Kategorie
Pielęgnacja naturalna

Chemia w kosmetykach, cz.2

“Chemia w kosmetykach” to cykl artykułów o szkodliwych związkach chemicznych zawartych w kosmetykach. Dzisiaj piszemy o potencjalnych zagrożeniach, jakie niosą za sobą rozpuszczalniki stosowane w przemyśle kosmetycznym

“Chemia w kosmetykach” to cykl artykułów o szkodliwych związkach chemicznych zawartych w kosmetykach. W pierwszym artykule z serii została została poruszona kwestia konserwantów oraz substancji ropopochodnych. Jak jednak nietrudno się domyślić, to zaledwie wierzchołek góry lodowej szkodliwych substancji występujących w kosmetykach.

Warto jeszcze przeczytać:


Rozpuszczalniki

Dzisiaj piszemy o potencjalnych zagrożeniach, jakie niosą za sobą rozpuszczalniki stosowane w przemyśle kosmetycznym. Rozpuszczalnik to substancja, którą producenci stosują, aby finalny produkt miał odpowiednią konsystencję. Zarówno kremy, lotiony jak i pasty do zębów mają zbliżoną gęstość, którą możemy w dwóch słowach opisać jako konsystencja emulsji.

Pierwszą substancją chemiczną, na którą należy zwracać uwagę ze względu na jej potencjalnie wysoką szkodliwość, jest glikol propylenowy (propylene glycol). „Potencjalnie”, ponieważ – jak to ma zazwyczaj miejsce w sytuacji, gdzie w grę wchodzą wielkie koncerny obracające wielkimi pieniędzmi – zdania są podzielone. Dla przykładu – popularna Wikipedia przekonuje nas o całkowitej nieszkodliwości glikolu propylenowego dla zdrowia człowieka (jednocześnie przypominając, że w świetle obowiązującego w Polsce prawa glikol propylenowy jest uznany za środek bezpieczny, zatem nie objęty regulacjami i ograniczeniami w stosowaniu go w przemyśle kosmetycznym). Z kolei szereg mediów ekologicznych i promujących naturalny styl życia ostrzega przed tą substancją. Właśnie taki punkt widzenia chcemy przedstawić.

Glikol propylenowy znajduje swoje zastosowanie nie tylko w przemyśle kosmetycznym. W przemyśle spożywczym jest stosowany między innymi jako konserwant i emulgator (jego symbol to E1520). Oprócz tego używają go producenci wyrobów tytoniowych do regulacji wilgotności zarówno papierosów jak i tytoniów fajkowych.

Lista zarzutów, jakie zwolennicy naturalnego lifestyle’u i kosmetyki organicznej wysuwają przeciwko tej substancji, jest bardzo długa. Na pierwszym miejscu rzecz jasna znajduje się działanie kancerogenne (rakotwórcze). Następnie destrukcyjny wpływ na wątrobę, nerki oraz układ nerwowy (co wydaje się stać w silnej sprzeczności ze stosowaniem tego środka jako konserwantu żywności). Oprócz tego glikol propylenowy w kosmetykach stosowanych bezpośrednio na skórę wysusza naskórek a także prowadzi do zapaleń naskórka i skóry właściwej. Należy także wystrzegać się kontaktu kosmetyków w aerozolu, zawierających glikol propylenowy, z oczami oraz drogami oddechowymi, ponieważ kontakt taki grozi zapaleniem gałki ocznej i spojówek oraz napadami kaszlu. Wreszcie – powinny go unikać kobiety w ciąży i w czasie laktacji.

Inną substancją, której należy unikać jest dioksan (1,4-dioxane). Jest to także rozpuszczalnik, dodatkowo pojawiający się z czasem (jako efekt uboczny rozkładu innych substancji) w kosmetykach powstałych na bazie ropy naftowej. Już trzy lata temu w Stanach Zjednoczonych podniesiono temat dioksanu jako niebezpiecznej i rakotwórczej substancji.

Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ogłosiła, że dioksan został uznany za środek niebezpieczny i potencjalnie kancerogenny. Znaleziono go w wielu badanych kosmetykach (obecność dioksanu stwierdzono w ponad sześćdziesięciu procentach testowanych pod tym kątem produktów), w tym w szamponach dla dzieci. Często w parze z dioksanem w kosmetykach występował także wspomniany przeze mnie w poprzednim artykule formaldehyd. Skalę potencjalnego zagrożenia pozwala sobie wyobrazić fakt, że takie państwa jak Szwecja czy Japonia całkowicie zabroniły dystrybucji środków do pielęgnacji ciała zawierających ten związek chemiczny. Działanie rakotwórcze dioksanu na człowieka nie zostało jeszcze naukowo potwierdzone, jednak potwierdziły je testy na zwierzętach przeprowadzone przez Komitet Naukowy ds. Toksyczności, Ekotoksyczności i Środowiska.

Według amerykańskiej organizacji Food And Drug Administration, stężenie dioksanu, jakie występuje w kosmetykach zostało uznane za nieszkodliwe dla zdrowia ludzkiego.

Uwaga! Reklama do czytania

Ciąża i poród – poradniki

Książki, które wspierają w ciąży, porodzie i przy karmieniu piersią.

Zobacz w księgarni Natuli.pl

To zależy od nas

Trudno nie nabawić się bólu głowy i nie popaść w zakłopotanie, będąc z jednej strony bombardowanym szeregiem chorób i ubytków na zdrowiu, jakie mogą spowodować chemikalia obecne w środkach pielęgnacji ciała, a z drugiej – będąc przekonywanym przez różne organizacje o zupełnej nieszkodliwości tych samych środków. Konkluzja jest zadziwiająco prosta – nie da się jednoznacznie stwierdzić, jaka jest prawda. Jest ona ukryta głęboko za tonami teczek, szeregami zer na kontach i przemyślanymi działaniami specjalistów PR z obu frakcji. Jeżeli jednak można coś uczynić, aby nie narażać się niepotrzebnie – należy to uczynić. Dlatego właśnie warto czytać etykietki, zgłębiać tematykę szkodliwych substancji w kosmetykach nawet na własną rękę, czyniąc z tego pewnego rodzaju hobby. Zwiększenie świadomości na pewno nikomu nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie – pomoże w przyszłości podejmować samodzielne i odpowiedzialne decyzje konsumenckie.

Autor/ka: Małgorzata Gaca i Kamil Pawłowski

Mama rocznego Stacha. Na własnej skórze sprawdziła, że zdrowe odżywianie ma ogromny wpływ na zdrowie i samopoczucie. Zwolenniczka slow-parentingu. Uważa, że najlepszą inwestycją, jaką można dać dziecku, to spędzony wspólnie czas.
Założycielka sklepu ZieloneDzieci.pl, dystrybutor ekologicznych kosmetyków i ubranek z bawełny organicznej dla niemowląt Green Baby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.