Bawiące się na dworze dzieci można było niegdyś spotkać niemal na każdym osiedlu i podwórku. Po szkole, w weekendy, latem dzieciaki spędzały czas na swobodnej zabawie bez nadzoru dorosłych. Dzisiaj możemy co najwyżej zobaczyć na dworze chłopców i dziewczęta ćwiczących jakiś sport pod okiem trenera − z rodzicami obowiązkowo obserwującymi i oklaskującymi każdy ich ruch.
(…)
Gdy ja chodziłem do szkoły w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, każdego ranka i popołudnia mieliśmy półgodzinne przerwy, a w południe godzinną przerwę na lunch. Te przerwy stanowiły jedną trzecią całego sześciogodzinnego dnia w szkole! W tym czasie mogliśmy robić wszystko, co chcieliśmy, nawet opuścić teren szkoły. W trzeciej klasie ja i moi koledzy spędzaliśmy niemal wszystkie długie przerwy na wzgórzu niedaleko szkoły, trenując zapasy na trawie lub w śniegu. Bawiliśmy się także scyzorykami, a zimą urządzaliśmy prawdziwe bitwy na śnieżki. Nie pamiętam, żeby w tym czasie czuwał nad nami jakiś nauczyciel czy inny dorosły. Jeśli nawet tak było, z pewnością nie ingerowali w nasze działania. W dzisiejszych czasach, takie zabawy byłyby niemożliwe w każdej szkole podstawowej, którą znam. Współczesne dzieci nie dostają od dorosłych tyle zaufania, ile my mieliśmy.
Codzienność naszych dzieci została zdominowana przez szkołę nie tylko dlatego, że spędzają w niej coraz więcej czasu, ale także z powodu pracy domowej, która zabiera czas przeznaczony na zabawę. Szkoła wdziera się coraz mocniej w życie rodzin. Od rodziców oczekuje się, że będą pomocą dla nauczycieli. Ich zadaniem jest orientowanie się w pracy domowej i we wszystkich szkolnych projektach, w których dzieci biorą udział. Oczekuje się, że będą nadzorować sprawne wykonywanie wszystkich zadań, używając zachęty, przymusu lub przekupstwa. Gdy dzieci nie odrabiają pracy domowej lub wykonują ją w sposób niedostateczny, wywołuje się w rodzicach poczucie winy, jakby sami ponieśli porażkę. Dzisiejsi rodzice nie planują wspólnych wyjazdów z dziećmi w trakcie roku szkolnego, by nie straciły one przypadkiem dnia lub dwóch nauki. Nie pozwalają im też opuszczać szkoły, by zajęły się czymś w domu, mimo że czasem byłoby to dla nich bardziej pouczające niż to, czego nauczą się tego dnia w szkole.
„Wolne dzieci” w Natuli.pl
Szkoła podstępnie pożera coraz większą część życia dzieci. System szkolny w sposób pośredni i bezpośredni, często niezamierzony, wzmacnia w społeczeństwie przekonanie, że dzieci uczą się i rozwijają, przede wszystkim wykonując zadania zlecane i oceniane przez dorosłych − a to, co robią same z siebie, to strata czasu.
(…)
Duży wpływ na kurczenie się czasu poświęcanego przez dzieci zabawie ma umacniające się przekonanie dorosłych, że nie jest to bezpieczne. Jeśli w jakimkolwiek kraju bawiące się dziecko zostanie porwane, padnie ofiarą molestowania lub zginie z rąk obcego, media rozdmuchują całą historię i rozniecają lęk dorosłych. W rzeczywistości nieszczęścia tego rodzaju zdarzają się jednak bardzo rzadko, a w ostatnich czasach coraz rzadziej. W przeprowadzonym niedawno dużym międzynarodowym badaniu na temat przyczyn ograniczania dziecięcych zabaw poza domem największe obawy rodziców budziło ,,niebezpieczeństwo ze strony obcych’’ − wyrażało je 49 procent rodziców. Inne lęki, zapewne bardziej realistyczne, dotyczyły zagrożenia wypadkami komunikacyjnymi i atakami chuliganów. Także w badaniu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii 78 procent rodziców podkreślało lęk przed tym, że dziecko może paść ofiarą molestowania, a 52 procent na niebezpieczeństwa związane z ruchem ulicznym.
(…)
Ankiety wskazują, że rodzice uważają brak zabaw poza domem za wybór samych dzieci. Często twierdzą, że trudno odciągnąć je od telewizji i komputera. Jednocześnie w szerokim badaniu, w którym dzieci same mogły wypowiedzieć się na temat swoich preferencji, swobodna zabawa z przyjaciółmi okazała się ich ulubionym zajęciem. Przy wyborze jednej aktywności z podanej pary w 89 procentach przekładały zabawę z przyjaciółmi poza domem ponad oglądanie telewizji, a w 86 procentach – nad grę na komputerze. Być może więc dzisiejsze dzieci tyle czasu spędzają przy komputerze, bo jest to jedyne zajęcie, które mogą wykonywać swobodnie, bez interwencji i kierownictwa dorosłych.
Wielu dzieciom rodzice nie pozwalają bawić się poza domem, tym zaś, którym wolno to robić, trudno jest znaleźć rówieśników do zabawy. Dlatego dzieci wybierają zabawę w domu. Oczywiście, nie jest to jedyny powód popularności gier komputerowych. Dają one także mnóstwo przyjemności. Nie zastąpią jednak swobodnej zabawy poza domem, jeśli chodzi o zdrowie fizyczne dzieci i możliwość uczenia się, jak funkcjonuje rzeczywisty świat i jak radzić sobie w kontaktach z rówieśnikami.
(…)
Swobodna zabawa bez nadzoru dorosłych to przewidziany przez naturę sposób, w jaki dzieci uczą się, że nie są bezradne. Bawiąc się, zdobywają kontrolę nad swoim działaniem i ćwiczą się w niej. Uczą się podejmować decyzje, rozwiązywać problemy, tworzyć reguły i przestrzegać ich oraz traktować innych jak równych sobie. Podczas zabaw na świeżym powietrzu rozmyślnie wystawiają się na pewne ryzyko – huśtając się, zjeżdżając na zjeżdżalni, kręcąc się na karuzeli, wspinając się na drabinki i drzewa, zjeżdżając po poręczy – bo zdobywają w ten sposób nie tylko kontrolę nad ciałem, ale także nad swoimi lękami. W zabawie z innymi dziećmi uczą się negocjować, sprawiać innym przyjemność i kontrolować gniew w czasie konfliktów. Wolna zabawa bez dorosłych to także naturalny sposób odkrywania swoich preferencji, wypróbowywania różnych czynności, odkrywania własnych talentów i upodobań. Nie są to rzeczy, których można nauczyć się na lekcjach w szkole! Do tego potrzebne jest własne doświadczenie.
W szkole dzieci nie mogą podejmować decyzji − ich zadaniem jest robić to, co im się każe. Uczą się, że najważniejsze są wyniki testów. Poza szkołą spędzają większość czasu pod opieką dorosłych, którzy starają się zaspokajać ich potrzeby. Jednocześnie jednak są stale klasyfikowane, oceniane, krytykowane, chwalone i nagradzane. W serii badań naukowych przeprowadzonych na bogatych przedmieściach wschodnich Stanów Zjednoczonych psycholog Suniya Luthar i jej współpracownicy uzyskali następujące wyniki: dzieci, które odczuwają presję ze strony rodziców dotyczącą dobrych stopni w szkole i mają najwięcej zajęć pozalekcyjnych, najczęściej cierpią z powodu lęków i przygnębienia. Zawsze gdy ograniczamy dzieciom możliwość swobodnej zabawy z rówieśnikami, zwiększając ilość czasu spędzanego w szkole lub na zajęciach dodatkowych kierowanych przez osoby dorosłe, ograniczamy im możliwości uczenia się przejmowania kontroli nad własnym życiem. Nie nauczą się wtedy, że posiadają moc wpływania na swój los i nie są jedynie ofiarami zewnętrznych okoliczności.