Recenzja książki „Narodziny bez przemocy” Frederick Leboyer, Wydawnictwo Mamania, 2012.
Frederick Leboyer to francuski ginekolog położnik, który zwrócił uwagę na sposób, w jaki dzieci przychodziły na świat w latach 60tych. Swoje obserwacje zawarł w niepozornej książeczce, po raz pierwszy wydanej w 1977 roku pod wiele znaczącym tytułem „Narodziny bez przemocy”.
Teraz, nareszcie!, można tę książkę dzięki Wydawnictwu Mamania, przeczytać po polsku.

Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Niech Was nie zwiodą niewielkie wymiary, prosta forma, czarno-białe fotografie. Ta książka piękna w swojej prostocie i pełna treści. Ogromny ładunek emocjonalny i wielka dawka wiedzy. Niestety również wciąż aktualne wołanie o szacunek należny przy witaniu przybywającego podróżnika, niemowlęcia.

Leboyer napisał coś w rodzaju poematu, monologu, rozmowy, zbioru myśli. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że to jedyna taka książka. Opisuje dziecko, które przychodzi na świat. Nikt w jego czasach nie podejrzewał noworodka o to, że może czegoś się bać, coś widzieć, słyszeć, odczuwać – że te odczucia mogą być totalne, nieprzefiltrowane, niezorganizowane. Leboyer obserwując różne porody, zauważył, ze sposób przyjścia na świat ma ogromne znaczenie. Miejsce narodzin nowego człowieka określił jako święte. Pokazuje różnicę w reakcjach matki i dziecka, jeśli zwróci się uwagę na to, w jaki sposób przyjmuje się poród.
Wszystko jest gotowe, jeśli jest półmrok, cisza, skupienie. „Niech przygotowują się do przyjmowania dziecka z godnością” mówi Leboyer.
Niech uszanuje się pępowinę, która powinna zostać odcięta dopiero, kiedy przestaje tętnić. Czy ktokolwiek zdawał sobie sprawę z tego, że zbyt wczesne przecięcie pępowiny to fundowanie dziecku odczuć porównywalnych z poparzeniem lub tonięciem?
Uwaga! Reklama do czytania

Uwaga! Złość
Są sposoby radzenia sobie ze złością (swoją i bliskich), które nie ranią i nie krzywdzą. Książka pomaga zrozumieć i stosować te metody.
„Narodziny bez przemocy” nie indoktrynują. Są zbiorem obserwacji, który daje nam wybór. Nie mieliśmy wpływu na to, jak ten świat nas przywitał, tego wyboru nie dano naszym matkom. Teraz możemy mieć wpływ na to, jak zostaną przywitane nasze dzieci.
Ta książka przypomniała mi, co jest ważne w momencie narodzin człowieka i dla mnie jako douli, która ma przywilej być w tym miejscu. Wiem, że będę do niej często wracać, żeby nie zapomnieć rzeczy najważniejszych. Wiem, że powinny ją przeczytać matki oczekujące narodzin swojego dziecka- i nie ma znaczenia, czy to dziecko pierwsze, czy czwarte. Mam głębokie przekonanie, że powinna to być lektura obowiązkowa dla tych, którzy jako personel medyczny są pierwszymi rękoma dotykającymi i witającymi nowego człowieka na świecie.
„Nauczcie się szanować tę chwilę narodzin” woła Leboyer. Nauczmy się!