Na przykład na targach dziecięcej mody, na których coraz częściej dostrzec można prawdziwe perełki polskiego, odzieżowego dizajnu. Jedna z nich jest w naszym posiadaniu – to sukienka marki Supeł. Prawdziwe szaleństwo barw i odważna zabawa stylem.

Jasne, dziecięca szafa powinna być przede wszystkim praktyczna – pełna ubrań do wybrudzenia się, wytarzania w błocie i takich, których nie będzie nam żal wyrzucić. Nie oznacza to jednak, że pośród nich wszystkich (ubrań na co dzień) nie mogą znaleźć się perełki. Z dziecięcymi ciuchami jest bowiem jak z tymi dla dorosłych – każdy lubi od czasu do czasu wrzucić na siebie coś oryginalnego.

I owa oryginalność jest właśnie cechą rozpoznawczą ubrań marki Supeł. Bynajmniej nie oznacza to, że są one odświętne. To raczej połączenie mody ulicznej – wygodnej i praktycznej – z tym, co powoduje, że nasz strój przyciąga uwagę. Bez wątpienia są to ubrania, w które można ubrać malucha podczas spaceru, ale też – przyjęcia urodzinowego.

Idea marki jest dość prosta – ma to być moda z pazurem, wyróżniająca się spośród tłumu i wyjątkowo oryginalna. Jej twórczyni doskonale wie, co siedzi w dziecięcych głowach. Wszak jest mamą dwóch wymagających córek, które same chcą decydować o tym, w jakim stroju spędzą swój dzień. Zaryzykuję stwierdzeniem, że autorka ubrań marki Supeł to niepoprawna optymistka i marzycielka, wielbicielka odważnych połączeń malująca świat dookoła w barwy, obok których nie da się przejść obojętnie.
Sukienka, która do nas trafiła, uszyta została z wysokogatunkowej bawełny z dodatkiem elastanu, dzięki czemu jest rozciągliwa, miękka i naprawdę wygodna. Warto dodać, że produkty marki Supeł dotykają tematów bardzo obecnych w popkulturze – z jednej strony to powrót do natury (pióra, dzikie konie, orły, lwy), z innej – nawiązanie do kultowych bajek, reklam i komiksów. Wszystko mocno kolażowe, wyraziste i podkreślone odważnym połączeniem barw. Zdecydowanie w sam raz na powitanie wiosny z uśmiechem na twarzy.
I marzy mi się tylko, by sobie sprawić podobną, pierzastą sukienkę, razem z córką wyglądałybyśmy zjawiskowo. Ona – w wersji mini, ja – w wersji, którą szczególnie lubię wiosną – czyli mocno i odważnie. A przede wszystkim – wygodnie.