Kategorie
Rodzina

Idealny plac zabaw. Fragment książki „Ścieżka bosych stóp”

Ideały nie istnieją, to wiemy. Ale jakbyśmy próbowali zbliżyć się do ideału, to… plac zabaw powinien być centrum społeczności lokalnej. Jak sobie to wyobrażam? Zaraz opowiem, ale muszę zaznaczyć, że jest to wizja aktualna w momencie pisania. Im więcej czytam, uczę się, im więcej nowych miejsc i świetnych rozwiązań poznaję, tym bardziej moja wizja się zmienia. Rozszerza. Ewoluuje. Ale na dziś wygląda tak:

Wyobraź sobie…

Wybraliście się na wycieczkę rowerową ze swoimi dziećmi. Jednym z punktów wycieczki jest wasz ulubiony plac zabaw. Wjeżdżacie. Rowery przypinacie do stojaków. Obok stoją w równym rządku wózki, przypięte do specjalnej ramy. Cenniejsze rzeczy z wózków lądują w szafce zamykanej na kluczyk. Dzięki temu rodzice mogą spokojnie zająć się zabawą, nie muszą wypatrywać, czy wszystkie rzeczy są na miejscu.

Główną alejką dochodzicie do „centrum dowodzenia” – miejsca, w którym spotykają się rodzice, skąd można zobaczyć różne strefy placu zabaw, więc dzieci młodsze mogą się zająć swoimi zabawami, a starsze nieco się oddalić, w kierunku koleżanek i kolegów. Alejka, ta i kilka mniejszych, jest utwardzona, więc można po nich wygodnie spacerować ze śpiącymi noworodkami, jednocześnie zerkając na starszaki.

Właśnie przyjechał Karol ze swoim tatą, który porusza się na wózku. Dla niego główna aleja i wygodne stoły na środku to też duża wygoda. „Centrum dowodzenia” jest zadaszone, znajduje się tam kilka stolików, biblioteczka z książkami przynoszonymi przez innych rodziców, więc przewijają się tematy głównie dziecięce, choć nie tylko. Niedawno ktoś zaczął przynosić też książeczki dla dzieci, więc twoje pociechy robią szybki przegląd. Gdy coś im się spodoba, uciekają do strefy zabaw spokojnych. Tym razem jednak nic nie znaleźli, więc z okrzykiem rozbiegli się po placu zabaw.

Syn pobiegł do kolegów, gdzie w strefie zabaw tematycznych będą bawić się w warsztat samochodowy. A nie, przepraszam, dzisiaj są lekarzami. Na tablicy kredowej przy wejściu zamiast menu rysują duży krzyż. Z pobliskich krzewów zrywają liście – to będą bandaże. A z kwiatów zrobią lekarstwa. Córka woli strefę sportową – pagórki, tory przeszkód z głazów i konarów, tunele i linaria, gdzie bawi się w pirata. Pewnie zaraz wróci mokra, bo niedawno zaczął się sezon i uruchomiono zabawki wodne. Jesteście jednak na to przygotowani – macie przecież zapas ciuchów. Zaraz po przebraniu pobiegnie w stronę strefy kreatywnej, gdzie z drewnianych skrzynek i desek będą budować z kolegami bazę.

O, właśnie jeden z maluszków się obudził i zaczął płakać. Nic dziwnego – trzeba go przewinąć. To nie problem, bo w pobliskiej toalecie są przewijaki. Dla raczkujących brzdąców przewidziano też specjalny drewniany podest ograniczony ławką. Na szczęście ten etap macie już za sobą. Dzieci są na tyle duże, a teren bezpieczny, że możecie trochę spuścić je z oka i zagłębić się w lekturze. Ale najpierw kilka pilnych maili – jest stolik, jest Wi-Fi, jest gniazdko elektryczne. Z placem zabaw sąsiaduje kawiarnia, więc i kawa na wynos będzie. Dzięki temu mogliście wyjść z domu godzinę wcześniej, zamiast czekać, aż mama pozałatwia sprawy firmowe.

Pod drzewem, na wzgórzu siedzi grupka rodziców. Zajęli swoją ulubioną ławkę. Ma kształt litery U, więc mogą swobodnie rozmawiać, a jednocześnie mają dobry widok na bawiące się dzieci. Trochę narzekają na brak stołu, gdzie mogliby rozłożyć jedzenie. Napisali już wniosek do administratora i poruszyli tę kwestię na corocznym zebraniu dla mieszkańców. W innym narożniku, nieco w oddaleniu, stoi pojedyncza ławka, gdzie jedna z mam karmi piersią. Jest to najspokojniejsze miejsce, odsłonięte od wiatru i gapiów. Na drugim końcu ławki siedzi jej koleżanka, która karmi butelką. W pobliskiej kawiarni można bez problemu podgrzać mleko.

„Ścieżka bosych stóp” w Natuli.pl

Po godzinie jedno z twoich dzieci pyta, kiedy będą zajęcia przyrodnicze. Dziś dzień roboczy, więc nie ma, ale sprawdzasz na tablicy ogłoszeń, że na najbliższą sobotę animatorzy, którzy są na placu zabaw w każdy weekend, przygotowali coś specjalnego. „Dobrze, przyjedziemy w sobotę”. „Hurra!”. Musisz pamiętać o zabraniu swojej ulubionej książki. Szybko stąd nie wyjdziecie… Ale teraz już musicie się zbierać. Co prawda plac zabaw jest dobrze oświetlony, co przydaje się w zimie, ale nie wszystkie wasze rowery mają światła, więc musicie dotrzeć do domu przed zmrokiem. Jeszcze tylko spisujesz z tablicy ogłoszeń numer kontaktowy do kogoś, kto chce kupić wózek. Tobie już nie jest potrzebny.

W domu dzieci padają szczęśliwe i szybko zasypiają.

Avatar photo

Autor/ka: Anna Komorowska

Mama, partnerka, architektka krajobrazu, pedagożka i publicystka. Autorka książki „Ścieżka bosych stóp. Trzy drogi do naturalnych placów zabaw". Wspólnie z Michałem Rokitą prowadzi pracownię k., gdzie projektuje place zabaw, ogrody szkolne i przedszkolne, wystawy i instalacje tymczasowe dla dzieci. Od 2009 r. na stałe współpracuje z „Zielenią Miejską”, gdzie pisze o... placach zabaw. Właśnie pracuje nad 102. projektem. Przed emeryturą planuje zrobić 700.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.