Kategorie
NATULI

Inspirowane Korczakiem. Rozmowa o rodzicielstwie, które potrzebuje wsparcia

Myślę, że dzisiaj rodzice są zagubieni. Dostępnych jest masę poradników, są różne szkoły rodzicielstwa, nawet w telewizji są programy o wychowaniu. Świadomość wśród rodziców jest dziś moim zdaniem większa niż kiedykolwiek. To raczej intuicja szwankuje…

Rozmowa Agaty Kuli i Agnieszki Nuckowskiej inspirowana tekstami Janusza Korczaka-  pedagoga, pisarza, lekarza, prekursora działań na rzecz praw dziecka. Autorki są organizatorkami Dni Korczakowskich w Krakowie.

Druga część cyklu „Inpirowane Korczakiem” to rozmowa o rodzicielstwie, które potrzebuje wsparcia. Przeczytaj pierwszą rozmowę o szacunku do dziecka.

Agata Kula: Jednym z najważniejszych aspektów działalności Korczaka było coś, co dziś byśmy nazwały wyrównywaniem szans. Jak pomóc tym dzieciom, które ze względu na niską świadomość rodziców już na starcie mają gorzej?

Aga Nuckowska: Ale co to znaczy niska świadomość? Myślę, że dzisiaj rodzice są generalnie zagubieni. Dostępnych jest masę poradników, są różne szkoły rodzicielstwa, nawet w telewizji są programy o wychowaniu z “Supernianią” na czele. Świadomość wśród rodziców jest dziś moim zdaniem większa niż kiedykolwiek. To raczej intuicja szwankuje…

Agata Kula: W takim razie jak pomagać rodzicom?

Aga Nuckowska: Szukanie głosu własnej intuicji jest zadaniem, które każdy musi podjąć sam. Można pomóc mądrze edukując. Można, a nawet trzeba, bo sama intuicja w moim przekonaniu nie wystarczy, żeby wychować dziecko. Mam taką idée fixe, żeby edukować przyszłych rodziców, ale nie poprzez terapię – raczej na zasadzie informowania, szkolenia. Wielu nie ma zielonego pojęcia o podstawowych kwestiach. I nie chodzi mi tylko o umiejętności opiekuńcze. Położna pokaże, jak wykąpać noworodka, jak przystawić do piersi. Nikt nie tłumaczy, że czas po porodzie jest dla matki trudny, że potrzebne jest wsparcie – zresztą najczęściej nie ma skąd uzyskać takiego wsparcia. Chodzi mi o to, żeby do każdego domu, gdzie pojawia się dziecko, przyszedł ktoś (jak dziś przychodzi położna), kto powie: „to dziecko jest małe, bardzo ciebie potrzebuje; najważniejsze dla niego to być jak najbliżej ciebie; musisz je karmić zawsze, kiedy woła jeść; kiedy płacze, musisz zareagować, bo inaczej popadnie w bezsilność i odrętwienie, co jest dla niego bardzo złe”. Żeby dziewczyny nie myślały, że jak ich maleńkie dzieci płaczą, to próbują nimi manipulować i że za żadne skarby nie można im ulegać, brać na ręce.

Agata Kula: Mówisz o odkładaniu do łóżeczka, jakby to był absurd, a tego uczą poważne i bardzo popularne książki, np. „Język niemowląt” Tracy Hogg.

Aga Nuckowska: Myślę, że większy wpływ niż Tracy mają nasze mamy, ciocie, babcie. Każdy, kto przychodzi do świeżo upieczonej matki i daje jakąś radę, jest traktowany jak wyrocznia, bo w skrajnie nowej sytuacji wypatruje się przewodnika. Dlaczego nie ma przyjść ktoś sensowny, profesjonalny, ktoś z urzędu, kto powie: „Przytulaj, karm, noś. Tak jest najlepiej, pamiętaj o tym, i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej”. To jest do zrobienia.

Agata Kula: Korczak tak przychodził i podobne rzeczy mówił jako lekarz.

Aga Nuckowska: Uważam, że opieka ze strony państwa nad całą rodziną, przygotowującą się na przyjście dziecka i przeżywającą pierwsze chwile po jego pojawieniu się na świecie, jest kluczowa. Rodzenie i nauka kąpania odbywa się w szpitalu za państwowe pieniądze. To jest, moim zdaniem, mniej niż minimum! Konieczna jest edukacja o potrzebach emocjonalnych matki, ojca, dziecka. Dla ciebie i dla mnie oczywistością jest pójście do szkoły rodzenia, kiedy jest się w ciąży po raz pierwszy. A przecież wiele osób nie ma dostępu do takiej formy wsparcia, nie wszyscy są na tyle mądrzy, odważni, otwarci, żeby czegoś takiego poszukać.

Agata Kula: Zresztą szkoły rodzenia często zajmują się tylko ćwiczeniami przewijania i ruchów mięśni Kegla.

Aga Nuckowska: Program szkół rodzenia powinien obejmować edukację emocjonalną, a dostęp do nich musi być powszechny.

Agata Kula: Jak to zrobić? Od uczestnictwa w szkole rodzenia uzależniać wypłatę becikowego? Powstają prywatne szkoły dla rodziców – czy one mogą spełnić tę rolę powszechnej edukacji? Korczak działał w gruncie rzeczy na własną rękę, chociaż uważał, że obowiązki socjalne powinno pełnić państwo…

Aga Nuckowska: Dziecko się rodzi i rodzice zostają z tym faktem sami. Chodzi o to, żeby stworzyć sytuację, w której wszyscy rodzice niezależnie od majętności mogliby, a nawet musieliby korzystać z jakiejś formy wsparcia. W tym sensie powinno zająć się tym państwo – stworzyć prawo nakładające obowiązek na rodziców i gwarantujące im dostęp do takich usług. Jestem przywiązana do pomysłu opiekunki, która przychodzi do ludzi, bezpośrednio do domu. Mówię z perspektywy osoby wychowanej i mieszkającej na wsi. W mojej miejscowości jest nas kilka, które urodziły mniej więcej w tym samym czasie. Wyobrażam sobie, że do każdej przyszłaby położna czy doula, zajmująca się jednak bardziej stroną emocjonalną niż fizjologiczną – i powiedziała, że np. noszenie w chuście jest dla dziecka bardzo dobre. Tamte dziewczyny byłyby sceptyczne, bo teściowie już kupili wózek, bo mama mówi: „Nie noś, bo będzie tobą rządziło”, ale wtedy  na przykład zobaczyłyby mnie, która chodzi w chuście… Może pomyślałyby: „Kurczę, a ona w tym chodzi…”. A ponieważ one nie mają o chustowaniu zielonego pojęcia, to patrzą na mnie jak na wariatkę. Na każdym kroku słyszałam uwagi: „On ci da popalić, jak się tak przyzwyczai”, „Udusisz to dziecko”, „Tak gorąco, a ty szmatami poobwijałaś”, „A wózek byś sobie kupiła”… Baby mnie zaczepiały na ulicy, nawet przejeżdżający w pobliżu rowerzyści.

Agata Kula: A to jest takie modne!

Aga Nuckowska: Przykład z chustą jest może zabawny, ale już przekonanie, że jak dziecko płacze, to próbuje matką manipulować, jest straszne. Komentarze na widok chusty są tylko konsekwencją pełnej niezrozumienia postawy wobec dzieci. Jedna z kobiet, które mnie napominały, użyła dodatkowo argumentu: „ja wiem, bo sześcioro dzieci wychowałam”. A ja wiem, że czworo z sześciorga dzieci tej kobiety to alkoholicy, niemalże odkąd stanęli na nogi… Ona nie ma wykształcenia, jej córki skończyły tylko podstawówkę. Ta postawa będzie się utrwalać.
Kiedyś, w ciepły, piękny dzień byłam na spacerze. Z daleka zobaczyłam dziewczynę ciągnącą za rękę słaniające się dziecko. Miało na sobie polarową kurtkę i czapkę z uszami, a ona – samą bluzkę. Wyobraziłam sobie, jak temu chłopczykowi musiało być gorąco. To była młoda mama – dziewczyna niespełna 30-letnia z 2,5-letnim dzieckiem, pewnie od zawsze słysząca, że dziecko ma być w czapce – nie potrafiła samodzielnie pomyśleć. Kiedy jest ciepło i zabieram na dwór syna bez czapki, słyszę od moich sąsiadów: „Czemu on jest bez czapki?”. Czasem wdaję się w dyskusję: „Jest bez czapki, bo jest ciepło”, „Ale jest wiatr”, „Ale jest ciepły wiatr”, „Nawieje mu do uszu, zobaczysz, będzie chory”. Istnieje niczym nieuzasadnione przekonanie, że dziecko ma być w czapce.

Agata Kula: Trudno zrewidować prawdy przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Aga Nuckowska: Tak, i dlatego potrzebna jest pomoc z zewnątrz, edukacja. Byłam na placu zabaw z sąsiadką i jej córeczką. Dziewczynka była przez swoją mamę przestawiana z miejsca na miejsce, tak jak się bierze kota albo psa, którego musisz przenieść i koniec. Kiedy nadszedł czas wyjścia, została posadzona do wózka bez słowa. Dziewczynka zaczęła protestować, i był to jedyny jej protest, jaki zaobserwowałam. W odpowiedzi usłyszała: „siedź, siedź” i została szybko zapięta pasami, żeby się nie prężyła. Jednocześnie trwała licytacja: „Ojej, twój już biega! A moja ledwo chodzi… A mówi coś? No wiesz co?! A moja tylko „tata”! Czemu ty tylko „tata” mówisz? Popatrz, jak on mówi”. Nie pojawiła się myśl, że rozwój ruchowy dziecka wiąże się z rozwojem mowy. I to jest brak wiedzy.

Agata Kula: Moim zdaniem raczej brak pewnych umiejętności myślowych.

Aga Nuckowska: Wydaje mi się, że jakbyś tę moją sąsiadkę zapytała, co powoduje rozwój mowy u dziecka, nie byłaby w stanie odpowiedzieć. Wystarczyłoby, moim zdaniem, wyjaśnić jej, że czytając dziecku i rozmawiając z nim rozwija się jego zdolności mowy albo prościej: „trzeba do dziecka dużo mówić, żeby ono mówiło”.

Agata Kula: No nie wiem…

Aga Nuckowska: Naprawdę! Jeśli ludzie są prości, trzeba do nich prosto mówić, a zrozumieją. Ktoś, kto nie wie, często nie zapyta, bo nie chce się poczuć gorszy. A właściwie od początku czuje się gorszy z racji samego pochodzenia, braku wykształcenia. Ważne, by do kogoś, kto tak się czuje, mówić życzliwie i jasno. Trudno od razu przyjąć coś, co się słyszy po raz pierwszy w życiu. Porozmawiam z dziesięcioma mamami – pięć się nie zastosuje, ale pięć skorzysta.

Agata Kula: I chciałabyś, żeby podobnie, tylko z urzędu, rozmawiała doula?

Aga Nuckowska: Tak, doula albo inny wyspecjalizowany pracownik, nawet ta sama położna, co dotąd, tylko trochę inaczej szkolona. Ktoś taki musiałby przyjść oczywiście więcej niż jeden raz.

Agata Kula: Sympatia Korczaka jest zdecydowanie po stronie ludzi prostych: broni ich w jego oczach właśnie niewiedza, podczas gdy wykształconych nic nie broni.

Aga Nuckowska: Myślę, że dla nas, Polaków, bycie niewykształconym, prostym człowiekiem jest równoznaczne z byciem gorszym. A chodzi o to, żeby wykształcenie czy życiowe zatrudnienia nie określały nas aż tak bardzo.  Korczakowski Maciuś, który zostanie stolarzem, wcale nie dlatego jest fajny, że zostanie stolarzem. Tak samo Piotruś – przyszły pisarz. To, że każdy z nich może czuć się sobą, jest niezależne od ich zdolności, zajęć, które wykonują. Właśnie to wydaje mi się ważne w wyrównywaniu szans: żeby każdy mógł się czuć sobą i żeby było mu z tym dobrze. A czy będzie robił meble, czy pisał książki, to tak naprawdę wszystko jedno.

Foto

Autor/ka: Agnieszka Nuckowska i Agata Kula

Agnieszka Nuckowska- terapeutka, absolwentka Szkoły Counsellingu Gestalt. Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Inicjatorka wielu działań na rzecz dzieci i rodziców. Stworzyła Figę - pierwszą w Krakowie warsztatownię dla dzieci. Wspiera rodziców i małe dzieci, prowadząc autorskie zajęcia przedprzedszkolne oraz zajęcia kreatywne. Prowadzi warsztaty terapeutyczne i konsultacje indywidualne. Od lat towarzyszy dzieciom w rozwoju, przez co sama nieustannie uczy się i zmienia. Pacyfistka, zwolenniczka idei slow life, wielbicielka słonecznej pogody i aromatycznej kawy. Od niedawna pełnoetatowa mama.
Agata Kula- jest nauczycielką literatury polskiej i teorii wiedzy w liceum z maturą międzynarodową, autorką tekstów o literaturze i wywiadów publikowanych m.in.w „Tygodniku Powszechnym”. Mamą dwóch chłopców. Praktykuje jogę, autentycznie lubi owsiankę. Kiedy miała 12 lat, zaczęła jeździć konno. Kiedy skończyła 16 – przestała i wciąż tego żałuje. Obecnie współorganizuje Dni Korczakowskie w Krakowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.