Kategorie
Zdrowie

Suplementy – łykamy na potęgę. Czy słusznie?

Jesteśmy narodem pastylek, tabletek, kolorowych flakoników z syropami i suplementami diety. Faszerujemy się tym my, faszerujemy też nasze dzieci – żyjąc w przekonaniu (które skutecznie umacniają w nas powszechne reklamy), że bez tych dodatków nasze organizmy nie będą zdrowo funkcjonować, mózgi – tak wydajnie pracować a cera, włosy, paznokcie – tak błyszczeć i lśnić. Tylko czy suplementacja w rzeczywistości ma sens?

Co nam obiecują

Reklamy potrafią obiecywać wiele: że dany suplement wchłania się w 100. procentach dzięki dodatkowemu ekstraktowi, że bez niego nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować, bo jesteśmy w zatrważającej większości osób, które na pewno mają niedobory i akurat ten suplement je uzupełni. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej temu, z czego składają się poszczególne preparaty, zdołamy dostrzec, że to w dużej mierze skrobia wzbogacona sztucznymi barwnikami i sacharozą, z niewielkim dodatkiem witamin, wyizolowanych z naturalnego środowiska (np. żelki na odporność dla dzieci, preparaty wzmacniające włosy, skórę, paznokcie itd.).

Suplementy poza kontrolą

Ze względu na niejasne przepisy prawne, pod które podlegają suplementy diety, można w ich składzie znaleźć zabronione, szkodliwe substancje, np. substancje przeczyszczające i farmakologiczne, niedopuszczone do stosowania w przypadku leków. Tych Narodowy Instytut Leków doszukał się już kilkukrotnie (w 2013 roku występowanie niedozwolonych substancji stwierdzono aż w 6 proc. preparatów; w większości były to preparaty dla dorosłych, wspomagające odchudzanie i potencję).

Wśród rodziców szerzy się przekonanie, że podawanie dzieciom witamin i minerałów w postaci suplementów pozwoli im ustrzec maluchy przed chorobami i infekcjami. Eksperci ostrzegają, że nadmiar witamin serwowanych w ten sposób może być równie szkodliwy dla zdrowia, jak niedobór. Polskie dzieci cierpią zazwyczaj z powodu nadwyżki witaminy A, witamin z grupy B, witaminy C, fosforu, magnezu, cynku i miedzi. Ma to bezpośredni związek z podawaniem dzieciom suplementów witaminowych.

Czy pomogą na odporność

Masowe zaopatrywanie się Polaków w suplementy diety dla dzieci najczęściej zaobserwować można w sezonie jesienno-zimowym. Gdy przychodzi czas przeziębień, suplementacja wydaje się zachęcającym sposobem na wzmocnienie organizmu. Reklamy obiecują, że łykając kolorowe pastylki, uchronimy dzieci od infekcji. Te same pastylki, których podstawowym składnikiem jest syrop glukozowo-fruktozowy i inne sztuczne dodatki. W przypadku odporności lepiej zaufać naturalnym preparatom, które od lat stosowały nasze babcie – syrop czosnkowy, syrop imbirowy, akupresura czy tradycyjne hartowanie (zamiast powszechnego w ostatnich latach przegrzewania dzieci).

Przekonanie o tym, że łykając tabletki – wzmocnimy odporność, jest drogą na skróty, która rzadko prowadzi do celu.  Zamiast wierzyć w suplementację, spójrzmy na problem całościowo, bo budowanie odporności to proces. To, jak żyjemy, co jemy, czym oddychamy, czy wystarczająco dużo się ruszamy a nawet ile czasu śpimy ma niebagatelny wpływ na nasz układ immunologiczny. Zdrowego, naturalnego trybu życia nie zastąpi najlepiej skomponowana tabletka. Dlatego budujmy odporność dzieci stopniowo, krok po kroku, zapewniając im przede wszystkim zdrową, nieprzetworzoną żywność i naturalne hartowanie organizmu.

Przeczytaj: Jak wzmocnić naturalną odporność organizmu

Co zamiast suplementów?

Suplementy nie zastąpią zbilansowanej diety – nie są wcale, jak głoszą reklamy „idealnym źródłem wartości odżywczych” a witaminy zdecydowanie lepiej wchłaniamy z pożywienia, niż z tabletki. Ponadto, dostarczane organizmowi wyizolowane suplementy powodują, że ten się rozleniwia, przestając produkować niezbędne do życia składniki z prostych, naturalnych produktów spożywczych. Kiedy natomiast stawiamy na zdrową, naturalną, nieprzetworzoną dietę, pomagamy organizmowi w syntezie potrzebnych minerałów, witamin czy enzymów.

Przeczytaj: 5 sposobów na odporność

Zdrowa żywność jest w tym procesie kluczowa. Ta, którą dziś raczeni jesteśmy przez wielkie koncerny spożywcze, nie ma nic wspólnego z tym, co jedli nasi przodkowie – niepryskane, naturalne owoce prosto z sadu czy warzywa z przydomowego ogrodu. Dlatego tak ważne jest kupowanie żywności ekologicznej, wspieranie lokalnych gospodarstw, tworzenie kooperatyw spożywczych… Taka żywność może być naszym lekarstwem, współczesną alternatywą dla kolorowych tabletek.

Foto: flikr.com/jamiesrabbits

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.