Kategorie
Niemowlę

Jak w brzuchu mamy, czyli dlaczego dzieci chcą być noszone w chuście

Znaczna większość noworodków i niemowląt miewa w ciągu dnia momenty kryzysowe, objawiające się niepokojem, trudnością z wyciszeniem lub z zapadnięciem w sen. Najczęściej takie chwile przychodzą wieczorową porą, gdy układ nerwowy maleństwa jest już przeładowany bodźcami, które docierały do niego przez cały dzień. Wielu rodziców sięga wtedy po chustę i w większości przypadków ciasne owinięcie malucha materiałem na klatce piersiowej rodzica działa zbawiennie

Znaczna większość noworodków i niemowląt miewa w ciągu dnia momenty kryzysowe, objawiające się niepokojem, trudnością z wyciszeniem lub z zapadnięciem w sen. Najczęściej takie chwile przychodzą wieczorową porą, gdy układ nerwowy maleństwa jest już przeładowany bodźcami, które docierały do niego przez cały dzień. Wielu rodziców sięga wtedy po chustę i w większości przypadków ciasne owinięcie malucha materiałem na klatce piersiowej rodzica działa zbawiennie.

chusta

Jak w brzuchu mamy

Dlaczego tak się dzieje? W jaki sposób mocne przywiązanie chustą do rodzica wpływa na samopoczucie dziecka? Jakie procesy zachodzą w jego mózgu?

Dziecko ludzkie, w porównaniu z młodymi innych gatunków, rodzi się bardzo niedojrzałe – naukowcy nazywają etap po porodzie zewnątrzmaciczną fazą ciąży, uznając, że okres pobytu w łonie musiał się zakończyć ze względu na duże rozmiary głowy płodu, a nie z powodu jego dojrzałości. Przez następne kilka miesięcy życia dziecko oczekuje od matki zapewnienia mu podobnych warunków, jakie miało w macicy, gdy przez dziewięć miesięcy doświadczało błogostanu, nie musiało się niczego domagać, ponieważ otoczenie dbało o jego dobro bez przerwy. System nerwowy noworodka nie dojrzewa nagle po porodzie, dziecko potrzebuje do rozwoju wciąż tych samych stymulacji, jakie dostawało w brzuchu matki – kołysania, jednostajnego ruchu, ciągłego dotykania każdej części jego ciała, stymulacji receptorów na wierzchu skóry i tych głęboko pod skórą, ciągłego poczucia jedności z matką, a co za tym idzie, nieustannego poczucia bezpieczeństwa. Gdy ich nie dostaje, odbiera taką sytuację jako stresującą.

Dziecko otoczone nowościami, które go spotykają po przyjściu na świat, pod koniec intensywnego dnia bywa zmęczone po prostu istnieniem. Niedojrzały układ nerwowy przestaje dawać sobie radę z bodźcami i nawet jeżeli w naszym odczuciu nie było ich dużo – nie zapraszaliśmy gości, nie biegaliśmy po sklepach – dla dziecka krótkie czekanie, aż ktoś do niego podejdzie, może być męczącym elementem nowego świata.

W takiej sytuacji włożenie malucha do chusty staje się dla niego powrotem do tego, co znane. Jest jak powrót do domu. Do przyjemnej ciasnoty, do ruchu kroków, do monotonnego rytmu wyznaczanego przez oddech matki. Daje wytchnienie pracującym cały czas na wysokich obrotach strukturom mózgowym, które muszą przystosować się do nowego środowiska.

Chusta – zadanie specjalne

Zdarza się, że robimy wszystko, aby uspokoić rozszlochanego malucha, odgadnąć, czego potrzebuje i odjąć mu trudu istnienia. Dajemy jeść – trochę ssie, ale po chwili wypluwa pierś, rozbieramy, bo może za gorąco, ubieramy, bo może za zimno, odkładamy do łóżeczka, bo może potrzebuje spokoju, ale płacze jeszcze żałośniej, masujemy brzuszek, bo może nagromadziły się gazy. Kołyszemy na rękach, żeby zasnął, bo już od dawna ma oczy jak na zapałkach, ale biedak nie może sobie poradzić z uśnięciem. I mimo że jesteśmy blisko, trzymamy w ramionach, nie opuszczamy ani na chwilę, wciąż nic nie pomaga.

W takich momentach zmęczony mózg niemowlęcia odbiera każdy bodziec jako dyskomfort i dużo gorzej znosi każdą nowość niż wtedy, gdy jest wypoczęty.  Przestrzeń wokół dziecka – tak inna, niż ta w brzuchu matki, może go przerażać, a jego własne ręce i nogi, chaotycznie wierzgające, nadaktywne ze zmęczenia stają się obcymi tworami, przeszkadzającymi w uspokojeniu się. I nawet jeżeli przez większą część dnia przestrzeń dawała się oswoić, w chwili przemęczenia staje się dla mózgu dziecka bodźcem nie do zniesienia.

I wtedy łapiemy się ostatniej deski ratunku – chusty. Jeszcze podczas wiązania maluch popłakuje, ale już gdy poprawiamy nóżki, żeby ułożyć ciałko w najwygodniejszej pozycji, płacz zaczyna tracić na sile. A gdy tylko zaczynamy chodzić jednostajnym krokiem po mieszkaniu i kołysać biodrami, dziecko oddycha coraz spokojniej.

Przestrzeń zniknęła. Ręce i nóżki są znowu w znajomy sposób dociśnięte do ciała. Skóra zaczyna odbierać temperaturę dorosłego, najmilszą ciepłotę, jakiej się do tej pory doznało, a tułów i twarz czują głęboki ucisk, przyjemnie pomagający rozluźnić napięte mięśnie. Kortyzol, hormon wydzielany podczas dyskomfortu, odpływa z mózgu, ustępując miejsca oksytocynie, cudownej substancji wyciszającej systemy alarmowe w mózgu człowieka. Co więcej, mama staje się spokojniejsza, wie już, że udało jej się ukoić dziecko, jej puls przestaje być przyspieszony, jej hormony wracają do stałych poziomów. Maluch natychmiast to odbiera. W ciągu kilku minut zasypia głębokim, kojącym snem.

A to wszystko, gdy mamy pod ręką pas materiału. Narzędzie, pomagające nam i naszemu dziecku złagodzić stres, który przyszedł wraz z nowym życiem. Zwykła tkanina, a jednak niezwykła. 

Autor/ka: Weronika Siwecka

Mama trójki dzieci, doradca chustowy, kobieta pomagająca innym kobietom na początku ich macierzyństwa. Pasjonatka Rodzicielstwa Bliskości, ludzkiego mleka i karmienia dzieci metodą BLW. Jeździ do domów, uczy wiązać chustę, pomaga w trudnościach z karmieniem piersią i przy dylematach związanych z opieką nad noworodkiem. Jest dobra w uważnym słuchaniu.

8 odpowiedzi na “Jak w brzuchu mamy, czyli dlaczego dzieci chcą być noszone w chuście”

a potem, po 10 kilometrach między kuchnią, pokojem a łazienką bardzo, ale to bardzo powoli rozsupłujemy węzeł, najdelikatniej na świecie wyślizgujemy się z chusty, pieczołowicie okrywamy rozgrzane ciałko nie rozsupłując go do końca (bo może nie zauważy), mościmy w łóżeczku bojąc się głębiej odetchnąć, upychamy zwoje chusty po bokach materaca, żeby przypadkiem stworzonko się nie zaplątało i już, już oddalamy się na palcach z rosnącą nadzieją, że może, może przez 5 minut posiedzimy w ciszy po prostu gapiąc się przed siebie…;-)

Mój syn ma już rok, a chusta jest nadal z nami, nie wyobrażam sobie jak można mieć małe dzieci bez tego „gadżetu” :) Na pewnym etapie zastąpiła całkowicie wózek, dom nie pokrył się kurzem, stertą śmieci, prania, bo byłam w stanie zrobić wszystko z maluchem. Nie wiem jak wyglądają problemy z usypianiem, bo wystarczy parę minut w chuście i śpi słodko. Jesteśmy niezależni, jeździmy chodzimy, tam gdzie chcemy!

Gdy obserwuję jak zamotane w chustę maluchy potrafią się uspokoić, czasem przestaje mnie dziwić, że nasze babcie często były za tym aby noworodka zawijać ściśle w kocyk jak w kokon :-) Jedyne i najważniejsze czego mi w tym zawsze brakowało to bliskość :-) i tu na wysokości zadania staje właśnie chusta :-)

Niestety nie wszystkie potrafią się tak uspokoić. Moje dziecię w trakcie motania w chustę robi się niespokojne jeszcze bardziej, potem też nie jest lepiej. Za to jak już się uspokoi albo przyśnie to daje sie zamotać bez problemu i tak sobie śpi. Zastanawiam się, czy ten typ tak ma, czy coś źle robimy, czy kwestia przyzwyczajenia.

Moje dziecko nie dało się nosic w chuście. Na rękach owszem jak najbardziej, nawet cały dzień, ale do chusty nigdy. Ani jak był noworodkiem ani później jak miał kilka miesięcy. Po prostu nie chciał i już. I takie dzieci się zdarzają więc nie ma co tak ugólniac, że dzieci chcą byc noszone w chustach, bo to nieprawda, nie wszystkie chcą…

Mój synek podobnie, nigdy mu jakoś chusta nie odpowiadała, choć teraz gdy ma już 3,5 roku zdarza mi się go ponosić, gdy widzi swoją 7-miesięczną siostrę noszoną akurat w chuście (ona to uwielbia) :-)

A ja slyszalam od ortopedy, ze najwczesniej po 3 miesiacu mozna dziecko nosic w chuscie, a i wtedy z umiarem. To jak to w koncu jest? Zaczelam dziecko nosic dopiero po 6 miesiacu. Nie chcialam zrobic krzywdy jego kregoslupowi. Komu ufac? Portalowi i doradcy chustowemu, czy ortopedzie?

Proszę zaufać instynktowi :) Można też zasięgnąć rady doradcy chustowego, który jest jednocześnie fizjoterapeutą – podwójna fachowość ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.