Jak sobie z tym radzić? Od stuleci nie wymyślono chyba nic lepszego niż zapisywanie w kalendarzu wszystkich dat, planów, spotkań i rzeczy do zrobienia. Tak, tylko że samo się nie zapisze. Poza tym ten książkowy kalendarz został w pracy, tego smartfonowego chyba nikt nie lubi, a na ściennym po prostu nie ma miejsca…
I tutaj na scenę wkracza… MaMy Kalendarz!
Kup w Natuli – 95,00 71,25
Co w nim takiego wyjątkowego? Otóż jest on przeznaczony dla – uwaga! – całej rodziny. Ma mnóstwo miejsca na notatki, a do tego jest wyposażony w prostą, ale genialną rzecz – przezroczystą nakładkę, na której można zaznaczyć stałe wydarzenia (jak zajęcia dodatkowe czy regularne wizyty u lekarza). Wystarczy po prostu nałożyć ją na każdy kolejny tydzień i większość tygodnia planuje się prawie sama…
MaMy Kalendarz ma też mnóstwo innych przydatnych gadżetów – jak naklejki (i teraz już można mieć pewność, że dzieci podejdą do planowania czasu z tym właśnie kalendarzem z niekłamanym entuzjazmem), perforowane listy zakupów lub spraw do załatwienia oraz kieszonka na rachunki, recepty i inne ważne i łatwo gubiące się świstki, a także cienkopis (odpada wymówka: nie zapisałem, bo nie miałem czym).
OK, kalendarz jest fajny, naprawdę, ma mnóstwo ułatwień. Nie czarujmy się, sam się jednak nie uzupełnia… Jak to zatem zrobić, żeby wszystko działało, jak należy?
Jego projektantki zdają sobie sprawę, że samo posiadanie pięknego i funkcjonalnego kalendarza to dopiero (albo już) połowa sukcesu i opracowały pięć kroków wspólnego planowania, które warto wdrożyć, aby najlepiej wykorzystać MaMy Kalendarz. Znajdziecie je właśnie w kalendarzu.
Co nam się najbardziej podoba?
To, że jest to kalendarz rodzinny. Ponieważ każdy ma swoją rubrykę, każdy czuje się tak samo ważny i odpowiedzialny. A to niesamowicie istotne dla dzieci. Samo planowanie jest świetną zabawą i okazją do wspólnej rozmowy, a dzieci nie wiadomo jak i kiedy w praktyce uczą się organizacji czasu.
MaMy Kalendarz zaprojektowały Ania i Agnieszka, dwie mamy, które zmagały się z chaosem życia rodzinnego. Kalendarz miał im pomóc nad tym chaosem zapanować. Ale okazało się, że fantastycznie sprawdził się także u wielu innych rodzin – z różnymi stylami życia i różnymi sposobami funkcjonowania. I… trafił do produkcji. My to kupujemy, a wy?