Gdy MacGyver był dzieckiem… – recenzja książki “Zmajstrujmy coś, tato! 59 pomysłów na coś z niczego”.
Marek Soliński, Wydawnictwo Replika
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Zmajstrujmy coś, tato! – trudno wyobrazić sobie lepszy tytuł dla książki – pomocnika w zabawie ojca z dzieckiem. Pomysł jest znakomity w swej prostocie: książka Marka Solińskiego to po prostu prezentacja i opis 59 pomysłów na ręcznie wykonane przedmioty, zabawki, narzędzia, ozdoby. Sposób ich wykonania został szczegółowo, wiernie i przystępnie opisany oraz praktycznie zilustrowany zdjęciami poszczególnych etapów pracy. O zdjęciach – później, na początek parę zdań o samej treści.
Proponowane przez Marka Solińskiego projekty są w większości znakomicie dobrane:
- Po pierwsze i najważniejsze – rzeczywiście są propozycją do wspólnego wykonania przez tatę i dziecko! Przy wykonaniu proponowanych przedmiotów dziecko potrzebuje pomocy taty, który z kolei – przygotowując przy pomocy dzieci przedmioty przydatne w domu lub zabawki dla maluchów – sam może mieć sporą frajdę z majsterkowania.
- Wspólne wykonanie propozycji z książki to zabawa na wiele godzin, która uczy kreatywności, sprytu, koncentracji i podstaw majsterkowania. Maluchy rozwijają także swoje zdolności manipulacyjne, a uzgadniając z tatą podział ról – uczą się współpracy.
- Tata występuje w roli przewodnika, mistrza – tego, który potrafi! – ale też pomocnika, kiedy to dziecko przejmuje dowodzenie w wykonaniu któregoś z przedmiotów.
- Większość przedmiotów wykorzystywanych do konstrukcji wspólnych “wynalazków” znajdzie się w prawie każdym domu – można więc stworzyć “coś z niczego” w wolnej chwili, bez czasochłonnych przygotowań czy zakupów (na początku każdej instrukcji zamieszczono listę potrzebnych narzędzi i materiałów).
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Książkę otwiera przejrzysty spis projektów, z których każdy jest opatrzony zdjęciem, ułatwiającym wybór. Spis jest opatrzony komentarzem “Gdy już coś zmajstrujesz, zaznacz” – w ten sposób można się szybko upewnić, który z wynalazków już był w domowym “warsztacie”. Łatwo się zorientować, że projekty są niezwykle różnorodne – brakuje trochę ich uporządkowania, które ułatwiłoby orientację w tej wielości.
Krótki przegląd początkowego spisu daje pewne pojęcie o tym, jakie przedmioty można wykonać własnymi siłami:
- zabawki (np. kalejdoskop, elektryczna wersja popularnej gry w statki),
- ozdoby (żaglowiec w żarówce, motylek poruszany wiatrem),
- “pomocników” do przechowywania różności (stojak na kolczyki, stojak na gitarę),
- narzędzia (zwijadełko do kabli i sznurków, domowa zgrzewarka do folii),
- domowe sprzęty (półki z regulacją wysokości, lampki z filiżanek),
- przybory kuchenne i… jedzenie (podstawka na jajko z łyżeczek do herbaty, pomarańczowe galaretki).
Wymienione przykłady zdecydowanie nie wyczerpują kreatywności autora książki – poza tym same nazwy niewiele mówią; o wartości projektów świadczą użyte materiały i pomysłowość wykonania. Pomysłów, co najmniej równie ciekawych jak przywołane wyżej, jest dużo więcej; można zresztą przypuszczać, że ten, kto połknie bakcyla majsterkowania z dziećmi, sam wpadnie na wiele nowych, nieopublikowanych w książce projektów.
Do pełnej satysfakcji brakuje większej dbałości o stronę graficzną książki – zdjęcia, choć bardzo dobrze ilustrują poszczególne etapy pracy, są po prostu nieładne – ich przygaszone kolory, przypadkowe tło i niska jakość niektórych materiałów przy pierwszym kontakcie z książką wręcz zniechęca. Również estetyczne wykończenie projektów czasami pozostawia wiele do życzenia – nie sposób oprzeć się wrażeniu, że funkcjonalność i praktyczność wyparła względy estetyczne. Ten mankament możemy jednak naprawić samodzielnie – podążając za wskazówkami autora wykonać przedmioty a następnie ozdobić je wraz z dziećmi, dbając o rozwój gustów estetycznych malucha i rozwijając uzdolnienia plastyczne. Inna sprawa, że dla małego MacGyvera liczy się, czy wynalazek działa – a nie, jak wygląda!
Ze względu na nieciekawą grafikę książka “Zmajstrujmy coś, tato!” może łatwo umknąć uwadze rodzica wśród setek kolorowych pozycji na półkach księgarni. W tym przypadku warto jednak przymknąć oko na niedostatki w designie i zaryzykować – zyskując tym sposobem skarbnicę pomysłów na długie godziny twórczej pracy, zabawy i nauki z dziećmi. Pomysłów niebanalnych i – co ważne – zdecydowanie wykonalnych!