New York, [W] D. Senator, Bliskość w rodzinie. Więzi w dzieciństwie a zaburzenia w dorosłości, SCHOLAR.