Ruth Iorio to Brytyjka, o której od kilku dni głośno w internecie. Otóż kobieta, na co dzień mieszkająca w USA, relacjonowała na żywo przebieg swojego porodu za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Poród Ruth rozpoczął się w wieczór w Boże Narodzenie minionego roku i trwał 12 godzin. Na świat przyszedł chłopiec. Użytkownicy portali społecznościowych mieli na bieżąco dostęp do zdjęć, które kobieta zamieszczała w internecie. Jedno z nich, na którym leży naga z dzieckiem na piersiach, Facebook ocenzurował, zdecydował się także na blokadę konta Ruth na 24 godziny. Kobieta nie zgadzała się z tą decyzją, tłumacząc, że zdjęcie pokazuje rzeczywistość, a nie jest, jak jej zarzucano, wulgarne.
W jednym z wywiadów kobieta tłumaczyła powody, dla których zdecydowała się dzielić swoimi intymnymi przeżyciami z użytkownikami Facebooka, Twittera i Instagramu. Chciała pokazać światu te wyjątkowe doświadczenia bez względu na to, czy są atrakcyjne, czy nie. Chciała pokazać prawdę o porodzie. Szczerość Ruth u jednych wywołuje podziw, inni nie rozumieją jej decyzji.
Zobacz: instagram.com/ruth_iorio
2 odpowiedzi na “Relacja z porodu w internecie”
ja swojego zdjęcia z porodu nie pokazałabym nikomu (chyba nawet nie chciałabym, żeby ktoś mi takowe robił) – no ale to jest indywidualna sprawa każdego człowieka.. ale co do decyzji facebooka, to rozumiem ich. muszą mieć jakiś zasady cenzurowania takich zdjęć, bo za chwilę golizna będzie na nim wszechobecna. nagość to nagość, bez względu na to czy realistyczna, czy atrakcyjna czy nie.
Szkoda ,ze cala swa uwage poprowadzila na zewnatrz ,a nie do kontaktu z „newborn” w momencie cudu narodzin i zrobila z tego public show.