“Szkoła jest dinozaurem. I niestety większość propozycji reform kojarzy mi się z debatą, czy baletnica ma wystąpić w różowej, czy niebieskiej sukience. Ale nikt nie widzi, że ona najpierw musi zdjąć buty narciarskie, żeby w ogóle móc zatańczyć. Pod względem strukturalnym szkoła mieści się gdzieś pomiędzy koszarami, więzieniem a szpitalem”.*
Autor: Magdalena Boćko-Mysiorska
Spełniająca się mama i żona, pedagożka, coach, wykładowczyni. Promotorka naturalnego rodzicielstwa, neurobiologii i Porozumienia bez Przemocy. Na co dzień wspiera rodziców i nauczycieli w budowaniu empatycznych i konstruktywnych relacji z dziećmi. Autorka podręczników, artykułów i bliskościowo-naukowego bloga www.magdalenabockomysiorska.pl.
Coraz częściej mówi się dzisiaj o niezwykle istotnym wpływie pracy mózgu na proces efektywnego uczenia się i nauczania dzieci i młodzieży. Pojęcia „neurodydaktyka” i „neurobiologia” wyrastają niczym grzyby po deszczu w treści publikacji, na konferencjach i szkoleniach stawiających sobie za cel poprawę jakości edukacji w naszym kraju.
„Lubisz chodzić do szkoły?” – pytałam niejednokrotnie swoich uczniów, dzieci i młodzież, z którymi spotykałam się przy okazji eventów artystycznych, promocji podręczników czy rodzinnych spotkań. „Nie, bo pani od angielskiego jest wymagająca i niemiła”, “Nie lubię matematyki”, “Za dużo klasówek i prac domowych”, “Szkoła mnie męczy”, “Pani ciągle na nas krzyczy”, “Szkoła jest jak więzienie” – odpowiadali.