Kategorie
Rodzina

Listy do Juula, cz. 15 – Rodzice jako sparingpartnerzy dla nastolatka

Jesper Juul jest duńskim pedagogiem i terapeutą rodzinnym o światowej renomie. Propaguje idee szacunku i współdziałania we wzajemnych relacjach z dzieckiem oraz dojrzałe przywództwo dorosłych.

Wraz z wydawnictwem MiND przygotowaliśmy 85 unikatowych tekstów Juula, które czytajcie w każdy poniedziałek na dziecisawazne.pl.

Pytanie rodzica:

W ciągu ostatnich trzech miesięcy zaobserwowaliśmy olbrzymią zmianę w zachowaniu naszego jedenastoletniego syna. Często miewa humory i utrudnia życie nie tylko nam, ale również swojemu ośmioletniemu bratu. Czuję się czasem jak na kolejce w wesołym miasteczku. Gdy spędzamy ze sobą więcej czasu w wakacje czy w weekendy, jest znowu tym samym „dobrym” synem co przedtem, ale wystarczy, że wróci do szkoły i spotka się z kolegami, a robi się mrukliwy i w ogóle na nas nie reaguje.

Szczególnie źle dzieje się, kiedy wraca od kolegów. Sądzi, że oni mają więcej wolności: kładą się spać, kiedy chcą, kupują słodycze bez ograniczeń i inne rzeczy za pieniądze rodziców. Owszem, próbujemy spełniać niektóre jego życzenia. Wiemy, że czasami trzeba odpuszczać pewne sprawy, ale mimo to syn nigdy nie jest zadowolony ani szczęśliwy. Widzi tylko to, co złe, a nigdy to, co dobre i pozytywne. Kiedy coś się stanie, zawsze zrzuca winę na innych, a nie na siebie.

Jego negatywne nastawienie wobec nas, stało się dla nas dużym obciążeniem. Próbujemy rozmawiać z nim spokojnie i nawet zdaje się, że nas rozumie. Ale następnego dnia znowu wszystko zaczyna się do nowa. Jak możemy naprawić relację z naszym synem i zbliżyć się do niego?

Odpowiedź Jespera Juula:

To, co Pani opisuje, to normalny obraz jedenastolatka, który wkracza w okres dorastania. Właśnie spotyka na swojej drodze nowe punkty odniesienia – kolegów – a jego mózg zamienia się w jeden wielki plac przebudowy. Do tej pory głównym jego celem było zadowolenie wszystkich wokół, ale teraz zmienia swoje zachowanie i charakter. Nie dotyczy to tylko zmiennych nastrojów, ale również określonych zdolności, które do tej pory posiadał. Niektóre z nich wydają się po prostu zanikać.

Proszę traktować go trochę tak, jakby był chłopcem z jakiegoś innego kulturowo kraju na wymianie studenckiej w waszym domu. W ten sposób najszybciej nauczy się Pani z nim postępować. Pani list przypomina mi o pewnej matce, która powiedziała o swoim jedenastoletnim synu, że ,,jest teraz w takim wieku, kiedy rodzina przestała być dla niego ważna’’. Na co chłopiec odpowiedział: ,,To nieprawda, mamo! Rodzina jest dla mnie ciągle tak samo ważna, tylko po prostu więcej czasu spędzam teraz z kolegami’’.

[reklama id=”42308″]

W tym okresie życia Pani syn poszukuje własnego sposobu radzenia sobie ze światem. Porównajmy go na chwilę do kucharza: gdybyśmy poprosili go, żeby przygotował dla nas kolację, to starałby się jak najlepiej wywiązać ze swojego zadania, eksperymentując z tym, co ma do dyspozycji, żeby osiągnąć swój cel. Ale jeśli będziecie stale mieszać się w jego pracę, to będzie czuł się bez przerwy oceniany. Będzie czuł, że energia, którą wkłada w swoją pracę, nie jest doceniana.

Najlepszy sposób, w jaki możecie traktować syna w jego nowej roli, to być dla niego sparingpartnerem w nieustannym dialogu. To znaczy stawiajcie mu maksymalnym opór, ale nie wyrządzajcie realnych szkód. Tradycyjne wychowanie w formie ,,udzielania lekcji’’ to teraz już przeszłość, ale on nadal bardzo potrzebuje waszego feedbacku i waszego punktu widzenia. Ciągnąc dalej porównanie do kucharza: zawsze możecie mu powiedzieć, że ,,coś wam nie smakowało’’ w jego obiedzie. To jest osobisty feedback, który przekazuje mu wasze subiektywne odczucia na temat jego pracy. Osobistego feedbacku nie należy jednak mylić z ocenianiem. Im więcej będziecie go oceniać (,,Jesteś kiepskim kucharzem! Spójrz jak inni gotują!’’), tym łatwiej straci orientację i zagubi się na swojej drodze.

Przekazywanie rodzicielskiego feedbacku nastolatkowi może, oczywiście, prowadzić do konfliktów, ale są to konflikty, na których obie strony zyskują. A to wzmacnia wzajemną relacją. Pamiętajcie jednak, żeby zawsze zapytać, czy wasz syn chce was wysłuchać, kiedy macie mu coś do powiedzenia: ,,Chciałabym powiedzieć ci coś na temat tego, co wczoraj dostaliśmy do jedzenia. Czy masz teraz czas?’’. Oczywiście, na takie pytanie można usłyszeć ,,Nie!’’ – i trzeba umieć to zaakceptować. Mimo że jesteście rodzicami, to nie macie już automatycznego dostępu do jego umysłu i życia ani domyślnej zgody na mówienie zawsze tego, co wam się podoba.

Pani list pozwala mi się domyślać, że jesteście zaangażowanymi i kochającymi rodzicami, którzy wykonali dobrą robotę. Wydaje mi się, że wyczuwam też u was pewną skłonność do nieco przesadnej ,,racjonalności i rozumności’’. Za swoją świetną pracę z pewnością dostaniecie zasłużoną zapłatę, ale przyjdzie ona dopiero za mniej więcej dziesięć lat.

Do tego czasu musicie robić właściwie tylko jedną rzecz: kochać waszego syna takim, jaki jest w swojej niepowtarzalnej osobowości. I to jest najtrudniejsze! Jednak chociaż nie jest on w stanie poprosić was o taką miłości i akceptację, to właśnie tego najbardziej teraz potrzebuje. Jako rodzice dajecie mu podstawę, żeby mógł stać się tym, kim może się stać – także ze swoimi wszystkimi błędami.

Tekst opublikowany w austriackim piśmie ,,Der Standard’’, udostępniony dzięki wydawnictwu MiND i FamilyLab.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.