Kategorie
Wychowanie

„Ale z ciebie beksa”, „Jaka grzeczna dziewczynka” – dlaczego warto unikać etykietowania?

Etykietki dobrze sprawdzają się na pudełkach – ułatwiają segregowanie i klasyfikowanie przedmiotów. Praktyczne są też te z opakowań produktów spożywczych. Niestety, większość z nas posługuje się nimi także w odniesieniu do ludzi.

„Ona jest pyskata”
„Bartek jest taki nieśmiały”
„Jesteście niegrzeczni”
„Nie bądź leniem”
„Jesteś histeryczką”
„Wzorowa z ciebie uczennica”
„Jestem nadwrażliwa”
„Ale z ciebie mądre dziecko”

Nadawanie zarówno dorosłym, jak i dzieciom etykiet stało się tak mechaniczne, że już nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nie przychodzi nam do głowy, że definiowanie za ich pomocą istot żywych, dynamicznych, wciąż rozwijających się i zmieniających jest po prostu nielogiczne i z natury swojej nieadekwatne. Dziś jestem kimś innym niż wczoraj, a jutro nie będę taki sam jak dziś. Zaś etykieta to próba nazwania czegoś raz na zawsze, przez co – działając jak samospełniająca się przepowiednia – rzeczywiście może doprowadzić do tego, że ktoś stanie się takim, jak określa go jego etykieta. To tak zwany „labeling effect”. Jeśli bowiem dziecko wciąż słyszy, że bazgrze jak kura pazurem, że jest kłótliwe, marudne lub głupie, to w końcu może w to uwierzyć i przestanie się starać cokolwiek zmieniać – skoro inni (znaczący dorośli: rodzice, pani w szkole, przyjaciel) tak to postrzegają, to pewnie tak jest, to pewnie ja taki jestem.

Etykieta bardzo łatwo się przyjmuje, gdyż potrzebujemy schematów i sformułowań ułatwiających postrzeganie rzeczywistości, a etykiety upraszczają postrzeganie drugiego człowieka, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Nie tylko upraszczają nam wnioskowanie o zachowaniu innych, ale także pozwalają przewidywać przyszłe działania znanych nam osób. Przewidywanie prowadzi często do pewności co do tego, jak drugi zareaguje, bo przecież on jest: „wybuchowy, arogancki, wycofany, sumienny” etc.

[reklama id=”71723″]

Etykietując, stawiamy znak równości między człowiekiem a zachowaniem

Pomijamy równocześnie jego uczucia i potrzeby oraz kontekst sytuacji. Sprowadzamy całą osobę, jej złożoność i różnorodność do jednej cechy, zawężając w ten sposób obszar jej możliwości i umniejszając bogactwo jej osobowości.
Co więcej – posługiwanie się negatywnymi etykietami powoduje, że ukierunkowują one inne osoby na niekorzystny i krzywdzący odbiór dziecka. Wielu dorosłych, słysząc, że ten to łobuz, a ten uparciuch, poprzestaje na tych cechach i nie dostrzega w dziecku jego dobrych stron. W konsekwencji łatwiej jest wyłapywać i lepiej zapamiętywać zachowania zgodne z etykietą, pomijając jednocześnie te, które do niej nie pasują.

Szufladkowanie ludzi zniekształca nasze relacje. Pozbawia je autentycznego kontaktu, empatycznej perspektywy. Nie widzimy człowieka, lecz etykietkę. Kiedy znajdziemy się w sytuacji konfliktu, etykietowanie utrudnia porozumienie, usłyszenie, o co tak naprawdę chodzi. Trudno znaleźć jakieś wyjście, ponieważ zamiast powiedzieć o tym, co jest dla nas trudne i czego potrzebujemy, zaczynamy przerzucać się etykietami. Łatwiej wtedy o trzaśnięcie drzwiami niż o rozwiązanie problemu.

Etykiety pozytywne?

O ile negatywne etykiety nie pozostawiają cienia wątpliwości co do krzywdzących skutków ich stosowania, o tyle etykiety pozytywne nie budzą już tylu zastrzeżeń. Wspomniany wyżej mechanizm samospełniającej się przepowiedni i tutaj się sprawdza. Jej moc była wielokrotnie badana. Jeden z eksperymentów przeprowadzono wśród uczniów szkoły podstawowej. Dzieciom z pewnych klas oznajmiono, że są schludne i lubią dbać o porządek. Po pewnym czasie okazało się, że ci uczniowie zaczęli bardziej dbać o czystość w salach. (R. L. Miller, P. Brickman, D. Bolen, 1975).

[reklama id=”71166″]

Właściwie można by zadać pytanie: cóż w tym złego, przecież ta etykieta wzmocniła pozytywne zachowanie? W wyniku efektu Pigmaliona człowiek, mały i duży, uzależnienia jednak swoje zachowanie od oczekiwań innych osób, wzmacniając w ten sposób zewnątrzsterowność. A przecież poszukiwanie uznania na zewnątrz – tu wyrażonego za pomocą etykiety – podkopuje w człowieku poczucie własnej wartości niezależnie od wieku.

Narzucanie dzieciom pozytywnych etykietek steruje ich zachowaniem, nie postępują one zgodnie z tym, co czują i czego potrzebują, lecz zgodnie z tym, co mówią inni, czego inni od nich oczekują.
„Ależ ty masz dobre serduszko, zawsze się podzielisz” – cudowna cecha, prawda?
Tymczasem malec w sytuacji, kiedy nie ma ochoty oddać swojej zabawki bratu, przeżywa prawdziwą frustrację i napięcie, bo przecież ktoś, kto ma dobre serduszko – a on ma – nie może się nie dzielić. A może jednak nie ma dobrego serduszka…? Doskonale widać tu, jak dalekosiężne skutki może mieć wypowiadanie słów, które w założeniu nadawcy miałyby wzmacniać dziecko.

Jak unikać etykietowania?

  • Wystrzegać się ocen i osądów.
  • Nie wytykać błędów.
  • Pamiętać, że każdy ma prawo do błędów.
  • Wyrażać się szczerze, językiem osobistym np.: “Lubię, kiedy ludzie dotrzymują słowa” zamiast: “Nie można na tobie polegać, zawsze zawodzisz”.
  • Unikać zwrotów: ty zawsze, nigdy, na pewno.
  • Szukać swoich potrzeb ukrytych za etykietami i jasno je komunikować np.: “Byłam zaniepokojona, kiedy w zeszłym tygodniu pięć razy przypominałam ci o umyciu zębów. Chciałabym mieć pewność, że zadbasz o swoje zęby, nawet jeśli ci nie będę o tym mówić, zwłaszcza kiedy nie będzie mnie w domu. Może jest coś, co pomogłoby ci o tym pamiętać?”
    Zamiast: “Ile razy mam powtarzać, żebyś myła zęby? To takie trudne? Każdy głupi by to zapamiętał, a ty nie możesz!”

„Tak. Możemy nazwać kogoś antysemitą lub rasistą, ale co to nam daje? (…) Nie nazywam go antysemitą czy rasistą, bo szufladkując go w ten sposób, straciłbym z oczu człowieka. Ironią jest, że szufladkując, zrobiłbym z nim to, co on zrobił z ludźmi, którzy są Żydami”
M. Rosenberg

Avatar photo

Autor/ka: Ewelina Adamczyk

Córka, żona, mama, pedagog. Współzałożycielka śląskiej Wioski Rodziców, współorganizatorka trzech edycji Konferencji Empatii na Śląsku, trenerka Mini Mediacji metodą SNO, trenerka Uważności dla dzieci i młodzieży Metodą Eline Snel, wytrwale integrująca w swoim życiu język Porozumienia bez Przemocy oraz uważność. Głęboko przekonana, że dzięki nim możliwa jest autentyczna i bliska relacja oraz dobre życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.