Kategorie
Rodzina Rozwój emocjonalny Trudne emocje

Dzieci się biją! Ratunku, co robić?!

Zdaniem Jaspera Juula w każdej rodzinie codziennie dochodzi średnio do ok. 40 konfliktów. To naturalne: pod jednym dachem mieszkają osoby, które nie tylko mają rozmaite potrzeby, ale również prawo do ich zaspokajania. Trudno wyobrazić sobie rodzinę, w której zawsze wszyscy jednomyślnie się ze sobą zgadzają.

Tam, gdzie ludzie czują się szanowani i mają poczucie bezpieczeństwa, pojawia się przestrzeń na wchodzenie w interakcję i obronę własnych granic.

Konflikty w rodzeństwie są sygnałem pojawienia się co najmniej dwóch potrzeb, które (czasami usilnie) domagają się zaspokojenia. Dlatego możliwość ich doświadczania przez dzieci to doskonały życiowy trening (w aspekcie kompetencji społecznych). Z kolei nieustanne wkraczanie dorosłych w sytuacje konfliktowe między rodzeństwem wpływa nie tylko na kształt relacji między dziećmi, ale też prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji. Sposoby na radzenie sobie z konfliktami są zdeterminowane przekonaniami, które mamy na ich temat.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Kiedy dzieci się kłócą, czyli o co tak naprawdę chodzi…

Dążenie do odkrycia prawdziwego źródła konfliktu między dziećmi pomaga odnaleźć skuteczny sposób na jego rozwiązanie. Spory między dziećmi mogą przybierać różne formy i budzić rozmaite emocje, które wyrażane są przez płacz, gryzienie, kopanie, wyrywanie, wycofanie się z sytuacji itd. Jest to znamienne dla młodszych dzieci. Zachowanie przejawiane w konflikcie zależy od wielu czynników, m.in. wieku zaangażowanych w spór stron, temperamentu, a także etapu konfliktu. Inaczej bowiem będzie przebiegała kłótnia między nastolatkami, a inaczej między dziećmi w wieku przedszkolnym.

Próba rozwiązywania dziecięcych sporów w ustalonych z góry scenariuszach przez dorosłych będzie mało skuteczna. Klasycznym przykładem jest spór o pomarańczę, o którą w tym samym czasie „walczy” dwoje dzieci. Jeśli dorosły wkroczy między nie i „sprawiedliwie” narzuci swoje rozwiązanie polegające na podziale pomarańczy na pół, to czy tak naprawdę konflikt będzie rozwiązany? Nie do końca… Bez postawienia kluczowych pytań (Do czego Ci to potrzebne?, Jak chcesz to wykorzystać?) nie odkryjemy prawdziwego powodu (potrzeby), dla którego każda ze stron walczy o pomarańczę. Może się bowiem okazać, że jedno z dzieci potrzebuje jej, aby wycisnąć sok, drugie zaś potrzebuje samej skórki (np. do ciasta). Powyższy przykład pokazuje, że dążenie dorosłych do rozwiązań „sprawiedliwych” nie jest tak naprawdę skuteczne, ponieważ – jak wskazuje analizowana sytuacja – nie zbliża żadnej ze stron do zaspokojenia swoich potrzeb. Poszukiwanie rozwiązań nakierowanych na odkrycie potrzeb w konflikcie umożliwia znalezienie wyjścia z sytuacji, które zaspokoi obie strony zaangażowane w spór.

Życie seksualne rodziców

Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Młodsze dziecko kontra starsze dziecko. Scena, którą zna niemal każdy rodzic

(Rodzic słyszy krzyki w pokoju dzieci)

Rodzic: Ej, dzieci, widzę, że wyrywacie sobie dźwig.

Dziecko 1: Ja chcę! To moje! Mamooo…

Dziecko 2: Nie, to mój dźwig! Oddawaj go! 

Rodzic: Chłopcy, pogadajmy. Piotrek, do czego chcesz go wykorzystać? Do czego jest Ci potrzebny?

Dziecko 1: Chcę przenieść klocki do tamtego kontenera!

Rodzic: A ty, Marcel? 

Dziecko 2: Ja chcę podnieść na haku WYSOKO ten ładunek?

Rodzic: Okej. Może jest inny sposób, aby wykonać czynności, o których mówicie, ale bez użycia w tym samym czasie dźwigu? Jak inaczej można byłoby zrobić to, na czym wam teraz zależy?

(Chwila ciszy)

Dziecko 1: …może na tym wózku mógłbym przewieźć te klocki?

Rodzic: Dzięki, Piotrek! Wpadłeś na pomysł wykorzystania wózka…

dziecko 2: No, a ja nie widzę nic, o co mógłbym zaczepić ten ładunek i podnieść wysoko! O, T-A-K!

Rodzic: W porządku. Piotrek, czy zatem możesz wykorzystać ten wózek do transportowania klocków, a Marcel użyje dźwigu, żeby wysoko podnieść ładunek? Czy to jest dla ciebie okej?

Dziecko 1: Chyba tak…

Rodzic: Marcel, co myślisz na temat takiego rozwiązania?

Dziecko 2: No dobra. Podniosę ten ładunek, a potem mogę Piotrkowi oddać dźwig.

Rodzic: Super!

Może nie zawsze uda się dojść (od razu) do rozwiązania, ale warto próbować sięgnąć głębiej i:

  • zidentyfikować, o co tak naprawdę chodzi,
  • dać dzieciom szansę na wypracowanie własnego rozwiązania – przy zaufaniu do ich kompetencji.

Uwaga! Reklama do czytania

Smok

Czy zawsze trzeba się dzielić? NIE!

Błoto

Czy dziewczynkom nie wolno tego co chłopcom? NIE!

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Potrzeby dzieci w konflikcie

Małe dzieci potrzebują bycia dostrzeżonymi i zaakceptowanymi ze wszystkimi swoimi uczuciami i zachowaniami. Szczególnie widoczne jest to podczas konfliktów, kiedy na horyzoncie pojawia się dorosły nieświadomie wchodzący w rolę wybawiciela, który obok roli ofiary, prześladowcy wchodzi w skład tzw. trójkąta dramatycznego. Zdaniem autora tej koncepcji – Stephena Karpmana „do trójkąta trafiamy najczęściej poprzez rolę wybawiciela/ratownika. […] W przypadku konfliktu dzieci ratownik wchodzi w sam środek i solidaryzuje się z tym, kogo uzna w tej sytuacji za ofiarę. Ocenia. kto zawinił, a kto został poszkodowany. I tak prześladowcą staje się to dziecko, które zabrało drugiemu piłkę, kopnęło, uderzyło, nakrzyczało. A ofiarą to, któremu coś odebrano, które uderzono, na które nakrzyczano. Często jest tak, że w roli sprawcy automatycznie umieszczamy tego, który jest starszy”. Bardzo często pod „zwykłymi kłótniami”, np. o zabawki, skrywają się tak naprawdę konstytutywne dla dziecka potrzeby. Małe dziecko, burzące wieżę starszej siostry, może w ten sposób próbować skierować na siebie uwagę dorosłych. Zdaniem Lawrenca J. Cohena „Musimy się bardziej zaangażować i dostarczyć naszym dzieciom tyle uwagi i uczucia, by nie musiały o nie rywalizować ani ich kraść”

Autorka książki Rodzeństwo. Jak wspierać relacje swoich dzieci podkreśla, że warto uszanować to, co dzieje się między rodzeństwem, nie zawłaszczać sobie prawa do decydowania za dzieci i postępowania tak, jakby sprawa dotyczyła własnego terytorium. A także nieustannie pracować nad poczuciem własnej wartości oraz wzmacnianiem indywidualnej relacji z każdym dzieckiem. Wspólnie spędzany czas, a także język miłości stają się poniekąd „tarczą” chroniącą przed negatywnymi skutkami konfliktów. Sukcesywne „napełnianie kubeczków” (wzmacnianie) swojego dziecka (każdego z osobna) zaspokaja jego potrzebę wyjątkowości, kontaktu i rodzicielskiej uwagi.

Nadmierne ingerowanie dorosłych w konflikty między rodzeństwem może: 

  • utrwalać role typu sprawca–ofiara, kiedy podczas sytuacji konfliktowej między dziećmi, dorosły najczęściej przyjmuje stronę np. młodszego dziecka,
  • wpisywać (nieświadomie) dzieci w role, co prowadzi w dalszej konsekwencji do samospełniającego się proroctwa (tj. etykietując: „On nic ci jeszcze nie zrobił, a TY już płaczesz!” – dorośli wpisują dzieci w rolę np. mazgaja z wszelkimi tego konsekwencjami),
  • negatywnie wpływać na relacje między rodzeństwem,
  • ograniczać strefę wpływu dzieci – dzieci uczą się samodzielnego rozwiązywania konfliktów, a nieustanne „wkraczanie do akcji” zaburza ten proces i utrwala przekonanie, że aby konstruktywnie rozwiązać trudną sytuację potrzebny jest zawsze ktoś z zewnątrz (arbiter),
  • podważać dziecięce poczucie kompetencji i wiarę w to, że samo sobie poradzi z sytuacją,
  • utrudniać uczenie się kompetencji społecznych, gdzie wyznaczanie własnych granic i werbalizowanie ich stanowi bardzo ważną umiejętność życiową, której dzieci nie mogą rozwijać, kiedy rodzice cały czas im „przeszkadzają”, chcąc pomóc po swojemu rozwiązać konflikt,
  • uczyć (nieświadomie) zrzucania odpowiedzialności na innych. Kiedy dorośli często wkraczają w sytuacje zapalne w rodzeństwie, z jednej strony przekazują informację (nie wprost), że nie wierzą w dziecięcą umiejętność samodzielnego dojścia do porozumienia. Z drugiej zaś, angażując się w spór, biorą na siebie odpowiedzialność za jego powodzenie i zmniejszają tym samym odpowiedzialność dzieci.

Gdy dziecko bije dziecko. Kiedy dorosły powinien „wkroczyć do akcji”?

To bardzo indywidualna sprawa, która zależy od samych rodziców i ich doświadczenia. Jedni reagują dopiero wtedy, kiedy „leje się krew”, inni bardzo szybko „się odpalają” i tak naprawdę „wybiegają” dziecięce reakcje. Jest jednak kilka okoliczności, które sygnalizują potrzebę włączenia się w sytuację konfliktową między rodzeństwem, w szczególności kiedy przybiera ona na sile:

  • kiedy widzimy, że bezpieczeństwo którejś ze stron jest zagrożone, np. rozwścieczony sześciolatek biegnie w kierunku znacznie młodszego brata i widzimy, że zamierza w niego rzucić kamieniem,
  • gdy mamy do czynienia z nierównowagą sił, np. ciężar starszego dziecka może znacznie zaszkodzić młodszemu, które nie ma fizycznej możliwości obrony i reagowania na takim samym poziomie,
  • kiedy jedna ze stron prosi (dorosłych) o pomoc – jest to jasny sygnał, że rodzice powinni zaangażować się w sytuację (ponieważ zostali o to poproszeni).

Jak wspierać dzieci podczas konfliktu?

Rodzice często zastanawiają się, dlaczego ich dziecko zachowuje się w ten sposób. Chcą mądrze zareagować, gdy dzieci biją siebie nawzajem, nie wiedzą, jak nauczyć dzieci życia w zgodzie. Zdaniem Małgorzaty Stańczyk rolą dorosłych jest zaopiekowanie się wszystkimi stronami konfliktu – obojgiem dzieci, których dotyczy spór. Wejście w sytuację bez ocen i skupienie się na obserwacji (by „nie pójść na skróty” i nie dążyć do nadinterpretacji) pozwala obiektywnie spojrzeć na konflikt. Pomocne jest również zrezygnowanie z pośpiechu, aby na spokojnie przyjrzeć się całej sytuacji. Warto w tym miejscu wspomnieć, że naprawdę szybkich reakcji wymagają te konflikty między rodzeństwem, które stanowią zagrożenie zdrowia lub życia, gdzie potrzebna jest natychmiastowa interwencja. W pozostałych przypadkach można poświęcić chwilę na sprawdzenie sytuacji, dowiedzenie się, co tak naprawdę się stało.

Konfliktów nie da się unikać, ale można je potraktować jako doświadczenia, które rozwiną umiejętności potrzebne w życiu dzieci (np. negocjację, argumentowanie i inne). Warto pamiętać, że to, jakie mamy podejście do konfliktów, determinuje sposób, w jaki podchodzimy do ich rozwiązania. Niektóre przekonania (typu: „Konflikt jest czymś złym i należy go unikać jak ognia”) wynosimy już z domu rodzinnego. Mogą one jednak przyczynić się do kształtowania postawy uległości i podporządkowania. Z kolei podejście do konfliktu oparte na poszukiwaniu rozwiązań poszerza horyzonty myślowe i uczy otwartości. Wybór zależy do nas…

Przypisy:

  1. M. Stańczyk, Rodzeństwo. Jak wspierać relacje swoich dzieci, Warszawa 2019,  s. 207.
  2. L.J. Cohen, Rodzicielstwo przez zabawę. Nowe podejście do wychowania, Warszawa 2012, s. 305. 

Rodzeństwo…, s. 192–203.

Avatar photo

Autor/ka: Monika Koziatek

Pedagog, coach, socjoterapeuta i terapeuta I-ego stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR). Miłośniczka Porozumienia bez Przemocy i rodzicielstwa opartego na przywiązaniu. Realizatorka szkoleń w zakresie kompetencji wychowawczych. Mama Antka i Jeremiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.