Kategorie
Rodzicielstwo Rodzicielstwo Bliskości Rozwój dziecka Rozwój emocjonalny

„Historia dzieciństwa jest koszmarem, z którego jako ludzkość dopiero zaczynamy się budzić”

Rozmowa z Anną Golus – inicjatorką kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”, autorką książki „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci” (Wydawnictwo Editio, 2019)

„Dzieciństwo w cieniu rózgi” to Pani najnowsza książka, w której szczegółowo omówiony został temat przemocy wobec dzieci na przestrzeni wieków. Czy nie obawia się Pani, że my, jako społeczeństwo, które wierzy w swoją nieskazitelność, nie jesteśmy gotowi na takie treści? Czy taka gotowość w ogóle jest możliwa?

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Trudno mówić „my, społeczeństwo” dzisiaj, gdy również w sprawach wychowawczych jesteśmy tak bardzo podzieleni, że nawet używane przez nas słowa znaczą coś całkiem przeciwnego. Np. część z nas, mówiąc o ochronie dzieci przed przemocą seksualną, ma na myśli powszechną edukację seksualną, a druga część – zakaz edukacji seksualnej. Według jednych edukacja seksualna chroni dzieci przed pedofilią, według innych – naraża dzieci na ataki pedofilów. Myślę więc, że część z nas jest gotowa na treści przedstawione w mojej książce, a część – nie.

Badania prowadzone przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę wskazują, że mimo obowiązującego od 2010 roku całkowitego zakazu bicia dzieci w Polsce, ten proceder nadal spotyka się z aprobatą: chociażby w 2017 roku aż 48% respondentów uznało, że w szczególnych przypadkach bicie może być uzasadnione. Jakie są główne powody takich przekonań?

Własne doświadczenia. Osoby popierające bicie dzieci same w dzieciństwie były bite i musiały sobie wmówić, że krzywda, jakiej doznawały ze strony własnych rodziców, nie jest żadną krzywdą. Aby zachować obraz dobrych rodziców i wiarę w ich miłość, bite dziecko zaczyna wierzyć, że zasłużyło na bicie, że to ono jest winne, że rodzice biją je dla jego dobra, a bicie to normalna, dobra i skuteczna metoda wychowawcza. Stąd tak często spotykane stwierdzenie: „Ja byłem bity i wyrosłem na porządnego człowieka”, a co za tym idzie: aprobata dla kar cielesnych wobec dzieci. Oczywiście nie wszyscy bici biją – zwłaszcza dziś, gdy, wiedza o szkodliwości przemocy jest coraz powszechniejsza, a w związku z tym społeczne przyzwolenie na kary cielesne wobec dzieci maleje. Jest to jednak powolny proces, ponieważ każda zmiana społeczna wymaga czasu.

[reklama id=”76963″]

Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie pod względem liczby samobójstw wśród dzieci. Wśród najczęstszych powodów prób samobójczych wymienia się przemoc w rodzinie, wygórowane oczekiwania rodziców i brak zainteresowania najbliższych życiem dziecka, czyli tak naprawdę zjawiska, które nazwała Pani w książce przemocą w białych rękawiczkach. Jak możemy temu zaradzić?

Możemy promować wychowywanie bez przemocy jakiegokolwiek rodzaju, wspieranie dzieci i okazywanie im szacunku i zainteresowania. Warto też rozpowszechniać, gdzie się da, numery (teraz już kilku) telefonów zaufania dla dzieci i młodzieży. Tu jednak potrzebne są – i to pilnie! – przede wszystkim działania systemowe, z poprawą dostępności pomocy psychologicznej i psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży na czele. Warto też rozważyć wpływ szkoły, systemu edukacji i otoczenia młodych ludzi na ich samopoczucie, w tym depresje, myśli i próby samobójcze. Bez wątpienia to rodzina pełni kluczową rolę, ale nie tylko ona wpływa na dziecko. Może być tak, że rodzina zawiodła, ale pomocną dłoń poda znajdującemu się w depresji dziecku jakiś inny dorosły, na przykład nauczyciel, który albo sam pomoże mu odzyskać sens życia, albo zachęci do skorzystania z pomocy specjalisty i tę pomoc zorganizuje. Ale może być również na odwrót: dziecko (np. nieheteronormatywne) może mieć wsparcie w domu, ale poza domem być gnębione tak bardzo, że wsparcie rodziców okazuje się niewystarczające. Rola rodziców jest ogromna, ale „do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska”, a zdecydowana większość współczesnych rodziców sama tej „wioski” – w której znajduje się nie tylko przedszkole czy szkoła, znajomi i sąsiedzi, ale też media i internet – nie wybiera.

Rodzice, zwłaszcza matki, są obecnie poddawane ciągłym ocenom, w mediach społecznościowych króluje lukrowany, wyidealizowany obraz macierzyństwa. Co gorsza na grupach wsparcia dla rodziców często, zamiast dobrego słowa, matki nawzajem się krytykują i oceniają. Mam wrażenie, że to taki rodzaj przemocy psychicznej między dorosłymi. Jakie to może mieć skutki dla rodziny, dla dziecka, którego mama jest pod stałą presją otoczenia? I jak chronić siebie, dorosłą osobą, przed atakami innych dorosłych?

Wydaje mi się, że warto szukać (nie tylko w internecie) grup i osób, które rzeczywiście oferują wsparcie, a nie krytykę (a w razie problemów ze znalezieniem ich, skorzystać z pomocy specjalisty). I warto się zastanowić, czy części tych ocen i krytyki w internecie można uniknąć, nie dzieląc się z całym światem tak wieloma informacjami o sobie i swojej rodzinie – nie chodzi o to, by nie szukać wsparcia, lecz by odróżnić szukanie wsparcia czy towarzystwa albo dzielenie się wiedzą, która może przydać się innym, od bezrefleksyjnego upubliczniania prywatności swojej i swoich dzieci.

Co możemy zrobić, gdy jesteśmy świadkami przemocy wobec dziecka? Pytam nie tylko o natychmiastową reakcję, ale działania w przypadku, gdy mamy podejrzenia, że np. u sąsiadów dochodzi do aktów przemocy?

Myślę, że to zależy od tego, co konkretnie podejrzewamy i jak silne są te podejrzenia. Jeśli wiemy lub przypuszczamy, że sąsiadowi czasami puszczają nerwy i krzyczy na dziecko albo wymierza mu klapsa, być może wystarczy rozmowa (a jeśli nie, można zgłosić problem do najbliższego ośrodka pomocy rodzinie / pomocy społecznej – PCPR lub MOPR/MOPS). Choć jestem zdeklarowaną przeciwniczką klapsów, nie uważam, by wzywanie policji w takim przypadku było adekwatną reakcją. Jeśli natomiast podejrzewamy, że u sąsiadów ma miejsce brutalniejsza przemoc, zgłaszamy to albo do ośrodka pomocy rodzinie, albo na policję.

Gdzie możemy zwrócić się o pomoc, w sytuacji, gdy jesteśmy niepełnoletnią ofiarą przemocy ze strony dorosłych lub rówieśników?

Bardzo chciałabym, by nie trzeba było zadawać tego pytania, bo dla każdego dziecka byłyby oczywiste i naturalne, że z każdą sprawą – a zwłaszcza taką! – może zwrócić się do rodziców. Niestety tak nie jest. Jeśli dziecko nie ma wsparcia w rodzicach i doznaje krzywdzenia w domu lub gdziekolwiek indziej, może szukać wsparcia u innych dorosłych z bliskiego otoczenia: członków dalszej rodziny, nauczycieli, pedagogów. Jeśli natomiast w jego otoczeniu nie ma żadnej dorosłej osoby, której mogłoby zaufać, pozostają telefony zaufania, na przykład prowadzony od wielu lat przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje) Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111. O możliwości skorzystania z czyjejkolwiek pomocy dzieci muszą być jednak poinformowane przez dorosłych, dlatego tak ważne jest upowszechnianie praw dziecka i informacji o tym, gdzie szukać wsparcia, oraz otwartość dorosłych w otoczeniu dziecka na jego problemy.

Coraz częściej słyszymy o takim zjawisku jak cyberprzemoc, czyli przemoc z wykorzystaniem najnowszych technologii. Jakie może przybierać formy i jak sobie radzić?

O cyberprzemocy najczęściej mówi się w kontekście przemocy równieśniczej, czyli takiej, w której zarówno ofiarami, jak i sprawcami są dzieci, ale również dorośli mogą jej doznawać i stosować ją (i wobec innych dorosłych, i wobec dzieci). Ten rodzaj przemocy może przybierać rozmaite formy – od powszechnego niestety „hejtu”, przemocy werbalnej, poniżania, ośmieszania, wyzywania, poprzez szantażowanie, nękanie, straszenie, grożenie, po kradzież tożsamości (np. włamania na konta e-mail, profile w serwisach społecznościowych czy komunikatorach internetowych) i naruszanie dóbr osobistych (np. publikacja kompromitujących i/lub wykonanych wbrew woli ofiary zdjęć czy filmów). Jedną z form cyberprzemocy jest ponadto tzw. seksting, który polega na rejestrowaniu i przesyłaniu przez internet lub telefon treści o charakterze seksualnym (wbrew woli osoby, która je otrzymuje). A jak sobie radzić? Można zmniejszyć ryzyko doświadczenia jednej z form cyberprzemocy – kradzieży tożsamości – tworząc silne hasła do swoich kont. A gdy już mamy do czynienia z cyberprzemocą – czy wobec nas, czy wobec naszych dzieci – należy traktować ją jak każdą inną przemoc, nie bagatelizować.

W książce powoływała się Pani na badania, które wskazują, że bycie świadkiem przemocy domowej ma taki sam wpływ na dzieci jak fizyczne czy seksualne maltretowanie. Jak to się ma do sytuacji, gdy rodzice rozwodzą się w niezgodzie, wśród awantur i obraźliwych komentarzy względem siebie. Jak, będąc dalszą rodziną lub pedagogiem, wesprzeć dziecko w tym procesie, gdy rodzice zawiedli?

To zjawisko nazywa się wiktymizacją pośrednią i polega na tym, że dziecko, które obserwuje przemoc w swojej rodzinie – wobec jednego z rodziców albo rodzeństwa – czuje się i cierpi tak, jakby samo tej przemocy doświadczało. Wydaje mi się, że jeśli w trakcie trudnego rozwoju ma miejsce obustronna agresja – nie przemoc, która jest jednostronna i wymaga przewagi sił i władzy – to nie można mówić o wiktymizacji pośredniej. Taka sytuacja na pewno jednak nie jest dla dziecka korzystna i warto wspierać je, zapewniając, że to nie jego wina (bo dzieci często obwiniają się za problemy w rodzinie), i zachęcając jego rodziców do wyrażania emocji w mniej destrukcyjny sposób.

Sporo miejsca w książce poświęciła Pani tematowi miłości warunkowej, wskazując że również jest formą zawoalowanej przemocy. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak modne do tej pory wychowanie oparte na karach i nagrodach jest formą nadużycia wobec dziecka?

Uważam, że miłość warunkowa stanowi formę zaniedbania – rodzaj przemocy, który polega na tym, że rodzice nie zaspokajają podstawowych potrzeb dziecka. Zwykle o zaniedbaniu mówi się w kontekście niezaspokajania potrzeb fizycznych dzieci: niedostarczania im jedzenia, ubrań, braku dbałości o higienę etc. Potrzeby psychiczne, a wśród nich potrzeba bezpieczeństwa i bezwarunkowej akceptacji, są jednak równie ważne. Miłość warunkowa, w tym stanowiący jeden z jej elementów system kar i nagród, uniemożliwia zaspokojenie tych potrzeb, a co za tym idzie: zbudowanie poczucia własnej wartości. Taki rodzaj miłości uczy dziecko, że jest warte uczucia i zainteresowania tylko wówczas, gdy spełnia oczekiwania rodziców – na przykład jest „grzeczne” czy ma dobre stopnie. Jeśli natomiast tych oczekiwań nie spełnia, czuje się nic niewarte i nabiera przekonania, że nie „zasługuje” na miłość.

Na jakich wartościach powinien opierać się  model rodzicielstwa wspierającego, który kształtuje się od II połowy XX wieku? Czy możliwe jest całkowite odejście od przemocowych form wychowania, czy to utopia?

Uwaga! Reklama do czytania

Smok

Czy zawsze trzeba się dzielić? NIE!

Błoto

Czy dziewczynkom nie wolno tego co chłopcom? NIE!

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Wychowanie bez przemocy, oparte na bezwarunkowej miłości i szacunku do dziecka, jest możliwe, ale trudno powiedzieć, czy kiedyś będzie normą na całym świecie. Chciałabym wierzyć – jak np. Lloyd deMause czy Alice Miller – że tak, ale mam wątpliwości, gdy myślę o tym, że wszystkie kraje na świecie podpisały (i wszystkie oprócz USA ratyfikowały) Konwencję o prawach dziecka, a mimo to w tak wielu miejscach dzieci doznają niewyobrażalnych krzywd, nierzadko w imię tradycji albo religii, na przykład dziewczynki są poddawane okrutnemu zabiegowi obrzezania – bez znieczulenia, tępymi żyletkami, za wiedzą i zgodą ich własnych matek, z rąk innych kobiet, również w dzieciństwie obrzezanych. Jestem jednak przekonana, że nawet gdyby to miała być utopia, warto do niej dążyć. Emancypacja kobiet też kiedyś była utopią.

Rozmawiała Aneta Zychma

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.