Otóż – choć pozornie sporo je dzieli – są one zaangażowane w ochronę systemu, w którym uprzywilejowaną grupę społeczną stanowią mężczyźni. Dlaczego zatem niektóre z nas zamiast wspierać inne kobiety, szczególnie te mniej uprzywilejowane, podcinają im skrzydła lub wręcz próbują wdeptać je w ziemię?
Ty też znasz ciotkę patriarchatu
Nie jestem w stanie przewidzieć, kto w chwili obecnej czyta ten tekst – starszy czy młodszy, prawak czy lewak. Jestem jednak niemal pewna, że niezależnie od pochodzenia społecznego, wykształcenia czy wieku spotkałeś bądź spotkałaś jedną z ciotek patriarchatu: czyli kobietę, która pilnuje tego, by w kwestii praw kobiet zbyt wiele się na świecie nie zmieniło. Być może jest to twoja krewna, która działalność feministek puentuje starym (i mocno zgranym) „dowcipem” o tym, że granice feminizmu wyznacza możliwość wniesienia sprzętu AGD na któreś piętro, lub z dumą utrzymuje, że jest „prawdziwą kobietą, a nie feministką”. Może strażniczką patriarchatu w twojej rodzinie jest babcia, która zawsze kazała swojej córce zrobić kawę bratu i podkreślała, że mężczyzna musi mieć czas na odpoczynek po pracy. Może „twoją” ciotką patriarchatu jest nauczycielka, która w gimnazjum mówiła, że dziewczyny są głupsze i mają w głowie tylko uganianie się za chłopakami. A może masz tyle szczęścia, że głosy patriarchalnych cioteczek znasz wyłącznie z mediów: bo na przykład zdarzyło ci się usłyszeć wystąpienie Urszuli Dudziak, która w mediach należących do Ojca Dyrektora chętnie wypowiada się o tym, co jest „prawdziwym powołaniem kobiet”, albo z literatury – ot, chociażby tytułowa bohaterka Moralności Pani Dulskiej stwierdziła kategorycznie, że dla kobiety „nie ma jak dom”. Dla wielu kobiet (a także części mężczyzn) fakt, że to kobiety stoją na straży porządku stawiającego je same na gorszej pozycji, jest zaskakujący i niezrozumiały – mogłoby się bowiem wydawać, że skoro kobiety korzystają na dokonujących się przemianach obyczajowych, to będą zgodnym głosem owe przemiany popierać i solidarnie zwalczać przejawy seksizmu.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Niestety, czasami dzieje się wręcz odwrotnie – to właśnie kobiety wykazują niekiedy największą zaciekłość w obronie męskiego uprzywilejowania. Nierzadko na psychoterapię zgłaszają się pacjentki, którym matki i babki wpajały, że powinny „poświęcić” edukację czy karierę dla dzieci albo że muszą zaakceptować fakt, że ich partner „czasem popija” lub zdradza. W takich sytuacjach często pierwszą potrzebą, którą artykułują, jest chęć zrozumienia, co sprawiło, że ich przodkinie ze służenia kobiet mężczyznom uczyniły quasi-religijny dogmat. Młode i starsze kobiety odkrywające, że toksyczne przekazy na temat ról płciowych płynęły od ich żeńskich krewnych i wychowawczyń, czują się oszukane i zdradzone. Często w złości zakładają również, że te osoby robiły to z premedytacją, gdyż chciały utrudnić im życie z powodu niechęci lub braku miłości – zazwyczaj nie jest to jednak prawdą.
Aby zrozumieć zachowanie ciotek patriarchatu, trzeba najpierw przyjąć, że seksizm uderza w niemal wszystkie kobiety. Czasem robi to poprzez tworzenie szklanych sufitów, które utrudniają kobietom karierę. Czasami sprawia, że to wyłącznie na barki kobiet spada odpowiedzialność za funkcjonowanie rodziny. Kiedy indziej przyczynia się do tego, że kobiety mają ograniczony dostęp do świadczeń zdrowotnych. Wiele naszych przodkiń w trakcie dorastania w patriarchalnym świecie otrzymało zatem przekaz, że tego porządku zmienić się nie da – a jeśli czegoś nie można modyfikować, to nasze mechanizmy adaptacyjne zazwyczaj robią wszystko, byśmy mogli się jakoś w danej sytuacji „urządzić”. Tak więc nasze babki, które nie były w stanie przełamać schematów, w których same dorastały, próbowały znaleźć najlepsze (swoim zdaniem) sposoby na „ułożenie się” z patriarchatem: twierdziły, że są „szyją”, która obraca głową rodziny, którą stanowi mężczyznami; próbowały zdobyć uznanie mężów i ojców, by nieco „umocnić” swoją pozycję i zapewnić sobie spokój – starały się więc być wzorowymi gospodyniami. Wobec świadomości, że robienie kariery z małymi dziećmi u boku (którymi mężowie sprzed 40 czy 50 lat raczej nie chcieli się zajmować) jest bardzo trudne, nasze babki i prababki często „dochodziły do wniosku”, że to nie jest im potrzebne – dzięki takiej racjonalizacji wiele kobiet chroniło się przed poczuciem zawodu. A kiedy na świat przychodziły ich córki, to chcąc je chronić (nie tylko przed samotnością, odrzuceniem, ale również przed agresją ze strony otoczenia) – przekazywały im te zasady, które im samym pozwoliły „przetrwać”. Oczywiście, te kobiety, które mimo wszystko „zawojowały” świat, nadal mogą prezentować seksistowskie postawy – przykładem może być była premierka Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher, która była zadeklarowaną przeciwniczką obecności kobiet w polityce (i której przykładem dla poparcia swoich antykobiecych tez ochoczo posługuje się Janusz Korwin-Mikke). Przykładem z polskiego podwórka może być chociażby Małgorzata Rozenek, próbująca tresować nastolatki w Projekcie Lady i pokazująca polskim kobietom w programie Perfekcyjna Pani domu, że szczęście wynika z obsesyjnej wręcz dbałości o porządek. Co ciekawe, ostatnio Rozenek przyznała, że sama nie jest perfekcyjna – przekaz o konieczności dostosowania się do patriarchalnego wzorca poszedł jednak w Polskę.
Nie ma prawa ci się nie chcieć! grzmi Rozenek do uczestniczki programu.
https://youtu.be/xsmWyYKAm6s
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Takie uprzywilejowane ciotki patriarchatu przyjmują strategię mimikry: dostosowują się do otoczenia oraz identyfikują się z tymi, którzy są silniejsi i bardziej sprawczy – to pozwala im rozwijać poczucie własnej skuteczności i wyjątkowości. Jeśli zaś ktoś całe życie spędza na survivalu w seksistowskim świecie, to nic dziwnego, że gdy nagle pojawia się możliwość zmiany, to trudno jest mu porzucić stare schematy funkcjonowania. Dla niektórych ciotek patriarchatu możliwość życia w świecie, w którym prowadzenie wygodnego życia nie wiązałoby się już z koniecznością przypodobania się mężczyznom (tym rządzącym w rodzinach i tym sprawującym władzę w korporacjach czy partiach politycznych) jest niemal tak lękotwócza, jak dla Brooksa ze Skazanych na Shawsank opuszczenie więzienia. Każda nowa sytuacja budzi lęk – dlatego właśnie niektórzy ludzie nie dążą do zmian, a nawet aktywnie zapobiegają ich nadejściu.
Feminizm, który nie wyklucza
Wpajanie dziewczętom i młodym kobietom patriarchalnych zasad na dłuższa metę jest jednak krzywdzące; wiele Polek (i nie tylko!) zmaga się z zaniżonym poczuciem własnej wartości i skuteczności, a także ma poczucie, że nieustannie są „niewystarczające”, zaś ich opinia jest warta mniej, niż ta, którą wygłosiłby mężczyzna. Niektóre kobiety, aby odzyskać wiarę we własne możliwości i dostrzec, że kobiecość nie jest przekleństwem słabości, potrzebują psychoterapii – trudno jest bowiem wyzwolić się od stereotypowego postrzegania siebie samej, jeśli przez całe życie słyszało się dewaluujące komunikaty ze strony otoczenia. Aby kobiety odzyskały swoją siłę – i na skutek poczucia bezradności nie wchodziły w rolę ciotek patriarchatu – potrzebne są również pewne przemiany społeczne: edukacja, która kładzie nacisk na prawdziwą równość (obecnie wiele lektur szkolnych ukazuje dziewczęta jako wątłe i słabe, jak nieustannie blada Oleńka Billewiczówna czy infantylna Nel), walka z dyskryminacją kobiet w miejscach pracy oraz obecność inkluzywnego feminizmu. Feminizm, którego nam potrzeba, to taki, w jakim odnajdą się zarówno osoby wspierające na przykład Strajk Kobiet, jak i te, które nie podpisują się pod wszystkimi jego postulatami bądź z zasady trzymają się z daleka od wielkich manifestacji. Młodym ludziom trzeba wyjaśnić, że feminizm nie jest aktem agresji wymierzonym w mężczyzn, ale ruchem bardzo różnorodnym, którego celem jest to, by przynależność do konkretnej płci nie ograniczała naszych pasji i stylu życia. Sądzę, że również marketing może sprzyjać zdobywaniu przez kobiety poczucia podmiotowości i wyrywania ich z ram słabości, w których próbuje umieszczać je patriarchalna kultura – oczywiście, nie chodzi tutaj o popfeministyczne koszulki z napisami w typu „girl power”, lecz raczej o kampanie w stylu Jak dziewczyna firmy Always, które pokazują, że bycie kobietą nie jest żadną ułomnością.
Jeśli w swoją siłę uwierzą dorastające dziewczyny i młode kobiety to, być może – zgodnie z prawami działania systemów rodzinnych – będą one miały szansę dowieść przedstawicielkom starszego pokolenia, że poza patriarchatem również istnieje życie. I że wobec tego nie ma już potrzeby patriarchatowi ciotkować.
7 odpowiedzi na “„Jestem prawdziwą kobietą, a nie feministką”. Kim są ciotki patriarchatu?”
Dosyć tego szufladkowania, to do niczego nie prowadzi. Z jednej strony na takich portalach właśnie uczy się, żeby oceniać zachowania, a nie wkładać w rolę, a z drugiej wszędzie szufladkowanie :( Bo to dzieci nie można, ale dorosłych to jak najbardziej?
Miło przeczytać głos rozsądku w tej kwestii
Znam wiele kobiet, kilka osobiście, które osiągnęły bardzo dużo w nauce, biznesie, są szanowane i poważane przez swoje współpracowniczki i współpracowników i żaden mężczyzna nie neguje ich zdolności, zasług czy zdolności przywódczych, podporządkowując się im bez zająknięcia. Moja pierwsza przełożona jest dla mnie do dzisiaj wzorem kompetencji i profesjonalizmu. Kobiety wykonują też zawody dla większości mężczyzn niesostępne jak na przykład pilot myśliwca. Również w wielu znanych mi rodzinach nie obowiązuje patriarchat, jest podział obowiązków i wzajemny szacunek.
Większych głupot dawno nie czytałem, wróć do leków i nie propaguj feminazizmu.
Piękny artykuł. Wyważony, bez agresji, wspaniałe się czytało.
Jedyne z czym absolutnie nie mogę się zgodzić to ta nieszczęsną Billewiczów, a właściwie bardzo szczesna :-) jeden z najsilniejszych charakterów w całej Trylogii. „Prawdziwie dygnitarski umysł ma ta niewiasta” :-) ona podejmowała decyzję, na które jej stryj nie miał odwagi. Ona zagrzewala do buntu, ona kategorycznie odmawiała mężczyznom nie tylko ręki, ale także zdrady ojczyzny i wiary – niebywałe silna osobowosc. Ona nie dała się zwieść za pomocą podarkow, przywilejów i podniesienia statusu spolecznego. Ona zabierała głos wśród mężczyzn i jej słuchała cała szlachta laudanska. Myślę, że była większą „feministką” (łamiącą konwenanse, zabierająca głos, a często i komendę wśród mężczyzn, stawiającą warunki, egzekwującą prawo i niezłomną w swoich zasadach) niż biegająca w hajdawerach i z bandolecikiem Baska Wołodyjowska, którą traktowano z przymrożeniem oka i „po ojcowsku”, a która wciaz prosiła męża o zgodę i przekonywała go „wciskając piąstki w oczy” lub przymilając się.
Kobiety muszą być feministkami i walczyć z wyimaginowanym patriarchatem. A jak któraś nie chce, to aktyw z kolektywów ją przymusi.
Czy to w ogóle chodzi o feminizm? Czym się stał? Kiedyś feminizm sufrażystek, a dziś raczej dosyć agresywny i pełen hipokryzji ruch. Co można zrobić, żeby go oczyścić? Mi się wydaje, że za my kobiety i mężczyźni za mało pracujemy nad szacunkiem do siebie i drugiej osoby. To by w dużej mierze rozwiązało problem. A bawienie się w wytykanie palcami nigdzie nie prowadzi.