Kategorie
Edukacja alternatywna

5 problemów związanych z pracą domową

Fragment pochodzi z książki „Mit pracy domowej” Alfie Kohn’a, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa MIND

Oto pięć podstawowych problemów związanych z pracą domową:

1. Brzemię dla rodziców

Gary Natriello, profesor Uniwersytetu Columbia, zajmujący się edukacją, napisał kiedyś artykuł w obronie pracy domowej. Swoje stanowisko uznawał do chwili, gdy jego „dzieci zaczęły dostawać zadania domowe w szkole podstawowej”. Dopiero wówczas zrozumiał, jak wiele wymaga się od matek i ojców. ,,Nie tylko musieliśmy wygospodarować czas i miejsce na pracę domową, ale i sami musimy wykonywać polecenia i sprawdzać postępy na każdym etapie. Nauczyciel traktował je bardzo poważnie i zadawał wymagające zadania, a potem sprawdzał codziennie i opatrywał uwagami’’.

Nawet „rutynowe zadania niekiedy opatrzone są wskazówkami, które trudno jest zrozumieć rodzicom z wykształceniem magisterskim czy doktorskim”, odkrył Natriello, a zadania wymagające większej kreatywności są męczarnią dla rodziców. W najlepszym wypadku „wymagają tego, by robić je, gdy jesteś wypoczęty, a dla pracujących rodziców jest to często stan nieosiągalny”. Wiele matek i ojców wraca wieczorem po pracy do domu, gdzie musi jeszcze pomóc dziecku w odrobieniu pracy domowej, choć nigdy się na to nie pisali .

2. Stres dla dzieci 

Większość troskliwych rodziców może zaświadczyć, że z powodu zadań domowych ich dzieci są chronicznie sfrustrowane – płaczliwe, zestresowane i mają ich dość. Niektóre lepiej niż inne radzą sobie z nieustanną presją i odrabiają lekcje na czas i poprawnie, zyskując w ten sposób aprobatę nauczyciela. Ale tylko osoba oderwana od rzeczywistości mogłaby zaprzeczyć, że duża liczba zadań domowych wyczerpuje emocjonalnie wiele dzieci. Jak powiedział pewien rodzic, nadmiar zadań „przytłacza dzieci słabiej radzące sobie z nauką i odbiera radość tym, które osiągają najlepsze wyniki”.

Kurs online – Jak zachęcić dziecko do nauki, czyli co zrobić, by dzieci lubiły się uczyć

Nie ma jednego powodu, dla którego dziecko nie chce się uczyć, i dlatego nie ma jednej prostej recepty na zmotywowanie go do nauki. Zamiast pytać: „Jak zachęcić dziecko do nauki?” zapytajmy:

  • jak rozbudzić w dziecku ciekawość świata?
  • jak pomóc mu lepiej poznać siebie, swoje pasje i ograniczenia?
  • jak rozwijać umiejętność właściwego doświadczania sukcesów i przeżywania porażek?
  • jak wspierać ciekawość oraz rozwijać zainteresowania i mocne strony?

O tym właśnie jest ten kurs!
Zapnijcie pasy! Czeka Was prawdziwa szybka rodzinna edukacyjna rewolucja!

Bardzo często pojawia się uczucie, że odrabianie zadań domowych to test na wytrzymałość. „Szkoła jest dla mojego syna pracą − pisze pewna matka − i pod koniec siedmiogodzinnego dnia pracy jest on wyczerpany. Ale kiedy wróci do domu, musi nadal pracować, jak ktoś, który zostaje na drugą zmianę”. Wyczerpanie to jednak tylko część problemu. Koszty psychiczne płacą już pierwszoklasiści, którzy nie tylko nie wiedzą, jak poradzić sobie z kartą ćwiczeń, ale nie mogą zaakceptować faktu, że po szkole muszą znowu siedzieć przy biurku.

Sytuacja wygląda inaczej w wypadku uczniów szkół średnich zasypywanych niekończącą się liczbą zadań z chemii i literatury, francuskiego i historii oraz trygonometrii. „Nasz syn często uczy się jeszcze, gdy my idziemy spać, a do tego wstaje przed nami” − ubolewa pewien ojciec. Badanie opublikowane w 2002 roku dowiodło, że istnieje bezpośredni związek między ilością czasu poświęcanego przez uczniów szkół średnich na pracę domową a poziomem niepokoju, depresji, złości oraz innych zaburzeń nastroju, jakich doświadczali. Tam, gdzie małe dziecko wybuchnie płaczem, nastolatek spróbuje poradzić sobie ze stresem w bardziej kłopotliwy sposób. Ale oboje mogą czuć się nieszczęśliwi.

3. Konflikty rodzinne

Oprócz tego, że zadania domowe negatywnie wpływają na dzieci i rodziców, to oddziałują także na rodzinę jako całość. Jak zauważył pewien autor: „Związek pomiędzy rodzicem a dzieckiem jest i tak trudny, nawet jeśli rodzic nie bierze na siebie roli nauczyciela” albo kogoś, kto ma zmuszać dziecko do nauki. Jak na ironię odprężające, konstruktywne zajęcia rodzinne, które mogłyby ten rodzaj zniszczeń naprawić, nie są możliwe, ponieważ praca domowa pochłania większość czasu.

W pewnym badaniu ponad jedna trzecia piątoklasistów stwierdziła, że „denerwują się, gdy odrabiają zadania z rodzicami”. Zaś z ponad tysiąca dwustu rodziców dzieci w wieku od przedszkolnego do późnego nastoletniego, którzy wzięli udział w pewnej ankiecie, dokładnie połowa przyznała, że w minionym roku miała z dzieckiem awanturę o pracę domową, w czasie której doszło do płaczu lub krzyków. Skoro tak wiele osób przyznało się do tego obcej osobie, to można tylko spekulować, o ile wyższa jest faktyczna liczba. Ponadto im bardziej rodzice pomagali przy pracy domowej, tym większe napięcie odczuwały dzieci – a przy tym pomoc ta nie dawała żadnych korzyści edukacyjnych na dłuższą metę.

Kiedy praca domowa jest wyjątkowo trudna – albo po prostu niezrozumiała – wzrasta prawdopodobieństwo, że relacje będą nieprzyjemne. „Pomimo mojego wieloletniego zawodowego doświadczenia − zauważa wybitna specjalistka z zakresu wychowania i edukacji, Nel Noddings − często ledwie jestem w stanie zrozumieć, czego oczekuje nauczyciel w niektórych zadaniach domowych zadawanych drugoklasistom. Z łatwością mogę sobie wyobrazić, że przyczynia się to do wzrostu napięcia w wielu domach, zamiast zbliżać rodziców i dzieci do siebie”. I dodaje na marginesie: „Wyobraźmy sobie, co się dzieje, kiedy jeszcze dziecko dostaje złą ocenę!”.

Konflikty rodzinne są zatem częstsze, gdy dzieci słabo sobie radzą. Właściwie każdy przymiotnik o negatywnym zabarwieniu, za pomocą którego można opisać pracę domową – czasochłonna, zakłócająca spokój, stresująca – w jeszcze większym stopniu odnosi się do dzieci, którym nauka przychodzi z trudnością. Curt Dudley-Marling, były nauczyciel szkoły podstawowej, obecnie profesor Boston College, przeprowadził ankietę wśród kilkudziesięciu rodzin, w których było przynajmniej jedno takie dziecko. Opisując wyniki, stwierdził, że „praca domowa niszczy relacje rodzinne oraz odbiera rodzicom i dzieciom wiele przyjemności życia rodzinnego”.

Nawet jeśli dzieci są w stanie sprostać wymaganiom i nawet jeśli dobrze układa im się z rodzicami, praca domowa zmienia i kształtuje relacje rodzinne w sposób, który budzi niepokój. Leah Wingard, lingwistka z University of California w Los Angeles, nagrała trzydzieści dwie rodziny w ich domach, a potem starannie przeanalizowała, kto co kiedy i jak powiedział do kogo. Przede wszystkim odkryła, że temat pracy domowej niemal zawsze podejmowali rodzice – zwykle w ciągu pięciu minut od przywitania się z dzieckiem po szkole. W jaki sposób mogłoby to nie mieć wpływu na relację, skoro pierwsze słowa rodziców brzmią: „I jak tam, zadali coś?”. Może warto zastanowić się, co innego moglibyśmy powiedzieć po całym dniu niewidzenia się z dzieckiem: jakie inne uwagi lub pytania odebrałoby ono jako bardziej serdeczne, wspierające lub interesujące.

Badanie wykazało, że w tych rzadkich wypadkach, kiedy dziecko jako pierwsze poruszyło temat pracy domowej, zawsze robiło to, z ulgą obwieszczając, że nie ma nic zadane albo że odrobiło lekcje już w szkole. Generalnie spotykało się to z pozytywną reakcją rodzica: rodzic pozwolił mu wtedy pójść gdzieś lub coś zrobić. „Dzieci traktują pracę domową jako coś, według czego organizują sobie czas, albo jeśli jej nie odrobią, jako coś, co uniemożliwia im inne zajęcia”.

4. Mniej czasu na inne zajęcia

Oprócz tego, że praca domowa negatywnie wpływa na rodziców, dzieci i relacje rodzinne, trzeba wziąć pod uwagę, że godzina poświęcona na jej odrabianie w domu to czas, w którym nie możemy robić czegoś innego. Dzieci mają mniej okazji, by pobyć z rodzicami, poczytać dla przyjemności, poznawać nowych ludzi i spędzać z nimi czas, odpocząć lub zwyczajnie pobyć dzieckiem.

Pewna psycholog kliniczna wspomina: „Co moje dzieci i ja robiliśmy, zanim praca domowa zdominowało nasze życie? Jadaliśmy wspólnie obiady, opowiadaliśmy sobie, jak minął dzień. Wspólnie czytaliśmy. Niekiedy grywaliśmy w karty albo w Monopol. Kiedyś zbudowaliśmy całe miasto z pierników. Dzieci miały też czas dla siebie: na zabawę, wyjście z domu, na nic nierobienie i tak dalej”.

Jeśli w miejsce „i tak dalej” wstawimy swoje ulubione zajęcia, to stworzymy listę tego, co zostaje zastąpione odrabianiem lekcji. Nie twierdzę, że zadania domowe wykluczają wszystkie inne zajęcia. Większość dzieci odrabia je i robi także inne rzeczy. Ale po zrobieniu pracy domowej często nie zostaje wiele czasu na rozwijanie zainteresowań. Innymi słowy, nauka pochłania znaczną część dnia dziecka. Czy szkoła powinna narzucać rodzinie, w jaki sposób dziecko ma spędzać czas późnym popołudniem lub wieczorem?

Tak czy inaczej, strata czasu różni się od innych negatywnych skutków, co przynajmniej teoretycznie można sprawdzić w praktyce. W tym wypadku badania naukowe nie mają znaczenia. To kwestia oceny wartości: w jakim stopniu wierzymy, że dzieci i rodzice powinni sami decydować o tym, jak spędzają wspólny czas? Jakie, naszym zdaniem, powinno być dzieciństwo? Wymóg, by dzieci regularnie odrabiały prace domowe, to jedna z odpowiedzi na te pytania. Ale nie jest to odpowiedź, którą musimy zaakceptować.

5. Mniejsze zainteresowanie nauką

Wpływ zadań domowych na emocje jest oczywisty, ale nie mniejszy okazuje się ich negatywny wpływ na ciekawość intelektualną. Negatywne reakcje dziecka mogą ulec uogólnieniu i przenieść się na szkołę jako taką, a nawet samą ideę uczenia się. Jest to czynnik o najwyższym znaczeniu dla tych , którzy pragną, aby ich dzieci nie tylko posiadały wiedzę, ale chciały ją zdobywać. „Najważniejsza postawa, jaką można ukształtować, to pragnienie ciągłej nauki”− powiedział John Dewey. Ale być może „ukształtować” nie jest najodpowiedniejszym słowem. Jak przypomina pedagog Deborah Meier, pasja nauki „to nie coś, co trzeba w dzieciach wzbudzać – wystarczy zadbać, żeby nie zgasła”.

Każdy, komu zależy na tej pasji, będzie chciał się upewnić, że u podstaw wszystkich decyzji o tym, czego i jak dzieci uczą się w szkole leży się pytanie: w jaki sposób wpłynie to na zainteresowanie dzieci nauką, chęć czytania, myślenia i badania? W wypadku pracy domowej odpowiedź jest niepokojąco jasna. Większość dzieci jej nie znosi. Boją się jej, narzekają nań, odkładają na tak długo, jak tylko się da. Możliwe, że to praca domowa właśnie w największym stopniu gasi płomień ich ciekawości.

Phil Lyons, nauczyciel wiedzy o społeczeństwie w szkole średniej w Kalifornii, powiedział mi, że praca domowa przyczynia się do tego, że uczeń postrzega proces nauki jako nieprzyjemny środek do osiągnięcia celu, którym są stopnie szkolne. Nauczyciel ten doszedł do wniosku, że dążenie do poprawy jakości zadań domowych nie rozwiąże problemu. W końcu postanowił, że w ogóle przestanie je zadawać. Wtedy zauważył, że gdy nie ma zadań domowych, „uczniowie cały czas przychodzą do mnie i pokazują mi artykuły o czymś, o czym mówiliśmy na lekcjach, albo mówią, że oglądali film na ten temat. Kiedy są zaciekawieni dobrą lekcją i mają wolność od pracy domowej, to w naturalny sposób chcą wzbogacić swoją wiedzę”.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.