Kategorie
Karmienie piersią

Jakie są konsekwencje dokarmiania dziecka mlekiem modyfikowanym?

Często zdarza się, że mamy karmiące piersią od czasu do czasu podają swoim dzieciom mleko modyfikowane, np. butelkę przed pójściem spać, tak aby dziecko najadło się na zapas. Często sugeruje się, aby podać mieszankę, zamiast pomóc kobiecie rozwiązać kryzys laktacyjny, a nawet na wyrost, mimo że dziecko wcale nie potrzebuje dokarmiania. Zdarza się, że kobiety decydują się na podanie mleka modyfikowanego, gdy chcą wyjść z domu i zostawić dziecko na kilka godzin. Bardzo łatwo zasugerować mamom, że mają za mało pokarmu i najwyższa pora udać się do sklepu.

Przeważnie ani rodzina, ani pracownicy służby zdrowia nie zdają sobie sprawy, jak jedna czy dwie butelki mleka modyfikowanego mogą wpłynąć na zdrowie niemowlęcia. Pomimo wielu badań ukazujących negatywny wpływ mieszanki, wiele osób nadal ma bardzo nonszalanckie podejście do dokarmiania. Szczególnie matki bliźniąt i trojaczków bardzo często słyszą, że nie będą w stanie wykarmić takiej liczby dzieci i szybko zaczynają wspomagać się mieszanką.

dokarmianie

Więc w czym problem? Dlaczego nawet okazjonalne dokarmianie ma negatywny wpływ na układ trawienny dziecka?

Jakie są konsekwencje dokarmiania mlekiem modyfikowanym?

  1. Dzieci karmione piersią i dzieci karmione mlekiem modyfikowanym różnią się florą jelitową. Flora bakteryjna to mikroorganizmy (bakterie i grzyby) obecne w układzie trawiennym. Wpływa zarówno na nasze ogólne zdrowie, jak i układ odpornościowy. Stwierdzono, że pomiędzy mikroflorą przewodu pokarmowego, fizjologią gospodarza i dietą występuje dynamiczna równowaga, co bezpośrednio wpływa na kształt, dojrzałość oraz ostateczną stabilność ekosystemu jelita. Niektóre badania wskazują, że flora jelitowa kształtuje się w zależności od stosowanej diety już przeciągu pierwszych dni życia.  Nawet jedna butelka mleka modyfikowanego może wpłynąć na śluzówkę jelita i zmienić florę układu pokarmowego.
  2. Dzieci karmione piersią mogą mieć nawet 300% więcej drobnoustrojów probiotycznych! To olbrzymia różnica! Te dobre bakterie są niesamowicie istotne dla naszego dobrostanu. Tak bardzo, że niektóre firmy produkujące mieszanki dodają 1 lub 2 szczepy bakterii w swych produktach. Na opakowaniu nie widnieje jednak informacja, że nasz układ pokarmowy zamieszkują dosłownie miliardy różnych bakterii, a w mleku matki znaleziono ponad 700 różnych szczepów. 1 rodzaj dodany do mieszanki to nic, w porównaniu z kobiecym pokarmem.
  3. Bakterie zamieszkujące jelita wpływają nie tylko na nasz układ odpornościowy i na zdolność do radzenia sobie z infekcjami i chorobami, ale także na mózg. Do tej pory wiadomo było, że mózg wysyła sygnał do jelit. Istnieje przecież korelacja pomiędzy stresem a chorobami układu trawiennego. Niedawno jednak naukowcy potwierdzili swoje przypuszczenia, że ten związek działa także w drugą stronę.
  4. Po jednorazowym podaniu butelki jelita niemowlaka potrzebują aż do 4 tygodni, aby wrócić do stanu dziecka karmionego wyłącznie piersią! Czyli „raptem jedna butelka” zaburza równowagę flory bakteryjnej twojego dziecka „zaledwie” na miesiąc. To dużo, zwłaszcza dla niemowlęcia, które nie ma w pełni rozwiniętej odporności.
  5. Mimo że temat alergii i nietolerancji na pokarmy jest pełen sprzeczności i wątpliwości, to wiadomo, że u dzieci wyjątkowo podatnych alergia może wystąpić już po jednorazowej ekspozycji na białka mleka krowiego. Może to prowadzić do uszkodzenia błony śluzowej jelit i wzbudzania stanu zapalnego, których efektem będzie nietolerancja pokarmowa lub alergia. Wyłączne karmienie piersią wspomaga wczesne dojrzewanie bariery jelitowej, która stanowi pasywną przeszkodę dla cząsteczek alergenu, do momentu aż dziecko nie wykształci własnej odporności.Wprowadzenie mieszanki wyklucza twoje dziecko z grona dzieci karmionych wyłącznie piersią, co nie pozostaje obojętne dla zdrowia jego jelit.

Uwaga! Reklama do czytania

Poród naturalny

Świadome przygotowanie się do cudu narodzin.

Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim

Pomoc i wsparcie przy CC i VBAC

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

W przypadkach gdy nie możesz karmić piersią, WHO zaleca w następującej kolejności:

  1. ściąganie pokarmu
  2. karmienie dziecka mlekiem innej kobiety lub korzystanie z banku mleka,
  3. mleko modyfikowane.

Tłumaczenie: themilkmeg.com
Foto

Avatar photo

Autor/ka: Ewa Krogulska

Psycholog, doula i promotorka karmienia piersią. Współautorka książki „Jak zrozumieć małe dziecko”. Prowadzi zajęcia profilaktyczne dla dzieci i młodzieży oraz wykłady, warsztaty i konsultacje dla rodziców.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

48 odpowiedzi na “Jakie są konsekwencje dokarmiania dziecka mlekiem modyfikowanym?”

Czy byloby mozliwe podanie linkow do tych naukowych badan, o ktorych mowa w artykule? Bo jak dla mnie to troche straszenie matek mlekiem modyfikowanym… Bez faktycznego, rzetelnego poparcia naukowego. Chetnie poczytalabym na ten temat.

Jestem z tych matek, ktore, wg. powyzszego tekstu, narazily swoje dziecko na przykre konsekwencje dokarmiania mlekiem modyfikowanym.

jestem tą matką, która swoje dziecko karmiła tylko mm!
cud, że ma się tak dobrze już od pięciu lat, że rozwija się dobrze, nie wie co to antybiotyk, jest sprawne, szczupłe, radosne i szczęśliwe. tak wiem, artykuł utwierdził mnie tylko w strachu, że DO CZASU!

Popieram! Dlaczego nie mówi się w ogóle o zaletach mm? I o jego różnych rodzajach? Jestem za mm, bo zwyczajnie nie chcę karmić naturalnie. I to wcale nie oznacza, że dla dziecka chce źle, ludzie!

A jakież to są „zalety MM”? a zwłaszcza, jaka jest przewaga karmienia MM nad karmieniem piersią?

Np takie, że w karmienie dziecka MM może się włączyć również tata dziecka, takie że matka wie ile dokładnie dziecko zjadło, to, że matka może w spokoju zrobić siku…

Wg. powyższego tekstu moje dziecko miało zaburzaną równowagę flory bakteryjnej. A to duże obciążenie dla małego dzieciaczka. A ja o tym nie wiedziałam :(
No i „Bakterie zamieszkujące jelita wpływają nie tylko na nasz układ odpornościowy i na zdolność do radzenia sobie z infekcjami i chorobami, ale także na mózg” i jeśli dobrze to rozumie to moje dziecko, przez to ze było dokarmiane mm miało mniejsza zdolność radzenia sobie z infekcjami i chorobami. Nie do końca wiem jaki maja te bakterie wpływ na nasz mozg, ale chętnie chciałabym się dowiedzieć… Na szczęście nic takiego nie zaobserwowałam, ale jak pisze poniżej matka przełożona: DO CZASU!

Znalazłam również ciekawe spostrzeżenia w książce p. Julii Bator, „Zamień chemię na jedzenie”:
„Naturalne karmienie dziecka mlekiem matki jest jego prawdziwym posagiem, jeśli matka odżywia się w sposób naturalny, tj. zdrowy.”

I z tej samej książki:
„Natomiast moje starsze córki, które również karmiłam naturalnie, chorowały mimo to bardzo często. W ciężkich i częstych okresach ich chorób wydawało mi się niejednokrotnie, ze przypisywanie naturalnemu karmieniu cudownej mocy szczepionki na wszelkie infekcje jest stwierdzeniem ukutym niejako na wyrost”.

Osobiście jestem za karmieniem piersią, ale nie mogę się pogodzić z faktem, że tak wiele jest artykułów które w sposób nieprzemyślany gloryfikuje nk a demonizują mm…

Ale bzdet, przecież większość dzieci na mm choruje. Moje dziecko było 3l.na piersi. Kiedy miała temp.z powodu ząbków, podałam pierś. Oko zaropiało, wyszły bakterie, zakropiłam oko. Prócz tego były codziennie spacery, hartowanie i odpowiednia higiena.
Mleko.mamy jest antywirusowe i antybakteryjne.
Warto poczytać.

No tak, a co w przypadku gdy musiałam zostawić dziecko na 3 godziny a mleka nie mogłam ściągnąć? Rozumiem, że korzystniejsze było szukanie gdzieś karmiącej mamy? Sorry, ale moje znajome nie miały akurat przy sobie „mleczarni”, a jakoś nie wyobrażam sobie dać jakiejś obcej kobiecie moje dziecko do nakarmienia, bo „tak trzeba a mleko modyfikowane jest złe”. I może by dodać informację – gdzie mogę znaleźć bank mleka (nie dla wcześniaka), który wydałby mi mleko?

teoria teorią, a praktyka praktyką.
znam dzieci na mm zdrowe, bez alergii, rzadko chorujące, a także te KP i wiecznie przeziębione, na antybiotykach, ze skazą białkową itd.
nie uogólniajmy proszę.
taki straszak na wszystkie matki. „konsekwencje mm: jak to szumnie i groźnie brzmi.
niech każda zajmie się wychowaniem i wykarmieniem swojego dziecka.

To, że dziecko po mm teraz jest zdrowe, nie znaczy, że będzie zdrowe całe życie, problemy mogą pojawić się później. To, że dziecko kp choruje – to świadczy, że na mm chorowałoby bardziej. Proste. Każda matka wybiera, czy chce dobrze dla swojego dziecka czy nie. I nie mówcie o tym, że dziecka nie dało się wykarmić, że pokarmu było mało. Mnie położna też straszyła, że dziecko zagłodzę, ale się uparłam, przystawiałam jak najczęściej, próbowałam odciągać laktatorem, potem ręcznie (lepiej mi wychodziło) – bo dziecko musiałam zostawiać 2x w tygodniu tacie – od drugiego tygodnia życia. I daliśmy radę, do drugiego roku życia.

No naprawdę żal to czytać. Czy bierzesz pod uwagę, że niektóre matki nie mogą karmić naturalnie? Nie zawsze jest to wybór. Takie bzdury, że na piersi choruje, to na mm w ogóle by umarło, to można opowiadać na dobranoc w formie bajki. Rozmawiałam z wieloma lekarzami, którzy powiedzieli mi żebym przestała się już zamartwiać, bo mleko z piersi nie jest magicznym antidotum na wszelkie bolączki. Co to kogo obchodzi jak bohaterskie poczynania z laktatorem pozwoliły Ci utrzymać laktację, jesteś lepsza od matek karmiących mm? A na mnie nic nie działało ani laktator ani przystawianie po 2 godziny co 2 godziny, ani wszelkie magiczne specyfiki na laktację. Na serio przykro czytać jak matki matkom robią taką przykrość i czują się lepsze, bo karmią piersią. Żenada. Wcale się nie czuję gorsza, jestem dobrą matką karmiącą mm. I sama też jestem wykarmiona mm i nie mam żalu do mamy. Jestem zdrowa jak ryba.

Jakoś tak to w Polsce się porobiło, że lekarze, często faceci, mówią kobietom, jak mają karmić.
Kiedyś dziecko się rodziło i naturalnym było – że trzeba było je wykarmić piersią, kobiety otoczone gronem starszych, doświadczonych kobiet z rodziny – miały wsparcie i były spokojne. Gdy zdarzały się sytuacje losowe – że matki zabrakło – szukano mamki dla malucha.
Wmówiono kobietom, że mogą mieć problemy z czymś tak naturalnym jak karmienie – to mają te problemy, a koncerny produkujące mm tylko rączki zacierają.

Niestety mylisz się, kiedyś kobiety też miały problemy z karmieniem,a dzieci dokarmiano krowim rozcieńczonym mlekiem, zapytaj swoją babcię. Kiedyś w ogóle kobiety nie miały wsparcia, nie było żadnych poradni laktacyjnych itp. Ja też jestem wychowana na butli btw żalu do mamy nie mam i szczerze mówiąc wcale mnie to nie interesuje, bo moja mama jest wspaniała! Z relacji mojej mamy wiem, ze wiedza na temat kp była żadna i nikt jej nie pomógł,położna też nie a otoczenie stwierdziło,że skoro ma takie problemy powinna przejść na butle… Mi nikt nie wmawiał, że mam problem, bo sama chyba wiedziałam, że jest… Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Wiele kobiet ma problemy z kp, to, ze Ty ich nie miałaś nie znaczy, ze one nie istnieją…

Akurat moja babcia była propagatorką karmienia piersią, więc źle trafiłaś, zdjęcie mojej mamy karmiącej mnie piersią było użyte w kalendarzach PCK promujących najlepszy, naturalny sposób karmienia dziecka.
Dawniej, kiedy matka dziecka umierała – szukano mamki dla dziecka – aby wykarmiła dziecko piersią. Nawet w czasie wojny tak było.
Karmienie mlekiem krowim było ostatecznością.

Wzruszające… Zdjęcia w kalendarzu- poleciała mi łza, nigdy nie doświadczę czegoś tak wspaniałego:D Mamki- hahaha. Szczerze cieszę się, że mama wykarmiła mnie butlą trzymając mnie w ramionach niż miałaby mnie oddać obcej babie do cyca. Jestem zaskoczona, że po takim czasie chce się jeszcze komuś dalej dyskutować, musiałam aż przeczytać o co chodziło we wcześniejszych postach. Współczuję matkom, które swojej wartości dopatrują się tylko w swojej piersi. Ja karmię mm i jestem świetną mamą:) I nic nikomu do tego. Ps. syn nie choruje nic a nic:) Pozdrawiam i kończę na tym, bo nie ma sensu ta dyskusja, ja i moje dziecko jesteśmy szczęśliwi i wszystkim tego życzę:) I tego żeby się każdy zajął swoim życiem:)

Tak czytam i czytam… Powiedz mi… Jeśli matka która karmi swoje dziecko naturalnie pali papierosy, spożywa alkohol, je najgorsze konserwy, tłusto, pije napoje gazowane, jest lepszą matką niż ta, która karmi MM?

Tak się mówi o zdrowotności KP (pochodzę z lekarskiej rodziny która na co dzień wśród lekarzy przebywa i bardziej o cudowności mleka naturalnego są przekonane matki fanatyczki niż ludzie którzy mają sporo większą od nich wiedzę) ale nikt nie wspomina, jak duże znaczenie ma dieta takiej matki. Wiadomo jakiej jakości jest zywność w polsce, no chyba, że każda mama która karmi kupuje od pana Józka ze wsi, sama bije świnie, kure, krowę, sama piecze chleb a najlepiej mieszka w lesie z dala od spalin i mieszczańskiego syfu. Ciekawi mnie co później takie matki które karmią piersią podają swoim dzieciom do jedzenia. Zapewne danonki.

Żeby nie było.. sama karmiłam piersią. Ale nie uważam, że w tych czasach to jest jedyny dobry i słuszny sposób na karmienie niemowlęcia. Z naturą nasza cywilizacja minęła się już dawno temu i nasze mleko nie jest i nie będzie tym mlekiem które posiadały nasze praprababcie. Amen

Nie biorę takiej możliwości pod uwagę, że ktoś nie może karmić naturalnie. Chyba, że nie ma piersi/gruczołów mlecznych. Mleko robi się w organizmie kobiety z krwi, każda z nas ma w sobie krew, więc cud robienia mleka robi się sam (doskonale pamiętam moment nagłego mrowienia w piersiach, gdy słyszałam kwilenie moich nowonarodzonych dzieci).
Mleko jest cudownym antidotum – kilka kropli mleka łagodzi podrażnienia skóry dziecka, matka karmiąca piersią dziecko przekazuje mu swoje antygeny. Gdy moje drugie dziecko się urodziło – starsza córka akurat zachorowała na ospę – noworodek nie zachorował, bo w mleku dostał antygeny przeciwko ospie (w dzieciństwie chorowałam na ospę), że nie wspomnę już o rotawirusie – który złapały obie córki, nie mogły przyjmować żadnego pokarmu prócz mojego mleka – dzięki temu zniosły chorobę łagodnie (ja z mężem – koszmarnie).

Wybór karmienia mm jest sprawą indywidualną, każda mama jest dla swojego dziecka najlepsza, tylko niektóre mamy wolą karmić tym, co mają najlepszego, inne nie chcą – ich rzecz.

Za produkcje mleka w organizmie odpowiedzialna jest prolaktyna a co jeśli przysadka mózgowa nie produkuje jej na tyle ze nawet aby zajść w ciąże trzeba było wspomóc się farmakologicznie? Uważasz ze dalsze wspomaganie się lekami tylko po to żeby jakoś ruszyła produkcja mleka jest zdrowa dla dziecka i przede wszystkim matki? A dodatkowo co jeśli kobieta ma guza tarczycy i zaraz po urodzeniu jest faszerowana jodem radioaktywnym co kategorycznie wyklucza karmienie piersią? Ciesz się ze nie doświadczyłaś takich sytuacji i dane Ci było nakarmić dziecko piersią ale trochę empatii do kobiet którym jest to kategorycznie zabronione. Pozdrawiam
Przyszła matka, która już z góry ma zapowiedziane, ze nie będzie mogła karmić piersią!

Nie mogą karmić z jakiego powodu? Moja koleżanka np.wolała.palić.
Należy przystawiać często do.piersi, pić dużo wody, nie palić, itd.
Przy chorej tarczycy, pco można mieć mniej pokarmu. Nie pisz, że na piersi chorują, bo jeśli nawet dziecka nie hartują, nie wychodzą, to mleko powoduje, że dziecko lepiej przechodzi infekcje.
Moje w ogóle nie chorowało, ale to była moja praca, czasami ciężka ale warto. Teraz nastolatek, noe choruje, super się uczy; to wpływ tłustego mleka, które jest między 2, a 4 w nocy.
Poczytaj.

Droga redakcjo DSW,
Jako matka rocznej, zdrowej Zuzi bardzo prosze przestać publikować takie artykuły! Takimi tekstami jeszcze bardziej rozsiewacie MM-fobię wśród ciężarnych.
Miałam 9 zapaleń piersi, poważne problemy ze zdrowiem, dziecko skazę (moja dieta w pewnym momencie składała się z chleba na wodzie i wody) i wieeeelką depresję, ze nie nie mogę karmić piersią. Poddałam się terrorowi laktacyjnemu do tego stopnia, ze nie wazne było moje samopoczucie, anemia, problemy z sercem i ciągły płacz dziecka. Byle tylko nie podac MM.
Przestańcie siać te patologiczne hasła, bo NAPRAWDĘ!!!!!! nie każdy może karmić piersią.
Jestem pewna, że gdybym nie poddała się terrorowi laktacyjnemu, nie straciłabym trzech miesięcy życia na walkę z piersiami, chorobami i płaczącym maluszkiem.
Nie mam nic przeciwko karmieniu naturalnie, ale takie artykuły są bardzo poniżej pasa, okrutne i niesprawiedliwe!!!!!!!!!!!!!!!!

Który dokładnie argument jest 'poniżej pasa, okrutny i niesprawiedliwy’? Toć tu nie ma żadnego oceniania, same fakty. Mają nie publikować FAKTÓW bo komuś może się zrobić przykro?

Szkoda ze stracicie wierne czytelniczki… Odsylam do dyskusji na FB…
Zapewniam, ze inteligentne matki doskonale wiedza ze KP jest najlepsze… A po tym artykule czuje się podle, lepiej byłoby gdbym zaglodzila dziecko a sama wylądowała w szpitalu ( nie tylko psychiatrycznym)?
Mogę podać tysiące przykładów, ze KARMIENIE PIERSIA CZASEM NIE JEST MOŻLIWE!!!!!!
Czekam na mądry artykol o tym, co zrobić jeśli KP się nie udaje i jak ekologicznie przez to przebrnąć. Szukalam wszędzie artykułów na ten temat, kiedy moja depresja sięgała zenitu.
Pkt 3. – okrutnie depresyjny. Dziękuje wam bardzo i ponownie odsylam do dyskusji na FB…

Anka Ty chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Gdzie tu widzisz ocenę karmiących MM? MM jest dla tych 4% kobiet i dzieci, gdzie nie można karmić piersią. Jest moda na karmienie MM a nie terror laktacyjny. Poczytaj komentarze gdziekolwiek, matki jeszcze w ciąży decydują o podawaniu od razu MM, bo tak, bez innych przyczyn. I nie wiń siebie. Weź głęboki oddech, tak bywa, jesteś w tych 4 %. Trudno. Ja mogłam karmić i karmiłam 14 miesięcy. I nie mogę sobie tego wybaczyć, że odstawiłam bo naciskała na mnie rodzina i uwaga… lekarz. Pozdrawiam.

No dobrze Franka, a czy nie uważasz, że każdy sam powinien decydować, jak będzie karmił swoje dziecko?!

A jeśli chodzi o sam artykuł to mowa jest tu o karmieniu mieszanym, więc widzę, że zbaczacie od tematu…

Niech decyduje, tylko niech weźmie za swoją decyzję odpowiedzialność. A nie tłumaczy sobie, że przecież mleko modyfikowane jest tak samo dobre, jak karmienie piersią. I że nie powinno się w ogóle wspominać o złych skutkach sztucznego karmienia, bo komuś może się zrobić przykro.

Sama nadal mam czynne piersi dla Młodego, ale nie rozumiem całej tej nagonki w sensie atakowania matek karmiących mm, bezpośrednio… Bo na dobrą sprawę do wszystkiego można w ten sposób się doczepić, bo nie żyjemy w całkiem zdrowych czasach. Chyba, że jestem w 100% eko i nawet mydło produkujesz sama…

No ale gdzie widzisz nagonkę? W artykule? w moim komentarzu? Czy stwierdzenie, że sztuczne karmienie nie jest tak dobre dla dziecka, jak mleko matki, to nagonka? nawet na opakowaniach mieszanki piszą, że najzdrowsze jest karmienie piersią :P
A czasy, jakie są, takie są, co nie znaczy że już wszystko jedno co jemy, czego używamy itp. bo i tak będziemy chorzy ;)

Sory, ale ja się jeszcze nie spotkałam z żalami matek, że przez mm mają chore dziecko. Możesz takie żale podlinkować?! jakieś dowody?!

Karmienie naturalne jest dla dziecka zdrowsze i to jest FAKT. Karmienie mm nie jest żadną tragedią ani końcem świata, ale mleko matki jest po prostu lepsze. A o skutkach karmienia mm masz powyżej, w artykule.

Ania, tak rodzice sami decydują o tym czym karmią dzieci, jak je wychowują, czy je biją itp… A ja mam prawo powiedzieć co o tym myślę, choć tego nie zmienię. Z drugiej strony karmienie piersią jest wpisane w macierzyństwo tak jak wiele innych rzeczy. Wmówiono nam, że to jedna z opcji, że wolny wybór, zrobiono kobietom pranie mózgu, żeby mm dobrze się sprzedawało.I sprzedaje się świetnie. Obecnie MM to podstawa i mało matek karmiących tym proszkiem zastanawia się co to jest. Ciekawe co jeszcze nam wmówią, że cesarki są lepsze od porodów naturalnych? MM stworzono, żeby ratować życie tym dzieciom, których matki nie mogły karmić, a nie dla wygody całej populacji kobiet, albo dla tych, które się boją, że im cycki opadną. Jesli tak sie boją, że im się ciało zmieni, to może nie powinny mieć dzieci?

Mój mąż jest lekarzem, moja teściowa jest lekarzem, połowa moich przyjaciół są lekarzami. Czytali skład MM, jednej z lepszych marek.. stwierdzili, że jest bardzo dobry (nie lepszy od mleka matki, bo zaraz jakiś fanatyk mi to pewnie w usta wsadzi, ale po prostu dobry, nie szkodliwy)

Obwiniać redakcję, złościć się na ludzi, którzy uważają, że karmienie piersią jest jedynym zdrowym i naturalnym pożywieniem dla dziecka jest bez sensu… To tak jakby np. prosić o nie zamieszczanie artykułów na temat wychowania bez kar czy wsłuchiwania się w potrzeby dziecka, bo nie zawsze to się udaje, bo zdarza się krzyknąć na dziecko i takie artykuły sprawiają, że rodzice mają wyrzuty sumienia i czują się z tym źle.
Im głośniej, im częściej będzie się mówić o tym, że mleko modyfikowane nie jest dobrym rozwiązaniem tym lepiej, bo jak mleko SZTUCZNIE wyprodukowane, może być zdrowe dla dziecka? To, że od narodzin jest karmione mm i jak do tej pory jest zdrowe to nie jest argument. Każde przetworzone jedzenie ma w sobie szkodliwe substancje, zdrowy organizm
jest sobie w stanie z nimi poradzić, wydalić je i nic się nie dzieje. Ale moim zdaniem do jakiegoś czasu, w końcu gdzieś w którym momencie będzie tak osłabiony, że nie nadąży „wyrzucać tych śmieci” i zaczną się one odkładać w organizmie. Może to będzie za 5 lat może za 10 a może w wieku 40 lat to zdrowe dziecko karmione mm w końcu zachoruje? To że od „cudownego” współczesnego pożywienia, nie choruje się i nie umiera od
razu o niczym nie świadczy i nie należy tego popierać.
Uważam, że karmienie piersią jest w dużej mierze zależne od psychiki, jeśli kobieta
jest zestresowana, nie potrafi sobie poradzić ze swoimi emocjami, to choćby trzymała dziecko przy piersi 24 godziny to nic nie da. Do tego dochodzi styl życia przed/po ciąży, odżywianie, tony chemii wchłanianej z kosmetyków i wychodzą takie cuda jak brak pokarmu, zapalenia piersi. Poza tym gdzieś tam w podświadomości, krążą nam reklamy i kiełkuje myśl, a po co się męczyć? jak mi się nie uda to przecież nic się nie stanie, podam równie dobre mleczko w proszku. Jeżeli nie byłoby alternatywy dla karmienia piersią to ilość kobiet z brakiem pokarmu i innymi problemami z pewnością byłaby mniejsza. A przyczyną depresji nie są artykuły i nagonka na karmienie piersią, należy wtedy szukać pomocy specjalisty,
żeby się nie obwiniać i nie pogłębiać swojego stanu.

Każdy rodzic bierze odpowiedzialność za swoje dziecko i decyduje o tym co dla niego
najlepsze. Dlatego potrzeba jest ogromna powstawania takich artykułów, promowania karmienia piersią aby świeżo upieczone mamy były świadome co podają swojemu maluchowi, a nie poklepywania po pleckach matek, które NAPRAWDĘ nie mogły karmić piersią i podają mm. Bo matki, które NAPRAWDĘ nie mogły karmić piersią powinny sobie zdawać z tego sprawę, że problemy nie wzięły się z powietrza, że są konsekwencją czegoś. Przyczyn może być wiele, zaburzenia jakiejś równowagi, złego odżywiania, chemii, stresów. I jak już zdasz sobie z tego sprawę to można albo się wściekać i obwiniać wszystkich dookoła albo wyciągnąć wnioski, przemyśleć sprawę, że może warto w swoim życiu wprowadzić zmiany…

Rozumiem,że matki,które nie mają pokarmu powinny od razu zastrzelić swoje dziecko,żeby nie cierpiało umierając śmiercią głodową?a potem od razu siebie. Czasem po prostu pokarmu nie ma. Koniec kropka. A wszystkie super mamy,powinny się cieszyć swoim mlekiem i piersiami i siedzieć cicho. A nie przedstawiać swoje mądrości jakie beznadziejne sa matki bez mleka;/

Eh… zazdrość, zawiść, poczucie winy czy to tylko problemy z czytaniem ze zrozumieniem? Nie uważam, że należy zastrzelić swoje dziecko ani siebie, w przeciwnym razie nie pisałabym teraz. Po porodzie miałam bardzo duże problemy, nie potrafiłam przystawić dziecka do piersi, zero pomocy ze strony personelu medycznego. Wyszłam ze szpitala na własne żądanie i na własną rękę szukałam pomocy. Na szczęście obyło się bez mm. Ale kiedy córka skończyła 3 miesiące, musiałam z dnia na dzień rzucić wszystko i zorganizować przeprowadzkę na drugi koniec Polski. Dużo stresu, jadłam niezdrowo, byleby szybko, córkę musiałam zostawiać pod opieką babci i wyłam do księżyca, bo mimo pełnych piersi nie byłam w stanie laktatorem odciągnąć ani kropelki. Po ponad tygodniu takiego wariactwa, piersi zaczęły wysychać, myślałam, że to już koniec. Byłam wściekła, zdesperowana, rozżalona i nie wiem co jeszcze, gdybym znowu nie szukała pomocy, nie prosiła, nie błagała to pewnie zakończyłabym karmienie piersią. Kiedy moja sytuacja ustabilizowała się, ja się uspokoiłam to i mleko polało się strumieniami. W tej chwili karmię w tandemie, córka ma 27 miesięcy, przetrwałyśmy bardzo dużo.. stresy, załamania, druga ciąża. Po drodze wyszło uczulenie na krowie mleko więc karmię ją nadal swoim. Karmię jednocześnie 8 miesięcznego syna, mimo, że w ciąży straszono mnie poronieniem, niedożywieniem, anemią no i oczywiście, że starsza siostra zje wszystko. Robiłam badania i na przekór wszystkim wszystko ok, zarówno ja jak i dzieci, żadnych anemii ani niedoborów. Ale te ponad dwa lata karmienia nauczyło mnie bardzo wiele, odczułam na własnej skórze jak wiele czynników ma wpływ na karmienie, jak wszystko musi „grać ze sobą” i że w tym zwariowanym cywilizowanym świecie to nie lada wyczyn. Nauczyło mnie to cierpliwości, wytrwałości, wiary we własne siły i to uczucie, że ciągle jeszcze tak mało wiem, co nakręca do dalszego zdobywania informacji. Czy butelka i mm nauczyłoby mnie tego? Owszem pewnie ominąłby mnie nie jeden dołek, nie jedno załamanie, byłabym wolna, ale z każdym dniem na nowo dociera do mnie, że macierzyństwo to nie droga na skróty a wyzwanie. Trzeba odstawić bujaczki leżaczki, świecidełka, smarowidełka i zacząć słuchać własnego ciała i dzieci.

A wszystkie jak to ujęłaś/ująłeś „super mamy” powinny mówić o swoich zmaganiach, wspierać tym inne kobiety, czerpać z tego siłę. Niestety ciągle jest walka, zagłuszanie sumienia itp. ok skoro Ty wybrałaś taką drogę Twój wybór, ale nie odbieraj innym nadziei i zapału na zmianę. Jeszcze nie wszystko stracone, bo może kiedyś Twoja koleżanka, siostra, córka, wnuczka będzie potrzebowała pomocy i co jej wtedy powiesz? Podaj butle po co się męczyć, będziesz miała spokój. Trzeba mówić, mówić i mówić, uświadamiać, czytać, rozmawiać, słuchać innych doświadczeń, zmagań.

To nie matki są beznadziejne, beznadziejne jest to, że tak mało jest informacji, że matki pozostawione same sobie, nie wiedzą co mają robić, rodzą w nieludzkich warunkach, zostają z wyjącym z głodu dzieckiem. Jeszcze raz powtórzę zdanie z mojego poprzedniego wpisu: można albo się wściekać i obwiniać wszystkich dookoła albo wyciągnąć
wnioski, przemyśleć sprawę, że może warto w swoim życiu wprowadzić
zmiany…

Zgadzam się z tobą – czasem nie ma wyjścia i trzeba włączyć mm w karmienie dziecka – terror laktatacyjny jaki to wywołuje jest nie do opisania! Wszyscy wiedzą że mleko matki jest zdrowsze, ale na nie sądzę że jest zdrowsze dla relacji matki z dzieckiem, kiedy niemal nie śpi z bólu, a dziecko „wisi ” jej przy piersi 12-14 h na dobę. I te bzdury, które można przeczytać wszędzie – jeśli cię boli to znaczy że źle przystawiasz dziecko, bo karmienie nie ma prawa boleć. Wszytskie matki które znam bolało, i nie zawsze położna laktacyjna potrafiła pomóc. Ja podziwiam kobiety, że to wytrzymują, że sama wytrzymałam, choć prawie załamałam się psychicznie, od bólu, nawału pokarmowego, zmęczenia, bólów połogowych, gorączki itp. Nie dziwię się że kobiety wtedy sięgają po dokarmianie mlekiem mm. Ja po 4 miesiącach karmienia muszę przejść na mm ze względu na leki na astmę

ja tez juz mam dosc tych waszych artykulow, przez to ze uparlam sie na KP i balam sie MM moje dziecko przez kilka tygodni nie moglo dobic do wagi urodzeniowej, wygladalo jak dzieci z afryki, skora i kosci…. ze juz nie wspomne o histerycznym placzu z glodu, szarpaniu sie przy piersi… ale przeciez kazda matka moze swoje dziecko wykarmic, nie ma takiego czegos jak za malo pokarmu! BZDURA. spedzilam dlugie godziny z laktatorem, dokarmialam tylko systemem SNS medela, przeczytalam caly internet i bylam w poradniach laktacyjnych, i moja laktacja przez 3 miesiace tej walki jakos sie nie poprawila. super ze zachecacie do KP ale przydaloby sie czasem wspomniec ze jednak jest ten odsetek matek ktorym sie nie udaje – zeby nie mialy wyrzutow sumienia i mogly cieszyc sie macierzynstwem od poczatku a nie dopiero od momentu kiedy w koncu poddaly sie i zrezygnowaly z karmienia piersia

O rety jak czytam te komentarze to jakoś tak słabo się człowiekowi robi… Artykuł jak najbardziej rzeczowy, karmienie piersią jest dla dziecka najlepsze tzn, że jest lepsze zdrowsze od wszelkich mieszanek mlekozastępczych bo wynika z natury i koniec kropka. Tak było od początku człowieka i takie karmienie z natury jest nam przypisane jako ssakom. Koniec kropka. Mleko modyfikowane jak sama nazwa wskazuje, jest czymś zastępczym, modyfikowanym tj. kombinowanym, przetwarzanym i wytworzonym w sposób sztuczny i absolutnie nie jest dla dziecka dobrem, co nie oznacza, że matki dające takie mleko swoim dzieciom ich nie kochają i są nie wiadomo jak okrutne dla swoich dzieci, jak wynika z wielu komentarzy mam, które po przeczytaniu tego typu artykułów tak się czują. No ale drogie Panie, bez jaj, nie rozczulajcie się nad sobą, tłumiąc swoje wyrzuty sumienia jaka to krzywda, że Was tak się ocenia. Trzeb mieć odwagę i brać na klatę odpowiedzialność za swoje decyzje, bez szukania jakichś chorych usprawiedliwień ( do Anki – z tego co piszesz potrzebowałaś wsparcia, spokoju a nie mleka modyfikowanego, przerażające jaką odpowiedzialność zrzuciłaś na dzieciątko, karmienie piersią, jakoby trzy miesiące wyjęte z życia przez terror laktacyjny, o rety chyba sama nie wierzysz w to co piszesz?! Żałuję, że się nie znałyśmy, bo z przyjemnością wskazałabym Ci miejsca i ludzi, którzy odpowiednio by Cię wsparli jeśli, tylko tego byś chciała.) No ale wracając do tematu, jeśli już drogie Panie podejmują decyzję o karmieniu sztucznym to weźcie to na klatę i miejcie odwagę powiedzieć, nie dałam rady, nie chciałam wytrwać, nie mogłam, nie miałam wsparcia czy co tam innego, ale taki był mój wybór, ale nie piszcie farmazonów, że wybraliście to co najlepsze, bo dobrze wiecie, że tak nie jest. Zawsze to podkreślam LAKTACJA TO PROCES, KTÓRY ZACZYNA I KOŃCZY SIĘ W GŁOWIE!!! W całej populacji kobiet świata, tylko pojedyncze kobiety ze względów biologicznych karmić nie mogą, do tego oczywiście dochodzą przesłanki medyczne u kobiet chorych, natomiast nigdzie nigdy, w żadnej literaturze fachowej nie spotkałam się aby kobiety w Polsce czy na świecie nie mogły karmić piersią gdy chcą( jeśli biologicznie wszystko jest ok). Raczej w sposób jednoznaczny stwierdźmy, że powodami są brak wsparcia i doradztwa laktacyjnego i wygoda matek, które zbyt ochoczo odpuszczają. Kobieta, która chcę karmić piersią, mimo problemów, która po drodze są normą, poczyta, popyta, zapuka… i trudności pokona. A odnośnie zdrowia to oczywiste jest, że wiele czynników ma wpływ na zdrowie dziecka, ale drogi mamy nie rozpatrujcie zdrowia przez pryzmat tego czy łapie infekcje czy nie, bo to nawet jest wskazane aby dziecko budowało swoją odporność. Zdrowie to układ nerwowy i dla niego kluczowe jest karmienie piersią, praca mózgu itd wątroba, jelita itd tu nie wszystko widać i nie wszystko manifestuję się od razu. Predyspozycje może mieć każde dziecko, ale przebieg pewnych nieprawidłowości zawsze przy naturalnym karmieniu zakładając, że obie grupy ,, żyją zdrowo” będzie łagodniejszy.
Tak więc drogie mamy, dajmy naszym małym ssakom zdrowo wzrastać wtulonym w cycusia, a jak nie to ok, mówi się trudno, ale bądzćie odpowiedzialne i miejcie jaja powiedzieć i przyjąć na klatę,że karmienie naturalne jest i zawsze będzie lepsze od sztucznych mieszanek, które jak powstały miały za zadanie ocalić życie istot, które nie miały cycusia pod ręką. Nigdy nie były traktowane równoważnie z karmieniem piersią na zasadzie wyboru, zawsze mleko powinno być ostatecznością ratującą życie, wtedy mleko modyfikowane jest nawet dobrodziejstwem, ale tylko wtedy i nigdy więcej. Ahoj dobrzy ludzie!

Wsparcie? ciekawe do jakiego doradcy laktacyjnego się wybrać? jeden mi powiedział, że nie wykarmię sama dziecka, poddałam się, po jakimś czasie inny, że może jednak wykarmię, ale było już za późno. Nie znam w końcu prawdy co było przyczyną, może zaburzenia hormonalne, ale nikt mi nie pomógł jak należy, chociaż szukałam pomocy. Widać, że nie przeżyłaś tego co matki, które zrobiły wszystko żeby kp, ale się nie udało. Nie wiesz co to znaczy czuć się gorszą matką, przez to, że nie kp. Łatwo się pomądrzyć prawda?

Od paru lat zaglądam na DsW. Ostatnio coraz rzadziej, bo mam wrażenie, że Wasza strona zaczyna nieco trącić sektą.
Popieram ekologię, życie z zgodzie z tym, co dobre dla nas i otoczenia, ale jak ostatnio czytam Wasze artykuły to znajduję w nich coraz więcej nawiedzonych treści, coraz bardziej oderwanych od życia i coraz więcej… straszenia. Niestety te artykuł ma właśnie taką wymowę.
Nie straszcie matek, że karmiąc mieszanką robią dziecku krzywdę. Bo są różne sytuacje w życiu i nie zawsze jest możliwość podania piersi. Moje pierwsze dziecko karmiłam piersią 10 m-cy i dokarmiałam mieszanką. Wynikało to (jak widzę z perspektywy czasu) z mojego niedoświadczenia i braku rzetelnego wsparcia. Dziś karmiłabym tylko piersią tak, jak robiłam to w przypadku drugiego dziecka, które przez pół roku nie było dopajane i dokarmiane.
Pomimo tego, co myślę dziś, co przyszło z czasem i doświadczeniem, nie dam sobie wmówić, że wyrządziłam krzywdę starszemu dziecku dokarmiając je mieszanką.
Akurat w naszym przypadku to starsze (dokarmiane) jest zdecydowanie zdrowsze. A to młodsze (karmione wyłącznie piersią przez
m-cy) ma większe problemy z żołądkiem i układem pokarmowym właśnie.
Oczywiście to żadne potwierdzenie czy zaprzeczenie prezentowanej przez Was tezy, bo „próba losowa” mało miarodajna :-). To tylko informacja, że każdy jest inny. Każde dziecko i każda matka i sytuacja, w której się znajduje. Nie każda ma siłę, ochotę czy możliwości, żeby karmić wyłącznie piersią. I fakt, że czasem poda mieszankę nie czyni z niej gorszej matki. Więc proponuję nie wpędzać w poczucie winy tych, które (z różnych) względów dokarmiają. Bo przecież czytelniczki tego portalu to świadome matki, które i tak wyróżniają się na tle „średniej krajowej”. Cieszmy się więc, że świadomość rośnie, ale nie popadajmy w ekstrema piętnując te, które nie są całkowicie „nawrócone” na Wasz przekaz.

Oczywiste jest że karmienie piersią jest lepsze niż mieszanka. Chyba nikt w to nie wątpi.
Niemniej jednak moje wątpliwości budzą podane tu dane. Jakoś trudno mi uwierzyć w to, że mieszanka, aż tak zaburza florę jelitową. Klikając w link pod artykułem przechodzimy do kolejnego tekstu, który przekierowuje nas na inną stronę, na której w pdf widnieje jedna strona jakieś – rzekomo naukowego artykułu. Zapewne po zalogowaniu się na tę stronę ujawni się cała treść. Ja jednak nie będę jej weryfikować. Nie jestem pediatrą, ani dietetykiem. Podobnie jak autorka artykułu na DSW (sądząc po opisie).
Dla mnie takie kopiowanie treści i robienie z nich prawdy objawionej to nadużycie. Może zamiast cytować wyrwane z kontekstu zdania, mające w nas – matkach zbudzić panikę, warto by nieco bardziej zgłębić temat i skonsultować się z kimś, kto ma rzeczywistą wiedzę na ten temat. A nie bezkrytycznie tłumaczyć tekst z angielskiego.
Warto też wziąć pod uwagę, że nie każda matka może karmić piersią. I – wbrew temu co głoszą tu (i ówdzie) ortodoksyjni zwolennicy karmienia piersią, nie zawsze można pewne rzeczy przeskoczyć. Nie zawsze da się karmić. Ale zapewne te, które nie mają z tym problemu, nie są w stanie tego pojąć. Jak łatwo szafować tekstami o „zaburzeniach równowagi, procesach, które zaczynają się w głowie” itd. Trudniej przyjąć, że nie zawsze jest to takie proste i że nie każda z mam, ma siłę, ochotę i wsparcie, żeby walczyć o karmienie piersią. Łatwo komuś, kto dokarmia zarzucić brak wytrwałości, a przy tym dowartościować się, poczuć się lepszą matką, bo mogłam karmić piersią ;-).
Nikt nie wątpi w to, że mleko mamy jest najlepsze. Ale przestańcie na każdym kroku, w każdym artykule, straszyć ciężkimi powikłaniami, czy zagrożeniem zdrowia.

cała dyskusja (zwłaszcza wypowiedzi ze strony „promotora ds. karmienia piersią” i usuwanie postów łamiących regulamin) trąci fanatyzmem, który zawsze jest bardziej szkodliwy (zarówno w skali makro jak i mikro) niż wszystko inne :( … tyle… fatalnie się to czyta :(

Pierdolenie. Ja wychowalam sie na wsi i pilam mleko krowie. Nie widze sensu wpakowywania w dzieci chemii. Moje dzieci tez beda pily od krowy bo mi szkoda moich cycków! Dziekuje do widzenia.

Ech, artykuł słaby, bo autorka niestety wykazała się lenistwem i brakiem profesjonalizmu. Skoro to jest tylko tłumaczenie artykułu, a nie twórczość tej Pani, która się pod tym podpisała to litości, trzeba było przetłumaczyć CAŁOŚĆ!!! Brakuje końcówki artykułu, która jest niezwykle istotna. Brak słów.

Karmię piersią córkę od ponad 9 miesięcy… Początki były straszne, straszne! Pot, łzy i ból, bo córka raniła mi piersi do krwi. Gdyby nie moja zawziętość to nic by z tego nie wyszło. Koleżanka zero bólu, poszło gładko. Piszę ten komentarz, bo nie mogę zdzierżyć przemądrzalych matek z komentarzy..latwo kogoś oceniać, a wasze złote rady to se wsadźcie..gdzie chcecie. Jasne, że KP jest lepsze dla dziecka, ale jak można wykazać tak mało zrozumienia drugiej kobiecie, która tak jak Ty przeszła niesamowity cud, ale i ból związany z porodem i czasem po nim. Amen.

A ja jestem właśnie w takiej sytuacji, która niby jest tak rzadka. Mleko nie pojawiło się wcale. Mój syn jest na świecie miesiąc i od tego momentu udało mi się wydobyć z moich piersi 2 krople (szkoda mi było małego, bo głodny ciągnie, a tu nic więc po dwóch tygodniach prób gdy zaczynał plakac już na sam widok moich cyckow zaczęłam sesje z laktatorem). Rozumiem że miałam pozwolić mu ssać moje piersi tak długo aż coś poleci tak? To czekałby nadal

Zapytajcie moją żonę, czy powtórzyłaby karmienie piersią naszego dziecka, gdyby mogła cofnąć czas… Odpowiem Wam – nigdy. Po pierwsze była absolutnie przywiązana do dziecka o każdej porze dnia i nocy i przez dwa lata nie mogła normalnie funkcjonować. Po drugie dziecko po ukończeniu roku poszło do żłobka i zaczęło regularnie chorować przez 3/4 każdego miesiąca. Tak samo jak dzieci karmione mm. To gdzie tu jest sens tych wszystkich poświęceń i wyrzeczeń. Męczarnia dla całej naszej trójki i nic poza tym. Nie dajcie się zwariować drogie Panie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.