Kategorie
Wychowanie

Dziecko orchidea czy mlecz, czyli jak wspierać wrażliwe dzieci (fragment książki)

A co, jeśli dzieci, o które najbardziej się martwimy, mają największy potencjał? Jeżeli te młode istoty, w których życiu występują trudności i zawirowania, predestynowane są do najbardziej błyskotliwych, kreatywnych dokonań? Jeżeli najtrudniejsze dzieciństwo przy odpowiednim wsparciu i zachęcie może przejść w dorosłość oznaczającą nie tylko normalne życie i znośne osiągnięcia, ale także głębokie, serdeczne relacje i wielkie sukcesy?

Jeśli nawet największą wrażliwość nieprzeciętnego dziecka na wyzwania można by, w sprzyjających warunkach, przekształcić w namacalne przejawy odporności? Co, jeśli, krótko mówiąc, ewidentne słabości i problemy występujące w młodym życiu da się obrócić na dobre – poprzez alchemię wspierającej rodziny czy też społeczności i zreformowany system opieki?

Ta książka to opowieść o takiej zadziwiającej odmianie losu, biorąca początek w badaniach nad rozwojem dziecka i trwających niemal całe życie bacznych obserwacjach – prowadzonych przez młodego pediatrę, potem, wskutek szczęśliwych okoliczności, ojca, dziadka, aż w końcu siwego, dobrze zakonserwowanego doradcę- -konsultanta dzieci i rodziców. Ta relacja, zarazem naukowa i osobista, ma zachęcać i dawać nadzieję tym wszystkim, którzy opiekują się dziećmi, uczą je i wychowują, niepokoją się o nie, a także dla tych, którzy trudzą się od dzieciństwa, żeby zrozumieć źródło własnych doświadczeń wynikających z różnic między ludźmi. Jeśli twoje życie w jakimkolwiek stopniu przypomina moje, to nieustannie niepokoisz się o dobre samopoczucie i przyszłość swoich dzieci, zachodzisz w głowę, do jakiego stopnia ich zmagania i rozterki mogą wynikać z twoich. Pewnie tak samo jak ja ogromnie cieszysz się z ich triumfów i przejmujesz zmartwieniami, szczycisz ich dokonaniami i niepokoisz porażkami. (…)

[reklama id=”73281″]

Skąd się biorą dzieci orchidee i mlecze?

Ta książka, gorąco na to liczę, może przynieść pocieszenie i nadzieję tym wszystkim umęczonym bliskim: rodzicom, nauczycielom, rodzeństwu i innym, który stracili już wiarę w dziecko, w to, że wyjdzie ono na prostą, i których wiara w jego wrodzoną dobroć i potencjał została podważona. W metaforze, od której ta publikacja bierze swój enigmatyczny tytuł – w pojęciach „orchidei” i „mlecza” – kryje się bowiem głęboka i często pomocna prawda o źródłach jego problemów i możliwościach ich rozwiązania. Przeważnie dzieci – w naszych rodzinach, klasach czy społecznościach – w większym albo mniejszym stopniu są jak mlecze: podlewane, rosną i kwitną niemal wszędzie tam, gdzie zostały wysiane. Ich dobre samopoczucie wynika z wrodzonej siły i odporności. Są jednak też inne, przypominające orchidee, które tak jak te kwiaty, niepodlewane, mogą zmarnieć, ale też potrafią pięknie rozkwitnąć, jeżeli otoczy się je odpowiednią opieką.

Podczas gdy konwencjonalna prawda głosi, że dzieci wykazują słabość albo odporność na wyzwania, jakie stawia przed nimi świat, nasze i innych badania coraz wyraźniej pokazują, że dualizm słabość/odporność jest z gruntu fałszywy, albo co najmniej mylący. To wadliwa dychotomia, która przypisuje słabość albo siłę – kruchość albo twardość – poszczególnym podgrupom dzieci i maskuje fakt, że one po prostu się różnią, tak jak orchidee i mlecze, pod względem wrażliwości na warunki życiowe, które je otaczają i dostarczają im pożywki. Większość naszego potomstwa, jak mlecze, dobrze się rozwija nawet w najtrudniejszych, najcięższych sytuacjach życiowych, a mniejszość, jak orchidee, albo pięknie zakwita, albo, niestety, usycha, zależnie od tego, jak się nimi opiekujemy. Niniejsza książka ujawnia zbawienną tajemnicę: że te z dzieci orchidei, które się załamują i nie dają rady, łatwo mogą odżyć i naprawdę zabłysnąć.

Są jednak i inne powody, dla których, czytelniku, możesz zechcieć zapoznać się z naukową historią opowiedzianą w tej książce. Na przykład jesteś rodzicem, który starając się dobrze wychować bardzo różniące się od siebie potomstwo, zmaga się z przykrą świadomością, że jeden rozmiar nie pasuje na wszystkich. Może masz dziecko, które boryka się z poważnymi trudnościami w szkole i w życiu, chociaż intuicja ci mówi, że to wyjątkowa i szczególnie obiecująca młoda istota. Niewykluczone też, że jesteś szkolnym nauczycielem szukającym sposobu, żeby lepiej zrozumieć nieopanowaną menażerię, jaką stanowią dzieci, które masz uczyć (i wychowywać!). A może metafora z orchideą i mleczem symbolizuje dla ciebie osobistą prawdę, którą zawsze przeczuwałeś, ale nie zdawałeś sobie sprawy z jej istnienia i o niej nie mówiłeś.

Na następnych stronach przedstawię naukowe odkrycia i rady odnoszące się nie tylko do orchidei, ale także do mleczy. Te drugie, chociaż mniej zagrożone niż orchidee, mają własny niepowtarzalny zespół cech fizycznych i psychicznych, i zrozumienie wiążących się z nimi skłonności może przynieść rodzicowi większą świadomość, prowadzącą do sukcesu i zadowolenia. A same mlecze i tak stają w obliczu różnych okrutnych okoliczności życiowych, szans i możliwości. Jak wiemy z obserwacji kwiatów w środowisku naturalnym, niezależnie od tego, jak silny i odporny jest dany gatunek, wszystkie w jakimś momencie życia mogą zmarnieć. Dlatego, choć punktem wyjścia tej książki jest podatność człowieka na wpływ otoczenia w dzieciństwie, nasze pochodzenie i wrażliwość kształtują nas podczas całej drogi życiowej, także w okresie dojrzałości i na starość. Dlatego istoty ludzkie nie są wcale delikatnym gatunkiem – mają liczne potężne możliwości, żeby się odradzać i odzyskiwać siły.

[reklama id=”71874″]

Kim jesteśmy i kim się staniemy?

Mam skromny, ale poważny zamiar zaoferować w kolejnych rozdziałach użyteczną wiedzę i pomoc szerokiemu gronu czytelników. Prześledzimy pierwsze badania dotyczące stresu wobec przeciwności w rozwoju fizycznym i psychicznym dziecka. Przyznam szczerze, że czasami tylko dzięki przypadkowym i nieoczekiwanym odkryciom naukowym zobaczymy, skąd biorą się u dzieci zasadnicze różnice w neurobiologicznej wrażliwości na społeczne konteksty. Omówię aktualną wiedzę o pochodzeniu orchidei i mleczy, wyjaśnię, dlaczego w tej samej rodzinie nie wychowa się dwojga takich samych dzieci i jak epigenetyka rewolucjonizuje nasze rozumienie współoddziaływania geny–środowisko przy określaniu, kim jesteśmy i kim się staniemy.

Opierając się na dotychczas uzyskanych danych, przedstawię, w jaki sposób różnice między orchideami i mleczami wpływają na zdrowie i genezę chorób przewlekłych, rozwój ogólny, kształtowanie się zdolności do nauki oraz reakcje na medyczne interwencje zapobiegawcze. Przeanalizuję, co wiemy o miłości, wsparciu i zachęcie w przypadku orchidei – czy będzie to twoje dziecko, uczeń, pacjent, czy nawet ty sam – i jak wykorzystać jej cudowny potencjał w środowiskach, które kreujemy. Dla orchidei świat bywa czasami przerażającym i przytłaczającym miejscem, ale przy życzliwej pomocy i wsparciu może ona, jak ku naszemu zaskoczeniu odkryliśmy, radzić sobie równie dobrze, a nawet lepiej niż rówieśnicy w typie mleczy. W końcu orchideę określa nie słabość, ale wrażliwość, i jeśli otrzyma ona odpowiednie wsparcie, ta wrażliwość może przynieść jej w życiu wielką radość, powodzenie i satysfakcję.

Omawiając cechy orchidei, wezmę także pod uwagę tych z nas, którzy są bardziej w typie mleczy, i dowiodę, jak ważni są oni w „pomnażaniu dobra na świecie”, mówiąc słowami George Eliot. Choć wybitne w wielu wymiarach, mlecze mają własne problemy i ograniczenia, które należy określić i zrozumieć.

Przekonamy się, że za wygodnymi w użyciu kategoriami „orchidea” i „mlecz” kryje się bardziej odpowiadające rzeczywistości kontinuum, całe spektrum wrażliwości, w którym każdy z nas ma swoje miejsce. Na koniec zechcę podkreślić jakże ważną komplementarność orchidei i mleczy: użyteczność jednych dla drugich, a nawet ich miłości do siebie wzajemnie, symetryczność ich ról w historii człowieka oraz koewolucji jako różnych, ale równie skutecznych rozwiązań głębokich dylematów, wobec których stawia nas życie.

Dzieci potrzebują naszej opieki

Żyjemy obecnie w czasach odradzającej się pogardy – być może bezprecedensowej w całym naszym życiu – wobec tych najbardziej wrażliwych i bezbronnych oraz obowiązku opieki nad nimi. W coraz większej liczbie państw – co, niestety, chyba najbardziej widać w moim własnym – są oni wyśmiewani i spychani na margines: ubogich wini się za ich biedę, bezdomnych uważa się za leniwych i niezdolnych, uciekających przed prześladowaniami odsyła się z powrotem, przeciętnych się ignoruje, a „braci najmniejszych”* odrzuca się i zapomina. To powszechny i, niestety, coraz bardziej nasilający się trend: negowanie potrzeb i postulatów najbardziej marginalizowanych, pozbawionych praw obywatelskich, bezbronnych ludzi.

Jednak szerszy wydźwięk tej książki najlepiej ilustruje jakże prawdziwe stwierdzenie, że to dzieci są najbardziej wrażliwe i delikatne z tych wszystkich, którzy pozostają z dala od władzy, najbardziej zależne wśród tych, którzy, aby przeżyć, muszą polegać na łasce i dobrej woli innych. To dzieci nie są zdolne same o siebie zadbać, nie wytrzymują bez opieki albo pomocy, są najbardziej podatne na porażki i uchybienia rządów. Chociaż wśród nich orchidee, jak się wkrótce przekonamy, są szczególnie wyczulone i żywo reagują na to, jak traktujemy, jak chronimy nasze potomstwo, w większej skali, skali ludzkich społeczeństw i całych populacji, takimi orchideami są wszystkie dzieci.

Książkę  dr W. Thomas Boyce „Dziecko orchidea czy mlecz” kupisz w naszej księgarni natuli.pl

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.