Kategorie
Zdrowie

9 (całkowicie legalnych) oszustw przemysłu spożywczego

Przemysł spożywczy to ogromna machina, która rozwija się i ewoluuje nie zawsze zgodnie z etycznymi normami biznesu. Do tego dochodzi rządzący się swoimi prawami marketing, którego slogany reklamowe często mijają się z prawdą. A na samym końcu owego „łańcucha żywieniowego” stoi niejednokrotnie zdezorientowany i głodny konsument. Zakupy spożywcze czasem mogą przypominać grę na orientację – zjem, czy sam zostanę zjedzony w trybach przemysłu spożywczego? Jak odnaleźć się w gąszczu niewiele mówiących haseł i podjąć właściwą decyzję przy półce sklepowej?

1. „Smak i zapach identyczny z naturalnym”

Często na etykietach produktów możemy znaleźć wzmiankę o tym, że zawierają one substancje smakowo – zapachowe, aromaty identyczne z naturalnym lub mają smak identyczny z naturalnym. Co to dokładnie oznacza? Pod tymi zagadkowo brzmiącymi terminami kryją się syntetyczne związki chemiczne, odbierane przez zmysły smaku i zapachu jako naturalna żywność, mimo, że w składzie produktu danej żywności (np. owoców, czy przypraw) nie znajdziemy.

Idealny przykład stanowią jogurty truskawkowe bez truskawek, budyń czekoladowy bez kakao albo lody orzechowe bez orzechów. W laboratoriach powstają substancje udające nie tylko cukier (np. syrop kukurydziany) ale i smak sera, świeżo upieczonego chleba, warzyw, owoców czy mięsa. Wspomniany zapach i smak truskawek to związek około 350 substancji użytych w mikroskopijnych ilościach. Smaki i aromaty produktów żywnościowych powstają w tych samych zakładach chemicznych, gdzie zapachy chemii gospodarczej i kosmetyków, łatwo więc wysnuć wniosek, że „naturalny”  zapach pieczonego ciasta powstaje w taki sam sposób jak zapach ulubionego szamponu, czy psiej karmy.

Jako konsumenci jesteśmy wprowadzani w błąd również nazewnictwem. Dobrze wszystkim znany „cukier wanilinowy”, sprytnie udający cukier waniliowy, nie zawiera w składzie ani grama wanilii. Wanilina zaś jest substancją chemiczną, wytwarzaną syntetycznie, w dodatku nieobojętną dla zdrowia. U osób wrażliwych może wywołać podrażnienia skóry, egzemę, zmiany pigmentacji i kontaktowe zapalenie skóry. Co więcej – w 2006 roku japońscy naukowcy pod kierownictwem Mayu Yamamoto wynaleźli metodę pozyskiwania waniliny z krowich odchodów… Niestety cukier wanilinowy znajdziemy w różnego rodzaju produktach: budyniach, ciastach, deserach, mlekach smakowych, słodyczach, lodach, serkach, gdzie występuje on pod nazwą „waniliowy”, do czego – jak się okazuje – producenci mają prawo, ponieważ nawiązują tym określeniem do sensu słowa „waniliowy” w znaczeniu: w smaku lub zapachu przypominający wanilię.

[natuli2]

2. „Miód sztuczny”

Miód ma szereg dobroczynnych właściwości. Między innymi wspomaga organizm w stanach zapalnych górnych dróg oddechowych, działa uspokajająco; używany jest w leczeniu anemii i niedokrwistości.

Niestety na półkach sklepowych odnaleźć można również miód, który miodem nie jest. To produkt występujący pod nazwą „miód sztuczny”. Naśladuje on nektar pszczeli, ale został stworzony w sposób całkowicie syntetyczny. Może występować w stanie ciekłym bądź stałym, a w jego składzie znajduje się głównie cukier. Powstaje przez podgrzewanie (z dodatkiem kwasów) cukrów złożonych – pochodzących najczęściej z syropu buraczanego – w wyniku czego dochodzi do ich rozpadu na cukry proste. Miód sztuczny może być wzbogacony barwnikami i aromatami, ale również metalami, antybiotykami czy pestycydami. Jego jedyną przewagę nad miodem naturalnym stanowi niska cena. By mieć pewność, że kupujemy prawdziwy miód a nie jego syntetyczny zastępnik, warto sięgać po produkty lokalne (miody syntetyczne są często pochodzenia chińskiego) i przede wszystkim – czytać etykiety.

3. „Miks tłuszczowy”

Wielokrotnie mogliśmy się nabrać na sztuczkę producentów, którzy z premedytacją pakują w identyczne opakowania masło i miks tłuszczowy. Masło jest produktem zawierającym od 80 do 90% tłuszczu mlecznego (najczęściej  82–83% ). Produkty typu: miks tłuszczowy, masło półtłuste, tłuszcz do smarowania nie są masłem! Dlaczego nie warto ich kupować? Chociażby ze względu na fakt, że zawierają dodatki takie jak aromaty, emulgatory, zagęstniki oraz konserwanty, tj. E200 czy E202, które mogą wywołać podrażnienia skóry oraz być przyczyną alergii kontaktowej czy kontaktowego zapalenia skóry.

4. „Olej z wytłoczyn z pierwszego tłoczenia”

W reklamach oleju często słyszymy hasło: „z pierwszego tłoczenia” i takich olejów szukamy na sklepowych półkach. Co to określenie dokładnie oznacza? Że produkt był tłoczony tylko raz. Dużo bardziej istotną informacją jest, czy był tłoczony na zimno. Oleje zimno tłoczone wytwarzane są w temperaturze nieprzekraczającej 40–50°C, dzięki czemu zachowują wszystkie swoje właściwości. Taki rodzaj oleju zachowuje naturalny smak i aromat, a przede wszystkim jest źródłem witamin i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Kupując olej tłoczony w wyższej temperaturze, klient tak naprawdę dostaje olej rafinowany, czyli oczyszczony – zarówno z zanieczyszczeń, jak i z cennych substancji… jak na przykład olej z wytłoczyn z oliwek. Olej z wytłoczyn powstaje z masy pozostałej po tłoczeniu lub ekstrakcji. Po dodaniu do wytłoczyn rozpuszczalników chemicznych otrzymuje się płyn z niewielką zawartością oliwy, który poddany rafinacji  staje się zdatny do spożycia. Jest to jednak produkt najniższej jakości.

5. „Pieczywo wieloziarniste”

Chleb pełnoziarnisty, czy wieloziarnisty? Czy to nie to samo? Zdecydowanie nie. Chleb pełnoziarnisty jest wypiekany z całych ziaren, wraz z łuską. Zawiera bardzo dużo błonnika, witaminy z grupy B, cynk i magnez. Chleb wieloziarnisty nie musi powstawać z mąki pełnoziarnistej, po prostu został upieczony z wielu rodzajów mąki. Zazwyczaj jest posypany ziarnami, by sprawiał wrażenie zdrowego, jednak najczęściej jego głównym składnikiem jest mąka pszenna. Należy również uważać na chleb razowy – coraz częściej pod tą nazwą kryje się chleb, będący wyrobem ze zwykłej mąki pszennej, zabarwiony karmelem z dodatkiem syropu glukozowo-fruktozowego.

6. „Ogórki kwaszone”

Na sklepowych półkach obok produktów kiszonych znaleźć można także produkty kwaszone. W literaturze fachowej kiszenie i kwaszenie to ten sam proces, niestety nie oznacza to, że producenci nie stosują praktyk (np. dodanie octu), które zmieniają wartość odżywczą i jakość „kiszonek”.

Produkty kiszone/kwaszone są fermentowane w sposób naturalny, w wyniku czego zyskują drogocenne bakterie mlekowe, które wspomagają trawienie i układ odpornościowy. „Oszukane” produkty kiszone/kwaszone są pozbawione bakterii mlekowych, powstają poprzez dodanie środków chemicznych, i często także octu. Dzięki zalewniu np. ogórków lub kapusty octem, roztworem kwasu sorbowego lub kwasu benzoesowych (bądź ich solami), proces „kiszenia/kwaszenia” zachodzi znacznie szybciej niż proces fermentacji – przez co stał się popularną w przemyśle żywieniowym praktyką.

7. „Mleko w proszku”

To mleko krowie, które zostało poddane procesom pasteryzacji, odparowania i wysuszenia. Ze względu na swoje właściwości zagęszczające jest składnikiem powszechnie dodawanym m.in.: do jogurtów, serków, kefirów, twarożków, ale także słodyczy i pieczywa. Warto mieć na uwadze, że niektóre wysuszone produkty, na przykład mleko, zawierają dużą ilość oksysteroli (utlenione pochodne cholesterolu), które przyczyniają się do rozwoju miażdżycy.

8. „Jogurt light”

Slim, light, fit – za sprawą takich określeń producenci starają się nas przekonać do zakupu produktów odtłuszczonych, w domyśle – będących gwarantem zdrowia. Jednak by obniżyć kaloryczność produktu, producent musi usunąć z niego tłuszcz, tym samym pozbawiając go również cennych witamin rozpuszczalnych właśnie w tłuszczu. Miejsce usuniętych substancji zastępują woda i zagęstniki. Warto zauważyć, że produkty reklamowane jako niezawierające cukru wciąż mają słodki smak. Pochodzi on z syntetycznych słodzików takich jak aspartam, który nie jest obojętny dla ludzkiego organizmu i może wywoływać bóle oraz zawroty głowy.

9. „Serek wiejski”

Każdy z nas spotkał się z określeniami: wiejski, domowy, z zagrody. Każde z nich ma przekonać kupującego do tego, że produkt pochodzi wprost od rolnika – jest ze świeżego, właśnie wydojonego mleka lub od szczęśliwej kury. Jak wielkie może się okazać nasze zdziwienie, gdy na jajku „wiejskim” dostrzeżemy oznaczenie 3, a kurczak, choć mieszkał na wsi, niestety nie pasł się na zielonej łące, gdyż przez całe życie nie opuścił klatki. Mleko „prosto od krowy” w rzeczywistości  często jest przetworzonym mlekiem UHT… Jedynym rozwiązaniem jest więc czytanie etykiet.

W jaki sposób nie dać się nabrać na sztuczki producentów żywności? Przede wszystkim czytając etykiety. Im krótszy skład, tym lepiej i zdrowiej dla nas. Warto także pamiętać, że określenie „modyfikowany” nie oznacza, że produkt jest udoskonalony – wręcz przeciwnie: na nad jego „doskonałością” pracował niekiedy cały sztab chemików…

Źródła:

  • researchgate.net
  • Julita Bator, Zamień chemię na jedzenie, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2013.
Avatar photo

Autor/ka: Agnieszka Jadoszewska

Z wykształcenia historyk i anglista, prywatnie mama Antosia i Ksawerka. Macierzyństwo i wcześniejsze doświadczenia zawodowe (kierowanie kilkoma placówkami edukacyjnymi) sprawiły, że zainteresowała i kształciła się w zakresie pedagogiki Montessori. Lektor języka angielskiego, kochająca książki, propagująca ideę rodzicielstwa bliskości i zdrowego odżywiania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.