Kategorie
Recenzje

„Bez Lęku” Monika Staszewska

W najnowszej książce wydawnictwa Mamania Krystyna Turowska rozmawia z Moniką Staszewską. Monika Staszewska to kobieta, o której Irena Chołuj powiedziała, że „uczeń przerósł mistrza”

„Bez Lęku” Monika Staszewska – wydawnictwo Mamania

Bez lęku do czego? Z miłością ku czemu?

W najnowszej książce wydawnictwa Mamania Krystyna Turowska rozmawia z Moniką Staszewską. Monika Staszewska to kobieta, o której Irena Chołuj powiedziała, że „uczeń przerósł mistrza”. Nie wydaje mi się jednak, by obie te Kobiety można było mierzyć tą samą miarą. Jedna sprowadza bezpiecznie na świat, druga pomaga w tym świecie się odnaleźć.

Pani Monika, której kojący głos przez telefon na różnych etapach macierzyństwa poznało wiele kobiet, której słowa otuchy i konkretnych rad spływały ze stron magazynów dla rodziców, jest też matką i babcią. W swojej bardzo osobistej książce dzieli się z Czytelnikami głębokim spojrzeniem na własne macierzyństwo, człowieczeństwo. I jest to naprawdę niezwykła podróż.

Rozmowa zaczyna się od lęku. Tego stanu, który towarzyszy na początku każdej drogi, odczuwanego przez nieznanym. Jak w nim się odnaleźć, ale i jak się nie dać zastraszyć „dobrym radom”? Jak na swojej drodze macierzyńskiej iść własną drogą? Ale, ale! Pani Monika nie odpowiada na te pytania, bo to nie jest poradnik. Ona z perspektywy czasu mówi, jak wyglądała JEJ droga. Co ONA przeżywała. A to, muszę przyznać, jest bardzo inspirujące.

„Pobyć blisko i poczekać”

W dobie pośpiechu nie jest to w cenie. Ale kiedy usłyszy się to zdanie od osoby, która jeden z etapów macierzyństwa ma za sobą, doszła z dziećmi do ich pełnoletności i towarzyszy im w ich dorosłych decyzjach, to zastanawia. Na stronicach jak w kalejdoskopie przesuwają się tematy wychowania, cierpliwości, samotnego macierzyństwa, jedzenia-niejedzenia, tematy porodowe, trudności macierzyńskich, rodzicielskich, wysiłku, szczepionek, ciąży… A później druga część – od tego lęku zupełnie spokojnie przechodzi w miłość. Pięknie to połączenie oddaje okładka. O miłości i szacunku, wspaniałej parze. O szacunku do dziecka jako człowieka, karach fizycznych, skąd się biorą. Co się może dziać z nieszanowanym dzieckiem. O pokochaniu swojej matki w sobie. O kobiecości i ławce przed domem. Przedszkolu. O rozpieszczaniu dzieci noszeniem na rękach, zmianach w życiu i rozwodach. O wolności, która zobowiązuje i o miłości, która jest gotowością do przyjęcia drugiego człowieka (w tym dziecka) takim, jaki jest.

Nie jestem w stanie przekazać tutaj wszystkich cennych myśli, które wyczytałam w tej książce. I kiedy otwieram ją znów na oślep, przemawia do mnie po raz kolejny mądrymi słowami. Nie ze wszystkim się muszę zgadzać, ale wiele rzeczy pozwala przemyśleć na nowo. Poczułam się, jakby tą książką Pani Monika mi matkowała – jej dyskretna, nienarzucająca się obecność towarzyszyła mi w trakcie czytania. Nie mówiła mi, co mam robić, ale pokazywała różne kierunki. Nie narzucała swojego, który Ona wybrała.

W tej książce jest mowa o drodze, którą idzie matka ze swoimi dziećmi, nie bez „trudów, zmagań i smutków”, ale z miłością i wzajemnym szacunkiem. W zgodzie ze sobą. Syn Pani Moniki kiedyś powiedział: „Mamo, to jest strasznie fajne, bo ty nam dajesz siebie, a my potem będziemy mogli dawać siebie swoim rodzinom i te rodziny będą siebie dawały swoim rodzinom. I tak to będzie rozchodziło się po świecie…”. Czuję, że Pani Monika w tej książce dała mi kawałek siebie i niech się to rozchodzi po świecie. Bardzo polecam!

Avatar photo

Autor/ka: Gosia Borecka

Z wykształcenia pedagog, z zamiłowania doula, z powołania mama czterech córek i dwóch synów. Od 2003 roku przygotowuje do porodów i towarzyszy przy nich, wspiera w ciąży i macierzyństwie kobiety i ich rodziny. Propaguje ideę podejmowania świadomych wyborów, powrotu do instynktu i intuicji w macierzyństwie. Prezeska Stowarzyszenia DOULA w Polsce. Prywatnie przepada za słowem pisanym i przedwojennymi polskimi filmami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.