Kategorie
Archiwum

Ekomama ma biznes

Rozmowa z czterema kobietami, Matkami małych dzieci, które prowadzą własne firmy. Piszą o tym, jak powstał pomysł na eko-biznes oraz jak łączą pracę zawodową z macierzyństwem.

Rozmowa z czterema kobietami, Matkami małych dzieci, które prowadzą własne firmy. Piszą o tym, jak powstał pomysł na eko-biznes oraz jak łączą pracę zawodową z macierzyństwem.

Ula Tuszewicka – Mama Julka (20 mies.) i Amelki (3 l.), właścicielka firmy Tuli

Podróżując po Ameryce Południowej, głównie Peru i Boliwii, spotykaliśmy z mężem kobiety, które wykonywały wszystkie codzienne zajęcia nosząc swoje maleństwa w chuście na plecach. Dzieci wyglądały na szczęśliwe, a ciężko pracujące kobiety nie wywoływały w nas współczucia, wręcz odwrotnie. Można było pozazdrościć tak cudownej bliskości i takiego prostego, naturalnego sposobu na zapewnienie dziecku bezpieczeństwa.

Sami także nosiliśmy nasze dzieci od urodzenia … i nadal je nosimy. Kochaliśmy chusty, ale kiedy dzieci podrosły nosidła ergonomiczne wydały nam się bardziej praktyczne, a tak samo wygodne i zdrowe dla dziecka. Brakowało nam jednak kolorów i wzorów, które reprezentowałyby nasz własny styl.

Nasze pierwsze nosidło, które zaprojektowaliśmy dla swoich potrzeb miało wzorki w sówki (stąd nasz ciągły sentyment do sówek) i zostało uszyte dzięki krawiecko utalentowanej Ba Noi (po wietnamsku Babci). Zajęci pracą i dziećmi, nie myśleliśmy o tym, aby szyć takie innym rodzicom, ale nasza pasja rosła… Dopiero po przyjeździe do Polski, gdzie często na ulicach pytano o nasze nosidełko, wydało nam się jasne, że trzeba tę energię, pasję do noszenia i kreatywność projektowania w coś zainwestować. Tak, z dnia na dzień postanowiliśmy szyć Tuli. Nie idąc na kompromisy z naszymi zasadami, wierząc że mieszkając w danym środowisku, trzeba o nie dbać, Tuli musiały być szyte w Polsce.

Natomiast łączyć pracę z macierzyństwem jest zarówno trudno, jak i łatwo. Na pierwszym miejscu zawsze stawiam dzieci. Dlatego to one wygrywają w chwilach, gdy praca i dzieci ubiegają się o moją uwagę. Praca, pomimo że bardzo ważna, nie może pochłaniac mnie całej. Ponadto filozofia mojej rodziny nie opiera się na potrzebie zarabiania dużych pieniędzy. Nie poświęcamy naszego rodzinnego szczęścia, przyjaciół, czasu dla dzieci na prowadzenie biznesu.

A w praktyce- Nigdy nie śpimy:) A bardziej poważnie, mój mąż jest niesamowitym ojcem i dlatego łatwo nam podzielić między siebie obowiązki domowe i pracę. W momentach, kiedy ja potrzebuję czasu, on przejmuje opiekę nad rodziną. Zresztą świetnie sobie z tym radzi. I odwrotnie, kiedy on pracuje, ja poświęcam całe dnie dzieciom. Poza tym, codziennie w czasie drzemek dzieci i długimi późnymi wieczorami pracujemy razem. Wtedy naradzamy się, rozmawiamy, planujemy, itd.

Anna Zdrojewska – Mama Bronki (2 l.) i założycielka Wydawnictwa Mamania


Tak jak książki nie są dla mnie towarem, tak wydawnictwo nie jest dla mnie zwyczajnym biznesem. W tworzeniu książek jest coś magicznego. Mamania powstała z inspiracji dwojakiego rodzaju. Najważniejszą inspiracją jest oczywiście moja córka i cała sfera związana z osobistym doświadczeniem macierzyństwa. I jako osoba czytająca szukałam książek, które mogłyby towarzyszyć mi na tym etapie życie. Drugie źródło inspiracji jest bardziej intelektualne. Szukając materiałów do swojej pracy doktorskiej, natrafiałam co chwila na fantastyczne pozycje i zastanawiałam się, dlaczego ich nie ma w Polsce? A stąd blisko już było do zadania sobie pytania – a może sama powinnam zająć się ich wydawaniem.

Jak łączę pracę z macierzyństwem? Moim podstawowym wsparciem jest niania, której obecność pozwala pracować i mi, i mojemu mężowi. Chciałabym to podkreślić, bo nie zgadzam się z takim podejściem, w którym to koniecznie mama jest tą osobą zostającą w domu. Fajna niania ma dużo plusów, w takim systemie pracy jaki mam, czyli uwzględniającym zarówno prowadzenie wydawnictwa, jak i studia doktoranckie. Dużo pracuję w domu i mam ogromną radość (i spokój wewnętrzny), kiedy słyszę zadowoloną Bronkę zza ściany. Niania jest u nas ok. 6 godzin dziennie, ale dzięki temu, że raz przychodzi na rano, a raz popołudniu, mogę również bez przeszkód uczestniczyć w zajęciach na uczelni. Cenię sobie tę elastyczność i wiem, że będzie mi jej brakować, kiedy Bronka pójdzie do przedszkola. Fajnie jest znaleźć nianię, która ma podobne do nas potrzeby. Kiedy miałam szkolenia, niania była u nas dłużej. Za „uzbierane” godziny miała wolny dzień, a ja za to dłuższy weekend z córką.

Znalezienie dobrej niani nie jest takie proste, ale wydaje mi się, że mama w domu odstrasza potencjalnie niebezpieczne kandydatki. Fajnym nianiom to nie przeszkadza, wręcz chwalą taki układ, jeśli mama się nie wtrąca, ale jest, kiedy potrzeba pomocy. Postrachem niań leniwych jest, w naszym przypadku, brak telewizora. Chociaż nie jestem całkowitą przeciwniczką bajek, te wybrane przez nas Bronka ogląda czasem na komputerze (np. bardzo fajny jest „Świat Elmo”), co w podbramkowych sytuacjach pozwala mi napisać szybko ważnego maila.

Poza czasem pracy dzielimy się z mężem opieką nad córką, aby każde z nas mogło zrobić coś samodzielnie, ale i tak większość wolnego czasu spędzamy we trójkę. Oczywiście często są okresy, kiedy 6 godzin pracy niani nie wystarcza, jak na przykład tuż przed wydaniem kolejnej książki. Wysyłam wtedy Bronkę z tatą na spacer i sama dalej pracuję. I jeszcze wieczorami. Bywa ciężko. Lubię jednak swoją pracę, zarówno związaną z wydawnictwem, jak i doktoratem. Czułabym się źle, gdybym z jakichś względów musiała z tego zrezygnować.

Kinga Pukowska – Mama Tymona (6 l.), Poli (4 l.) i Idy (1,5 r.), właścicielka firmy Polekont

Chusty zagościły w moim życiu razem z drugim dzieckiem. Mała różnica wieku sprawiła, że opieka na dwójką na raz była skomplikowana, a chusta okazała się „dodatkową parą rąk”. Nosząc córeczkę w chuście po ulicach Krakowa czy w czasie górskich wędrówek, spotykałam się ze sporym zainteresowaniem i pytaniem: Co to jest? Skąd? Gdzie można kupić? Swoją chustę przywiozłam z Finlandii, w Polsce nie mogłam znaleźć sklepu, ani firmy zajmującej się produkcją czy dystrybucją chust. Dopingowana przez męża i znajomych, w 2007 roku otworzyłam własną firmę.

Dlaczego biznes jest ekologiczny? Tak naprawdę wszystko wynika z faktu, że produkt dotyczy dzieci. Wkładając do chusty własne dziecko dbam o to, aby stykało się z tym, co jest dla niego bezpieczne. Chcę aby chusta oddychała i nie uczulała mojego dziecka, dlatego zależy mi na tym, aby była wykonana z naturalnych materiałów. Resztki i ścinki materiałów z produkcji, nie są wyrzucane. Przekazujemy je do przedszkola i innych miejsc przyjaznych dzieciom, gdzie są wykorzystywane do zabaw plastycznych.

Własna firma to mój sposób na połączenie pracy i macierzyństwa. Gdy pojawiały się dzieci, wiedziałam że nie chcę znikać w biurze na 10h dziennie, oddawać maluchy do żłobka, widywać je gdy śpią i w weekendy. Pracując „dla siebie” sama ustalam plan dnia. Mogę spędzać czas z moimi dziećmi, choć często wiąże się to nadrabianiem zaległości zawodowych w nocy. Teraz jest ten czas, kiedy potrzebujemy siebie najwięcej – moje dzieci mnie, a ja ich. Kiedyś proporcje się zmienią i pojawią się inne wyzwania. Dzięki wsparciu mojego męża mogę rozwijać siebie i firmę, a nasze dzieci – mam nadzieje – są zadbane i dopieszczone.

Magdalena Kalinowska – Mama Adasia (3 l.) i Natalki (11 mies.), prowadzi sklep Eko Maluch

Pomysł na biznes pojawił się w momencie, kiedy dowiedzieliśmy się że spodziewamy się drugiego dziecka. W naturalny sposób zapadła decyzja, że do pracy zawodowej w tradycyjnej formie już nie wrócę. Chciałam skupić się na czymś, co jest mi bliskie i związane z dziećmi. Tak więc narodził się sklep internetowy ekoMaluch. Początkowo był to pomysł na sprzedaż ekologicznych ubrań dla dzieci. Z ubrankami wykonanymi z organicznej bawełny po raz pierwszy spotkaliśmy się w Wielkiej Brytanii. Po przyjedzie do Anglii zaskoczeni byliśmy dostępnością ekologicznych produktów dla dzieci oraz świadomością ekologiczną rodziców. Połowa tamtejszych Mam używa np. pieluszek wielorazowych. Ogólnie, kobiety pragnące wychować swoje dzieci w sposób naturalny, mają tam ogromny wybór możliwości. Stąd czerpaliśmy inspirację do poszerzania asortymentu sklepu. Tworząc sklep, chcieliśmy pokazać i umożliwić rodzicom w Polsce, wychowanie dzieci bliżej natury.

Równolegle odkryliśmy Rodzicielstwo Bliskości, zaczęliśmy nosić nasze dzieci, oraz pogłębiliśmy rodzicielską wiedzę. Czasami zastanawiam się czy założenie własnej firmy i bycie Mamą to była dobra decyzja, ale patrząc na raczkującą Natalię, z którą mogę być cały dzień wiem, że to był najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać.

Pracę z macierzyństwem ciężko jest połaczyć. Mając dwójkę malutkich dzieci, trudno znaleźć chwilę wytchnienia, a co dopiero czas na pracę czy rozwijanie biznesu. W każdym tygodniu mam chwilę zwątpienia, ale pozytywne rozmowy z innymi Mamami czy listy które dostaję, napędzają mnie do pracy. Większość pracy wykonuję po tym, jak dzieci pójdą spać – czyli wieczorami lub w nocy. Jest to jedyna chwila, kiedy naprawdę mogę skupić się na firmie. Pracuję wtedy szybko i efektywnie, bo wiem, że mam niewiele czasu. Dzieje się to przede wszystkim kosztem odpoczynku, ale mimo wszystko cieszę się, że mogę być z dziećmi i równocześnie robić coś, co sprawia mi przyjemność. Nawet jeżeli są chwile zwątpienia.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.