Kategorie
Rozwój ruchowy Zdrowie

8 mitów na temat rozwoju postawy ciała

Dziecko w pierwszych latach życia zmienia się niemal z dnia na dzień. Powoli przyjmuje pionową postawę ciała oraz uczy się kolejnych umiejętności, które pozwolą mu osiągnąć samodzielność. My, rodzice, bacznie się temu przyglądamy i kontrolujemy, czy u naszego malucha nie rozwijają się żadne nieprawidłowości lub wady postawy.

Jednocześnie czytamy książki o rozwoju motorycznym dzieci (które niestety nie zawsze są oparte na rzetelnej i aktualnej wiedzy), analizujemy tabele rozwojowe, słuchamy rad mam, babć i cioć oraz zaglądamy na fora internetowe. Wszystko po to, by mieć pewność, że nasze dziecko dobrze się rozwija. Niestety, często możemy spotkać się ze sprzecznymi informacjami, co sprawia, że jesteśmy zagubieni i zaniepokojeni. Nie wiemy, które z nich są prawdziwe, a które nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Poniżej przedstawiamy 8 mitów dotyczących kształtowania się postawy ciała dziecka, z którymi niemal każdy młody rodzic prędzej czy później się zetknie.

Mit 1: „Bo mama/tata/dziadek też tak ma”

Zdarza się, iż u naszego dziecka zaobserwujemy postawę ciała, chód lub ustawienie części ciała niemal identyczne jak u innego członka rodziny. Tłumaczymy to „mocnymi genami” i zazwyczaj bagatelizujemy. O ile część tych podobieństw jest zupełnie niegroźna, o tyle niektóre wynikają z nieprawidłowych nawyków, których dziecko nabiera, obserwując swoich bliskich. Może to prowadzić do rozwoju wad postawy, zaburzeń pracy narządów wewnętrznych i innych bolesnych dolegliwości. Z tego powodu każde takie podobieństwo warto skonsultować z pediatrą lub fizjoterapeutą, a następnie wyeliminować nieprawidłowe nawyki zarówno u dziecka, jak i u siebie.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Mit 2: „Można sadzać dziecko na swoich kolanach lub z podparciem, gdy tylko opanuje trzymanie głowy w pionie”

W chwili narodzin główka dziecka stanowi ¼ długości jego ciała, a słabe jeszcze mięśnie szyi nie są w stanie jej utrzymać. Dlatego każdy rodzic wie, jak ważne jest podtrzymywanie jej podczas codziennej pielęgnacji. Kiedy około 3 miesiąca życia maluch uczy się trzymania głowy, czujemy, że w trakcie noszenia jest „sztywniejszy”, przez co nabieramy większej pewności podczas opieki nad nim. Dodatkowo, kiedy dziecko złapane za rączki zaczyna się podciągać, jesteśmy przekonani, że „chce już siadać”. Sadzamy je zatem u siebie na kolanach, w krzesełku albo podpieramy poduchami na kanapie, ku wielkiej radości dziecka, które w tej pozycji więcej widzi. Niestety, taka pozycja jest dla niego szkodliwa. Niemowlę, które samo nie potrafi siedzieć, ma wciąż zbyt słabe mięśnie przykręgosłupowe. Jego kręgosłup nie jest w stanie przeciwdziałać sile grawitacji, co może skutkować rozwojem asymetrii, a w przyszłości skoliozy. Podciąganie się dziecka do pozycji siedzącej, kiedy samo jeszcze nie potrafi tej pozycji utrzymać, występuje najczęściej wśród maluchów, które od początku są często noszone w pozycji pionowej lub długo przebywają w leżaczku lub foteliku.

Co zatem zamiast sadzania dziecka? Lepszym rozwiązaniem jest układanie go bokiem na naszych kolanach pod kątem 45 stopni, pleckami do nas (warto pamiętać przy tym, aby zmieniać boki, na których kładziemy dziecko) oraz jak najczęstsze pozwalanie na swobodne przebywanie w pozycji leżącej na brzuszku.

Mit 3: „Należy pomagać dziecku w nauce chodzenia”

Kiedy dziecko zaczyna podejmować pierwsze, często nieudane próby chodzenia, staramy mu się w tym pomóc. Podtrzymujemy je, żeby nie upadło, podajemy rękę, zakładamy sztywne buciki („żeby stópki były proste”), kupujemy szelki, skoczki lub – co gorsza – chodziki. Wydaje nam się, że w ten sposób dziecko szybciej opanuje tę umiejętność, a jednocześnie nie zrobi sobie krzywdy. Prawda jest jednak taka, że w ten sposób nie tylko dziecku przeszkadzamy, lecz możemy nawet zaszkodzić. Opanowanie umiejętności chodzenia jest procesem długim i bardzo skomplikowanym. Podejmując pierwsze próby chodzenia, początkowo bokiem przy meblach, a następnie samodzielnie do przodu, dziecko stopniowo wzmacnia mięśnie obręczy biodrowej, uczy się, jak obciążać stopy (stawiając je często w sposób, który napędza rodzicom strachu), trenuje koordynację ruchową oraz równowagę. Stosując wyżej wymienione „pomoce”, zaburzamy ten proces, a dziecko uczy się chodzić według nieprawidłowego wzorca, co w przyszłości może skutkować rozwojem wad postawy.

Jak więc wspomagać dziecko w nauce chodzenia? Zapewniając mu swobodę ruchów oraz dbając o bezpieczne otoczenie. Jeśli zauważymy, że dziecko zaraz się przewróci, oczywiście powinniśmy je podtrzymać, ale tylko do momentu, gdy odzyska równowagę. Następnie lepiej zwolnić chwyt i obserwować, jak kroczy ku samodzielności.

Warto jeszcze przeczytać:


Mit 4: „Dziecko powinno uczyć się chodzić w butach, żeby stopy prawidłowo się rozwijały”

Jak już wyżej wspomniano, podczas podejmowania pierwszych prób chodzenia, dziecko uczy się między innymi, jak obciążać stopy. I robi to ustawiając je w przeróżny sposób – koślawiąc je, podwijając palce, stając na palcach, ustawiając stopy asymetrycznie. To często przeraża rodziców. Wsparci “dobrymi radami”, szybko kupują buciki, żeby stópka „prawidłowo się kształtowała”. Niestety, w ten sposób zabieramy dziecku możliwość nauki obciążania stóp, przenoszenia ciężaru ciała, reakcji równoważnych, a także czucia różnych faktur i nierówności podłoża, przez co stopa może ukształtować się w sposób nieprawidłowy. Znany fizjoterapeuta, Paweł Zawitkowski bardzo obrazowo przedstawia to, jak się czuje małe dziecko w takich sztywnych bucikach. Mianowicie poleca rodzicom, aby wyobrazili sobie siebie chodzących na co dzień w butach narciarskich. Byłoby to zdecydowanie niekomfortowe.

Jak w takim razie zadbać o prawidłowy rozwój stópek? Najważniejsza jest swoboda. Stopy powinny być bose, a ubrania nie mogą krępować ruchów (nie powinny być też za luźne, żeby nie zsuwały się podczas chodzenia). Na zimnych powierzchniach możemy założyć dziecku skarpetki z antypoślizgowe lub bardzo mięciutkie paputki. Natomiast na dworze powinno ono chodzić w dobrze dopasowanych butach o cienkiej i miękkiej podeszwie, z niską cholewką, szerokimi noskami i zrobionych z naturalnych materiałów, które pozwolą stopie oddychać. Ważne także, aby buciki dobrze trzymały śródstopie (a nie kostki).

Jednak nie możemy zapominać o tym, iż stopa dziecka zaczyna kształtować się znacznie wcześniej, jeszcze zanim zacznie chodzić. Podczas spontanicznej aktywności w łóżeczku, czy na podłodze dziecko chwyta stopy, bierze je do buzi, ociera jedna o drugą, odpycha się nimi o podłoże. To wszystko przygotowuje stopy do przyjęcia pozycji pionowej, a następne do stania. Z tego względu ważne jest, byśmy pozwolili dziecku spędzać jak najwięcej czasu z bosymi stopami już od pierwszych miesięcy życia.

Mit 5: “Chodzenie po twardej podłodze powoduje płaskostopie”

To kolejny mit, który popycha rodziców do zakładania dzieciom butów w domu. Rodzicom często wydaje się, że na takiej podłodze stopa się spłaszczy i po prostu do niej przyklei całą powierzchnią. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości, to właśnie ciągłe chodzenie po miękkim podłożu będzie miało gorszy wpływ na rozwój stóp. Taka powierzchnia powoduje spadek wydolności mięśni oraz stawów stopy. Na miękkim podłożu stopa zapada się, koślawi i spłaszcza, przez co dziecko ma problem z utrzymaniem prawidłowej postawy. Natomiast na twardym podłodze stopa cały czas pracuje (nawet podczas stania, które tylko pozornie jest nieruchome), a dziecko ma możliwość prawidłowego kształtowania równowagi, przenoszenia ciężaru ciała oraz  ruchu przetaczania stopy podczas nauki chodu.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik świadomego rodzicielstwa

Karmienie piersią

Twoje mleko to cudowny dar. Naucz się nim dzielić.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Mit 6: „Dziecko powinno siedzieć w wieku 6 miesięcy, stać w wieku 10 i chodzić, gdy skończy 12 miesięcy”

Zanim dziecko przyjdzie na świat, staramy się jak najlepiej przygotować się do opieki nad nim. Dokładnie studiujemy przebieg prawidłowego rozwoju dziecka. Wiemy, jakich umiejętności będzie się po kolei uczyło oraz kiedy powinno je wykonywać. Gdy okazuje się, że nasze dziecko nie opanowało czegoś w danym miesiącu, zaczynamy się martwić. Jeśli jeszcze okaże się, że dziecko koleżanki lub kuzynki wykonuje tę czynność już od dawna, zdarza nam się wpadać w panikę.

Warto pamiętać, że tabele rozwojowe określające czas, w jakim dziecko powinno umieć wykonać daną czynność, zostały stworzone na podstawie obserwacji rozwoju dzieci. Tabele te mówią jedynie o tym, w jakim terminie statystycznie najwięcej dzieci opanowało określoną umiejętność. Każdy maluch prezentuje jednak indywidualne tempo rozwoju. Z tego względu coraz częściej mówi się o tzw. „oknach rozwojowych”, czyli przedziale czasowym, w którym dana umiejętność może się rozwinąć. Dla wyżej wymienionych czynności takie „okna rozwojowe” to:

  • czas od 6 do 10 miesiąca – dla samodzielnego siedzenia,
  • czas od 10 do 14 miesiąca – dla samodzielnego swobodnego stania (próby stania dziecko może podejmować już wcześniej – między 6 a 10 miesiącem życia),
  • czas od 12 do 18 miesiąca – dla samodzielnego chodzenia.

Jak widać, przedziały te są naprawdę szerokie. Dlatego lepiej skupić uwagę na obserwacji harmonijnego rozwoju dziecka niż na czasie, w którym uczy się ono danej umiejętności.

Mit 7: „Można wozić dziecko w foteliku samochodowym zamiast w gondoli”

Fotelik wpięty do wózka zamiast tradycyjnej gondoli, jest niestety coraz częstszym widokiem nie tylko w centrach handlowych, ale również w parku oraz w mieście. Wydaje się to bardzo wygodne. Żeby wsiąść do samochodu z dzieckiem wystarczy tylko wypiąć fotelik z wózka i przypiąć go pasami/Isofixem. Jeśli dziecko zaśnie, jak już dojedziemy do domu, to możemy fotelik wyciągnąć i przenieść w nim dziecko, aż do łóżeczka. Fotelik może być też świetnym bujaczkiem. Dość powszechne jest przekonanie, że “dziecku na pewno nie dzieje się w nim krzywda, przecież podobną pozycję miało w łonie matki. A że nie może się ruszać? W chustach dziecko także ma ograniczone ruchy, a są one bardzo popularne i szeroko polecane! Poza tym, w Anglii/Irlandii/USA też tak wożą dzieci”.

Niestety, stałe wożenie dziecka w foteliku ma negatywny wpływ na jego rozwój. Małe dziecko, którego mięśnie nie są jeszcze w stanie utrzymać sztywno ciała, siedzi w takim foteliku w sposób asymetryczny, z główką pochyloną na jedną ze stron. To może doprowadzić do rozwoju wad postawy ciała, spłaszczenia główki, a także zaburza prawidłowe, symetryczne wodzenie wzrokiem. Dodatkowo, stałe  unieruchomienie dziecka w jednej pozycji, zaburza jego rozwój ruchowy, prawidłowy rozwój krzywizn kręgosłupa, a także ogranicza doznania sensomotoryczne.

Fotelik został skonstruowany w taki sposób, żeby zapewnić dziecku bezpieczeństwo podczas jazdy samochodem oraz podczas ewentualnego wypadku samochodowego. To są jego główne i jedyne zadania, dlatego należy pamiętać, żeby nasze dziecko nie siedziało w nim więcej niż 2 godziny dziennie (przy zapewnieniu mu swobody ruchu w pozostałych godzinach), a podczas długiej podróży robić częste przerwy na nieskrępowaną aktywność dziecka.

Mit 8: „Wyrośnie z tego”

Każdy rodzic pragnie, żeby jego dziecko rozwijało się w sposób harmonijny i prawidłowy. Kiedy tylko zauważymy coś, co nas niepokoi, konsultujemy się z pediatrą lub fizjoterapeutą. Często możemy wtedy usłyszeć zdanie „wyrośnie z tego”. Rzeczywiście, są takie rzeczy, z których dziecko wyrośnie (m.in. fizjologiczna szpotawość, która w późniejszym czasie przejdzie w fizjologiczną koślawość kolan, fizjologiczne płaskostopie czy dominacja kifozy piersiowej kręgosłupa około 3–4 roku życia). Nie powinno nas to jednak zwalniać z dalszej obserwacji dziecka i kontrolowania stopnia tych fizjologicznych odchyleń, aby nie przegapić momentu, kiedy zmienią się one w poważne wady postawy. Warto wiedzieć, że są także takie odchylenia, z których bez odpowiedniego wspomagania dziecko nie wyrośnie. Mowa tu o przykurczach mięśniowych. Zakres ruchu w stawach wraz z rozwojem powinien się stopniowo zwiększać. Jeśli jednak u dziecka pojawią się przykurcze mięśniowe (np. w wyniku zbyt długiego i częstego siedzenia), to spowodują one zmniejszenie zakresu ruchu w stawach, co z kolei może prowadzić do rozwoju wad postawy oraz zaburzenia pracy całego organizmu. Dlatego należy stale kontrolować, czy dziecko porusza się w sposób swobodny i czy wykonuje płynne ruchy.

Warto także raz na jakiś czas wybrać się z dzieckiem na wizytę kontrolną do fizjoterapeuty lub samemu wykonać proste testy oceniające prawidłowy zakres ruchów w stawach. Do takich testów możemy zaliczyć między innymi test oceniający długość mięśni kulszowo-goleniowych (zmodyfikowany test Laseque’a), test pięta–pośladek (oceniający długość mięśnia prostego uda) czy test ścienny Degi (oceniający prawidłowy zakres ruchu w stawach barkowych).

Omówione wyżej mity są jednymi z wielu, które słyszą młodzi rodzice. Jak więc oddzielić rzetelne informacje od tych niemających z prawdą wiele wspólnego? Przede wszystkim warto pamiętać, że każde dziecko ma indywidualne tempo rozwoju, którego nie należy przyspieszać. Ten rozwój będzie przebiegał w sposób harmonijny, jeśli zapewnimy maluchowi poczucie bliskości, bezpieczeństwo, swobodę ruchów oraz możliwość poruszania się po podłodze. Ważne jest także, żebyśmy bacznie obserwować dziecko i zaufali swojej intuicji, a wtedy na pewno zauważymy i odpowiednio zareagujemy na każdą nieprawidłowość, jaka się pojawi.

Avatar photo

Autor/ka: Marta Trzeciak

Magister fizjoterapii, doktorantka na Wydziale Fizjoterapii AWF we Wrocławiu, absolwentka studiów podyplomowych Fizjoterapia w Pediatrii na WSEiT w Poznaniu. W swojej pracy doktorskiej prowadzi badania dotyczące postawy ciała dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Od 2013 roku właścicielka firmy Friendly-Fizjo zajmującej się diagnostyką i leczeniem wad postawy oraz zaburzeń psychoruchowych u dzieci i młodzieży. Instruktor Nordic Walking, pływania oraz pływania osób niepełnosprawnych. Ukończyła liczne kursy rozwijające w zakresie fizjoterapii, m.in. Terapii Integracji Sensorycznej I stopnia, Metody Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne, Masażu Shantala, Kinesiology Tapingu oraz Integracji Odruchów według programu INPP w Chester. Prywatnie – mama wesołego 2,5-latka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.