Kategorie
Naturalne rodzicielstwo/ Slow Parenting Porozumienie bez przemocy (NVC) Rodzicielstwo Rodzicielstwo Bliskości

Przywództwo w rodzinie to znacznie więcej niż mówienie „czego nie wolno robić, a co trzeba”. Rozmowa z Zofią Schacht-Petersen, cz.1

Rozmowa z Zofią Schacht-Petersen – trenerką NVC, mediatorką i autorką książki “Dialog zamiast kar”.

,,Przywództwo” najczęściej kojarzy się z podejściem autorytarnym oraz z konsekwentnym, silnym, niewrażliwym liderem. Skąd więc termin ten znalazł się w nurtach humanistycznych – książkach Jespera Juula czy Brene Brown?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Przywództwo – to element pewnej struktury. Struktura jest warunkiem funkcjonowania każdego systemu składającego się z co najmniej kilku elementów. Tam, gdzie mowa o systemie, który tworzą ludzie – chodzi nie tylko o funkcjonowanie, ale o życie. Ludzie nie „funkcjonują”, oni żyją, a życie człowieka samo w sobie jest procesem i tajemnicą, tym bardziej życie co najmniej kilku osób, które tworzą tę grupę, rodzinę. Grupa osób jest więc specyficznym systemem. Aby być w niej liderem, potrzebna jest odwaga mierzenia się z tajemnicą, która ujawnia się w trakcie życia, w relacjach między jej członkami, tak, aby mogła się rozwinąć zarówno unikalność, jak potencjał każdego, dla dobra jednostek i całej grupy. To nie jest zarządzanie ludźmi, ale wiedza o poszczególnych osobach i świadomość procesu, który dzieje się pomiędzy nimi. Jesper Juul i Brene Brown piszą o takim właśnie przywództwie.

[reklama id=”71166″]

Czym jest to nowe przywództwo? 

Przywódca nie wykracza poza swoją rolę. Widzi i docenia, czyli szanuje wszystkich i jest świadomy, że jako lider jest także jednym z elementów grupy, systemu – tym, który w pewnym sensie spaja grupę, wspiera więzi i relacje. Rola lidera jest więc służebna wobec grupy. Dawny autorytarny model przywództwa polegał na zarządzaniu i władzy, nie uwzględniał współdecydowania, słuchania głosu tych, którzy tej „władzy” nie mają. Myślę, że wynikał z ograniczonej wiedzy o ludziach i ich możliwościach, czego konsekwencją był brak zaufania do ludzi, ich zdolności i gotowości do współdziałania. Autorytarne systemy dominacji w świetle tego, co dziś wiemy o człowieku, nie mają uzasadnienia, należą do przeszłości. Dzięki temu, co wiemy dziś o człowieku, o jego możliwościach rozwoju, o empatii, neuronach lustrzanych, o fizjologii uczuć – w tym o lęku, który nie wychowuje i nie motywuje, ale deformuje zdolności człowieka – nie możemy już zaakceptować przywództwa jako sterowania i podporządkowywania sobie ludzi poprzez groźby i manipulację. Potrzebna jest nowa kultura relacji, która opiera się na dialogu, na umiejętności słuchania i brania pod uwagę głosu każdej osoby. Nowe nurty w psychologii, pedagogice i edukacji nie pozostawiają w tej kwestii wątpliwości, jednak ta wiedza, choć powszechnie dostępna, nie jest wystarczająco spopularyzowana. A ona w szczególny sposób dotyczy rodziny, bo przecież w niej rosną i rozwijają się nowe pokolenia, nowi ludzie.

Dlaczego tak dużo teraz mówi się o przywództwie w rodzinie?

Rodzina zmienia się, tworzy od wewnątrz, a nie poprzez przyjmowanie członków z zewnątrz. W rodzinie wszyscy jej członkowie rozwijają się razem, zmieniają się pod wpływem interakcji, przede wszystkim interakcji z dzieckiem – czyli jej najmniejszym, a tak bardzo wpływającym na strukturę rodziny członkiem. Jednocześnie dziecko przez dużą część swojego życia w rodzinie jest zależne od dorosłych, potrzebuje ich pomocy. Przez setki lat dzieci traktowano z tego powodu jako niepełnych ludzi. Ponieważ nie potrafiły tego, co potrafią dorośli, karcono je za to. Nie dostrzegano ich naturalnych kompetencji i tego, że to one w istocie zmieniają świat. Dzieci są w pewnym sensie gwarancją rozwoju ludzkich wspólnot i grup. Kiedy rodzą się dzieci, dorośli rodzą się jako ich rodzice. Następuje ich egzystencjalna przemiana, ich życie nabiera nowego wymiaru. Rodzenie dzieci nie jest tylko rozmnażaniem, a bycie rodzicem to nie tylko rola. Rodzic – lider musi znać swoje dziecko, interesować się nim, być w kontakcie ze zmianami, jakie w nim następują, a także zmianami, jakim podlega w związku z tym cała rodzina. Przede wszystkim musi znać i rozumieć siebie i być liderem samego siebie i swojego życia. Jesteśmy w istocie jednym z pierwszych pokoleń, które tak wyraźnie zdaje sobie z tego sprawę i chce odejść od modelu rodziny autorytarnej. Nie dziwi mnie jednak, że wciąż wśród rodziców i wychowawców panuje wiele zamieszania i niepewności, co jest lepsze i jak postępować, w jaki sposób nawiązać z dzieckiem relacje podmiotowe, jak je wspierać i podążać za nim, nie przymuszając i nie łamiąc go. Większość z nas, dorosłych, nie miała w dzieciństwie wzorca czułego i obecnego lidera w rodzicach. Co gorsza, wielu z nas mierzy się ze skutkami przemocy doznanej ze strony najbliższych – i choć nie chcemy powtarzać tych wzorców, nie wiemy, w jaki sposób współdziałać z dziećmi, jak pokazać im siebie i być ich przewodnikiem, bez uwikłania w presję i przemoc. Sami musimy wypracować w sobie tę umiejętność i uczymy się tego w relacjach i w dialogu z naszymi dziećmi.

Po co dzieciom przywództwo? Nie wystarczy podążać za ich potrzebami?

Przywództwo, o którym mówię, nie kłóci się z podążaniem za potrzebami dzieci. Jedną z bardzo ważnych potrzeb dzieci jest struktura, ale taka, która dostosowuje się do ich rozwoju. Dzieci, im są mniejsze, tym bardziej potrzebują w miarę stałego rytmu dnia i zajęć, a przede wszystkim struktury w relacjach. Obejmuje ona proste i dostępne dla nich informacje i komunikaty – kto jest kim w zespole, w rodzinie: czyli jak się czuje, czego chce i co robi. Taka struktura daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa, przez co wspiera ich delikatny, gwałtownie rozwijający się system nerwowy. Jest dynamiczna, wynika bezpośrednio z życia, chroni życie, bo zaspokaja potrzeby. Nie opiera się na sztywnych regułach – „czego nie wolno robić, a co trzeba” – ale na dialogu, czyli ujawnianiu siebie wobec innych, komunikowaniu siebie i słuchaniu tego, co wyrażają inni. Dzieci nieustannie to robią, ujawniają swoje potrzeby – stale mówią, jak się czują i czego chcą. Dorośli mogliby się od nich tego nauczyć. Jednocześnie możliwość zaspokojenia tych potrzeb leży w rękach rodziców. To oni mają dostęp do zasobów i to oni decydują, co, jak i kiedy. Dzieci nie są w stanie ani nie powinny być obciążone tymi decyzjami. W tym sensie można powiedzieć, że od początku świata nic się nie zmieniło. Ta zasada jest obecna także w autorytaryzmie. To, co jest inne – to sposób, w jaki rodzice liderzy podejmują swoje decyzje. Nie zawsze jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkie dziecięce potrzeby. I wcale nie chodzi o to, żeby to robić. Możliwość wyrażania siebie, swoich pragnień, doświadczenie bycia usłyszanym i wziętym pod uwagę, „traktowanym poważnie”, bywa czasem ważniejsze niż osiągnięcie tego, czego chcemy. Kiedy dzieci wiedzą, że bierzemy ich słowa poważnie, i wyjaśniamy im, dlaczego czegoś chcemy, a dlaczego nie, odwołując się do naszych potrzeb, one nas też traktują poważnie i chcą nas wspierać w ich zaspokajaniu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

„Dziecko przez dużą część swojego życia w rodzinie jest zależne od dorosłych, potrzebuje ich pomocy. 🤱🏼Przez setki lat dzieci traktowano z tego powodu jako niepełnych ludzi. Ponieważ nie potrafiły tego, co potrafią dorośli, karcono je za to. Nie dostrzegano ich naturalnych kompetencji i tego, że to one w istocie zmieniają świat. 🌎Kiedy rodzą się dzieci, dorośli rodzą się jako ich rodzice💑. Następuje ich egzystencjalna przemiana, ich życie nabiera nowego wymiaru. Rodzenie dzieci nie jest tylko rozmnażaniem, a bycie rodzicem to nie tylko rola. Rodzic – lider musi znać swoje dziecko, interesować się nim, być w kontakcie ze zmianami, jakie w nim następują, a także zmianami, jakim podlega w związku z tym cała rodzina. Przede wszystkim musi znać i rozumieć siebie i być liderem samego siebie i swojego życia.”❤️ To fragment wywiadu z Zofia Schacht-Petersen. ➡️➡️➡️Link do całości w Bio! @europeanmommyof2 @zielona_wieza_wilanow #dziecko #rodzice #rodzicembyc #jestemmama #bedemama #jestembojestes #mojewszystko #baby #toddler #family #familygoals #instarodzina #instamateczki #nieinstamateczki #rodzicielstwo #macierzynstwo #rodzicielstwobliskosci #dziecisawazne #jasperjuul #nvc #wychowanie #parenting #parentingtips

Post udostępniony przez @ dziecisawazne

Jak w praktyce wyglada rola rodzica – przywódcy w rodzinie? 

Rodzic – przywódca wie, kim jest i czego chce. Potrafi o tym rozmawiać i jasno wyraża, co mu się podoba, a co nie, potrafi też usłyszeć innych, czego chcą, a czego nie. Potrafi przyjąć „nie”, a nawet chroni członków rodziny przed mówieniem ”tak” – jeśli nie są co do tego przekonani. Jesper Juul mówi, że w kompetentnej rodzinie wszyscy jej członkowie pomagają sobie mówić „nie” – bo to słowo i taka postawa chroni relacje. Tym, co tworzy rodzinę, chroni ją i rozwija, są właśnie relacje. Marshall Rosenberg powiedział kiedyś proste zdanie: „Chcesz mieć rację, czy relację – oba stany jednocześnie nie występują.” To zdanie bardzo mocno dotyczy rodziny. Rodzina, w której ktoś ma rację i inni muszą się tej racji podporządkować – nieważne, czy to dziecko, czy dorosły – to rodzina, w której brakuje życia. W takiej rodzinie trudno się odnaleźć, rozwijać.

Jak być przywódcą w konflikcie, np. między rodzeństwem?

Żeby radzić sobie z konfliktami dzieci, dorośli przede wszystkim potrzebują się nauczyć, jak sami mogą poradzić sobie ze swoimi trudnymi uczuciami. Rodzic, który jest wściekły z powodu konfliktu dzieci i reaguje pod wpływem tego gniewu, jeszcze ten konflikt rozpala. Dziś tak wiele wiemy o rezonansie emocjonalnym. Dorosły, który potrafi przynajmniej zachować równowagę, nawet wtedy, kiedy nie jest w pełni spokojny i zrelaksowany, może być liderem dla skonfliktowanych dzieci. Sama jego postawa wpływa na nie kojąco. Potrafi nawiązać z dziećmi dialog o tym, co sprawia im trudność i ból. Nie wskazuje, kto jest winien, kto ma rację, nie pospiesza, pozwala się każdemu wypowiedzieć tak długo, jak tego potrzebuje, a on daje potwierdzenie, że słyszy i jest obecny. Słyszy i szanuje obie strony. Jest mediatorem, czyli pomaga im osiągnąć kontakt i w ten sposób szukać rozwiązania – zamiast ucinania konfliktu karaniem i uciszaniem dzieci. W mojej książce „Dialog zamiast kar” napisałam kiedyś, że dzieci się uspokajają nie wtedy, kiedy je uspokajamy, ale kiedy ich potrzeby są zaspokojone. W konflikcie dzieci potrzebują przede wszystkim bycia usłyszanym, wziętym pod uwagę. Myślę, że najlepszą strategią w rozwiązywaniu konfliktu jest dialog.

Avatar photo

Autor/ka: Magdalena Trzewik

Psycholożka, pedagożka, trenerka Familylab, doradczyni Noszenia Clauwi. Ukończyła intensywny trening NVC w Szkole Empatii i Dialogu. Założycielka bliskościowego przedszkola i żłobka NVC Zielona Wieża w Wilanowie.
Mama dwójki dzieci. Wspiera rodziców i wychowawców w nawiązywaniu relacji z dziećmi poprzez warsztaty i konsultacje.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.