Kategorie
Rodzina

Czerwony namiot. Dlaczego kobietom potrzebna jest wspólnota?

Pamiętam takie wydarzenie z okresu swojej ciąży: brzuszek był już lekko widoczny, co pozwalało ludziom na pytania wprost, jak się czuję, na troskę czy dotyk bez pytania, co samo w sobie było miłe, ale to nagłe bycie widzialną kobietą lekko mnie przerażało. Na jedno z takich pytań, odpowiedziałam, że czuję się niesamowicie, że to jest stan, w którym czuję się włączona w większą całość, we wspólnotę kobiet, jakbym nagle przez rosnący brzuch była połączona z linią przodkiń, a za ręce trzymała olbrzymi krąg kobiet, które wydały na świat dziecko

Pamiętam takie wydarzenie z okresu swojej ciąży: brzuszek był już lekko widoczny, co pozwalało ludziom na pytania wprost, jak się czuję, na troskę czy dotyk bez pytania, co samo w sobie było miłe, ale to nagłe bycie widzialną kobietą lekko mnie przerażało. Na jedno z takich pytań, odpowiedziałam, że czuję się niesamowicie, że to jest stan, w którym czuję się włączona w większą całość, we wspólnotę kobiet, jakbym nagle przez rosnący brzuch była połączona z linią przodkiń, a za ręce trzymała olbrzymi krąg kobiet, które wydały na świat dziecko.

czerwony-namiot

Więź kobiet

Po porodzie wiedziałam, że ta inicjacja w kobiecość nie powinna była być pierwszą. Przypomniałam sobie książkę Anity Diamant „Czerwony Namiot” i wiedziałam czego zabrakło. Wspólnoty, towarzystwa, mądrości i humoru starszych i innych bliskich kobiet, zaufania, o którym tak łapczywie czytam, specyficznej więzi. Zabrakło bycia w grupie wspierających i doświadczonych kobiet – przewodniczek po życiu, połączonych wspólnym doświadczeniem kobiecości, duchową więzią.  Tego, co mężczyźni prześmiewczo, ale też trochę z lękiem wynikającym z niezrozumienia, nazywają solidarnością jajników. Zabrakło w życiu wprowadzenia w świat kobiet wraz z pierwszą krwią. Wprowadzenia, które w tak wielu kulturach funkcjonowało i nadal funkcjonuje, dbając o właściwy start dla dziewczynek, dbając o święto metamorfozy.

Dziewczynka, kobieta, miesiączka

Przemiana dziewczynki w kobietę to nie jedna chwila – pstryk i oto przychodzi krew. Przemiana to długi proces, którego zwieńczeniem jest miesiączka. Wcześniej powolutku przemienia się ciało dziewczynki, zaokrągla się, pojawia się owłosienie. Mózg dochodzi do wniosku: tak, ta dziewczynka może już stać się kobietą, jej ciało jest wystarczająco silne. Włącza w podwzgórzu mały generator hormonów, wysyła sygnał do jajników i… zaczyna się cykl miesięczny.

Matka, która towarzyszy

Zadaniem, jakie stawia świadome rodzicielstwo, jest przede wszystkim aktywne i wspierające towarzyszenie dzieciom na ich ścieżce rozwoju. My, matki, nie możemy zatem ograniczyć się tylko do podrzucenia córkom w momencie pierwszej krwi środków higienicznych; mówić:  „Od dziś masz miesiączkę, używaj, i pilnuj, żeby ci krew nie przeciekała”. Większość kobiet z naszego pokolenia ma niestety takie doświadczenie. Wyobrażam sobie, że zaczynamy od zmiany swojego podejścia i zmiany własnej świadomości jako kobiety. Najpierw własna miesiączka, a potem wprowadzenie do kręgu kolejnej kobiety. Nie można inicjować w coś, czego się nie zna. Poznajemy i wtedy możemy przekazywać naszą wiedzę. Kiedy wiemy, czym jest cykl, umiemy zauważyć  i nazwać procesy, jakie zachodzą w ciele naszej córki, i towarzyszyć jej w zmianach. Cieszyć się i świętować radosny proces przechodzenia do następnego etapu w życiu. Dziewczynka, która będzie zaopiekowana, przytulona  i przywitana w gronie kobiet, zauważona już na tym etapie, będzie miała dużo czasu, by poznać siebie, nauczyć się swojego ciała, by budować swoją kobiecą tożsamość. Kiedy przyjdzie czas, by została matką, nie będzie zaskoczona potrzebami ciała. Będzie ze sobą współpracować, będzie miała narzędzia do wspierania samej siebie. A gdy przyjdzie kolejny moment przejścia, pożegna się z krwią pełna wdzięczności.

Miesiączka – zatrzymanie?

Lata unieważniania miesiączki i naturalnego rytmu organizmu nie wspierają przy porodzie. Każdy skurcz uczy ciało na nowo w zaskakujący i bolesny sposób. Do porodu można się przygotować doświadczyć właśnie rytmu miesięcznego. O miesiączce w naszym społeczeństwie nie mówi się zbyt wiele, a jeśli już, to zazwyczaj w reklamie albo na lekcji wychowania fizycznego, podczas którego pojawia się dysonans między tą reklamowaną dyspozycyjnością podczas „tych dni” a samopoczuciem, które mówi coś zupełnie innego.

Miesiączka nie ma racji bytu w pracy, w domu, każdy dzień w pędzie jest taki sam, i trzeba go przeżyć maksymalnie wydajnie. Pęd do sukcesu i do realizacji zadań dewaluuje krew miesięczną. Widać w niej tylko słabość, przez którą nie można spełnić wszystkich oczekiwań. Ciągle widuję kobiety w kolejce do kasy tylko z wodą i lekiem przeciwbólowym na taśmie, ze zmęczeniem wyrysowanym na twarzy i niecierpliwością: kiedy połknę lek, kiedy już to minie? W medialnym przekazie umyka moc, zatrzymanie się i nabranie siły. Natura nie wymyśliłaby czegoś, co nam szkodzi – to cywilizacja wydajności tak zinterpretowała miesiączkę. Natura wspiera i naszym niełatwym zadaniem jest usłyszeć jej głos poprzez hałas świata. Odkodować wiedzę, zinterpretować swoje ciało na nowo. Warsztaty w Czerwonym Namiocie są właśnie po to, by wyrwać się ze ślepego pędu, by pomyśleć w kręgu bardziej doświadczonych kobiet: „co ze mnie, człowieka, robi kobietę” .

Dawniej kobiety różnych kultur i czasów przeznaczały na księżycowe odosobnienie 3 do 5 dni każdego miesiąca. Wiele wskazuje na to, że kobiety z rdzennych kultur, a także wszystkie kobiety na świecie, nim wynaleziono sztuczne światło, miesiączkowały w tym samym czasie.  Spotykały się w odosobnieniu i świętowały wspólne bycie, tańczyły, ucztowały, masowały się nawzajem i rozmawiały. To, co robiły na swoich spotkaniach, okrywały tajemnicą – osoby nie-inicjowane i mężczyźni nie mogli się niczego dowiedzieć

Indianki z plemienia Yurok uważały miesiączkę za „święty czas”, czas gromadzenia mocy, energii życiowej i szukania swojej drogi. Dlatego podczas wspólnych odosobnień miesiączkowych dużo medytowały i modliły się, odprawiały wspólnie ceremonie, które miały przynieść pomyślność im, ich rodzinom i całemu plemieniu.

W indyjskiej prowincji Kerala przetrwały do dziś wierzenia, że kobiety mają więcej wewnętrznego ognia – tapas – dlatego mogą tworzyć dzieci oraz inne formy bogactwa i pomyślności. Duchowa siła kobiet jest największa w czasie ciąży oraz menstruacji. Dlatego istniała specjalna forma duchowej praktyki – Vratam – mająca na celu kumulowanie duchowej energii oraz zapewnienie całemu rodowi pomyślności i bogactwa.

Kobiety lubiły ten wyjątkowy czas, czas jedności z księżycem, połączenia z innymi kobietami, czas odświętny, którego nie wolno było zmarnować na codzienną krzątaninę.

Dziś tradycja kobiecych spotkań odżywa. I chociaż nie miesiączkujemy już w tym samym czasie, tęsknota, by spotkać się razem, wspólnie zatańczyć i wyruszyć na poszukiwanie kobiecej mocy, prowadzi kobiety – w Polsce i w wielu miejscach na całym świecie.

Czerwony namiot

Spotkania w Czerwonym Namiocie pomagają przywrócić swoje funkcjonowanie cyklowi lunarnemu, pomagają usłyszeć siebie i nie wymagać od siebie cudów, za to oczekiwać od siebie słuchania własnego wnętrza. Iść za falą w swoim organizmie, która unosząc się –tworzy, opadając – weryfikuje plany. Poznać subtelności i niuanse własnego cyklu. Z tą falą rozwijać swoje życie i pracować. Dopiero mając wiedzę o własnym ciele podejmować decyzje o środkach higienicznych, o antykoncepcji, badać, co służy, co odbiera energię i krzywdzi organizm.

Doświadczając obecności w Czerwonym Namiocie doświadczyłam obecności w samej sobie, w swoim ciele, bez oceny, z czystą miłością dla siebie i dla innych kobiet, które ze mną były. Czerwony Namiot to nie fanaberia współczesności i kolejny ekscytujący rozwojowy warsztat. Czerwony Namiot to dla kobiety niezbędnik, to nawigacja, to konieczność.

Foto

Avatar photo

Autor/ka: Karolina Anweiler

Pedagog, animatorka kultury, mama pięcioletniej dziewczynki. Wielbicielka Rodziecielstwa Bliskości, Porozumienia bez Przemocy i alternatywnych metod edukacji, doula całym sercem, członkini stowarzyszenia Doula w Polsce.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

1 odpowiedź na “Czerwony namiot. Dlaczego kobietom potrzebna jest wspólnota?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.