Kategorie
Wychowanie

Co daje brak telewizora?

– O, nie macie telewizora?
– Tak, ale mamy czajnik elektryczny – odpowiedział mój czteroletni syn:)
Dzisiaj, kiedy ma już 9 lat, doskonale wie, dlaczego w naszym domu nie ma telewizji. Po prostu szkoda nam na to czasu!

– O, nie macie telewizora?
– Tak, ale mamy czajnik elektryczny – odpowiedział mój czteroletni syn:)
Dzisiaj, kiedy ma już 9 lat, doskonale wie, dlaczego w naszym domu nie ma telewizji. Po prostu szkoda nam na to czasu! Nie znaczy to, że nie oglądamy filmów, bajek i YouTube’a. Oczywiście, że oglądamy. Jest tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia i poznania! Cenimy sobie możliwość podjęcia decyzji o tym, co i kiedy włączamy. W oglądaniu nie ma nic złego. Problem pojawia się wówczas, kiedy ogląda się byle co lub na okrągło (przeciętny Polak spędza cztery godziny i cztery minuty dziennie przed ekranem). Czy nasi czytelnicy odczuwają brak telewizora? Przeczytajcie, dlaczego z niego zrezygnowali i czy są z tego zadowoleni.

Alicja Dyrda

rodziny-bez-telewizora

Brak telewizora to inwestycja w czas

Moja przygoda z telewizją rozpoczęła się bardzo przyjemne. Choć nie ukrywam, że była również okupiona złością i płaczem. Codzienne oczekiwanie na wieczorynkę, która trwała zbyt krótko, kończyło się zawsze chęcią pisania wniosku do dyrekcji telewizji w celu wydłużenia bajki dla dzieci. Niestety nigdy do napisania listu nie doszło, a frustracja często sięgała zenitu, stąd na wszelki wypadek moja mama uciekała się do małych kłamstw i twierdziła, że danego dnia bajka w ogóle nie będzie emitowana. Potem „Zmiennicy”, „Siedem Życzeń”, czy inne perełki przyciągały przed szklany ekran niemal całe rodziny, w tym również mnie.

Chyba nikt się nie wyprze, że fajnie było siąść wygodnie na wersalce i oddać się rozkoszy oglądania. Z drugiej strony, pamiętam, że kiedy w telewizji pojawiała się reklama pasty Blend-a-med i Kasię czekało borowanie, wymykałam się cicho z pokoju, aby tato nie przypomniał sobie o mojej zbliżającej się wizycie u dentysty (na marginesie – zawsze pamiętał, może dlatego, że to ja wychodziłam z pokoju, a nie on). Natomiast tekst reklamowy: „I nie zobaczysz, dopóki nie kupisz anteny satelitarnej” zapadł na długo w mojej pamięci i nieraz na pytanie: „Widzisz?” pojawia się w mej głowie.

W życiu jednak nic nie ma nic stałego. Jak mawiają niektórzy – wszystko płynie. No i ja też popłynęłam, ale pod prąd. Zaczęło się już pod koniec szkoły średniej. Włączony całymi popołudniami telewizor doprowadzał mnie do pasji. Często na tym tle dochodziło do konfliktów w domu. Podczas owych sporów podkreślałam, że jedną z rzeczy, którą zrobię, kiedy zamieszkam sama, będzie całkowita rezygnacja z odbiornika telewizyjnego. Słowa dotrzymałam.

Potem zamieszkaliśmy wspólnie z moim obecnym mężem i na początku brakowało mu telewizji, ale bardzo szybko dostrzegł zalety owego braku i teraz nie wyobraża sobie żyć inaczej. Kiedy urodziła się córka, pojawiły się pewne delikatne sugestie ze strony rodziny, że teraz to może warto by wrócić do posiadania telewizora. Tak się jednak nie stało, nie korzystamy też z weebtv. Córka podczas odwiedzin u babć i dziadków ogląda bajki, ale póki co nie usłyszeliśmy, aby chciała mieć telewizor w domu. Pewnie też dlatego, że korzystamy z komputera, który jest pewnym substytutem telewizora. Możemy jednak sami decydować, co i kiedy oglądamy. Pamiętam, że niedawno oglądaliśmy wspólnie u znajomych film familijny, który co jakiś czas był przerywany reklamami, trwającymi nota bene po około 10 min. Nasza córka wpadła w złość. Takie sytuacje wykorzystujemy również do tego, aby wskazać zalety nieposiadania telewizora. Myślę, że o wadach tego sprzętu nie ma sensu za wiele pisać. To oczywistości: złodziej czasu, możliwość zobaczenia przez dziecko treści niedozwolonych, wywoływanie sztucznych potrzeb u odbiorcy podczas emitowania reklam, wpadanie w złość podczas oglądania politycznej debaty, nadmierne bodźce u dzieci.

Czy da się żyć bez telewizji? Jak najbardziej. Ja – 10 lat, mąż – 8, a córka 5! Póki co dostrzegamy same zalety. W dobie, kiedy życie pędzi coraz szybciej, rezygnacja z telewizora to inwestycja w czas, który można poświęcić sobie i rodzinie. Natomiast nasze dziecko zapytane o dobre strony nieposiadania telewizora odpowiedziało: bo tam za dużo gadają i są reklamy… Pamiętajmy jednak, że dzisiaj oprócz telewizji to komputer i inne urządzenia multimedialne bardzo absorbują naszą uwagę.

Ewa Kostoń

Co daje brak telewizora?

Tak, to my – jesteśmy wśród ponad tych siedmiuset tysięcy osób z własnego wyboru nieposiadających w domu telewizora. Dwójka dorosłych, trzyletnia córka i kolejny Maluszek w drodze…

W naszych domach rodzinnych odbiorników telewizyjnych nie brakuje, ale nam nigdy nie były potrzebne. Gdy odwiedzają nas sąsiedzi, często twierdzą, że odpoczywają od zgiełku i zapadają w „bezczas” – można spokojnie usiąść, porozmawiać, a pisków bawiących się dzieci nie zagłusza sącząca się z ekranu papka, przerywana reklamami (cz też raczej reklamy przerywane papką).

Co daje brak telewizora?

1. Spokój i czas dla siebie – jeśli już siedzimy wspólnie na kanapie, to raczej patrzymy na siebie i rozmawiamy, a nie wpatrujemy się w ekran telewizora. Jesteśmy ze sobą, a nie obok siebie.

2. Wybieranie wartościowych informacji, filmów, bajek i treści nas interesujących – medium typu „push”, jakim jest telewizja, nie umożliwia wyboru interesujących nas dziedzin w serwisie informacyjnym – musimy wysłuchać sensacyjnych doniesień o niczym, a naprawdę wartościowe informacje trafiają się rzadko, bo one nie sprzedają się tak dobrze, jak przysłowiowa Matka Madzi. Filmy przerywane reklamami, wszelkiej maści talent shows, rozmowy z politykami, którzy nie mają nic do powiedzenia – to nie jest coś, czemu chcielibyśmy poświęcać czas. Kanały dla dzieci oferujące bajki z zombie, straszydłami, nakręcające kult posiadania i siły – to zdecydowanie nie są odpowiednie wzorce dla naszej trzyletniej córki. Co więcej, jeśli ogląda bajki, to tylko wtedy, gdy jest na to odpowiedni czas, a nie wtedy gdy są wyświetlane w telewizji.

3. Niezależność – wyobraźcie sobie mamy znikające z placu zabaw, bo właśnie rozpoczyna się ich ulubiony serial… Tak, w erze nagrywarek i VOD to wciąż nie rzadkość. Wyobraźcie sobie tatusiów mówiących: „cicho, cicho, nie teraz”, bo właśnie na ringu bokserskim rozgrywa się decydujące starcie, a tu dwuletni syn chciałby porysować. I wyobraźcie sobie dzieci karmione tymi obrazami od rana do wieczora w weekendy i od 17 do 21 w każdy dzień powszedni…

4. Aktywne wpływanie na postrzeganie świata przez naszą córkę. To my, rodzice, a nie telewizja pokazujemy jej świat – podróżując, zwiedzając, zwracając uwagę na różne zjawiska w otaczającej nas rzeczywistości, nie lansujemy tezy, że wszystko jest idealne, nie chowamy jej pod kloszem, ale też nie epatujemy obrazami nieodpowiednimi dla trzylatki.

Mnóstwo badań i eksperymentów potwierdziło szkodliwy wpływ telewizji na rozwój dzieci. Rodzicom wydaje się, że taki Maluch niewiele rozumie i bez oporów serwują mu obrazy przemocy czy seksu, nie myśląc o tym, że psychika małego dziecka jak gąbka chłonie i przetwarza wszelkie bodźce z otoczenia, w tym także te telewizyjne.

(Źródła: Dave Grossman & Gloria de Gaetano, “Stop Teaching Our Kids to Kill”; Jane M. Healy, Ph.D, “Endangered Minds”; Jim Trelease, “Reading-Aloud Handbook”; Michael & Diane Medved, “Saving Childhood”; Joanne Cantor, Ph.D, “Mommy, I am scared”, American Academy of Pediatrics).

Agnieszka Maciaszek

Telewizor jest zbędny w naszym domu!

Założyliśmy rodzinę i nie było nas stać na jego kupno. Po niedługim czasie okazało się, że jest nam niepotrzebny, a na dodatek dzięki jego brakowi mamy więcej czasu dla siebie:) Nie cierpimy z braku telewizji, choć przydałby się telewizor lub większy monitor, aby wyświetlać bajki na większym ekranie. Miałam chwilę zwątpienia, czy nie zubażam środowiska mojego syna, który właśnie skończył 1,5 roku, i czytałam dużo o wpływie owego pudła na rozwój dziecka. Bałam się, że moje dziecko będzie się gorzej lub wolniej rozwijać. Ale czy to jest tak do końca dobre? No właśnie nie do końca. W telewizji jest dużo reklam i treści nieodpowiednich dla dzieci, a nam rodzicom jest trudno kontrolować to, co jest emitowane w danym czasie. Dzieci mają problemy z koncentracją i skupieniem się na wykonywaniu innej czynności, niż oglądanie telewizji. Często też nie słyszą, jak się je woła. Życie bez telewizora to nie życie bez bajek, filmów czy wiadomości. Takie treści można znaleźć w internecie i świadomie wybierać, co chcemy oglądać, co puszczać naszym dzieciom, a czego nie. I tak moje dziecko ogląda codziennie bajeczki po angielsku, słucha radia dla dzieci i bajek czytanych przez rodziców, pomaga mi w domowych obowiązkach, chodzimy na spacery i basen, rysujemy, malujemy i bawimy się wspólnie, a nawet gimnastykujemy się, tańczymy, uczymy czytać, jeździmy na wycieczki, chodzimy do ogrodu, na plac zabaw i… jeszcze wiele innych rzeczy. Moje dziecko rozwija się prawidłowo, jest spokojniejsze od innych dzieci i bardzo ciekawe wszystkiego. Rozumie parę słów po angielsku, niektóre potrafi przeczytać, mówi dużo słów po polsku, potrafi zakomunikować, że chce siku, pić, jeść, iść na spacer lub jechać do babci, uwielbia skakać do wody i potrafi przepłynąć metr pod wodą. Wiele mogłabym jeszcze napisać, lecz nie chodzi o to, żeby chwalić tu mojego syna, lecz pokazać, że brak telewizora nie spowodował, że gorzej się rozwija, a wręcz przeciwnie. Jestem pewna, że mając w domu telewizor, nie korzystalibyśmy z życia tak wiele, jak teraz, i byłoby ono zubożone o bardzo wiele ciekawych zajęć, na które obecnie mamy czas.

Życie bez telewizora jest piękniejsze, a relacje z rodziną o wiele zdrowsze. Polecam każdemu, by przynajmniej spróbować.

Aneta Łopuszyńska-Górna

Nasz TV zbiera kurz

Kiedy wprowadzałam się z mężem do obecnego mieszkania, uznałam telewizor za zbędny:

  • mebel,
  • wydatek,
  • źródło bezsensownego hałasu.

Od wielu lat nie czuję potrzeby włączania go, nie oglądam wiadomości ani pogody, potrzebne informacje wyszukuję w potrzebnym mi czasie, filmy oglądam na DVD albo przez internet. Decyzją męża, z uwagi na jego pasję do sportów motorowych i brak legalnego dostępu do wyścigów F1 w internecie, po jakimś czasie telewizor się pojawił. Na urlopie macierzyńskim oglądałam na DVD kilka seriali w czasie dziecięcych drzemek, zwłaszcza tych przy piersi. Odkąd wróciłam do pracy (syn poszedł do żłobka w wieku 7 miesięcy) telewizor przez większość czasu wisi i się kurzy, bo dziecku go nie włączam. Kiedy miał około 2 lat, bajki adekwatne do jego wieku wyszukiwałam w internecie (teraz już nie, bo kompletnie go to nie interesuje, a mnie nie interesuje uciszanie dziecka przez posadzenie go przed ekranem – wtedy i tak będę słyszeć hałas, tyle że z telewizora, więc to żaden interes). Mój syn ma obecnie 3 lata. Telewizor ostatecznie służy przez większość czasu do zbierania kurzu, w weekendy i czasem wieczorem do włączania muzyki (jest połączony z odtwarzaczem CD i służy jako jego wyświetlacz). Co kilka tygodni, myślę, że średnio raz na dwa miesiące zdarza się, że nasz syn zaśnie przed 20 zamiast 22 i wtedy zdarza nam się obejrzeć film – chociaż często są inne priorytety. Czasem żałuję, że nie nauczyłam syna oglądać bajek – kiedy oboje się pochorujemy i kompletnie nie mam siły się nim zajmować. Ale z drugiej strony, zdarzyło się to może ze 3-4 razy i wiem już, że w takiej sytuacji warto, żeby mąż chociaż na 1-2 najgorsze dni wziął wolne i pomógł mi zająć się dzieckiem i sobą.

Nie wiem, na ile jest to wpływ nieoglądania telewizji, na ile ogólnie sposobu wychowania, poświęcanego czasu itd., ale faktem jest, że mój syn mówi płynnie i wyraźnie, ma bogate słownictwo, potrafi długo skupiać się na zabawie i uwielbia książki.

Foto

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

5 odpowiedzi na “Co daje brak telewizora?”

Obecnie coraz wiecej dzieci jest uzaleznionych niekoniecznie od TV, lecz od tabletow i laptopów, nawet maluchów 1-2 letnich. Obserwuję że zgrozą jak 3 letni syn kolezanki która świadomie nie posiada telewizora w domu w nieskończoność przełącza kolejne bajki na youtube… My do 2 roku życia 1 dziecka również nie mieliśmy Tv, co mnie bardzo odpowiadało, jednak mąż się zbuntował:-) i kupiliśmy. Obecnie bajki z youtube ogladamy na dużym ekranie telewizora.

Nic złego w tym nie ma. Dzisiaj smartfony i tablety zastępują komputery i telewizory niemal wszędzie na świecie, i pewnie będzie tak co raz bardziej.
Kiedyś dziadkowie narzekali, że ,,uzależniamy” się od telewizji, a dziś rodzice narzekają, że dzieci się ,,uzależniają” od internetu. Paranoja pokoleń. :-)

My już nie oglądamy tv 1 rok.Miałam chwile słabości -mistrzostwa w siatkówce,ale zostałam przegłosowana 3:1.(reszta rodziny nie chciała dzieci 17 lat i 11).Nikt nie tęskni

Zgadzam się akurat to tego tekstu ponieważ faktycznie coraz więcej dzieci a nawet dorosłych uzależnia się od telewizji.
Moim zdaniem telewizor nie daje dobrego przykładu dla dzieci ponieważ nie raz lecą filmy 16+ i przez nie uwagę rodziców nasi podopieczni mogą usłyszeć: wulgaryzmy, przemoc i seks kiedy nie jest przystosowany do wieku dziecka.

Proszę Cię…
Dzisiaj ludzie nie oglądają już telewizji, a te same treści można znaleźć w Internecie, z czego i tak większość młodych osób korzysta.
To, że w Internecie nie ma żadnej kontroli nad treścią to już inna sprawa. Polska to nie Chiny. Stety, lub nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.