Hania wraz ze swoim czteroletnim synkiem Bernardem udała się w kilkumiesięczną podróż po egzotycznych krajach Afryki i Azji. Przemierzyli Hongkong, Chiny, Malezję, Indonezję, Singapur, RPA, Mozambik i Suazi. Owocem ich wędrówki jest książka „Przez pół świata. Mama z synem w podróży”, stanowiąca fascynujący opis wyprawy, która na pierwszy rzut oka wydawała się niemożliwa do zrealizowania.
„Nie boisz się jechać tak sama z dzieckiem? Zwykle odpowiadałam, że nie, ale oczywiście, trochę się bałam.” – pisze w książce Hanna Bauta. „Z perspektywy czasu wiem, że to, co pognało nas do przodu, to marzenia i ciekawość świata… I to coś, co przydaje się w podjęciu każdej decyzji – ODWAGA. Nam, na szczęście, jej nie zabrakło, a STRACH nie okazał się na tyle wielki, aby nas zniewolić”.
Sukces wyprawy Hani (choć nie wszystko szło gładko i zgodnie z planem) pokazuje, że pasji poznawania świata, gdy towarzyszy jej prawdziwa determinacja, nie ograniczy nic. Ani bycie mamą malucha, ani brak drugiego dorosłego przy boku. A egzotyczna wyprawa z małym dzieckiem jest nie tylko możliwa, ale nadaje podróży zupełnie nowy sens. Nie chodzi już o zaliczanie kolejnych turystycznych atrakcji, ale o patrzenie na świat oczami dziecka i intensywne bycie ze sobą nawzajem. Na to w zwyczajnym, „domowym” życiu nie zawsze jest czas.
Oprócz historii niezwykłych miejsc odwiedzanych przez nietuzinkowych podróżników i opowieści o ludziach, których napotykali na swojej drodze, w książce znalazło się miejsce na praktyczne porady dotyczące podróżowania z małym dzieckiem. Bezcenne, bo sprawdzone w ekstremalnych warunkach. Ale dokądkolwiek byście się wybierali, weźcie sobie do serca radę autorki: „Pierwsza zasada podróżowania z dzieckiem to znaleźć czas na zabawę”.
Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka
Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie.
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.