Kategorie
Artykuł sponsorowany Rzeczy dla dzieci

Doula – anioł stróż ciężarnej

Doula z języka greckiego oznacza „tę, która służy”. To osoba, która zapewnia profesjonalną pomoc kobiecie w czasie porodu i połogu, jest łącznikiem pomiędzy ciężarną a personelem medycznym, jej głównym zadaniem jest udzielenie emocjonalnego wsparcia rodzącej i jej rodzinie. Carolyn, bohaterka książki Bridget Boland, jako tytułowa „Doula” od lat wspiera ciężarne kobiety, całym sercem angażując się w ich losy

Doula z języka greckiego oznacza „tę, która służy”. To osoba, która zapewnia profesjonalną pomoc kobiecie w czasie porodu i połogu, jest łącznikiem pomiędzy ciężarną a personelem medycznym, jej głównym zadaniem jest udzielenie emocjonalnego wsparcia rodzącej i jej rodzinie.  Carolyn, bohaterka książki Bridget Boland, jako tytułowa „Doula” od lat wspiera ciężarne kobiety, całym sercem angażując się w ich losy.

Wychowana w rodzinie przedsiębiorców pogrzebowych Carolyn Connors jako mała dziewczynka była świadkiem dwóch traumatycznych wydarzeń: poronienia matki i tragicznej śmierci młodszego brata. Pod wpływem tragedii postanawia porzucić rodzinne tradycje – celebrować życie, nie śmierć – i zostaje doulą. Przez lata służy wiedzą i emocjonalnym wsparciem ciężarnym kobietom. Gdy w czasie porodu najbliższej przyjaciółki dochodzi do nieoczekiwanych komplikacji, Carolyn nie waha się wziąć losu dziecka w swoje ręce. Ta decyzja drogo ją kosztuje: oskarżona przez ojca dziewczynki o błąd w sztuce medycznej, trafia przed sąd. Pod znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość zawodowa Carolyn, lecz również jej tożsamość jako douli i przyjaciółki. W wyniku procesu musi zmierzyć się z mrocznymi wydarzeniami z przeszłości, przed którymi uciekała, i poruszyć zakazane w jej rodzinie tematy.

Powieść odsłania fascynujące i bardzo realne zagadnienia etyki medycznej i macierzyństwa. Porównywana do „Kruchej jak lód” Jodi Picoult jest jedną z tych historii, które angażują emocjonalnie i na długo pozostają w pamięci.

Fragment książki

Inne kobiety rodzą. Ja – patrzę. Pomagam. Niczym święty Krzysztof, który przeniósł Dzieciątko Jezus przez rzekę, prowadzę matkę i dziecko przez rozszalałe odmęty porodu aż do chwili narodzin.

Być świadkiem, jak na świat przychodzi nowe życie, to jak brać udział w świętym akcie. Gdybym tylko mogła, czuwałabym nad każdym z nowo narodzonych dzieci jeszcze długo po ich narodzinach. Moja rola kończy się jednak, kiedy bezpiecznie przeprowadzę dziecko z łona matki na jej pierś. Wtedy nie pozostaje mi już nic, jak tylko cicho je pobłogosławić z nadzieją, że reszta jego życia przebiegnie w atmosferze podobnego zachwytu, jak ta pierwsza chwila.

Doula to po grecku „kobieta, która służy”. Pochodzę z rodziny przedsiębiorców pogrzebowych. To też swego rodzaju doule. Różnica polega na tym, że przeprowadzają ludzi z życia do tego, co po nim. Rola świadka i pomocnika w tym przejściu, towarzysza w tej przestrzeni pomiędzy to zaszczyt – taki sam dla douli, jak i dla przedsiębiorcy pogrzebowego.

Kiedy ktoś pyta, dlaczego zostałam doulą, za każdym razem mam przed oczami moją mamę i jej poronienie. Może się wydawać, że życie i śmierć znajdują się po przeciw­ległych stronach spektrum, tak daleko od siebie, jak tylko mogą leżeć sprzeczności. Ale to nieprawda. Życie i śmierć są jak odbicia lustrzane. Między ich domenami otwiera się portal. Pierwszą nazywamy „rzeczywistością”, ponieważ wokół siebie widzimy jej świadectwo. Ta druga natomiast stanowi dla nas przyczynę wiecznej debaty, jako że brak nam potwierdzenia jej istnienia.

Mama zażartowała raz sobie, jaka to szkoda, że nie można zadzwonić z miejsca, w które trafiło się po śmierci, by dać nam, żyjącym, jakiekolwiek pojęcie o tym, co nas wszystkich czeka. Portal ten spowija tajemnica, ale ja osobiście wierzę, że istnieje coś poza „tu i teraz”. Od czasu do czasu, oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy dość uważni, możemy w nagrodę ujrzeć przelotnie ten drugi byt czy raczej wspomnienie o nim. Zasłona między naszym ziemskim tu i teraz a tą drugą, niezgłębioną dziedziną staje się coraz bardziej przezroczysta, coraz bardziej wiotka, gdy stoimy, wahając się, na progu obu światów.

Pośród trudów i radości życia nie zawsze widzimy, dokąd prowadzi nas opatrzność. Mogłam przejąć interes rodzinny, ale kiedy odkryłam, że zamiast śmierci mogę towarzyszyć narodzinom, wybrałam świętowanie przychodzącego, nowego życia. Kiedy ukończyłam szkolenie, wiedziałam już, że narodziny, tak samo jak śmierć, stawiają nas twarzą w twarz z głęboką tajemnicą własnej znikomości, nieistotności, a równocześnie – wielkości. Nie wiedziałam jednak, że doświadczę obu tych przemian zjednoczonych w niezmiennej, cyklicznej, naturalnej kolei rzeczy.

Tamtego lata, kiedy moja mama poroniła, obiecałam jej, że to, co widziałam, zachowam dla siebie. Lecz był to zaledwie początek żałoby. Kiedy lato miało się ku końcowi, wszystkie straty, o których nie chciała rozmawiać, kłębiły się we mnie i krzyczały, zagłuszając cichy, niepozorny głos mojej intuicji. Zanim odważyłam się zakwestionować cenę własnego milczenia, minęły całe lata, podczas których trzymałam się kurczowo tego, co znane. Ale później zrozumiałam – aż za dobrze – że ceną tą nie było nic innego, jak tylko moje własne siły witalne, prawie całe moje życie. Niczym noworodek przeciskający się przez kanał rodny kobiety na światło dzienne, tak i ja musiałam przecisnąć się przez ciemne, niepewne przejście, stanąć przed sądem, wydostać się na świat.

Bridget Boland jest instruktorką jogi, dyplomowaną doulą, autorką licznych artykułów prasowych poświęconych zdrowiu ciała i duszy. Mieszka w Dallas. Zapraszamy do odwiedzenia strony autorki: www.BridgetFoley.com.

Książka „Doula” trafiła do księgarń nakładem wydawnictwa Prószyński Media.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.